www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum www.lynchland.eu Strona Główna
->
Diuna
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Ogłoszenia
----------------
Ogłoszenia
Newsy
Twin Peaks
----------------
Twin Peaks - Ogniu Krocz Ze Mną
Serial ogólnie i odcinki
Muzyka
Inne
Filmy
----------------
Filmografia
INLAND EMPIRE
Mulholland Drive
Prosta Historia
Zagubiona Autostrada
Dzikość Serca
Blue Velvet
Człowiek Słoń
Diuna
Głowa do Wycierania
David Lynch
----------------
Muzyka
Sztuka
Kino Światowe
----------------
Filmy Zagraniczne
Filmy Polskie
Inne
----------------
Muzyka
Inne tematy
Kosz
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
prawdziwek
Wysłany: Pią 16:02, 29 Kwi 2011
Temat postu:
tibilisi napisał:
Swoją drogą, nadal kształcą w tym kraju opóźnionych w rozwoju modernistów.
Strach.
To już historia oceni, który kierunek - nowoczesność czy pomo jest przejawem większego intelektualnego rozwoju. Dla mnie pomo otworzyło wrota piekieł dzięki czemu zdaniem niektórych podawanie argumentów to imponowanie koleżankom z polonistyki natomiast to:
Cytat:
Przyjdą na mój dziki zachód. Zniszczą jeszcze. Struktury jakieś znajdą. Oem G, yo.
A ja grzeje nawet zimne
jest wyrazem przenajgłębszej mądrości i dojrzałości.
Choć przyznam, że tak na dobrą sprawę mało mnie obchodzi, który twórca, do jakiego prądu się przyznaje i co rajcuje panienki na polonistyce. Czytam, oglądam, słucham i oceniam na własny użytek.
tibilisi
Wysłany: Pon 2:26, 25 Kwi 2011
Temat postu:
Cytat:
Film został oparty na kiepskiej literaturze. Nie chodzi mi tu bynajmniej o jej walory czysto estetyczne, lecz o ogólny koncept. Literatura science-fiction daje autorom możliwość komentowania bieżących wydarzeń politycznych i społecznych, jakie się dokonują na ich oczach. Autorzy konstruują możliwe światy, w których uwypuklone są pewne niepokojące ich zjawiska, które dostrzegają wokół siebie. I tak "Diuna" nawiązuje do następujących zjawisk: zimnej wojny, totalitaryzmu, globalizacji i nadmiernej eksploatacji dóbr naturalnych. Przedstawia tu bardzo naiwną spiskową teorię dziejów, wedle której światem rządzą globalne korporacje, którym zimna wojna jest na rękę. Jedna strona owej "zimnej wojny" jest tu prostym zlepkiem stereotypów na temat Związku Radzieckiego. Autor wplata jednak w całą historię również mnóstwo wątków dotyczących indywidualnego rozwoju, inicjacji, poszukiwania własnej drogi życiowej itd. Całość przeplata się nawzajem bez ładu i składu. "Diunie" daleko do subtelności chociażby takiego "Solaris" Lema.
Filmowa Diuna jest totalnym gniotem. Tu się zgodzę. Nie ten reżyser. Też się zgodzę. Lynch winien zostać na swoich przetajemniczych opowieściach o facetach z problemami moczopłciowymi.
Inny grupa docelowa, inny sposób markietingu.
Swoją drogą, nadal kształcą w tym kraju opóźnionych w rozwoju modernistów.
Strach.
Przyjdą na mój dziki zachód. Zniszczą jeszcze. Struktury jakieś znajdą. Oem G, yo.
Ah, jak już się mądrzyć to z przytupem. Bo walenie truizmami może imponować ledwie zahukanym koleżankom z polonistyki.
Ocenianie dzieł przez pryzmat swojego guru też jest kiepskim pomysłem. Zdradza pewien niedowład.
Uwierz na słowo.
Ale w końcu marka z gatunku tych modrych.
A ja grzeje nawet zimne
pjhmoon
Wysłany: Sob 19:37, 16 Sie 2008
Temat postu:
powiedzmy to sobie szczerze i glosno jestes Kinowym leniem
Swoja droga w jakich odstepach trzeba ogladac te wszystkie wersje zeby wychwycic wszystkie roznice. Moze to byc niemozliwe.
