Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Śro 4:57, 28 Mar 2018    Temat postu:

"Jak dla mnie w serialu - mówił o tym Frost w jednym z wywiadów - była pokazana stara prawda o człowieku, jego dwoistość, że każdy ma w sobie pierwiastki dobra i zła - banał."

Na początku lat 90. to nie był wcale taki banał, a już szczególnie jak na telewizyjny serial kryminalny.
kamil_tk
PostWysłany: Śro 16:06, 09 Paź 2013    Temat postu:

Tony Hill napisał:
Wg mnie jest on złem, złym duchem, demonem nawiedzającym ludzi ale jak najbardziej może przybierać postać materialną (postać grana przez F.Silvę) Przykłady:
Laura przez wiele lat sądziła, że gwałci ją BOB, a o tym że jest nim jej ojciec dowiaduje się dopiero kilka dni przed śmiercią. Nawiasem mówiąc wyglądało jakby z obcowania z BOBem czerpała satysfakcję a jak zobaczyła twarz ojca zaczęła wrzeszczeć i się bronić. BOB wchodził do jej pokoju przez okno, Leland drzwiami. Gdyby Laura była jedyną ofiarą BOBa, można by to zinterpretować też tak, że nie dopuszczając do świadomości tego,że gwałci ją własny ojciec stworzyła sobie w swoim umyśle postać BOBa, żeby tą traumę zmniejszyć, ale to tylko luźna refleksja bo jak wiemy BOB atakował nie tylko Laurę.
Umierający Leland wyznaje, że kiedy był dzieckiem jego sąsiad wyglądający jak BOB zmuszał go do strasznych rzeczy, możemy się domyślić że sam padł ofiarą molestowania seksualnego przez kogoś owładniętego przez BOBa, rozpoznaje też BOBa jako sąsiada z dzieciństwa na portrecie pamięciowym. BOB w postaci materialnej ukazywał się tylko wybranym osobom. Kiedy tymczasowo nie "zasiedlał" żadnego człowieka występował pod postacią sowy. Tyle ode mnie pozdrawiam serdecznie


Podobnie uważam. Niektóre sceny, a jak dobrze pamiętam przynajmniej jedna, jednoznacznie wskazuje na realność Boba. Aczkolwiek konstrukcja postaci Boba przez Lyncha jest taka, że inne sceny mogą sugerować, że Bob jest tylko symbolem tego co w człowieku złe i mroczne. Taki synkretyzm - podobnie jak z wątkami religijnymi, nie można powiedzieć, że serial bazuje tylko na chrześcijaństwie czy buddyzmie. Tam wszystko jest wymieszane, stąd wielość interpretacji.
Pozdrawiam
Tony Hill
PostWysłany: Śro 12:00, 11 Wrz 2013    Temat postu:

Witam, na początku chciałam się przywitać, bo jestem tu pierwszy raz Smile
Dziwne to może ale mimo, że serial oglądałam wielokrotnie to FWWM zobaczyłam po raz pierwszy kilka dni temu (pierwszy raz, dość pobieżnie, bo dziecko mi nie dało Confused ) I zamiast wyjaśnić pewne aspekty to zrobił mi niezły mętlik w głowie, ale nie o tym chciałam to napisać tylko o temacie wątku czyli o BOBie.
Wg mnie jest on złem, złym duchem, demonem nawiedzającym ludzi ale jak najbardziej może przybierać postać materialną (postać grana przez F.Silvę) Przykłady:
Laura przez wiele lat sądziła, że gwałci ją BOB, a o tym że jest nim jej ojciec dowiaduje się dopiero kilka dni przed śmiercią. Nawiasem mówiąc wyglądało jakby z obcowania z BOBem czerpała satysfakcję a jak zobaczyła twarz ojca zaczęła wrzeszczeć i się bronić. BOB wchodził do jej pokoju przez okno, Leland drzwiami. Gdyby Laura była jedyną ofiarą BOBa, można by to zinterpretować też tak, że nie dopuszczając do świadomości tego,że gwałci ją własny ojciec stworzyła sobie w swoim umyśle postać BOBa, żeby tą traumę zmniejszyć, ale to tylko luźna refleksja bo jak wiemy BOB atakował nie tylko Laurę.
Umierający Leland wyznaje, że kiedy był dzieckiem jego sąsiad wyglądający jak BOB zmuszał go do strasznych rzeczy, możemy się domyślić że sam padł ofiarą molestowania seksualnego przez kogoś owładniętego przez BOBa, rozpoznaje też BOBa jako sąsiada z dzieciństwa na portrecie pamięciowym. BOB w postaci materialnej ukazywał się tylko wybranym osobom. Kiedy tymczasowo nie "zasiedlał" żadnego człowieka występował pod postacią sowy. Tyle ode mnie pozdrawiam serdecznie
Hawk
PostWysłany: Czw 10:38, 27 Gru 2012    Temat postu:

