Autor Wiadomość
XyZyX
PostWysłany: Pią 20:09, 05 Lis 2021    Temat postu:

Anonymous napisał:
Zdanie "BOB is real" wypowiada Laura w scenie z Haroldem, kiedy on próuje ją przekonać, że BOB nie istnieje. Scena ma miejsce w "Twin Peaks. Ogniu krocz za mn

Moim zdaniem BOB jest demonem (albo jednym z diabłów). Potrafi z łatwością wchodzić i wychodzić w cialo człowieka. Przejmować nad nim kontrolę, zupełnie nim zawładnąć. Zgodzę się z tobą, że BOB może sowy traktować jako tymczasowe "lokum". Być może jako, że sam nie posiada ciała, musi zająć inne, aby przetrwać.


Skoro tak twierdzisz, to nie masz pojęcia czym jest demon. Nie mówiąc juz o "diable", który jest funkcją, a nie bytem. Pozdro dla kumatych...
Gość
PostWysłany: Nie 15:11, 06 Paź 2013    Temat postu:

Ja pierwszy raz oglądałam TP, kiedy miałam 12 lat. Cały serial wywarł na mnie ogromne wrażenie. Miałam potem niejednokrotnie sny związane z tym miasteczkiem, ale chyba sam Bob nie był dla mnie aż taką traumą. Za to agent Cooper to była postać ideał, ucieleśnienie marzeń Very Happy . I tak jest do dziś, nic się nie zmieniło przez te wszystkie lata.
AnnaKamila
PostWysłany: Pon 11:08, 30 Wrz 2013    Temat postu:

Bob był dla mnie zawsze najbardziej traumatyczną postacią z dzieciństwa. Myślę, że ma coś w sobie z halucynacji, która zostaje na zawsze w człowieku.
Gość
PostWysłany: Sob 21:31, 24 Lis 2012    Temat postu:

Bob nie ukazuje się tylko i wyłącznie w wizjach, po śmierci Lelanda przyjmuje postać Sowy i leci sobie nad lasem, jest też scena ukazująca Boba samego nad sadzawką, kiedy przechodzi do naszego wymiaru.
Według mnie Bob jest w serialu bytem rzeczywiście istniejącym, a nie tylko uosobieniem zła, wyobrażeniem, czy halucynacją.
doggod
PostWysłany: Wto 18:26, 05 Kwi 2011    Temat postu:

prawdziwek napisał:
Postać BOBa kryje wiele informacji na temat zła.

Zło w człowieku jest bezosobową siłą, która dochodzi do głosu w określonych sytuacjach i nad którą trudno zapanować. Ma jedną określoną "twarz", bez względu na to, kto je dokonuje, jest zjawiskiem uniwersalnym.

Dlatego tym łatwiej je postrzegać, jako coś zewnętrznego. Człowiek gdy kieruje się popędami i niskimi pobudkami nie przypomina tego, którego kojarzymy w sytuacjach, gdy działa racjonalnie. To jest coś dziwnego, nienormalnego, nie możemy uwierzyć, że to jest jedna i ta sama osoba. Z resztą uważam, że tożsamość osobowa ludzi w sytuacjach, gdy realizują różne strony swojej natury jest w samym filmie kwestią kontrowersyjną. Właściwie nie bardzo wiadomo, czy istnieje jakaś jaźń spajająca to wszystko w jedno. Widać to wyraźnie w "Fire Walk with Me", gdzie bohaterowie przybierają "maski", odgrywają rolę w określonych sytuacjach. Ale czy można sensownie mówić u Lyncha o "prawdziwym ja" danej postaci? Śmiem wątpić.


Zgadzam się w 100%. Geniusz LYNCHA polega własnie na tym, że potrafi za pomocą obrazu uchwycić bardzo abstrakcyjne procesy i zjawiska psychologiczne w człowieku, mechanizmy określające prawdziwy rodowód człowieka oraz czynniki społeczno-cywilizacyjne, które wywierają znaczący wpływ na ten rodowód. Nie było i nie ma takiego drugiego reżysera, który z takim pietyzmem i konceptem potrafiłby w filmowy sposób przedstawić tak trudne przecież do uchwycenia problemy.
prawdziwek
PostWysłany: Wto 2:44, 05 Kwi 2011    Temat postu:

Postać BOBa kryje wiele informacji na temat zła.

Zło w człowieku jest bezosobową siłą, która dochodzi do głosu w określonych sytuacjach i nad którą trudno zapanować. Ma jedną określoną "twarz", bez względu na to, kto je dokonuje, jest zjawiskiem uniwersalnym.

Dlatego tym łatwiej je postrzegać, jako coś zewnętrznego. Człowiek gdy kieruje się popędami i niskimi pobudkami nie przypomina tego, którego kojarzymy w sytuacjach, gdy działa racjonalnie. To jest coś dziwnego, nienormalnego, nie możemy uwierzyć, że to jest jedna i ta sama osoba. Z resztą uważam, że tożsamość osobowa ludzi w sytuacjach, gdy realizują różne strony swojej natury jest w samym filmie kwestią kontrowersyjną. Właściwie nie bardzo wiadomo, czy istnieje jakaś jaźń spajająca to wszystko w jedno. Widać to wyraźnie w "Fire Walk with Me", gdzie bohaterowie przybierają "maski", odgrywają rolę w określonych sytuacjach. Ale czy można sensownie mówić u Lyncha o "prawdziwym ja" danej postaci? Śmiem wątpić.
doggod
PostWysłany: Nie 13:01, 03 Kwi 2011    Temat postu:

Ajrin napisał:
To, że każdy nosi w sobie "dżumę" jest mało odkrywcze, ale skąd owo zło się w nim bierze?


Jest wpisane w nature człowieka i stanowi immanentna czesc. Nie jest to odkrywcze (a co mogłoby byc, przeciez LYNCH nie jest filozofem). Chodzi własnie o to, ze wiekszość ludzi uwaza, ze ZŁO nie jest trwałym elementem człowieka, ze pochodzi z zewnatrz. Pod tym wzgledem jest odkrywcze, bo zwykle uwaza sie, że człowiek rodzi sie dobry, a nie zły. LYNCH temu zapzrecza własnie.
Ajrin
PostWysłany: Nie 12:29, 03 Kwi 2011    Temat postu:

To, że każdy nosi w sobie "dżumę" jest mało odkrywcze, ale skąd owo zło się w nim bierze?
doggod
PostWysłany: Nie 0:47, 03 Kwi 2011    Temat postu:

Ajrin napisał:
Nie byłabym taka pewna czy daje nam odpowiedź na to gdzie zło ma swoje źródło.


Ależ daję odpowiedź. Na jednym, bardziej mitologicznym poziomie jest to las w TWIN PEAKS, co kilkakrotnie przebrzmiewa w filmie, a na drugim, bardziej filozoficznym - jest sam czlowiek, o czym świadczy postac DOPPELGANGERA.
Ajrin
PostWysłany: Sob 23:43, 02 Kwi 2011    Temat postu:

Nie byłabym taka pewna czy daje nam odpowiedź na to gdzie zło ma swoje źródło. Ponadto bohaterowie mogą Boba zobaczyć, ale to nie znaczy, że mogą poznać istotę zła, zrozumieć to. W jednym odcinku przypomnij sobie słowa Alberta. I ogólnie rozmowę jaka się toczy po tym jak już Bob zostaje zdemaskowany i umiera Leland Wink
doggod
PostWysłany: Sob 14:33, 02 Kwi 2011    Temat postu:

Ajrin napisał:
Bob to według mnie uosabia także zło. A to jest coś bardzo abstrakcyjnego i równie transcendentnego.


Zgodzę się, że ZŁO moze byc rozpatrywane jako transcendencyjne zjawisko, ale LYNCH w swoim filmie daje klarowną odpowiedź, skad bierze sie zło. Źródła jego pochodzenia nie mają nic wspólnego z transcendencją. Człowiek moze to ZŁO zbadać i poznać kazdymi zmysłami, taki jest BOB i taki jest KARZEŁ, który inspiruje niejako BOBA. Ich motywy sa oczywiste. Nie mają nic z niepojętej tajemnicy, którą należy zgłębić ponadzmysłowymi metodami poznawczymi.
doggod
PostWysłany: Sob 14:25, 02 Kwi 2011    Temat postu:

Ajrin napisał:
Nie jest to żadna z wymienionych przez ciebie okoliczności.


Nie odczuwała strachu, zanim go zobaczyła?


Ajrin napisał:
Ty wierzysz, że nie istniała, ja wierzę, że istniała. Nie wiadomo kto ma rację.


Problem w tym, ze ja opieram sie nie o wiare tylko o fakty. A fakty są takie, ze w filmie jasno mówi sie, ze zaden BOB nie mieszkał tam, gdzie wskazywał LELAND, a STARUSZKA i jej WNUCZEK nie zamieszkiwali tego domu, w którym DONNA myslala ze ich widziała. Albo trzymamy sie faktów, albo pobożnych życzeń.

Ajrin napisał:
O to mi chodzi. Bo musiałby się sam Lynch wypowiedzieć na ten temat, jako twórca. Nam pozostają tylko domysły.


Zadne domysły, wystarczy analizować scenariusz i dialogi.


Ajrin napisał:
Jak na razie nie przekonałeś mnie i pozostaję przy tym co pisałam na początku.


Ależ mi mi zwisa to, czy ja cie przekonam, czy nie. Dla mnie rozmowa polega na wymianie pogladów, a nie przekonywaniu siebie. Co ty zrobisz z tym,co napisałem, to twoja sprawa.

Ajrin napisał:
Yyyy, no jak dla mnie z jego projekcji nie wynika, że on odbierał Karła i Olbrzyma, jako ego i super ego. Próbujesz własną ideologię i interpretację przypisać Cooperowi, a nigdzie nie jest w filmie pokazane, że właśnie tak on to odbierał.


Zgoda, to jest moja interpretacja i ma ona twarde podstawy znaczeniowe. Nie sadze jednak, by ona naginała cokolwiek, bo znaczenie tych postaci jest bardzo klarowne i oczywiste.

Ajrin napisał:
Więc jak dla mnie to co napisałeś to jest konfabulacja.


No, to przynajmniej nam obojgu sie zdarzają konfabulacje.



Ajrin napisał:
Mała szczypta ironii jeszcze nikomu nie zaszkodziła.


Ciekawe, bo jak ja zrobiłem sie szczypte ironiczny, to ty mi zarzuciłas arogancję.



Ajrin napisał:
Bob to według mnie uosabia także zło. A to jest coś bardzo abstrakcyjnego i równie transcendentnego.


Zgodziłbym się, gdyby BOB wykazywał swoim zachowaniem nieco wiecej subtelności Smile OLBRZYM jest trandenscencyjny od A do Z. Od tego, jak sie pojawia (w poświacie świetosci), po dosłowne słowa, które ewidentniewskazuja na jego transcendencyjny charakter. BOB od A do Z jest inny. Skoro są przewinościami, to jak moze BOB byc transcendencyjny tak samo jak OLBRZYM?
Ajrin
PostWysłany: Sob 13:50, 02 Kwi 2011    Temat postu:

Cytat:
Przypomnij sobie w jakiej sytuacji go widzi.
Nie jest to żadna z wymienionych przez ciebie okoliczności.
Cytat:
A czego, skoro nie docierają do ciebie fakty z filmu, w których mówi się, ze postać, o której opowiadał LELAND nie istniała?

Ty wierzysz, że nie istniała, ja wierzę, że istniała. Nie wiadomo kto ma rację. O to mi chodzi. Bo musiałby się sam Lynch wypowiedzieć na ten temat, jako twórca. Nam pozostają tylko domysły. Jak na razie nie przekonałeś mnie i pozostaję przy tym co pisałam na początku.
Cytat:
Czy ja coś pisałem o tym, ze COOPER cokolwiek na ten temat mówił? Ja napisałem, ze wierzył. Efektem tej wiary były własnie projekcje tego, co mu sie sniło i co go spotkało po śmierci.
Yyyy, no jak dla mnie z jego projekcji nie wynika, że on odbierał Karła i Olbrzyma, jako ego i super ego. Próbujesz własną ideologię i interpretację przypisać Cooperowi, a nigdzie nie jest w filmie pokazane, że właśnie tak on to odbierał. Więc jak dla mnie to co napisałeś to jest konfabulacja.
Cytat:
Po pierwsze, gdybyś była żywo zainteresowana tym, co ja o czyms sadze, nie ironizowałabys z "oświecenia". Po drugie, proponuje czytać ze zrozumieniem. Czy napisałem, ze OLBRZYM jest poza zasiegiem a BOB nie? Ja napisałem tylko, co kazda z tych postaci reprezentuje. BOB nie reprezentuje transcendencji, bo BOB jej włąśnie przeciwieństwem. To, ze ty mozesz w nim widziec takie cechy, to tylko i wyłącznie twój problem. Mozna oczywiście widzieć transcendencję w latrynie pełną gówna... Owszem, twój wybór.... Ja i chyba większość dorobku filozoficzno-religijengo nie upatruje w pierwotnych instynktach transcendencji. No ale cóż, kazdy tu moze sobie obrać własne kryteria tejże.

Mała szczypta ironii jeszcze nikomu nie zaszkodziła. No ja odczytałam to jako zestawienie Boba i Olbrzyma na zasadzie dwóch przeciwieństw. I myślę, że transcendencja nie jest czymś co odróżnia Olbrzyma od Boba. Bob to według mnie uosabia także zło. A to jest coś bardzo abstrakcyjnego i równie transcendentnego.
doggod
PostWysłany: Sob 0:42, 02 Kwi 2011    Temat postu:

Ajrin napisał:
Nie zgadzam się z tym. Przykładem jest chociażby to jak Maddy widzi Boba.


Przypomnij sobie w jakiej sytuacji go widzi.

Ajrin napisał:
Nie zrozumiałeś mnie najwidoczniej. Chciałam właśnie przez to powiedzieć, że nie jest to kwestią wiary Razz


A czego, skoro nie docierają do ciebie fakty z filmu, w których mówi się, ze postać, o której opowiadał LELAND nie istniała?


Ajrin napisał:
Poza tym czy Cooper mówił cokolwiek o ego i super ego?


Czy ja coś pisałem o tym, ze COOPER cokolwiek na ten temat mówił? Ja napisałem, ze wierzył. Efektem tej wiary były własnie projekcje tego, co mu sie sniło i co go spotkało po śmierci.


Ajrin napisał:
Jesteś w tym momencie trochę arogancki nie sądzisz? Po prostu wskazywałeś różnice między Bobem a Olbrzymem. Nie rozumiem tego dlaczego Olbrzym jest poza zasięgiem doświadczenia i poznania ludzkiego, a Bob już nie.


Po pierwsze, gdybyś była żywo zainteresowana tym, co ja o czyms sadze, nie ironizowałabys z "oświecenia". Po drugie, proponuje czytać ze zrozumieniem. Czy napisałem, ze OLBRZYM jest poza zasiegiem a BOB nie? Ja napisałem tylko, co kazda z tych postaci reprezentuje. BOB nie reprezentuje transcendencji, bo BOB jej włąśnie przeciwieństwem. To, ze ty mozesz w nim widziec takie cechy, to tylko i wyłącznie twój problem. Mozna oczywiście widzieć transcendencję w latrynie pełną gówna... Owszem, twój wybór.... Ja i chyba większość dorobku filozoficzno-religijengo nie upatruje w pierwotnych instynktach transcendencji. No ale cóż, kazdy tu moze sobie obrać własne kryteria tejże.
Ajrin
PostWysłany: Sob 0:06, 02 Kwi 2011    Temat postu:

O raju Razz
Cytat:
BOB pojawia się tylko w śnie, po śmierci, w fantasmagorycznych fazach narkotycznych lub w przypływie napięcia emocjonalnego - strachu lub podniecenia seksualnego.

Nie zgadzam się z tym. Przykładem jest chociażby to jak Maddy widzi Boba.
Cytat:
Jak sama przyznałas, jest to kwestia wiary, a nie naukowego poznania. LELAND i LAURA wierzyli że to BOB jest sprawca ich nieszczęścia. COOPER wierzył, że KARZEŁ i OLBRZYM reprezentują jego ego i super ego.. etc. Co ma wiara wspólnego z realnymi wydarzeniami w zyciu bohaterów?

Nie zrozumiałeś mnie najwidoczniej. Chciałam właśnie przez to powiedzieć, że nie jest to kwestią wiary Razz Bo to, że w coś nie wierzymy, nie znaczy, że tego nie ma, tak samo jak wiara w coś, nie znaczy że to istnieje. Prawda jest poza naszą możliwością poznania ( jest transcendentna ;P). Dlatego właśnie mówi się, że w coś wierzymy. Bo mimo tego, że nie możemy zdobyć dowodów na potwierdzenie tego, wierzymy, że tak właśnie jest. Na tym polega wiara. Poza tym czy Cooper mówił cokolwiek o ego i super ego? Rolling Eyes No to chyba już sobie wymyśliłeś.
Cytat:
Problem w tym, ze twoja porównanie jest zupełnie na na miejscu. Oba typy filmów zupełnie co innego starają sie przedstawić.

Zależy co się chce pokazać przez dane porównanie. Nie widzę w tym nic co byłoby nie na miejscu.

Cytat:
Sama się oświeć. Nie chce mi się tu tłumaczyć prozaicznych spraw. Przypomnij sobie co mówi i co pokazuje OLBRZYM COOPEROWI, gdy tłumaczy mu, czym sie ma kierować w poznaniu prawdy (w poznaniu, kto jest morderca LAURY). Zanim cos baedziesz nastepnym razem pisać o oswieceniu, proponuje, byś jednak dokładniej obejrzała film.

Jesteś w tym momencie trochę arogancki nie sądzisz? Oglądnęłam serial dwukrotnie, film też dobre kilka razy widziałam. Jednak nie pamiętam dokładnie wszystkich scen, co nie znaczy, że musisz od razu w ten sposób odpisywać. Chciałam tylko lepiej cię zrozumieć, żeby się móc do tego ustosunkować, ale widzę, że ty nie chcesz być wcale zrozumiany Wink I nie chodzi o to, że nie rozumiem samego znaczenia słowa. Po prostu wskazywałeś różnice między Bobem a Olbrzymem. Nie rozumiem tego dlaczego Olbrzym jest poza zasięgiem doświadczenia i poznania ludzkiego, a Bob już nie.
Cytat:
TWIN PEAKS tutaj wcale nie jest wyjątkowy. Poogladaj sobie inne filmy LYNCHA, a sama zweryfikujesz swoje wytwory wyobraźni.
Zakładasz, że nie widziałam innych filmów Lyncha. A jednak trochę otarłam się o filmy, które popełnił w swojej karierze i mam wyrobione własne zdanie na jego temat. Ale rozmowa o Lynchu, nie należy do tego tematu, więc nie będę się rozpisywać.
Szkoda, że nikt inny się nie wypowie na ten temat. Zawsze to inaczej, jak się skonfrontuje swoją interpretacje z kilkoma innymi osobami. Troszkę wymarłe to forum się wydaje Smile

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group