Qbin2001
Wysłany: Pią 2:19, 15 Sie 2008
Temat postu:
yep! mam ją na dvd od chyba 2 lat ale jeszcze sienei zdobyłem na obejzrenie.
Poza tym ściągnąłem ostatnio TRZY kolejne wersje fanowskie - sporo pozmieniane, mnóstwo scen z usuniętych scen które wyszły na DVD w USA. W sumei mam juz cztery nieobejrzane wersje LOL
pjhmoon
Wysłany: Pią 0:38, 15 Sie 2008
Temat postu:
Qbin2001 napisał:
Istnieje jednak dłuższa wersja telewizyjna (czasami błędnie nazywana 'Directors Cut') z domontowanymi fragmentami, które wylądowały w koszu. Brak w nich dodanych w postprodukcji efektów specjalnych (niebieskich oczu u Fremenów). Kilka (drastycznych) scen z filmu wypadło, sporo dodano, część zaminiono miejscami. Film ma też inny początek (nie ma Irulany, jest nowe wprowadzenie). Film jest w formacie TV (4:3), a nie panoramicznym.
Obraz nie jest sygnowany nazwiskiem Lyncha (sprzeciwił się temu sam Lynch). Reżyseria: Alan Smithee, Scenariusz James Booth (oba nazwiska wykorzytywane kiedy autorzy wycofują nazwiska z czołówki.
Szczerze mówiąc wciąż jeszcze nie widziałem tej wersji w całości...
A ja chyba na nią trafiłem
To co napisałes o innym poczatku mnie naprowadziło ze to jednak nie pomyłka a istniejąca wersja. Co prawda ta inna wersje mam na jakimś dziwnym ripie ale przynajmniej wiem co to jest
prawdziwek
Wysłany: Czw 20:15, 19 Lip 2007
Temat postu:
doggod napisał:
Podzielam zdanie, ze DIUNA nie należy do udanych dzieł LYNCHA. Przyczyny upatrywałbym się raczej w tym, że LYNCH lekkomyślnie zdecydował się na opowieść, której głównym bohaterem i głównym wątkiem tak naprawdę była pewna zbiorowość. LYNCH jednak najlepiej czuje się w eksplorowaniu bardziej kameralnych sytuacji. Interesuje go jednostka, a nie zbiorowość, przynajmniej w wymiarze fabuły filmowej.
Zgoda. Coś podobnego sam chciałem powiedzieć. Diuna jako typowa powieść science-fiction dotyczy pewnych problemów zbiorowości. Mówiąc o problemach społecznych chodziło mi właśnie o tego typu kwestie, które dotyczą grup społecznych, społeczeństw, narodów czy całej ludzkości.
doggod napisał:
Najbardziej charakterystyczne motywy utworów s-f to umiejscowienie akcji w innych galaktykach, zamknięcie jej na pokładzie statku kosmicznego, wędrówka w czasie, kontakt z obcą cywilizacją. I rzadko kiedy były alegorią bieżących problemów społeczno - politycznych.
Owszem, jeżeli przez bieżące problemy społeczne rozumiemy wyłącznie tego rodzaju rzeczy jak chwilowy wzrost bezrobocia, albo brak wystarczającej liczby mieszkań. Ale nie taka była moja intencja. Dla mnie problem społeczny to taki, który dotyczy zbiorowości, który jest wynikiem przemian, jakie się w tej zbiorowości dokonują itd. A przecież w literaturze science-fiction zawsze roiło się od takich tematów, jak zagrożenia wynikające z rozwoju technologii (maszyny, mutanty). Zauważ również, że w tych odległych galaktykach autorzy projektowali światy stanowiące niekiedy wyidealizowany model funkcjonowania pewnego ustroju politycznego - literatura ta aż roi się od złych imperatorów i ich pozbawionych indywidualności poddanych (vide: totalitaryzm). Także kontakt z obcymi to nie jest przecież problem nękający wyłącznie jednostkę, ale kwestia o podstawowym znaczeniu dla ludzkości. Oczywiście nie w każdej powieści science-fiction znajdziemy tego typu zagadnienia, tym nie mniej prawie każdy WYBITNY autor je chętnie poruszał. I co najważniejsze, ten najwybitniejszy, którego mamy zaszczyt być rodakami, i który uczynił z tego gatunku głęboką, pełnowartościową literaturę klasy A, dotykał ich właściwie na każdym kroku.