Witam was serdecznie Wink

Wracam tu ponownie, tymrazem pod nową postacia, kiedys jako Andy, od dziś Hawk.

Ehhh ... przerwe swiateczna wykorzystałem bardzo intensywnie. Zaczelem od FWWM, konczac na Beyond Life and Death.

Mam juz troche wiosen na karku, serial ogladałem po raz enty. Fenomenem jest to, ze za kazdym razem zwracam uwage na zupelnie co innego. Po takim seansie przez pare dni dochodze do siebie, moze to uzaleznienie ..... nie wazne dobrze mi z tym.

Pozdrawiam serdecznie!
kamil_tk
PostWysłany: Pon 1:46, 24 Gru 2012    Temat postu:

Anonymous napisał:
że w tym filmie Bob jest postacią realną. Według mnie jest, a to że nie każdy go dostrzega, przecież to demon, zły duch czy istota tego rodzaju ukazuje się tym, którym chce, inni dostrzegają go w narkotycznych wizjach, inni mogą być na tyle wrażliwi by widzieć rzeczy niedostępne dla innych. Mówienie o tym, że jest tylko wymysłem, bo jedni go widzą, a inni nie w tym samym czasie nie trzyma się kupy. Przecież jak pisałem wcześniej, że są sceny kiedy Bob jest sam nikt go nie widzi, nie jest wtedy halucynacją, więc czym jest halucynacją widza. Czy wtedy kiedy przedostaje się do naszego wymiaru i staje nad tą sadzawką w tej swojej dżinsowej kurteczce z zarośniętą gębą jest tylko symbolem, bo ja jako widz nie widzę symbolu tylko realną postać, a nie czyjeś przywidzenie.


Im dłużej analizuję i oglądam poszczególne sceny z TP i FWWM, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że możemy interpretować film i serial na kilka sposobów. To zależy, tak jak napisałeś, od naszego zasobu doświadczeń, wiedzy itp. I też jest mi bliska interpretacja Boba jako bytu realnego, którego widzą tylko nieliczni. Od czego to zależy?? Od Boba. Osobiście nie widzę problemu w tym, że jedni go widzą, a inni, choć stoją obok, nie.
doggod
PostWysłany: Nie 22:08, 25 Lis 2012    Temat postu:

Anonymous napisał:
Interpretacja każdego obrazu zależy od tego, co każdy odbiorca ma w swojej głowie od zasobu lub rodzaju jego wiedzy czy doświadczeń.


Bardzo dobrze, tylko brakuje w tym wykazie jeszcze rzeczy najwazniejszej: semantyki. Oczywiście, dla ciebie scena, gdy w filmie FWWM dochodzi do gwałtu Laury przez Lelanda, a później morderstwa, i tam na przemian widac twarz Lelanda z twarza Boba, może być mniej wazna, bo wazniejsze sa sceny, gdy w swoim filmie ukazuje swiat niewidzialnych namietności, podswiadomości czy też wyobrażeń. Bo w nich, w tych scenach widać konkretne osoby, to nic, że jest to środek artystyczny stary jak sztuka człowieka, a mianowicie chodzi o PERSONIFIKACJĘ (lub ANTROPOMORFIZM). No i oczywiście daleki jestem od tego, by cie pouczac i wskazywac, ze twoje myslenie mija sie z prawda. To jest wszystko twój cyrk i twoje małpy. Pomysl jednak czasami o czymś więcej, niż to,co zobaczysz w filmie. Wykorzystaj swój umysł do abstrakcyjnego myslenia. Posłuż się mysleniem dekodyfikującym film/sztukę, bo to własnie na tym polega wielkość sztuki, na KODZIE.
Gość
PostWysłany: Nie 21:37, 25 Lis 2012    Temat postu:

Każdy może sobie ten film tłumaczyć jak mu się podoba nie wgłębiając się w filozoficzne czy psychologiczne niuanse. Mnie interesuje czy w filmie, serialu takie postacie jak Bob mogą być postrzegane jako rzeczywiście istniejące. Interpretacja każdego obrazu zależy od tego, co każdy odbiorca ma w swojej głowie od zasobu lub rodzaju jego wiedzy czy doświadczeń. Czy oglądając ten film bez wgłębiania się w jego symbolizm, bez zastanawiania się nad jego prawdziwym przesłaniem mogę uznać, że w tym filmie Bob jest postacią realną. Według mnie jest, a to że nie każdy go dostrzega, przecież to demon, zły duch czy istota tego rodzaju ukazuje się tym, którym chce, inni dostrzegają go w narkotycznych wizjach, inni mogą być na tyle wrażliwi by widzieć rzeczy niedostępne dla innych. Mówienie o tym, że jest tylko wymysłem, bo jedni go widzą, a inni nie w tym samym czasie nie trzyma się kupy. Przecież jak pisałem wcześniej, że są sceny kiedy Bob jest sam nikt go nie widzi, nie jest wtedy halucynacją, więc czym jest halucynacją widza. Czy wtedy kiedy przedostaje się do naszego wymiaru i staje nad tą sadzawką w tej swojej dżinsowej kurteczce z zarośniętą gębą jest tylko symbolem, bo ja jako widz nie widzę symbolu tylko realną postać, a nie czyjeś przywidzenie.
doggod
PostWysłany: Nie 4:51, 25 Lis 2012    Temat postu:

Anonymous napisał:
pisalem to już wcześniej w temacie dotyczącym Boba są sceny, które pokazują Boba jako byt realnie istniejący, kiedy występuję on samodzielnie, scena po śmierci Lelanda, kiedy Bob w postaci sowy leci przez las i scena gdy Bob przenika obok tej sadzawki do świata realnego i to nie była niczyja wizja, scena nie dotyczyła żadnego z bohaterów filmu tylko Boba jak wkracza do naszej rzeczywistości. Oczywiście można Boba postrzegać jako bestie, która tkwi w każdym z nas, uosobienie zła, ale w serialu według mnie jest istotą, bytem, a nie tylko halucynacją bohaterów filmu.


Jeśli jest bytem rzeczywistym, to dlaczego jedynie matka Laury widziała go w jej pokoju, choć były tam w tym samym czasie inne jeszcze osoby? Skoro dla ciebie Bob jest bytem rzeczywistym, to i pozostałe postaci z tego filmu takimi być powinny? Np. Babcia z wnuczkiem albo Olbrzym i Karzeł? Poza tym, sugestie w tym filmie, jakoby Bob był związany z sową też powinny coś tobie uświadomić. Bynajmniej nie to, ze Bob to byt rzeczywisty, tylko własnie jego status symboliczny. Zarówno Bob, jak sowa w tym filmie odgrywają rolę symbolu, a nie rzeczywistego bytu. Tym symbolem jest już przecież malowidło - mapa, której własciwe odczytanie umożliwiało ludziom nie tylko dostanie się tajemnego miejsca na "granicy dwóch swiatów", ale również (a może nawet przede wszystkim) odpowiedź na fundamentalne pytania dotyczące sensu życia i śmierci. Sowa w tym malowidle jest jednym z wielu symboli.
Gość
PostWysłany: Sob 21:55, 24 Lis 2012    Temat postu:

pisalem to już wcześniej w temacie dotyczącym Boba są sceny, które pokazują Boba jako byt realnie istniejący, kiedy występuję on samodzielnie, scena po śmierci Lelanda, kiedy Bob w postaci sowy leci przez las i scena gdy Bob przenika obok tej sadzawki do świata realnego i to nie była niczyja wizja, scena nie dotyczyła żadnego z bohaterów filmu tylko Boba jak wkracza do naszej rzeczywistości. Oczywiście można Boba postrzegać jako bestie, która tkwi w każdym z nas, uosobienie zła, ale w serialu według mnie jest istotą, bytem, a nie tylko halucynacją bohaterów filmu.
kamil_tk
PostWysłany: Czw 21:09, 26 Kwi 2012    Temat postu:

doggod napisał:
kamil_tk napisał:


