Autor Wiadomość
pjhmoon
PostWysłany: Wto 6:59, 18 Paź 2011    Temat postu:

to bardzo mozliwe i bardzo prawdopodobne ze wzgledu na terminy prac przy obu filmach.

teraz dopiero trafilem na taki tekscik
http://www.wrozka.com.pl/archiwum/2009/10/4808-guru-z-miasteczka-twin-peaks

Lynch kupił więc kamerę, ale na aktorów, dekoracje, taśmę nie miał już pieniędzy. Sytuację komplikował fakt, że właśnie się ożenił i został ojcem. Zamiast w rodzinę, każdy grosz inwestował w swoje dzieło. Rozgoryczona żona poskarżyła się w końcu teściowi.
– Pewnego wieczoru mój młodszy brat z ojcem posadzili mnie w ciemnym salonie – wspomina David Lynch – i odbyli ze mną poważną rozmowę. O mało nie pękło mi serce, bo usłyszałem, że powinienem zacząć zachowywać się w sposób odpowiedzialny, znaleźć normalną pracę i zapomnieć o filmie.
evex22
PostWysłany: Pon 3:23, 01 Sie 2011    Temat postu:

Czy tapeta na ścianach w One Eyed Jack's nie jest taka sama jak na obrazku, który Laura dostała od pani Tremond (Chalfont?) przed RR? Takie skojarzenie mi się nasunęło na myśl po obejrzeniu "akcji odbijania Audrey".
YOGJ
PostWysłany: Śro 18:08, 06 Kwi 2011    Temat postu:

ok znalazłem temat Czerwony pokój.
YOGJ
PostWysłany: Śro 17:39, 06 Kwi 2011    Temat postu:

Zauważyliście ze w pewnym momencie znika posąg Wenus w przedsionkach pomiędzy pokojami. Dzieje się to zaraz po krzyku Laury a krwawieniem agenta w pokoju po prawej. Może to jest moment w którym biała chata zamienia się w czarną. Co o tym myślicie? Tak jakby nie było już miłości tylko strach.

Pozdrawiam
czekam na opinie.
prawdziwek
PostWysłany: Nie 2:16, 05 Gru 2010    Temat postu:

MONA26 napisał:
Nie chciałabym z wami Panowie na co dzień żyć w jednym mieszkaniu. Macie Panowie paskudne charaktery.


Niech mi wolno będzie coś zasugerować przenajszanowniejszej Pani. Otóż w moim przekonaniu (oczywiście ma Pani pełne prawo nie podzielać tego przekonania) zdecydowanie lepsze miejsce na wydawanie podobnych ocen znajdziemy pod tym adresem:
http://randki.o2.pl/

Myślę, że tam wywody o tym, z kim Pani mogła by zamieszkać i jaki rodzaj charakteru mają Pani interlokutorzy są bardziej związane z celem funkcjonowania tamtego portalu, niż tego forum. Ale oczywiście nie mam nic przeciwko, aby kontynuowała Pani wylewanie pomyj na użytkowników tego forum (a przynajmniej na mnie) w tym wątku. Jeżeli sprawia to Pani szczególną przyjemność, to będę wręcz rad, że mogłem kogoś nawet w tak osobliwy sposób uszczęśliwić, albowiem szczęście i zadowolenie bliźnich nie jest mi obojętne.
prawdziwek
PostWysłany: Nie 2:06, 05 Gru 2010    Temat postu:

Anonymous napisał:
KAŻDY ma prawo do oceny sztuki, sztuka to nie nauka ścisła, chociaż takie snoby jak ty wydają się tak myśleć, w przekonaniu, że tylko oni są godni do jej odbioru.


Nie o godność się rozchodzi. Tu nie chodzi o to, kto jest GODNY odbioru sztuki. Odnoszę jedynie smutne wrażenie, że ludziom nie odczuwającym POTRZEBY KONTAKTU ze sztuką (co potwierdzają kwestionując, że dany film to coś więcej niż li tylko rozrywka), wmówiono POTRZEBĘ GADANIA o sztuce i jej oceniania (vide: dopominanie się o naruszone rzekomo prawo do wypowiadania ocen). To właśnie w tym punkcie, a nie jak doggod w komercjalizacji, upatruję przyczynę braku możliwości toczenia sensownych dyskusji.