doggod napisał:
ERASERHEAD był tyle samo filmem zawierajacym elementy SF, jak każdy jego kolejny film. To, ze w pewnym momencie pojawia się dziwna planeta, która ma kształt mózgu, nie oznacza wcale o jakimś szczególnym elelmencie SF. No, chyba że ze kazde elementy oniryczne potraktujemy z góry jako science - fiction.
I tu też zgoda. Wspomniałem o Eraserhead tylko w tym kontekście, że pojawiają się tam pewne nawiązania do estetyki science-fiction. Sam film określiłem jako ekspresjonistyczny, nie mający z prawdziwym science-fiction wiele wspólnego.
doggod
Wysłany: Czw 18:57, 19 Lip 2007
Temat postu:
Podzielam zdanie, ze DIUNA nie należy do udanych dzieł LYNCHA. Przyczyny upatrywałbym się raczej w tym, że LYNCH lekkomyślnie zdecydował się na opowieść, której głównym bohaterem i głównym wątkiem tak naprawdę była pewna zbiorowość. LYNCH jednak najlepiej czuje się w eksplorowaniu bardziej kameralnych sytuacji. Interesuje go jednostka, a nie zbiorowość, przynajmniej w wymiarze fabuły filmowej.
Co do twojej diagnozy, czego ma dotyczyć literatura science - fiction to sie nie zgodzę. Literatura ta nie tylko ma komentować bieżące wydarzenia społeczno - polityczne etc. Najbardziej charakterystyczne motywy utworów s-f to umiejscowienie akcji w innych galaktykach, zamknięcie jej na pokładzie statku kosmicznego, wędrówka w czasie, kontakt z obcą cywilizacją. I rzadko kiedy były alegorią bieżących problemów społeczno - politycznych. ERASERHEAD był tyle samo filmem zawierajacym elementy SF, jak każdy jego kolejny film. To, ze w pewnym momencie pojawia się dziwna planeta, która ma kształt mózgu, nie oznacza wcale o jakimś szczególnym elelmencie SF. No, chyba że ze kazde elementy oniryczne potraktujemy z góry jako science - fiction.
prawdziwek
Wysłany: Czw 15:10, 19 Lip 2007
Temat postu:
"Diuna" to zdecydowanie jeden z najgorszych filmów jakie widziałem. (Przynajmniej jeżeli brać pod uwagę kino o artystyczynych aspiracjach.) Wcale nie dziwi mnie to, że Lynch się do niego niechętnie przyznaje. Przyczyny klęski Mistrza są dla mnie jasne:
(1) Film został oparty na kiepskiej literaturze. Nie chodzi mi tu bynajmniej o jej walory czysto estetyczne, lecz o ogólny koncept. Literatura science-fiction daje autorom możliwość komentowania bieżących wydarzeń politycznych i społecznych, jakie się dokonują na ich oczach. Autorzy konstruują możliwe światy, w których uwypuklone są pewne niepokojące ich zjawiska, które dostrzegają wokół siebie. I tak "Diuna" nawiązuje do następujących zjawisk: zimnej wojny, totalitaryzmu, globalizacji i nadmiernej eksploatacji dóbr naturalnych. Przedstawia tu bardzo naiwną spiskową teorię dziejów, wedle której światem rządzą globalne korporacje, którym zimna wojna jest na rękę. Jedna strona owej "zimnej wojny" jest tu prostym zlepkiem stereotypów na temat Związku Radzieckiego. Autor wplata jednak w całą historię również mnóstwo wątków dotyczących indywidualnego rozwoju, inicjacji, poszukiwania własnej drogi życiowej itd. Całość przeplata się nawzajem bez ładu i składu. "Diunie" daleko do subtelności chociażby takiego "Solaris" Lema.