O nie kochany tak dobrze to nie ma. Trzeba samemu popracować. Ale uwierz, może choć taki rodzaj wiary wyznajesz, satysfakcja na końcu jest jeszcze większa:)


Tak myślałem. Rozmowa poparta argumentami w twoim wydaniu musi sie jednak zatrzymać na etapie zawierzenia twojej życzeniowej wiedzy. Co do mojej wiary to mozesz byc spokojny. A satysfakcje dają mi sprawy, które w twoim mózgu przeżartym chrzescijańskimi bredniami są zawczasu okrapiane wodą swieconą i nie mają racji bytu, nie mówiąc o dostapieniu przyjemności z ich obcowaniem.


kamil_tk napisał:

No, zgodnie z doktryną wiary w chrześcijaństwie Jezus jest drugą osobą w Trójcy św., był Bogiem, który stał się człowiekiem. Dla wielu, jeśli nie dla większości katolików jest to ciężkie do przyjęcia, bo zawiera w sobie pewną sprzeczność.


To są dopiero bajeczki - bóg w kilku osobach. Zaista transcendencja. tyle że ja pisałem o postaci chytrusowej, rzekomo historycznej. O postaci boga w dokumentach historycznych jakoś nie napotkałem, ale być może coś mnie ominęło... wszak, nie jestem katolikiem, a diabeł ma dla mnie jest rogatym derwiszem. Oczywiście zaraz powiesz, ze skoro są jakies wzmianki historyczne jezusie chytrusie, to jest to dowód naukowy na istnienie boga, prawda?


kamil_tk napisał:

A tak na poważnie dziwię się, że tak rozpaczliwie bronisz dorobku Freuda, chociaż jak już napisałem wcześniej, jego poglądy są nie do obrony i to nie przez jakichś fundamentalistów religijnych czy innych postrzeleńców ale badaczy z najróżniejszych obszarów nauki (jakbyś był ciekaw, albo chciał się nadal upierać z faktami naukowymi odsyłam do artykułów, które podałem).


Szanowny kolego. Po pierwsze, nigdzie nikogo nie broniłem rozpaczliwie. Po drugie, napisałem o Jungu i jego dorobku jako coś, w co WIERZĘ. Nie potrzebuje twoicgh artykułów kwestionujących ich (JUNGA/FREUDA) poglądów, bo sam potrafię być krytyczny wobec nich. Ty lepiej podaj mi tytuły ksiązek, gdzie wyłożona charakterystyka pod względem wygladu fizycznego diabła. Co dziwne, szastasz tytułami, o których kazde dzioecko z liceum wie. Problem jest dla ciebie podanie jednak dowodów na twojone urojone brednie na temat nauki kościoła dotyczacej, tego, jak wyglada diabeł... kpiny sobie jakies chyba urzadzasz...


No nic, widzę, że chyba na tym nasza rozmowa się zakończy. Życzę powodzenia w radosnym poszukiwaniu wiedzy ezoterycznej i tajemnej. Może kiedyś dostąpisz nirwany/olśnienia albo uda Ci się podłączyć pod Jungowską zbiorowość świadomości czy jak to tam nazywasz:) Niech moc będzie z Tobą!!!
doggod
PostWysłany: Czw 20:59, 26 Kwi 2012    Temat postu:

kamil_tk napisał:


O nie kochany tak dobrze to nie ma. Trzeba samemu popracować. Ale uwierz, może choć taki rodzaj wiary wyznajesz, satysfakcja na końcu jest jeszcze większa:)


Tak myślałem. Rozmowa poparta argumentami w twoim wydaniu musi sie jednak zatrzymać na etapie zawierzenia twojej życzeniowej wiedzy. Co do mojej wiary to mozesz byc spokojny. A satysfakcje dają mi sprawy, które w twoim mózgu przeżartym chrzescijańskimi bredniami są zawczasu okrapiane wodą swieconą i nie mają racji bytu, nie mówiąc o dostapieniu przyjemności z ich obcowaniem.


kamil_tk napisał:

No, zgodnie z doktryną wiary w chrześcijaństwie Jezus jest drugą osobą w Trójcy św., był Bogiem, który stał się człowiekiem. Dla wielu, jeśli nie dla większości katolików jest to ciężkie do przyjęcia, bo zawiera w sobie pewną sprzeczność.


