Autor Wiadomość
pjhmoon
PostWysłany: Wto 11:18, 06 Sty 2009    Temat postu:

doggod napisał:
michal napisał:
Jasne, że ważne jest co spowodowało śmierć i w jaki sposób. Chodziło mi tu bardziej o to, że Albert przemilczał to, co oczywiste, bo to stwierdził lokalny koroner.

Myślę jednak, że dywagowanie czy Laura zginęła od ciosów nożem, czy przez utratę krwi można porównać do tego, czy ktoś-tam zmarł przez pijanego kierowcę, czy może zabił go samochód. Ja bym się w tym nie doszukiwał drugiego dna.


lokalny coroner stwierdził tylko to, że LAURA umarła wyniku upływu krwi. nic wiecej. Od takiego agenta, jak ALBERT R powinno się oczekiwać wiecej informacji.

W miare mozliwosci chcialoby sie dodac. Smile Nawet w ostatnim odcinku pol zartem, pol serio w rozmowie z Cooperem (bezposrednio przed pogrzebem Laury) rzucil :
Jeszcze pare dni i kto wie co bym odkryl. Lub cos w tym sensie.
Pogrzeb wymusil zaniechanie dalszych badan. I tylko tyle slowem komentarza.
doggod
PostWysłany: Wto 0:14, 06 Sty 2009    Temat postu:

wiesz, tu nie chodzi o jakaś rewolucję. Przecież LAURĘ widzimy w pierwszym odcinku, jak leży w worku. Sama się nie związała i nie opakowała w worek. Myślę, że jednak warto w tym wszystkim zwrócić uwagę na to, że LYNCH celowo zwodzi widza swoimi dygresjami zawartymi w scenariuszu filmu. Myślę też, że TP stanowi poważny krok w twórczości LYNCHA, który polega na nakładaniu na siebie kilku płaszczyzn rzeczywistości filmowej. Multiplikuje tę rzeczywistość, doszukując się w niej, oprócz "oczywistych" obrazów, również te ukryte, symboliczne.. wręcz okultystyczne... (czyż CHŁOPCY Z BIBLIOTEKI nie stanowią jakiegoś quasi ezoterycznego stowarzyszenia, przypominającym jakieś związki wolnomularskie?).
michal
PostWysłany: Wto 0:03, 06 Sty 2009    Temat postu:

Ok, na dniach postaram się wrócić do pierwszych odcinków i skomentować, bo muszę Ci przyznać - zasiałeś we mnie jakiś taki niepokój Very Happy
doggod
PostWysłany: Pon 23:57, 05 Sty 2009    Temat postu:

michal napisał:
Jasne, że ważne jest co spowodowało śmierć i w jaki sposób. Chodziło mi tu bardziej o to, że Albert przemilczał to, co oczywiste, bo to stwierdził lokalny koroner.

Myślę jednak, że dywagowanie czy Laura zginęła od ciosów nożem, czy przez utratę krwi można porównać do tego, czy ktoś-tam zmarł przez pijanego kierowcę, czy może zabił go samochód. Ja bym się w tym nie doszukiwał drugiego dna.


lokalny coroner stwierdził tylko to, że LAURA umarła wyniku upływu krwi. nic wiecej. Od takiego agenta, jak ALBERT R powinno się oczekiwać wiecej informacji.

Co do drugiego twojego zdania. Myśle, ze jest to istotne, z czego wynikał upływ krwi. Wykrwawienie mogło być w wyniku zadanych ran, a również w wyniku podcięcia sobie żył.
michal
PostWysłany: Pon 23:50, 05 Sty 2009    Temat postu:

Jasne, że ważne jest co spowodowało śmierć i w jaki sposób. Chodziło mi tu bardziej o to, że Albert przemilczał to, co oczywiste, bo to stwierdził lokalny koroner.

Co innego sprawa Josie, Cooper rzucił hipotezę, że zmarła ze strachu i to jest ciekawsze.