O prostactwo oskarżam natomiast tych ludzi (I TYLKO TYCH), którzy z faktu, że ktoś ma większy zasób wiedzy i słownictwa, czynią temu komuś zarzut. Nie potrafię bowiem w żaden inny sposób takiego zachowania, niż jako arogancję prostaków, chcących sprowadzić wszystkich do swojego pubowego poziomu.
MONA26
PostWysłany: Sob 22:05, 04 Gru 2010    Temat postu:

doggod napisał:
Anonymous napisał:
może dlatego jesteś zdolny tylko do suchych analiz.


Dlaczego więc kreatywnie nie właczysz się GOŚCIU do dyskusji? Dlaczego nie przedstawisz alternatywnej, bardziej "soczystej" interpretacji? Dlaczego, zamiast merytorycznej rozmowy, preferujesz ciągłe narzekania i niezadowolenie? Mogę cie zapewnić, że o wiele bardziej pouczające (przynajmniej dla mnie) jest kwestionowanie moich prób interpretacyjnych, niż poklepywanie się po plecach i stwarzanie pozorów jednomyślności. Moim zdaniem uwiera cię, niesłusznie, swiadomosc tego, ze ktoś moze zakwestionować to, co masz do powiedzenia... proponuje zatem, zamiast tupać nogami, zaproponuj sensowną alternatywę, majac jednocześnie otwartą głową na krytykę, która tak naprawdę pozwala nabrac dystansu do swoich przekonań i nie podlega absolutnej akceptacji.


Myślę, że to oczywiste w kontekście tego co napisałam.
Nie zamierzam dyskutować z autorytatywnym chamem na temat sztuki.
Skąd wynika moje niezadowolenie? Przeczytaj post gościa o pseudonimie prawdziwek i pomyśl. Na takie tematy rozmawia się z ludźmi, których się szanuje i którzy ciebie szanują. Nie zamierzam rozmawiać z człowiekiem, którego mentalność można zawrzeć w sformułowaniu "Gott mit uns". Przekonanie tego człowieka, że cała reszta świata płynie z gównem, omijając jego czysty salon z nim samym na piedestale , powoduje u mnie odruch wymiotny, bynajmniej nie przez piwo.
doggod
PostWysłany: Sob 19:16, 04 Gru 2010    Temat postu:

Anonymous napisał:
może dlatego jesteś zdolny tylko do suchych analiz.


Dlaczego więc kreatywnie nie właczysz się GOŚCIU do dyskusji? Dlaczego nie przedstawisz alternatywnej, bardziej "soczystej" interpretacji? Dlaczego, zamiast merytorycznej rozmowy, preferujesz ciągłe narzekania i niezadowolenie? Mogę cie zapewnić, że o wiele bardziej pouczające (przynajmniej dla mnie) jest kwestionowanie moich prób interpretacyjnych, niż poklepywanie się po plecach i stwarzanie pozorów jednomyślności. Moim zdaniem uwiera cię, niesłusznie, swiadomosc tego, ze ktoś moze zakwestionować to, co masz do powiedzenia... proponuje zatem, zamiast tupać nogami, zaproponuj sensowną alternatywę, majac jednocześnie otwartą głową na krytykę, która tak naprawdę pozwala nabrac dystansu do swoich przekonań i nie podlega absolutnej akceptacji.
Gość
PostWysłany: Sob 18:49, 04 Gru 2010    Temat postu:

prawdziwek napisał:
A ja tak sobie myślę, że kwestia kontaktu ze sztuką, to sprawa indywidualnej wrażliwości, a ta się nie zmienia. Zawsze było i będzie tak, że większość nie będzie zdolna do głębszego pojmowania sztuki. Problem polega nie na tym, że takie jednostki istnieją, tylko że stają się coraz bardziej bezczelne - tzn. zamiast zająć się np. piciem piwa, zabierają głos na tematy kulturalne. A przykład idzie z góry, bo wśród "krytyków" aż roi się od bezczelnych ignorantów, którzy nawet nie starają się mieć jakiegokolwiek pojęcia o materii, którą opisują i oceniają. Tym ostatnim służy właśnie ideologia absolutnego relatywizmu i egalitaryzmu. Ideologia, która ma destruktywny wpływ na odbiór kultury wysokiej i niszowej.