To są dopiero bajeczki - bóg w kilku osobach. Zaista transcendencja. Tyle że ja pisałem o postaci chytrusowej, rzekomo historycznej. O postaci boga w dokumentach historycznych jakoś się nie napotkałem, ale być może coś mnie ominęło... wszak, nie jestem katolikiem, a diabeł dla mnie jest rogatym derwiszem. Oczywiście zaraz powiesz, ze skoro są jakies wzmianki historyczne o jezusie chytrusie, to jest to dowód naukowy na istnienie boga, prawda?


kamil_tk napisał:

A tak na poważnie dziwię się, że tak rozpaczliwie bronisz dorobku Freuda, chociaż jak już napisałem wcześniej, jego poglądy są nie do obrony i to nie przez jakichś fundamentalistów religijnych czy innych postrzeleńców ale badaczy z najróżniejszych obszarów nauki (jakbyś był ciekaw, albo chciał się nadal upierać z faktami naukowymi odsyłam do artykułów, które podałem).


Szanowny kolego. Po pierwsze, nigdzie nikogo nie broniłem rozpaczliwie. Po drugie, napisałem o Jungu i jego dorobku jako coś, w co WIERZĘ - czyli miało i ma to dla mnie kontekst wiary, a nie nauki. Nie potrzebuje twoich artykułów kwestionujących ich (JUNGA/FREUDA) poglądy, bo sam potrafię być krytyczny wobec nich. Ty lepiej podaj mi tytuły ksiązek, gdzie wyłożona jest charakterystyka pod względem wygladu fizycznego diabła. Co dziwne, szastasz tytułami, o których kazdy licealista wie. Problemem jest dla ciebie podanie jednak dowodów na twoje urojone brednie na temat nauki kościoła dotyczacej, tego, jak wyglada diabeł... kpiny sobie jakies chyba urzadzasz...
kamil_tk
PostWysłany: Czw 20:21, 26 Kwi 2012    Temat postu:

[quote="doggod"]
kamil_tk napisał:

Wiedzą nt. złego w chrześcijaństwie (i mam tu na myśli w teologii, a nie zbiór wierzeń ludowych) to Wy nie grzeszycie:)


doggod napisał:
Do dzieła zatem. Uświadom mnie/nas!


O nie kochany tak dobrze to nie ma. Trzeba samemu popracować. Ale uwierz, może choć taki rodzaj wiary wyznajesz, satysfakcja na końcu jest jeszcze większa:)


kamil_tk napisał:

Wierzysz w istnienie Jezusa, a nie w to, że istnieje diabeł. Ciekawe. Spotkałem się z poglądem, że ludzie łatwiej są w stanie uwierzyć, że jest diabeł, ale nie Bóg, ale w drugą stronę - tego jeszcze nie słyszałem:)


doggod napisał:
A co ma bóg wspólnego z jezusem chytrusem? Czyżby kolejne vaux pas z wiedzy teologiczno-filozoficznej dyspozytora wiadomości na temat bajek Junga i Freuda? Poza tym, jeszcze mało słyszałeś i wiele przed tobą. Zamiast posiłkować sie debilnymi sondażami, popracuj nieco nad swoją wiedzą w tym temacie.


No, zgodnie z doktryną wiary w chrześcijaństwie Jezus jest drugą osobą w Trójcy św., był Bogiem, który stał się człowiekiem. Dla wielu, jeśli nie dla większości katolików jest to ciężkie do przyjęcia, bo zawiera w sobie pewną sprzeczność. A Twoje pytanie tylko pokazuje, że dla kogoś kto zatrzymał się na postaci diabła jako postaci z rogami, pięknego młodzieńca itp. to już przeszkoda nie do przeskoczenia:) Ale kto wie, nie wiadomo komu jest dane dostąpić łaski, może właśnie Tobie?? Św. Paweł też na początku swej działalności był zagorzałym przeciwnikiem chrześcijan, a potem proszę, stał się jednym z najwybitniejszych Apostołów...

