Autor Wiadomość
pjhmoon
PostWysłany: Pią 2:36, 22 Mar 2013    Temat postu:

michal napisał:
DamnFineCoffee powiedział coś bardzo mądrego - nadinterpretacja wielu scen może prowadzić do trwałej traumy oraz do meganadinterpretacji, a ta bywa zabójcza.

napisała
michal napisał:

Zresztą słowa Wnuczka mówią to samo.

Co do Scen z hotelu Great Northern, to nie ma co nad tym rozmyślać. W hotelach tak właśnie jest. Wiem dobrze, bo pracuję w jednym. Kiedyś mówiłem, że już nic mnie nie zaskoczy, że widziałem wszystko, ale teraz wiem że opowiadałem brednie. Goście hotelowi zaskakują mnie kilka razy w miesiącu.

Kiedyś miałem do testowania kamerę. Ustawiłem na statywie kierując ją na nabrzeże nie mysląc że obok jest wyjście z hotelu. Znalazłem ciekawy kadr i w pewnym momencie z hotelu wyszła grupa gości (obcokrajowców) zaczeli sie poruszac na poły tanecznym a po czesci skocznym krokiem idąc wzdluz nabrzeża przed obiektywem Wink Nagrało się nawet z tego pare sekund ale szybko znikli. Potem jeszcze troche krecilem sie z kamera po nabrzezu ale epizodu z goscmi hotelowi juz nie odtworzylem z tego co zajerejestrowalo sie tego popoludnia.
Koski
PostWysłany: Pon 0:50, 18 Mar 2013    Temat postu:

TheOwlsAreNotWhatTheySeem napisał:
Witam, od dawna zaglądam na forum, dziś, po kolejnym obejrzeniu TP postanowiłam oficjalnie dołączyć Smile
W kwestii "prawdziwej Pani Tremond", to mam te same wątpliwości, tzn. co się z nią działo w czasie, gdy do jej domu przyjeżdżała Donna razem z posiłkiem.
Mało tego-przecież wcześniej obiady pod ten adres przywoziła Laura i również spotykała tylko staruszkę. Gdzie w tym czasie podziewała się prawdziwa pani Tremond?
No i jeszcze kwestia: jaki jest związek pomiędzy prawdziwą panią Tremond a staruszką i wnuczkiem? Wszyscy noszą to samo nazwisko, ale pani Tremond niespecjalnie wygląda na córkę staruszki (pani Tremond mówi Donnie i Cooperowi, że jej matka zmarła 3 lata temu; mogłoby się zatem wydawać, że staruszka jest duchem zmarłej matki, który pojawia się w swoim dawnym domu), poza tym nie ma dzieci, kim zatem jest tajemniczy wnuczek?
Chodzi mi o to, że osoby z innego świata zazwyczaj mają bezpośredni odpowiednik w świecie ludzkim (Mike - Gerard) albo pojawiają się w sposób sugerujący przynajmniej pośredni związek (Olbrzym - staruszek z obsługi w hotelu Great Northern). Z jakimi postaciami ze świata ludzkiego można zaś połączyć staruszkę i jej wnuka?



Ale kombinujecie:

A kto powiedział że Laura jak przyjeżdżała do pani Tremond to napotykała na staruszke z wnuczkiem a nie na prawdziwą Panią.
W FWWM przecież na polu campingowym jest mowa że mieszkała w przyczepie babcia z wnuczkiem i nazywała się Croford, tak jak poprzedni mieszkańcy na tamtym stanowisku, ale nie była to rodzina.
A więc wiemy że babcia i wnuczek to duchy, nie mają tak naprawdę chyba swoich imion czy nazwiska tylko się przedstawiają po nazwisku osób które tu na co dzień zamieszkują lub zamieszkiwały (czyli Croford w przyczepie i Tremond w domu obok Harrolda). Pytanie od kiedy duchy tak przebiegle myślą ale coś muszą przecież powiedzieć Smile .
doggod
PostWysłany: Wto 22:08, 18 Gru 2012    Temat postu:

TheOwlsAreNotWhatTheySeem napisał:
Brzmi przekonująco. Nurtuje mnie jednak kwestia, dlaczego poznajemy wszystkie "ziemskie" odpowiedniki postaci z "innego świata" poza odpowiednikiem chłopca, zwłaszcza skoro w FWWM pełni on dość znaczącą rolę? Wydaje się, że gdzieś musi być odpowiedź...
Na youtube znalazłam filmik ("Twin Peaks: The Grandson and Grandmother")zawierający ciekawą teorię na temat staruszki i wnuka, dla zaintresowanych wklejam link:
https://www.youtube.com/watch?v=y1Q55iuJpGA&list=UUzPBYlq3uwCv8jwez_5adVQ&index=3
Przedstawiona tam inerpretacja sprowadza się do tego, że chłopiec, to Leland, maska symbolizuje opętanie przez Boba, a staruszka, to zmarła babcia Lelanda, która zwiastuje śmierć.
W pierwszym odruchu odrzuciłam tę koncepcję, po namyśle stwierdziłam jednak, że argumentacja użyta przez autora skłania do przemyśleń, więc chyba najpierw na spokojnie obejrzę raz jeszcze fragmenty FWWM i TP, w których występują staruszka i wnuk.
Zastanawiam się też, czy wypowiedziane przez chłopca zdanie: "J'ai une ame solitare" ma tylko za zadanie powiązanie Harolda ze śledztwem, czy może sugeruje jakiś dalej idący związek pomiędzy postacią Harolda a postacią chłopca?


Skoro tak bardzo szukasz odpowiednika chłopca w realnym świecie, to możesz go znaleźć w watku o adoptowanym chłopcu, który był sierotą, a jednoczesnie niezłym urwisem, co wrecz niektórych bohaterów skłaniało do refleksji, iż miał jakieś koneksje z diabłem, między innymi dlatego, że miał tajemnicze znamię za uchem. Zupełnie jak Damian z filmu "Omen"...

Myslę, ze intepretacja dotycząca chłopca, jako pewnego rodzaju duch dzieciństwa Lelanda, jest jak najbardziej na miejscu i w pełni uzasadniona. Należy tutaj podkreślić fakt, że sama maska przypomina nieco kurczaka. Sam chłopiec w pewnym momencie nawet podskakuje jak kurczak. Ma to zwiazek z tym, że chwile wcześniej, gdy Leland leży w łóżku z Teresą Banks, mówi o tym, że był wystraszony (w jęz. ang. idiom w postaci "kitchened"), co z kolei sugeruje, że to strach stał się głównym demiurgiem w jego życiu, czyli spersonifikowany na potrzeby filmu BOB.
kamil_tk
PostWysłany: Wto 16:39, 18 Gru 2012    Temat postu:

TheOwlsAreNotWhatTheySeem napisał:
mogłoby się zatem wydawać, że staruszka jest duchem zmarłej matki, który pojawia się w swoim dawnym domu)


Tak też można interpretować. Ale pragnę zauważyć, że widzimy ją w domku z całą grupą "złych". Ale wtedy według mnie konstrukcja "domku" trochę się rozjeżdża, ponieważ owych mieszkańców m. in. Karła i Boba nie moglibyśmy interpretować jedynie jako symboli ludzkich popędów, gniewu, tego co w nas mroczne itp., co szczerze mówić bardziej mi odpowiada, tzn. taka dwoista interpretacja.
TheOwlsAreNotWhatTheySeem
PostWysłany: Pon 14:22, 17 Gru 2012    Temat postu:

Brzmi przekonująco. Nurtuje mnie jednak kwestia, dlaczego poznajemy wszystkie "ziemskie" odpowiedniki postaci z "innego świata" poza odpowiednikiem chłopca, zwłaszcza skoro w FWWM pełni on dość znaczącą rolę? Wydaje się, że gdzieś musi być odpowiedź...
Na youtube znalazłam filmik ("Twin Peaks: The Grandson and Grandmother")zawierający ciekawą teorię na temat staruszki i wnuka, dla zaintresowanych wklejam link:
https://www.youtube.com/watch?v=y1Q55iuJpGA&list=UUzPBYlq3uwCv8jwez_5adVQ&index=3
Przedstawiona tam inerpretacja sprowadza się do tego, że chłopiec, to Leland, maska symbolizuje opętanie przez Boba, a staruszka, to zmarła babcia Lelanda, która zwiastuje śmierć.
W pierwszym odruchu odrzuciłam tę koncepcję, po namyśle stwierdziłam jednak, że argumentacja użyta przez autora skłania do przemyśleń, więc chyba najpierw na spokojnie obejrzę raz jeszcze fragmenty FWWM i TP, w których występują staruszka i wnuk.
Zastanawiam się też, czy wypowiedziane przez chłopca zdanie: "J'ai une ame solitare" ma tylko za zadanie powiązanie Harolda ze śledztwem, czy może sugeruje jakiś dalej idący związek pomiędzy postacią Harolda a postacią chłopca?
doggod
PostWysłany: Pią 14:09, 14 Gru 2012    Temat postu:

TheOwlsAreNotWhatTheySeem napisał:
Witam, od dawna zaglądam na forum, dziś, po kolejnym obejrzeniu TP postanowiłam oficjalnie dołączyć Smile
W kwestii "prawdziwej Pani Tremond", to mam te same wątpliwości, tzn. co się z nią działo w czasie, gdy do jej domu przyjeżdżała Donna razem z posiłkiem.
Mało tego-przecież wcześniej obiady pod ten adres przywoziła Laura i również spotykała tylko staruszkę. Gdzie w tym czasie podziewała się prawdziwa pani Tremond?
No i jeszcze kwestia: jaki jest związek pomiędzy prawdziwą panią Tremond a staruszką i wnuczkiem? Wszyscy noszą to samo nazwisko, ale pani Tremond niespecjalnie wygląda na córkę staruszki (pani Tremond mówi Donnie i Cooperowi, że jej matka zmarła 3 lata temu; mogłoby się zatem wydawać, że staruszka jest duchem zmarłej matki, który pojawia się w swoim dawnym domu), poza tym nie ma dzieci, kim zatem jest tajemniczy wnuczek?
Chodzi mi o to, że osoby z innego świata zazwyczaj mają bezpośredni odpowiednik w świecie ludzkim (Mike - Gerard) albo pojawiają się w sposób sugerujący przynajmniej pośredni związek (Olbrzym - staruszek z obsługi w hotelu Great Northern). Z jakimi postaciami ze świata ludzkiego można zaś połączyć staruszkę i jej wnuka?


Wątek pani Tremond oraz jej wnuczka jest jedna z wiekszych tajemnic tego filmu. Mamy zbyt mało informacji, by kategorycznie określić, kim są te postaci. Daje to zatem pole do popisu naszej wyobraźni, ale jednocześnie może stanowić przydatne narzędzie do "zlepienia" całej reszty tego filmu. Mnie najbardziej przekonuje kierunek interpretacyjny, o którym zainsynuowałeś, a mianowicie, że pojawiajaca się staruszka jest duchem zmarłej matki pani Tremond. Kwestia "odpowiedników" i relacji postaci z tego i nie-z-tego świata, nasuwa sie sama, w sposób niemalże automatyczny. Otóż odpowiednikiem zmarłej staruszki jest jej córka, pani Tremond. Sprawa wnuczka stanowi poważniejszy problem, bo tutaj rzeczywiscie nie mamy juz zadnych informacji. Ja stoję na stanowisku, że wnuczek też jest duchem, jakiegoś zmarłego dziecka, o którym tym razem nic nie wiemy. Jest to jednak tylko i wyłącznie moja intepretacja, bo czytelnych na to dowodów w filmie nie ma. A podstawą do takiej intepretacji jest jedynie przyjęcie załozenie, że film oparty jest na idei "granicy dwóch światów", czyli świata realnego i nierealnego (czyli swiata zmarłych lub tego, który decyduje o życiu jednostki, ale ukrytego za fasadą podświadomosci, wyobraźni i popędów).
TheOwlsAreNotWhatTheySeem
PostWysłany: Śro 18:56, 12 Gru 2012    Temat postu:

Witam, od dawna zaglądam na forum, dziś, po kolejnym obejrzeniu TP postanowiłam oficjalnie dołączyć Smile
W kwestii "prawdziwej Pani Tremond", to mam te same wątpliwości, tzn. co się z nią działo w czasie, gdy do jej domu przyjeżdżała Donna razem z posiłkiem.
Mało tego-przecież wcześniej obiady pod ten adres przywoziła Laura i również spotykała tylko staruszkę. Gdzie w tym czasie podziewała się prawdziwa pani Tremond?
No i jeszcze kwestia: jaki jest związek pomiędzy prawdziwą panią Tremond a staruszką i wnuczkiem? Wszyscy noszą to samo nazwisko, ale pani Tremond niespecjalnie wygląda na córkę staruszki (pani Tremond mówi Donnie i Cooperowi, że jej matka zmarła 3 lata temu; mogłoby się zatem wydawać, że staruszka jest duchem zmarłej matki, który pojawia się w swoim dawnym domu), poza tym nie ma dzieci, kim zatem jest tajemniczy wnuczek?
Chodzi mi o to, że osoby z innego świata zazwyczaj mają bezpośredni odpowiednik w świecie ludzkim (Mike - Gerard) albo pojawiają się w sposób sugerujący przynajmniej pośredni związek (Olbrzym - staruszek z obsługi w hotelu Great Northern). Z jakimi postaciami ze świata ludzkiego można zaś połączyć staruszkę i jej wnuka?
Gohan
PostWysłany: Pon 15:16, 19 Mar 2012    Temat postu:

Następna rzecz, która mnie ciekawi. Czy Donna widziała fałszywą p. Tremond więcej niż jeden raz? Chyba musiało tak być, skoro tak bardzo zaskoczyła ją obecność tej prawdziwej w 16 odcinku. A poza tym co działo się z tą prawdziwą, kiedy Donna rozwoziła im jedzenie, nastąpiło jakieś porwanie, wchłonięcie?
michal
PostWysłany: Pon 21:29, 23 Lut 2009    Temat postu:

Qbin2001 napisał:
@michał:
ale takich tłumów w marynarskich wdziankach odbijających piłeczki chyba nie miałeś Wink
Masz racje, wtedy bym się zawinął i uciekł Very Happy Ale ludzie potrafią zaskoczyć. Najfajniejsze sytuacje są kiedy pojawia się w hotelu grupa obcokrajowców. Akurat ten element serialu wcale mnie nie dziwi.

EDIT
Wracając do marynarzy odbijających piłeczki - to wg mnie taki zabieg mający nadać życia miejscu. Tak samo można by zapytać dlaczego Jerry Horne ciągle gada o jedzeniu? Świńska głowa, owcza noga, bułki z serem pleśniowym z Prayża. Taki po prostu jest Jerry - jeżeli Lynch pozbawiłby go cechy miłośnika dobrego jedzenia, pozostałby tylko świntuchem, płaską postacią.

Gdyby tych smaczków pozbawić wszystkie postaci oraz miejsca w Twin Peaks, to by nam został Colombo z elementami nadprzyrodzonymi. A tak, mamy niepowtarzalny serial.

Zatem Doggod ma absolutną rację... Kluczowe jest odróżnienie elementów ważnych dla fabuły, które należy interpretować, od tych, które są smaczkami.
doggod
PostWysłany: Pon 21:17, 23 Lut 2009    Temat postu:

michal napisał:
DamnFineCoffee powiedział coś bardzo mądrego - nadinterpretacja wielu scen może prowadzić do trwałej traumy oraz do meganadinterpretacji, a ta bywa zabójcza.

Zresztą słowa Wnuczka mówią to samo.

Co do Scen z hotelu Great Northern, to nie ma co nad tym rozmyślać. W hotelach tak właśnie jest. Wiem dobrze, bo pracuję w jednym. Kiedyś mówiłem, że już nic mnie nie zaskoczy, że widziałem wszystko, ale teraz wiem że opowiadałem brednie. Goście hotelowi zaskakują mnie kilka razy w miesiącu.


problem w tym, że istnieje płynna granica między interpretacją a nadinterpretacją. Podstawą interpretacji powinna być analiza, to dzięki niej mozna się ustrzec właśnie nadinterpretacji. Jeśli ktoś stosuje wyświechtane terminy - pojęcia wytrychy (np. postmodernizm), rzeczywiście może to prowadzić na manowce.
Qbin2001
PostWysłany: Pon 21:08, 23 Lut 2009    Temat postu:

@michał:
ale takich tłumów w marynarskich wdziankach odbijających piłeczki chyba nie miałeś Wink
michal
PostWysłany: Pon 21:04, 23 Lut 2009    Temat postu:

DamnFineCoffee powiedział coś bardzo mądrego - nadinterpretacja wielu scen może prowadzić do trwałej traumy oraz do meganadinterpretacji, a ta bywa zabójcza.

Zresztą słowa Wnuczka mówią to samo.

Co do Scen z hotelu Great Northern, to nie ma co nad tym rozmyślać. W hotelach tak właśnie jest. Wiem dobrze, bo pracuję w jednym. Kiedyś mówiłem, że już nic mnie nie zaskoczy, że widziałem wszystko, ale teraz wiem że opowiadałem brednie. Goście hotelowi zaskakują mnie kilka razy w miesiącu.
DamnFineCoffee
PostWysłany: Pon 19:17, 23 Lut 2009    Temat postu:

Ja nieraz też zadaje sobie mnóstwo pytań na temat Twin Peaks, na wiele nie uzyskałam odpowiedzi do tej pory. A ostatnio stwierdzam, że o niektóre rzeczy po prostu nie ma sensu pytać, bo tylko przypisuje się ideologię, tam gdzie jej nie ma. Na przykład ostatnio zadałam pytanie "Dlaczego Bob/Leland zabił Laure?". A tak naprawdę nigdy mnie to nie interesowało tak, jak poznawanie samych mieszkańców miasteczka i człowieka w ogóle, jakiego Lynch chce nam zaprezentować. Zabójstwo Laury było bowiem tylko przyczynkiem do pokazania widzom czegoś głębszego.

A nawiązując do Twojego pytania na temat przeróżnych gości hotelu Great Northern, to właśnie niedawno oglądałam "Creating Twin Peaks" i tam Lesli Linka Glatter przyznała, że wprowadzenie na scenę owych śmiesznych gości (jak np. też we wcześniejszych odcinkach jakieś cheerleaderki czy zespól grający z wielką trąbą), było jej pomysłem, a wszystko tylko po to, aby dodać serialowi dziwaczności, tak po prostu dla zabawy Very Happy

A skoro już jesteśmy przy scenie z panią Tremond, to ostatnio coś mi się tak wydaje, że właśnie w tej scenie Lynch udziela nam odpowiedzi na wiele nierozwikłanych pytań, która płynie z ust jego syna - wnuczka owej staruszki: "Sometimes things can happen just like this"...
Qbin2001
PostWysłany: Pon 19:14, 23 Lut 2009    Temat postu: Re: Niezrozumiałe wydarzenia

Anonymous napisał:
Trzecia sprawa, co się stało ze drzwiami na posterunku Twin Peaks, które oddzielały główny hol od korytarza (pokazane były tylko w pilocie)?


Masz na myśli szklane przepierzenie ? Rozbierają je w pierwszym odcinku jak Cooper przybywa na posterunek.

Układ pomieszczeń w pilocie i w odcinkach jest odrobinę inny, gdyż pilota kręcono w oryginalnym wnętrzu, a odcinki już w wybudowanych dekoracjach. Np sala konferencyjna ma w odcinkach 2 drzwi a w pilocie tylko 1.
michal
PostWysłany: Pon 16:24, 23 Lut 2009    Temat postu:

A dlaczego sądzisz, że należy mieć jakieś zdolności, aby zobaczyć osoby "stamtąd"? Myślę, że to właśnie osoby "stamtąd" decydują o tym kto i kiedy je zobaczy. Czy aby Pani Tremond nie ostrzega Donny, widząc, że ta zaczyna się upodabniać do Laury?

Donna w tym okresie była mocno zafascynowana osobą Laury, stąd te jej okulary, palenie, tajemniczy mężczyzna hodujący storczyki (skojarzenie bardzo sugestywne).

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group