Taa pany... Bo tylko ty jesteś zdolny do analizowania i odczuwania sztuki.
Będę zawierać głos na tematy kulturalne. KAŻDY ma prawo do oceny sztuki, sztuka to nie nauka ścisła, chociaż takie snoby jak ty wydają się tak myśleć, w przekonaniu, że tylko oni są godni do jej odbioru. Najwyraźniej uważasz, że jesteś z "rasy panów", ale niestety nie będziesz mi dyktował co ja mam robić, czy pić piwo, czy iść do muzeum, czy kulturalnie rozmawiać z innymi ludźmi. To moja prywatna sprawa i nie jesteś upoważniony do oceny tego, jak również do oceny mojej wartości jako człowieka. Jakoś wątpię by osoba nie posiadająca wrażliwości na drugiego człowieka posiadała wrażliwość na sztukę, może dlatego jesteś zdolny tylko do suchych analiz. Zwracam też twoją uwagę, w oparciu o innego twojego posta z innej dyskusji, byś uważał co piszesz na publicznym forum, bo zaraz jakiś leniwy student antropologi kultury (czyt. opity piwem, śmierdzący, bezmózgi nierób), przywłaszczy sobie wszystkie twoje genialne myśli :_D

"Snob choruje na sztukę, ale nigdy na nią nie umiera."
— Jan Czarny
prawdziwek
PostWysłany: Pią 13:20, 03 Gru 2010    Temat postu:

A ja tak sobie myślę, że kwestia kontaktu ze sztuką, to sprawa indywidualnej wrażliwości, a ta się nie zmienia. Zawsze było i będzie tak, że większość nie będzie zdolna do głębszego pojmowania sztuki. Problem polega nie na tym, że takie jednostki istnieją, tylko że stają się coraz bardziej bezczelne - tzn. zamiast zająć się np. piciem piwa, zabierają głos na tematy kulturalne. A przykład idzie z góry, bo wśród "krytyków" aż roi się od bezczelnych ignorantów, którzy nawet nie starają się mieć jakiegokolwiek pojęcia o materii, którą opisują i oceniają. Tym ostatnim służy właśnie ideologia absolutnego relatywizmu i egalitaryzmu. Ideologia, która ma destruktywny wpływ na odbiór kultury wysokiej i niszowej.
doggod
PostWysłany: Pią 12:00, 03 Gru 2010    Temat postu:

prawdziwek napisał:
Śmiać się, czy płakać?


Chyba pozostać mimo wszystko niewzruszenie obojętnym. Być może się mylę, ale ostatnie rozmowy z nowo wpisanymi na to forum ludźmi, jako żywo charakteryzują powolną degrengoladę społeczną pod względem relacji ze sztuką. Jak się okazuje, sztuka w oczach większości ludzi funkcjonuje jedynie jako produkt konsumpcyjny w szerokiej swiadomości społecznej. Problemy z jej odczytaniem są przetwarzane w przekonanie o nieuzasadnionym doszukiwaniu się innych wartości niż profil stricte rozrywkowy. Doszło oto do takiej sytuacji, w której mówienie o sztuce z góry skazane jest na niepowodzenie, ponieważ wystarczą jakies lapidarne słowa jej autorów, w których starają się w grzeczny sposób wycofać z możliwości wyjaśniania tego, na czym im zależało, by w misterny sposób ukazać to, co niewidoczne i trudne do opisania.
prawdziwek
PostWysłany: Pią 1:46, 03 Gru 2010    Temat postu:

Dochodzę ostatnio do wniosku, że prawdziwy problem z dyskutantami polega na tym, iż zamiast czytać posty i starając się przynajmniej zrozumieć ich treść, mierzą swych interlokutorów swoją miarą.

Znów jesteśmy świadkami kuriozalnej sytuacji, w której jedna i ta sama osoba zarzuca innym chęć narzucania własnego zdania, udzielając im zarazem w pierwszym swoim poście "dobrych rad", co do tego, jak należy odbierać film. Najzabawniejszy jest w tym wszystkim osobliwy związek między zarzutami, które padają, a tym, co osoba je wypowiadająca czyni de facto na tym forum. I tak, jakaś fanatyczna osoba próbuje wmawiać forumowiczom spokojnie dyskutującym na temat znaczenia symboli w TP, że ten film to "tylko rozrywka" i że dyskusja na forum to strata czasu. Obraża ich oskarżając ich posty o bełkotliwość, bez wskazania logicznych nonsensów, których mieliby się niby dopuścić. Wykazuje ten szczególny rodzaj prostactwa, polegający na tym, że ze swojej niekompetencji czyni niemalże cnotę, a każdego, kto operuje nieco bogatszym zasobem słów niż ona, oskarża o impertynencję. (Wiadomo, przecież nie od dziś, że teorie tworzy się po to, by pognębić maluczkich. Smile ) Mimo iż to właśnie jej posty wyrażają przede wszystkim emocjonalny, a wręcz nienawistny stosunek do owych przemądrzałych impertynentów, wyraża swoją troskę o to, by nadmierne pobudzenie nie doprowadziło ich do apopleksji. Śmiać się, czy płakać?
doggod
PostWysłany: Czw 20:02, 02 Gru 2010    Temat postu:

MONA26 napisał:
Nie wychodzimy rakiem, tylko ta rozmowa nie ma sensu. Ty widzisz tu sztukę ja nie. Ja tu widzę popkulturę, rozrywkę. Poza tym rozmowa z tobą jest wyjątkowo niesympatyczna. Jesteś bufonem i nawet jeżeli usprawiedliwia to twoja inteligencja, to nie zmienia to faktu, że jesteś bufonem. Sorki ale wolę z kumplem na piwko skoczyć niż dyskutować z tobą o filmie, który nie jest wart poświęcenia takiej uwagi. Ostatecznie możesz mieć rację w wielu kwestiach (możesz ale nie musisz), mimo to ogólnie odbieram cię jako przemądrzałego, zakochanego w sobie człowieka. A to jest dla mnie ważniejsza informacja niż jakiś film. Co z tego, że masz coś mądrego do powiedzenia, jeżeli robisz to w taki sposób, że nie mam ochoty cię słuchać? Przeanalizowałam posty i doszłam do wniosku, że lwia część to twoje brylowanie, a nie dialog z innymi ludźmi, ty nikomu, nigdy nie przyznasz racji, jesteś chyba troszkę zaburzony. Wypiję twoje zdrowie Smile Bez urazy i -błagam- bez kontynuacji w przyszłości.


Nie zabiegam o kontynuację Smile Podoba mi się określenie "zaburzony", to jest jedyne cos, z czym mogę się zgodzić z tobą. W twojej wypowiedzi pojawiają sie same spzreczności, z ta najwazniejszą, skoro film LYNCHA jest zwykłą rozrywką, po co w ogóle weszlas i zarejestrowalas na to forum? Nie musisz odpowiadac, idź na piwo z kolegą Smile
MONA26
PostWysłany: Czw 19:54, 02 Gru 2010    Temat postu:

doggod napisał:
MONA26 napisał:
Po twoim stylu rozmowy stwierdzam, że jesteś bardzo sfrustrowanym człowiekiem. Dam już spokój tej dyskusji bo jeszcze ci coś pęknie...


Oczywiscie, wychodzimy rakiem. A ja poprosiłem tylko o merytoryczną rozmowę Smile


Nie wychodzimy rakiem, tylko ta rozmowa nie ma sensu. Ty widzisz tu sztukę ja nie. Ja tu widzę popkulturę, rozrywkę. Poza tym rozmowa z tobą jest wyjątkowo niesympatyczna. Jesteś bufonem i nawet jeżeli usprawiedliwia to twoja inteligencja, to nie zmienia to faktu, że jesteś bufonem. Sorki ale wolę z kumplem na piwko skoczyć niż dyskutować z tobą o filmie, który nie jest wart poświęcenia takiej uwagi. Ostatecznie możesz mieć rację w wielu kwestiach (możesz ale nie musisz), mimo to ogólnie odbieram cię jako przemądrzałego, zakochanego w sobie człowieka. A to jest dla mnie ważniejsza informacja niż jakiś film. Co z tego, że masz coś mądrego do powiedzenia, jeżeli robisz to w taki sposób, że nie mam ochoty cię słuchać? Przeanalizowałam posty i doszłam do wniosku, że lwia część to twoje brylowanie, a nie dialog z innymi ludźmi, ty nikomu, nigdy nie przyznasz racji, jesteś chyba troszkę zaburzony. Wypiję twoje zdrowie Smile Bez urazy i -błagam- bez kontynuacji w przyszłości.
doggod
PostWysłany: Czw 19:39, 02 Gru 2010    Temat postu:

Anonymous napisał:
Ty napisałeś i fakt, że rozmawiałeś z panem prawdziwkiem niczego nie zmienia skoro na publicznym forum tak wyrokowałeś. Ja teraz powiem do pana prawdziwka, że jesteś kretynem więc nie możesz na to się powołać, tak? Gadasz coraz większe bzdury. Jesteś typem człowieka który za wszelką cenę musi mieć rację.


Ale racje w czym? To, że mam swoje zdanie i go bronie swiadczy o tym, ze chce miec rację?

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group