Co do Freuda i Junga nasuwa mi się, nawet nie wiem czemu, porównanie do NLP albo scjentologów. A tak na poważnie dziwię się, że tak rozpaczliwie bronisz dorobku Freuda, chociaż jak już napisałem wcześniej, jego poglądy są nie do obrony i to nie przez jakichś fundamentalistów religijnych czy innych postrzeleńców ale badaczy z najróżniejszych obszarów nauki (jakbyś był ciekaw, albo chciał się nadal upierać z faktami naukowymi odsyłam do artykułów, które podałem).

W kwestii mojej wiedzy i sondaży to wybacz, ale z dyskusją na argumenty to ma niewiele wspólnego znawco średniowiecznych malarzy i sztuki sakralnej.

Ciekawe do czego może doprowadzić zwykła dyskusja o Bobie?Smile
doggod
PostWysłany: Śro 22:38, 25 Kwi 2012    Temat postu:

kamil_tk napisał:

Wiedzą nt. złego w chrześcijaństwie (i mam tu na myśli w teologii, a nie zbiór wierzeń ludowych) to Wy nie grzeszycie:)


Do dzieła zatem. Uświadom mnie/nas!


kamil_tk napisał:

Wierzysz w istnienie Jezusa, a nie w to, że istnieje diabeł. Ciekawe. Spotkałem się z poglądem, że ludzie łatwiej są w stanie uwierzyć, że jest diabeł, ale nie Bóg, ale w drugą stronę - tego jeszcze nie słyszałem:)


A co ma bóg wspólnego z jezusem chytrusem? Czyżby kolejne vaux pas z wiedzy teologiczno-filozoficznej dyspozytora wiadomości na temat bajek Junga i Freuda? Poza tym, jeszcze mało słyszałeś i wiele przed tobą. Zamiast posiłkować sie debilnymi sondażami, popracuj nieco nad swoją wiedzą w tym temacie.
kamil_tk
PostWysłany: Śro 21:17, 25 Kwi 2012    Temat postu:

doggod napisał:
ty w z kolei sugerujesz, że naiwnoscią ma być brak wiary w rogatego lub pięknego osobnika, który źle podpowiada człowiekowi, wywodząc go na etyczne manowce.


A gdzie ja napisałem, że jest to wiara w rogatego lub pięknego osobnika. Widzę, że Ty i prawdziwek macie jakieś osobliwą wizję na ten temat:) No ale, każdy według własnej miary. Wiedzą nt. złego w chrześcijaństwie (i mam tu na myśli w teologii, a nie zbiór wierzeń ludowych) to Wy nie grzeszycie:)



doggod napisał:
Oczywiście, sprawy wiary wymykają się często racjonalno-logicznym elementom, i bardzo dobrze, na tym ma polegać wiara


Otóż to. Nawet nie często się wymykają, ale w swej istocie są jak dwa zbiory rozłączne. Narzędzia "badawcze" z jednego zbioru są bezużyteczne w stosunku do drugiego i vice versa. Ma to swoje odzwierciedlenie w "błędzie naturalistycznym" Hume'a. Z tym się wiąże kolejne zagadnienie tj. stan łaski i szerzej predestynacji, ale to już temat na inną rozmowę.


doggod napisał:
Obłąkanie dotyczy tych, którz w coś wierzą. Raczej rzadkoscią jest obłąkanie, które bierze sięz braku wiary. Reasumując, naiwnością jest wiara, która nie jest podparta jakimikolwiek przesłankami naukowymi.