Myślę jednak, że dywagowanie czy Laura zginęła od ciosów nożem, czy przez utratę krwi można porównać do tego, czy ktoś-tam zmarł przez pijanego kierowcę, czy może zabił go samochód. Ja bym się w tym nie doszukiwał drugiego dna. Pomijając wątki metafizyczne - zwykły związek przyczynowo - skutkowy. Wykrwawiła się, GDYŻ została wielokrotnie ukłuta nożem.
doggod
PostWysłany: Pon 22:05, 05 Sty 2009    Temat postu:

Doszukiwanie się sensu w tym, czy Albert pisał w raporcie coś o ranach noża jest bezcelowe. Znając Alberta podejście do tematu, byłoby poniżej jego godności odnosić się do tak błahych spraw.
=========================================

Nie jest to błaha sprawa. Dzięki takim informacjom można przecież wiele bardzo ważnych informacji otrzymać - począwszy o narzędziu zbrodni, przez stan emocjonalny mordercy, płeć, czy morderstwo nastąpiło z zaskoczenia dla ofiary, czy ciosy były przemyślane, czy nie, czy morderstwo miało charakter rytualny, czy nie i wiele innych. Myślę, że każdy oficer z medycyny sądowej pracujący w dochodzeniówce złożyłby taki raport o śmiertelnych ranach.
doggod
PostWysłany: Pon 21:58, 05 Sty 2009    Temat postu:

Nie sądzę jednak, aby Sarah wiedziała o 'eskapadach' Lelanda. Myślę, że Leland raczej zabezpieczał się na okoliczność odpowiednią dawką 'białego konia'.
================================================

Mi natomiast jest trudno uwierzyć, by przez około 5-6 lat (pierwsze kontakty seksualne LAURY z ojcem nastąpiły, gdy miała ona 12 lat) kazirodczo-pedofilskie praktyki LELANDA pozostawały ciągłą tajemnicą. Nawet, jeśli założymy, że LELAND w tym celu narkotyzował SARĘ... Poza tym, brak zaufania LAURY do swojej matki z czegoś się wziął... O ile dorosła LAURA mogła to ukrywać przed matką, o tyle 12 czy 13-letnia dziewczynka musiała o tym wspomnieć swojej matce.
michal
PostWysłany: Pon 21:29, 05 Sty 2009    Temat postu:

Doszukiwanie się sensu w tym, czy Albert pisał w raporcie coś o ranach noża jest bezcelowe. Znając Alberta podejście do tematu, byłoby poniżej jego godności odnosić się do tak błahych spraw.

Laura umarła, bo
a) taką drogę sama sobie wybrała, jako ostateczną ucieczkę z pułapki jaką były dla niej ciągłe kłamstwa, ekscesy narkotykowe oraz seksualne, w końcu regularne gwałcenie jej przez własnego ojca.
b) ktoś chciał ją zwabić do czarnej lub białej chaty. Mam taką teorię, że mieszkańcy chat chcieli 'załatwić' agentów, którzy byli zbyt blisko prawdy na ich temat. Zauważcie: Agenci Phillip Jeffries, Chet Desmond i w końcu Dale Cooper znikają! Nie sądzę aby oznaczało to ich śmierć, a raczej coś w rodzaju zawieszenia. Gdzie? być może w białej lub czarnej chacie? Może byli wszyscy zbyt blisko prawdy?

Cytat:
Dużo mówiące są też słowa matki LAURY na pogrzebie, gdy w pewnym momencie na trumnę rzuca się LELAND: "Don't ruin this too!" - ewidentnie dając do zrozumienia, że LELAND jest odpowiedzialny za coś jeszcze, oprócz wstydliwej sytuacji na pogrzebie. Nieudane małżeństwo? Rozbita rodzina? A może również SARAH przymykała oko na nocne eskapady LELANDA do pokoju LAURY?

Zgadzam się z kolegą. Myślę że chodzi o całokształt atmosfery w domu Palmerów. W FWWM jesteśmy kilkakrotnie świadkami awantur. Zdrady Lelenda też nie są bez winy. Mówi się że kobiety wyczuwają że są zdradzane, ale często nie dopuszczają do siebie tych myśli lub nie reagują.... z różnych powodów. Nie sądzę jednak, aby Sarah wiedziała o 'eskapadach' Lelanda. Myślę, że Leland raczej zabezpieczał się na okoliczność odpowiednią dawką 'białego konia'.
DamnFineCoffee
PostWysłany: Pon 19:40, 05 Sty 2009    Temat postu:

Czy Laura na pewno poradziłaby sobie tak po prostu z życiem?
Od kata nie jest tak łatwo się uwolnić, nawet jeśli drzwi są otwarte...
doggod
PostWysłany: Pon 18:39, 05 Sty 2009    Temat postu:

pjhmoon napisał:
doggod napisał:
DamnFineCoffee napisał:
Dla mnie śmierć Laury, chociaż nie ulega wątpliwości to fizyczne "zasztyletowanie", jest również taką metaforą samobójstwa. I to nie tylko oczami Lelanda w FWWM, który próbuje się usprawiedliwić. Bo przecież w pilocie nie patrzymy już jego oczami, a zwłaszcza w scenie, kiedy na początku szeryf i doktor są przy zwłokach Laury, a wtedy właśnie ma ona taki pogodny wyraz twarzy, tak jakby była szczęśliwa, jakby chciała umrzeć...


to prawda. Grymas twarzy LAURY wyraża coś w rodzaju ulgi, jakiegoś szczęścia...

czyli ze co "eutanazja"? Prawda jest taka ze laura poradzila by sobie z zyciem gdyby opuscily ja lęki. Na to samo wskazuje ta scena. Ale trzeba w niej widziec wpierw zywa dziewczynę. Bo jesli zacznie sie analizowac od kostnicy to wnioski beda wlasnie takie jak przedstawiacie. Mogla przeniesc sie do ciotki i tam skonczyc studia. A Lynch ciagle nam przedstawia historie o zwyciestwie nad lękiem (robi to tak jak to on potrafi). Okres wiekowy w jakim opiswał swoja bohaterke wybitnie sugeruje to na jakies 80 %. Smierc jest tu (w serialu) tylko kolejnym aspektem z tym zwiazanym. Moze dlatego tez nie liczy sie tu tak bardzo dla autora morderca i jego personalia.

Masz tu swoj mechanizm psychologiczny doggod.



geniusz z ciebie Wink

Być może Laura poradziłaby sobie z lękiem, ale to jest tylko gdybanie. Efekt był taki przecież, że wolała umrzeć niż dalej się zmagać ze swoimi traumami. Nie dała sobie szansy na to poradzenie. Natomiast mechanizm powolnego rozkładu osobowości LAURY, co w efekcie doprowadziło ją do śmierci, wcale nie jest tak oczywisty, jak sugerujesz. Taki był też powód nakręcenie FWWM przez LYNCHA - motyw, kto zabił LAURĘ był przecież już znany przez widza, ale David zwrócił uwagę na to, że tak naprawdę zabójca nie jest ważny. Ważne było to, jak do tego doszło, jak przebiegała degrengolada psychiczna LAURY. Zarówno w zakresie chronologii pewnych zdarzeń - to dla takich krótkowzrocznych sceptyków, jak ty, jak również pod względem psychologicznym, symbolicznym i wielopoziomowym - to dla takich widzów, jak PRAWDZIWEK i wielu innych z tego forum.
El Pablo
PostWysłany: Pon 14:28, 05 Sty 2009    Temat postu:

Ogólnie użycie noża wydaje mi się trochę dziwne, zwłoki Laury nie były w jakimś tragicznym stanie gdy Leland i Cooper oglądali je w kostnicy. Przy kilkudziesięciu uderzeniach takim ostrym narzędziem ślady powinny być bardzo widoczne.

Prawdziwek napisał:
Cytat:

Jak dla mnie nie ulega wątpliwości, że w FWWM sugeruje się, że Laura przynajmniej zgodziła się na swoją śmierć. Gdy zakładała pierścień wyglądała, jakby podejmowała świadomą decyzję, co do swojego dalszego losu.

Ona chciała umrzeć nawet Leland przed śmiercią o tym wspomina ale gdyby była ona z nią pogodzona i jej pragneła dlaczego było widac w jej przerażenie gdy w chacie Reno pojawił się tatuś by zabrać ją i Pulaski? Trochę to dziwne tak jakby jednak mimo wszystko chciała żyć.
Znaczące też jest zachowanie Lelanda po założeniu przez Laurę pierścienia, widac ze w tym momencie odezwała się w nim dobra strona jego osobowości, krzyczał coś w stylu "Nie zmuszaj mnie do tego!". Dziwi mnie też zachowanie Gerarda który nie pomógł Pulaski gdy ta została wypchnięta z wagonu tylko odszedł do zagajnika zostawiając ją na pastwę losu.
pjhmoon
PostWysłany: Pon 10:22, 05 Sty 2009    Temat postu:

doggod napisał:
DamnFineCoffee napisał:
Dla mnie śmierć Laury, chociaż nie ulega wątpliwości to fizyczne "zasztyletowanie", jest również taką metaforą samobójstwa. I to nie tylko oczami Lelanda w FWWM, który próbuje się usprawiedliwić. Bo przecież w pilocie nie patrzymy już jego oczami, a zwłaszcza w scenie, kiedy na początku szeryf i doktor są przy zwłokach Laury, a wtedy właśnie ma ona taki pogodny wyraz twarzy, tak jakby była szczęśliwa, jakby chciała umrzeć...


to prawda. Grymas twarzy LAURY wyraża coś w rodzaju ulgi, jakiegoś szczęścia...

czyli ze co "eutanazja"? Prawda jest taka ze laura poradzila by sobie z zyciem gdyby opuscily ja lęki. Na to samo wskazuje ta scena. Ale trzeba w niej widziec wpierw zywa dziewczynę. Bo jesli zacznie sie analizowac od kostnicy to wnioski beda wlasnie takie jak przedstawiacie. Mogla przeniesc sie do ciotki i tam skonczyc studia. A Lynch ciagle nam przedstawia historie o zwyciestwie nad lękiem (robi to tak jak to on potrafi). Okres wiekowy w jakim opiswał swoja bohaterke wybitnie sugeruje to na jakies 80 %. Smierc jest tu (w serialu) tylko kolejnym aspektem z tym zwiazanym. Moze dlatego tez nie liczy sie tu tak bardzo dla autora morderca i jego personalia.

Masz tu swoj mechanizm psychologiczny doggod.
doggod
PostWysłany: Nie 22:31, 04 Sty 2009    Temat postu:

DamnFineCoffee napisał:
Dla mnie śmierć Laury, chociaż nie ulega wątpliwości to fizyczne "zasztyletowanie", jest również taką metaforą samobójstwa. I to nie tylko oczami Lelanda w FWWM, który próbuje się usprawiedliwić. Bo przecież w pilocie nie patrzymy już jego oczami, a zwłaszcza w scenie, kiedy na początku szeryf i doktor są przy zwłokach Laury, a wtedy właśnie ma ona taki pogodny wyraz twarzy, tak jakby była szczęśliwa, jakby chciała umrzeć...


to prawda. Grymas twarzy LAURY wyraża coś w rodzaju ulgi, jakiegoś szczęścia...
DamnFineCoffee
PostWysłany: Nie 22:27, 04 Sty 2009    Temat postu:

Dla mnie śmierć Laury, chociaż nie ulega wątpliwości to fizyczne "zasztyletowanie", jest również taką metaforą samobójstwa. I to nie tylko oczami Lelanda w FWWM, który próbuje się usprawiedliwić. Bo przecież w pilocie nie patrzymy już jego oczami, a zwłaszcza w scenie, kiedy na początku szeryf i doktor są przy zwłokach Laury, a wtedy właśnie ma ona taki pogodny wyraz twarzy, tak jakby była szczęśliwa, jakby chciała umrzeć...
doggod
PostWysłany: Nie 22:13, 04 Sty 2009    Temat postu:

w dzisiejszym odcinku ALBERT przedstawia krótki raport. co znów dziwne, zamiast pokazać zdjęcia ran śmiertelnych, pokazał zadrapania na ciele. nic nie wspomniał o przyczynie śmierci. Oczywiście jeszcze to o niczym nie świadczy, ale dla mnie to oznacza celowe działanie LYNCHA, któremu najwyraźniej zależało, by faktycznego morderce jakby "pozostawić w spokoju", a zająć się mechanizmem psychologicznym, który doprowadził LAURE do tak desperackiego kroku.


Dużo mówiące są też słowa matki LAURY na pogrzebie, gdy w pewnym momencie na trumnę rzuca się LELAND: "Don't ruin this too!" - ewidentnie dając do zrozumienia, że LELAND jest odpowiedzialny za coś jeszcze, oprócz wstydliwej sytuacji na pogrzebie. Nieudane małżeństwo? Rozbita rodzina? A może również SARAH przymykała oko na nocne eskapady LELANDA do pokoju LAURY?

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group