(2) Za ekranizację Diuny wziął się niewłaściwy reżyser, osoba, która jest mało zainteresowana tym, co w literaturze science-fiction najbardziej wartościowe: przedstawienie komentarza do ogólnej sytuacji społecznej bądź politycznej. Lynch to natomiast twórca zainteresowany "wnętrzem" człowieka, jego rozwojem, dojrzewaniem, subiektywnym odczuwaniem rzeczywistości. Elementy science-fiction pojawiły się w "Eraserhead", ale użyte były w zupełnie innej - ekspresjonistycznej - konwencji. Klasyczne science-fiction to gatunek, za który tego typu twórcy w ogóle nie powinni się brać.
W efekcie postał totalny gniot. Takie kino nie zadowoli raczej ani tych, którzy oczekują od kina przyjemnej rozrywki, ani tych, dla których filmy stanowić mają materiał do głębszych przemyśleń. Na szczęście jest to jedyna tego typu wpadka w twórczości Lyncha, i już sam ten fakt, czyni go na tle innych reżyserów, wyjątkową osobistością we współczesnym kinie.
Qbin2001
Wysłany: Śro 23:02, 12 Kwi 2006
Temat postu:
Jednakże (po przestudiowaniu informacji na temat tej wersji):
- jest to jeszcze trochę inna wersja wydłużona niż ta z TV (krótsza niż TV, dłuższa niż kinowa - cos pomiędzy).
- jest w formacie 2.35:1 (w nowym prologu zrobionym dla wersji TV obcieto górę i dół ekranu by uzyskać szeroki ekran).
- nie znalazłem informacji, czy są zrobione efekty specjalne w dodanych fragmentach
- Lynch nie ma z tą wersją nic wspólnego
Gość
Wysłany: Śro 12:08, 12 Kwi 2006
Temat postu:
Ale efekty, muzyka i wide-screen jest
Qbin2001
Wysłany: Wto 20:37, 11 Kwi 2006
Temat postu:
Ta druga "rozszerzona wersja" filmu to właśnie wersja Alana Smithee zrobiona dla TV - nie autoryzowana pzrez Lyncha
niestety, to NIE JEST wersja REŻYSERSKA.
Gość
Wysłany: Wto 19:47, 11 Kwi 2006
Temat postu:
Qbin:
http://free4web.pl/PrintNews/28712,227347,
Qbin2001
Wysłany: Pon 16:40, 10 Kwi 2006
Temat postu:
Dzieci Diuny nie widziałem jeszcze. Serial Diuna mnie osłabił. "książę" który siedzi przy stole jak amerykański nastolatek który ma wszystko w... nosie. Matka Wielebna z uszami Myszki Mickey (koszmarny strój!). Jessika która raczej mi przyponała panienkę lekkich obyczajów, a nie Bene Gesserit. Zmiany ISTOTNYCH fragmentów książki (choćby ucieczka Paula i Jessiki - tam po raz pierwszy pokazuje jak operuje głosem, a tu figa i jeszcze ratuje ich jakiś statek... brrrr....). Zero stylu, kiczowate efekty specjalne, nijakie czerwie... Nie, dziękuję....
Dzieło Lyncha ma sporo różnic w stosunku do książki, ale ma przynajmniej KLIMAT.
weronik
Wysłany: Pon 11:06, 10 Kwi 2006
Temat postu:
Qbin2001 napisał:
PS: pokochałem tą wersję, kiedy zobaczyłem koszmarkowatą nową wersję serialową. Brrrrrrrrr....
Ja ją od razu pokochałąm, a potem zabaczyłąm koszmarną wersje serialową
Choć muszę przyznać, że dzieci Diuny (3 odcinki) oglądało sieę juz przyuyjemnie, głównie dlatego, że interesowały mnie dalsze losy Diuny
Qbin2001
Wysłany: Nie 22:40, 09 Kwi 2006
Temat postu:
hmmmm. podaj mi adresik wątku, bo coś nie mogę znaleźć, a chciałbym w polemikę się wdać
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin