Autor Wiadomość
Garnierr
PostWysłany: Wto 9:30, 11 Maj 2010    Temat postu:

Laura odniosła Zwyciestwo nad Mrocznymi Postaciami. W filmie FWWM cyt Bob mowi Chce smakować Twoimi Ustami. Laura-Nie. Przed śmiercią Laura związana widzi swe odbicie w Lustrze i przez moment Boba. Bob powoli Ja mial ale po założeniu pierścienia Wygrała i musiała zginąć.
doggod
PostWysłany: Śro 13:04, 17 Cze 2009    Temat postu:

Tomek napisał:
Mieszkańcy sklepiku to czciciele Mroku, którymi zajmowali się ludzie odpowiedzialni za projekt "Błękitna Księga", ci co odprawiali rytuały w lasach Twin peaks. Zapewne byli to fizyczni Mike i Bob, którzy po śmierci stali się demonami, lub mieszkaniem dla nich. Wystarczy porównać: 1) Mike mówiący o sklepiku, 2) Słowa agenta granego prze Bowiego 3) nagranie Windoma Earle'a z akt projektu. I jest odpowiedź Wink


Oj, naciągane to strasznie. Daleki byłbym od takich odważnych deklaracji, że MIKE i BOB to czciciele mroku. Nie ma na to po prostu żadnego dowodu w filmie. MIKE i BOB jest zwykłą personifikacją dualizmu ludzkiej natury, wyeksponowaną przez schizofrenika, jakim był niewątpliwie GERALD.
Tomek
PostWysłany: Śro 12:14, 17 Cze 2009    Temat postu:

Mieszkańcy sklepiku to czciciele Mroku, którymi zajmowali się ludzie odpowiedzialni za projekt "Błękitna Księga", ci co odprawiali rytuały w lasach Twin peaks. Zapewne byli to fizyczni Mike i Bob, którzy po śmierci stali się demonami, lub mieszkaniem dla nich. Wystarczy porównać: 1) Mike mówiący o sklepiku, 2) Słowa agenta granego prze Bowiego 3) nagranie Windoma Earle'a z akt projektu. I jest odpowiedź Wink
doggod
PostWysłany: Śro 19:02, 06 Sie 2008    Temat postu:

Mam jeszcze pewne luźne hipotezy co do tego sklepiku. Po pierwsze, cała ta historia ze sklepikiem jest jest efektem fantasmagorii schizofrenika. Wiemy jednak, że LYNCH tylko pozornie oddala znaczenie słów ludzi, którzy mają problemy ze swoją osobowością. Należy zatem przyjąć, że sklepik i jego właściciel - weterynarz, niejaki BOB faktycznie tam zamieszkiwali. Czy przyjaźnił się on z GERARDEM? Nie sądzę. Przecież to MIKE przyjaźnił się z BOBEM, a MIKE reprezentował jedynie pewien pokład psychiki GERARDA. Te wyimaginowane imiona nakazują nam sądzić w efekcie, że sklepik, to gdzie on się znajdował oraz zawód BOBA oscylują wokół znaczeń symbolicznych i reprezentują świat nierzeczywisty. Cóż zatem mogą oznaczać słowa MIKE'A/GERARDA na temat sklepiku i jego właściciela.

"mieszkaliśmy nad sklepikiem. Najpierw żyliśmy pomiędzy ludźmi a zaraz po tym Zdaje się, że nazywacie to sklepem gospodarstwa domowego. Mieszkaliśmy nad nim."

Zacznę od środkowej części tej wypowiedzi. NAJPIERW ŻYLIŚMY POMIĘDZY LUDŹMI - wskazuje to, że MIKE i BOB stanowili jedność. Jeśli przyjąć, że MIKE i BOB to podzielone sfery osobowości GERARDA, należy domyślić się, że GERARD tutaj mówi o okresie, kiedy jeszcze nie chorował na schizofrenię. Był zwyczajnym człowiekiem, który integrował się z otoczeniem, z ludźmi. Był po prostu najzwyklejszym obywatelem tej społeczności. To się zmieniło. Z jakichś powodów GERARD zaczął się izolować od ludzi i zwyczajnej egzystencji. którą tutaj zapewne GERARD widzi w postaci SKLEPIKU Z GOSPODARSTWEM DOMOWYM. Cóż mogło doprowadzić do tego? oczywiście jego choroba. Ci, którzy zetknęli się z ludźmi, którzy chorują na schizofrenię wiedzą, ze takie osoby nie tylko przenoszą się w zupełnie inne rejony świadomości, ale najzwyczajniej zupełnie nie interesują się codziennymi czynnościami domowymi, higienicznymi, etc.

Dlaczego BOB LYDECKER jest WETERYNARZEM? Moim zdaniem jest to oczywisty trop, który prowadzi od rzeczywistych postaci do wnętrza człowieka i jego mechanizmów zachodzących w psychice. BOB WETERYNARZ z świata rzeczywistego uosabia BOBA ZWIERZĘCEGO, którego znamy z przewidzeń LYLANDA, LAURY, COOPERA etc. LYNCH w sprytny sposób podpowiada widzowi, ze BOB pochodzący z zaświatów jest związany ze zwierzęcością człowieka, jego pierwotną naturą, zredukowaną do popędów śmierci, sexu i strachu. Dlatego MIKE go chciał zabić, bo toczył wewnętrzną walkę z BOBEM o duszę GERARDA. MIKE nie chciał zabijać, bo MIKE uosabiał zupełnie inne sfery osobowosci, które prowadzą ciągłą wojną z tymi niskimi pobudkami człowiek. Ta "wewnętrzna wojna" została jeszcze wyartykułowana w życiu brata AUDREY a potem w Benie HORNE, kiedy na moment zbzikował. [/quote]
doggod
PostWysłany: Śro 15:36, 06 Sie 2008    Temat postu:

Jednak z tego co pamiętam Leland w swoim ostatnim monologu mówił o tym, że ONI chcieli również Laury, a Ona się broniła i w pewien sposób się nie dała w pełni porwać. Owszem oddawała się przyjemnościom ciała, ale nie zabijała, a Leland owszem.
============================================

na czym zatem miała polegać wobec NICH uległość Laury? Na zabijaniu? Przecież w filmie nie mamy żadnych wskazówek sugerujących, co konkretnie mieszkańcy CZARNEJ CHATY chcieli od LAURY. Jej upór to wyolbrzymiony i zmitologizowany aspekt zwykłych, ludzkich wyrzutów sumienia. Tutaj doszukiwałbym się ewentualnie jakichkolwiek elementów "walki" LAURY z czymś, co ją pchało do zanurzania się w świat seksu, cielesności, strachu i zwierzęcego niemalże egoizmu.
doggod
PostWysłany: Wto 23:44, 05 Sie 2008    Temat postu:

Jeszcze raz zapytam, czy macie jakieś przemyślenia n/t dziwnej facjaty Windoma Earla?
=======================================

Ta biała twarz to zapewne dwupoziomowa wskazówka:

1. efekt jego (WINDOMA EARLA) fascynacji pogańskimi, mrocznymi kultami śmierci (voodoo, Thugów etc). To taka przymiarka do tego rytuału, który miał mu otworzyć wrota do CZARNEJ CHATY;

2. Uosobienie strachu i jego afirmacja. Podobny "makijaż" mieli rodzice głównego bohatera w "Babci" oraz MYSTERY MAN z "Lost Highway"
michal
PostWysłany: Wto 22:07, 05 Sie 2008    Temat postu:

Wiesz, ja wcale nie mam Laury za uosobienie wszelkich cnót, wręcz przeciwnie, uważam ją za osobę płytką, naiwną i głupiutką. Szlag mnie trafia kiedy ją widzę, szczególnie w scenie kiedy rozmawia z Jamesem: "James, do you know why I'm so happy today..."

Jednak z tego co pamiętam Leland w swoim ostatnim monologu mówił o tym, że ONI chcieli również Laury, a Ona się broniła i w pewien sposób się nie dała w pełni porwać. Owszem oddawała się przyjemnościom ciała, ale nie zabijała, a Leland owszem.

Więc żeby nie było niejasności, nie rozpływam się nad jej wspaniałością...

Jeszcze jedno co do Laury, pamiętam kiedy oglądałem po raz pierwszy FWWM, końcowa scena była rodzajem oczyszczenia jej duszy, jednak teraz zadaję sobie pytanie czy nie była to taka gra konwencją aby pokazać jej naiwność i infantylność - dla mnie podniecanie się 18-latki obrazkiem z aniołkiem jest co najmniej śmieszne. Takie niebo dla głupiutkich dziewczynek??

Jeszcze raz zapytam, czy macie jakieś przemyślenia n/t dziwnej facjaty Windoma Earla?
doggod
PostWysłany: Wto 21:06, 05 Sie 2008    Temat postu:

Jak wiadomo z FWWM Laura była trudniejszą rozgrywką dla BOB'a i w końcu wygrała z nim, a na pewno osiągnęła więcej niż jej ojciec.
============================================

Nie wiem, dlaczego tak bardzo ty i inni, którzy podzielają taką opinię, sugerujesz się rozmową COOPERA z TRUMANEM i kimś tam jeszcze? Rozmową, w której padają właśnie jakieś słowa na temat "wielkich wyczynów" LAURY, która miała niby być tak silną i świadomą swojego losu kobietą?

Popatrz na to racjonalnie. Mamy do czynienia przecież z dojrzewającą dziewczyną, która w świadomy sposób była dziwką, brała narkotyki oraz inspirowała zaprzyjaźnione osoby do zajmowania się tym przestępstwem. W świadomy sposób bawiła się czyimiś uczuciami, nie odwzajemniała ich i traktowała swoich znajomych bardzo często do swoich partykularnych interesów. Zatrudniła się wprawdzie do lokalnego baru, by charytatywnie roznosić posiłki starszym osobom, ale było to raczej "wybielanie się" przed sobą i mydlenie ludziom oczu, którzy mogli słyszeć w postaci plotek czy donosów o jej różnych ekscesach. Na czym więc polegałą jej walka z BOBEM? Na czym polegało jej zwycięstwo nad nim? Dlatego, że zgodziła się na śmierć? Tę śmierć przecież podpowiadał jej KARZEŁ, on ja kusił do tego. A KARZEŁ i BOB to ściśle powiązane ze sobą postaci. Gdzie w tym wszystkim triumf Laury? Raczej triumf KARŁA i współpracującego z nim BOBA. Można nawet pokusić się o pewnego rodzaju analogię, polegającej na tym, ze skoro COOPER oddał życie za ANNIE, a to z kolei doprowadziło go do "uwięzienia w CZARNEJ CHACIE", to analogicznie - oddanie życia LAURY za spokój i zakończenie zmagania się z BOBEM, mogło ją doprowadzić do CZARNEJ CHATY również. Z małą różnicą - COOPER będąc żywym miał nadzieję na wyzwolenie sie z tej CZARNEJ CHATY, LAURA martwa - już takiej nadziei nie miała, zapewne bardzo podobnie jak jej pewnego rodzaju odpowiedniczka JOSIE.
michal
PostWysłany: Wto 19:35, 05 Sie 2008    Temat postu:

Cytat:
Tylko dlaczego w filmie nigdy nie widzimy WINDOMA EARLA zmieniającego się w BOBA? Wszak to on był wręcz modelowym przykładem fascynacji BOBEM...

Może właśnie o to chodzi, że Earl'a fascynowało zło, więc BOB nie miał nic więcej do zrobienia? BOB był bardzie zainteresowany 'infekowaniem' dobrych duszyczek, niż przesiąkniętych złem lub chorych umysłowo. BOB lubi wyzwania?

Na pewno dużym wyzwaniem był dla niego Leland, chłopak z dobrej rodziny, skończył prawo, założył rodzinę i z pewnością był dobrze zarabiającym człowiekiem. Jeżeli Leland za młodu był molestowany (zapewne przez "kogoś z BOB'em"), to wiele tłumaczy. Bardzo często osoby molestowane seksualnie przenoszą swoje złe doświadczenia w przemoc, często seksualną. Wielu z seryjnych morderców było molestowanych seksualnie za młodu.

Jak wiadomo z FWWM Laura była trudniejszą rozgrywką dla BOB'a i w końcu wygrała z nim, a na pewno osiągnęła więcej niż jej ojciec.

Kolejny był Cooper, również nie lada wyzwanie. Jak się skończyło - wiadomo.
Cytat:
A mianowicie chodzi mi oto, że BOB stanowi jedynie ucieleśnienie mrocznej natury człowieka. Kiedy widzimy go w odbiciu lustrzanym, sugeruje to jedynie nam, że dana postać czuje się zintegrowana i przynależna do pewnego rodzaju wartości. Być "opętanym przez BOBA" znaczy tutaj tyle samo, co być zafascynowanym mrokiem ludzkiej duszy. czynieniem zła etc.

Dokładnie tak to odbieram.

Wracając do Windoma Earla, w przedostatnim - chyba - odcinku, wpada on do swojej chatki i jest upiornie blady, a uśmiech ma jakby dopiero co zjadł cały słoik jagód. Nie zastanawialiście się czasem o co tu chodzi?
doggod
PostWysłany: Wto 17:37, 05 Sie 2008    Temat postu:

"Tylko dlaczego również Cooper i Leland widzieli w lustrze BOB'a? Takie uproszczenie dla widzów serialu? Trochę to nie pasuje do Lyncha. "
===============================================

A jednak. LYNCH czasami był za bardzo tajemniczy, a kiedy indziej za bardzo "łopatologiczny". Z drugiej strony jednak, wtedy gdy widzimy BOBA zamiast COOPERA lub LELANDA nie musi dokładnie tego samego oznaczać, co widzimy na ekranie. A mianowicie chodzi mi oto, że BOB stanowi jedynie ucieleśnienie mrocznej natury człowieka. Kiedy widzimy go w odbiciu lustrzanym, sugeruje to jedynie nam, że dana postać czuje się zintegrowana i przynależna do pewnego rodzaju wartości. Być "opętanym przez BOBA" znaczy tutaj tyle samo, co być zafascynowanym mrokiem ludzkiej duszy. czynieniem zła etc. Tylko dlaczego w filmie nigdy nie widzimy WINDOMA EARLA zmieniającego się w BOBA? Wszak to on był wręcz modelowym przykładem fascynacji BOBEM...
michal
PostWysłany: Wto 16:08, 05 Sie 2008    Temat postu:

Dla mnie ten sklep gospodarstwa domowego to była głównie wskazówka mająca prowadzić do Waldo, który był ptakiem Jacques'a, który to z kolei był razem z Leo, Laurą i Ronette tej nocy, itd... A sznurek kupiony przez Andy'ego był dla Coopera tylko potwierdzeniem, że podąża on w dobrym kierunku. Generalnie świetnie podsumowuje to Cooper mówiąc do szeryfa: "a pathway is build by putting one stone next to another"

Z kolei agent Jeffries z FWWM mówi, że był na spotkaniu nad sklepem AGD, więc być może na rzeczy jest coś większego niż tylko trop. A może w FWWM to rozwinięcie motywu z serialu?

Podoba mi się to co pisze Doggod, że MIKE i BOB to dwie osobowości Gerarda. To wspaniała metafora Lyncha na to, że w każdym z Nas drzemie dobro i zło, anioł i diabeł, ying i yang.... Oczywiście świetnie się to wpisuje w białą i czarną chatę.

Tylko dlaczego również Cooper i Leland widzieli w lustrze BOB'a? Takie uproszczenie dla widzów serialu? Trochę to nie pasuje do Lyncha. Dlaczego nie było tak, że w lustrzanym odbiciu widzimy twarz Coopera lu Lelanda z demonicznym uśmiechem, żującego gumę... Być może oczekuję zbyt dużej konsekwencji, w końcu to TP. Od razu mówię, że odrzucam hipotezę jakoby BOB kogoś 'opętywał', raczej skłaniam się ku temu, że jego twarz miała symbolizować dzikość, zwierzęcość, prymitywizm...
doggod
PostWysłany: Sob 15:12, 02 Sie 2008    Temat postu:

mike i bob to sfery osobowości GERARDA. Imiona tutaj nie mają nic na rzeczy. LYNCH żongluje tymi imionami, robi z nich odpowiedników w świecie realnym (BOBBY, chłopak LAURY i MIKE - chłopak DONNY), i w świecie pozazmysłowym, dostępnym zmysłowo tylko dzieciom, starcom i ludziom z problemami psychicznymi.
pompon
PostWysłany: Sob 13:00, 02 Sie 2008    Temat postu: Mike i Bob

A ja sobie myślę, że może Mike jest odwrotnością Boba, może to dobra i zła strona jednego osobnika. Tak jak każdy posiada te dwie natury, tak i Bob ma swoje przeiciweństwo. KIedyś stanowili jedno, ale Mike się zbuntował i przystał do Dobra. Oj nie wiem.
Gość
PostWysłany: Wto 14:56, 09 Sty 2007    Temat postu:

Siemka wszystkim Very Happy Odnośnie Lydeckera, to w 4 odcinku, licząc z pilotem w 5, Cooper i Spółka wpadli do domu Gerarda, Gerard na pytanie Hawka, co robił w szpitalu, odpowiedział, że jego przyjaciel jest w stanie śpiączki, został napadnięty 3 dni temu w Lowtown przed barem, więc raczej nie mogli z nim pogadać. A Bob Lydecker nie jest chyba BOBem, "laska" z kliniki nie rozpoznała go na szkicu, sam Gerard też nie, ale BOB wyglądał mu znajomo, tak samo i Lelandowi. Ale to byłoby niezłe, gdyby się jednak okazało, że niewinny doktor weterynarii wygląda podobnie do BOBa, a BOB jest po prostu jego duszą, która mu zwiała. Co do sklepiku i mieszkania Gerarda i BOBa... Musiała być tam niekiepska melina, co było widoczne w Fire Walk With Me Laughing A myślę, że BOB jest po prostu facetem, który szybko się nudzi, dlatego sobie często zmienia ofiary. Mike się ustabilizował, nie potrzebował już wyłazić z ciała Gerarda, poprzestał na jednym żywicielu (notabene trochę go podgryzł w ramię Wink) i próbuje unieszkodliwić BOBa, choć to trochę nie do końca przekonujące, bo przecież Gerard bierze lekarstwo, żeby się z powrotem nie zamieniać w Mike.
Introverder
PostWysłany: Wto 3:07, 14 Lis 2006    Temat postu:

Być może coś przekręciłem, tej fizyczności BOB-a wcale nie jestem pewien.

A także nie ma w filmie niemal w ogóle informacji na temat BOB-a Lydeckera!! Wiemy, że to weterynarz, ale czy to nasz BOB. Gdzie on jest czy żyje w ogóle? I jak się ma ta postać do naszego BOB-a.

I czemu Mike ma swojego żywiciela, a BOB musi go zmieniać? I kolejna sprzeczność: nigdy nie widzieliśmy Mike'a "na wolności" - poza ciałem Gerarda, a więc nie wiemy, jak on dokładnie wygląda(może Mike to po prostu część osobowości Philippa, a cała ta postać pochodzi po prostu z "innego świata"). Jak to możliwe? Bo z kolei BOB może sobie wchodzić i wychodzić z ciala swojego "żywiciela" (w tym przypadku Lelanda Palmera), a jego wygląd "na wolności" jest inny, niż kiedy się wciela w czyjąś osobę (wówczas po prostu wygląda jak ta osoba - tylko nieliczni mogą zobaczyć BOB-a, Ci "naznaczeni"/"przeklęci"). Występuje po prostu inny rodzaj zależności...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group