Znowu uproszczenie. Z faktu, że ktoś wierzy, jest np. katolikiem nie oznacza, że jest obłąkany. Oczywiście zawsze się trafią wyjątki, ale to się odnosi także do strony naukowej. Nie wiem skąd czerpiesz inspirację dla takich poglądów. A myślisz, że w świecie nauki nie było przypadków obłąkania lub poglądów, które dziś funta kłaków są warte??? Jeszcze na początku XX w. naukowcy wierzyli, że już wszystko zostało odkryte a badania winny zostać skierowane na poznanie natury tajemniczego eteru... Co więcej, teoria względności, teoria kwantowa czy też poszukiwanie ogólnej teorii kwantowej, żeby już nie wspomnieć o jeszcze bardziej abstrakcyjnych teoriach jak choćby teoria strun itp. są oparte na wierze, że świat jest właśnie taki jak w założeniach fizyków.
Poza tym mylisz pojęcia, a to jest podstawowy błąd metodologiczny. Wiara i nauka są właśnie wiarą i nauką, ponieważ odnoszą się do innych aspektów poznania. Wiara poparta przesłankami naukowymi przestaje być wiarą. Na tym polega wiara, że wierzysz mimo braku dowodów. Jeśli już odwołujesz się do naiwności, to naiwnością jest głoszenie takiej tezy:)

Co do Junga, to tutaj moje zdanie jest podobne do tego co pisałem wcześniej o poglądach Freuda - ładna bajeczka na dobranoc:) No ale może kiedyś zostaną przedstawione dowody, że tak naprawdę jesteśmy częścią jakiejś zbiorowej podświadomości, tylko o tym nie wiemy:)

doggod napisał:
Wierzenie natomiast w diabła jest totalną naiwnoscią, w przeciwieństwie do Jezusa Chrystusa. Choc sam nie wierze akurat w jego istnienie (przynajmniej w takim wymiarze, w jakim to zostało ukazane w Nowym Testamencie czy apokryfach), ale rozumiem tych, co w niego wierzą i nie nazwałbym ich naiwcami, ponieważ mają jakieś naukowe przesłanki do takiej wiary.


Wierzysz w istnienie Jezusa, a nie w to, że istnieje diabeł. Ciekawe. Spotkałem się z poglądem, że ludzie łatwiej są w stanie uwierzyć, że jest diabeł, ale nie Bóg, ale w drugą stronę - tego jeszcze nie słyszałem:)
doggod
PostWysłany: Śro 10:17, 25 Kwi 2012    Temat postu:

kamil_tk napisał:

Wierzenie w diabła, który jest realnym bytem jest taką samą naiwnością, jak niewierzenie w niego:). Każdy kij ma dwa końce.


Ostatnio na facebooku przeprowadziłem dość długą polemikę na temat chrześcijaństwa i wiary w boga. W pewnym momencie mój adwersarz stwierdził, że tak samo jak nie ma dowodów naukowych na istnienie boga, tak samo nie ma takowych na jego nieistnienie.... kuriozalna sytuacja... ty w z kolei sugerujesz, że naiwnoscią ma być brak wiary w rogatego lub pięknego osobnika, który źle podpowiada człowiekowi, wywodząc go na etyczne manowce. Oczywiście, sprawy wiary wymykają się często racjonalno-logicznym elementom, i bardzo dobrze, na tym ma polegać wiara, ale.... gdzie jest w takim razie położona granica pomiędzy wiarą a szaleństwem? Bo chyba obywatel wierzący w koniec świata, które ma nastąpić za dwa dni, nie jest do końca normalny (cokolwiek ma znaczyc słowo "normalny")... Stawianie równoważne na szali brak wiary w coś i gorliwe wierzenie w jakieś postaci mityczno-baśniowe, nie jest chyba tym samym. Obłąkanie dotyczy tych, którz w coś wierzą. Raczej rzadkoscią jest obłąkanie, które bierze sięz braku wiary. Reasumując, naiwnością jest wiara, która nie jest podparta jakimikolwiek przesłankami naukowymi. Jestem na przykład w stanie wierzyć w koncepcje Jungowskie na temat zbiorowej świadomości, które póki co nie są potwierdzone naukowo, ale istnieją przesłanki do tego, ponieważ genetyka czy psychiatria wskazują, że takie idee mają realną rację bytu. Myślę, ze w takiej sytuacji nie mozna mówić o naiwności wierzącego. Wierzenie natomiast w diabła jest totalną naiwnoscią, w przeciwieństwie do Jezusa Chrystusa. Choc sam nie wierze akurat w jego istnienie (przynajmniej w takim wymiarze, w jakim to zostało ukazane w Nowym Testamencie czy apokryfach), ale rozumiem tych, co w niego wierzą i nie nazwałbym ich naiwcami, ponieważ mają jakieś naukowe przesłanki do takiej wiary.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group