Forum www.lynchland.eu Strona Główna www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Blue Velvet (1986)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Blue Velvet
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 22:15, 23 Cze 2009    Temat postu:

tia, ta pani symbolizuje ślepą i tępą radość życia jako coś dalekiego od dobra i zła Very Happy

Blue Velvet pod pewnymi względami przerasta np. Ogniu krocz za mną - ten pierwszy tytuł ma lepszą płynność, przejścia między poszczególnymi elementami w konstrukcji są gładsze. Z drugiej strony Blue Velvet pokazuje pewne aspekty twórczości Lyncha, które dopiero potem zostały doszlifowane - np. symbolika elektryczności/ognia uzyskuje większą krasę w Twin Peaks i dalszych dziełach Davida.

To ciekawe, że Frank dopiero wtedy może odczuć podniecenie czy w ogóle autentyczne emocje (prawdziwą wściekłość) gdy podda się inhalacji (eter jak mniemam, chyba że ktoś inaczej zidentyfikuje tą zieloną substancję). Emocjonalna pustka wydaje się być ważnym dla niego "paliwem". Można by też próbować interpretować tą postać pod kątem bataille'owskiej transgresji... podejrzewam, że gdyby Bataille doczekał się filmów Lyncha, uwzględniłby je w swoich rozważaniach o Złu.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
DamnFineCoffee




Dołączył: 21 Wrz 2007
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Wlkp

PostWysłany: Wto 22:43, 23 Cze 2009    Temat postu:

Pozwolę sobie reprezentować komitet powitalny hehe Very Happy Wink

Witamy na forum denat !!! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 13:00, 24 Cze 2009    Temat postu:

dzięki Wink

aha, nie rozgryzłem do końca jak rozumieć tą "chorobę", którą w Dorothy "włożył" Frank. Zepsucie?

Swoją drogą Laura Dern jest w dosyć niemiły sposób podobna do Lyncha czy tylko mi się zdaje? Confused
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
Snuffer
Gość






PostWysłany: Wto 1:52, 14 Lip 2009    Temat postu:

Jak dla mnie ta choroba.. to dobroć. Jeffrey to cichy idealista, i ta 'naiwność' z drugiej strony może być chorobą. Jak dla mnie Blue Velvet - wyborny film, co najmniej 9/10 bawiąc się w ocenianie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
El Pablo




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 14:51, 23 Lis 2009    Temat postu:

Ten film to swoiste preludium przed Twin Peaks. To tu zaczynają pojawiać sie motywy które następnie zostaną wykorzystane w serialu i w filme.
- elektryczność
- zaburzenia seksualne
- ogień
- drozd
- tartak
- drewno wywożone na cieżarówkach
- sielnakowe miasteczko
- przytulny bar
- Frank to ktoś przypominający mi Lelanda, człowiek ktory wzrusza sie muzyką a jednocześnie brutalnie zaspokaja swoje popędy.
- Jeffrey to taki sam idealista jak Cooper, który poznaje mroczne tajemnice miasteczka do tego sam nie jest nieskazitelny i posiada w sobie ukryte pokłady pierwotnych instynktów.
Jesli chodzi o to co Jeffrey "zostawił" w Dorothy to też sądzę ze to dobroć.
Musze przyznać że zaskoczyło mnie zakończenie wręcz idealne i nie w lynchowskim stylu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 16:16, 23 Lis 2009    Temat postu:

A ja tam sobie myślę, że tu nikt nic w nikim nie zostawił i na tym polega cały koncept. Z początku oglądamy sielankę, czyli to jak ludzie widzą swoje życie, jak chcą je widzieć. Potem nurzamy się wraz z bohaterem w bagnie z robalami, by potem powrócić do stanu pierwotnego, jakby nigdy nic.

Warto zwrócić uwagę, że zagadka, którą rozpracowywał Jeffrey wcale nie została przez niego rozwiązana. Warta wspomnienia jest tu chociażby rola "skorumpowanego policjanta", fakt że był on kolegą przyszłego teścia Jeffreya. Kolejna rzecz - policyjne radio u Franka - skąd się wzięło? Dlaczego to Frank okazuje się mężczyzną w przebraniu, skoro Jeffrey widział ich witających się ze sobą?

Dla mnie te pytania pokazują, że Blue Velvet nie jest tak łatwym filmem, jak niektórzy sądzą. Jeśli potraktować go zbyt dosłownie - fabuła okazałaby się bzdurna. To jest zaproszenie, abyśmy przeszli na poziom symboliczny i aby spojrzeć na całą sytuację z nieco innej, bardziej abstrakcyjnej perspektywy.

Jeffrey nie jest też typem idealisty. Przynajmniej nie widzę niczego w filmie, co by mogło o tym świadczyć. Cooper - jak najbardziej, bo to wynika z jego deklaracji, że walczy po stronie dobra. Jeff to dzieciak, którego, jak sam deklaruje, fascynują tajemnice. Grzebie więc w bagnie, a jak go bagno zaczyna wciągać, znajduje jakieś pseudo-rozwiązanie tajemnicy, by skończyć z tym wszystkim i mieć święty spokój.

Co do preludium... Niektórzy sądzą, że "Twin Peaks" to opus magnum Lyncha. Ja zaś myślę, że jest to gorsza rzecz niż "Blue Velvet", które jest perełką nie wymagającą właściwie odniesień do niczego. Gorsza, bo natłok różnych wątków, spraw i obrazów mocno odciąga widza TP od istotniejszych treści. Gorsza, bo łącząca różne koncepcje, m. in. z Blue Velvet z nowszymi pomysłami, które będą widoczne w następnych obrazach Lyncha w sposób nie do końca harmonijny.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pon 17:49, 23 Lis 2009    Temat postu:

El Pablo napisał:
Ten film to swoiste preludium przed Twin Peaks. To tu zaczynają pojawiać sie motywy które następnie zostaną wykorzystane w serialu i w filme.
- elektryczność
- zaburzenia seksualne
- ogień
- drozd
- tartak
- drewno wywożone na cieżarówkach
- sielnakowe miasteczko
- przytulny bar
- Frank to ktoś przypominający mi Lelanda, człowiek ktory wzrusza sie muzyką a jednocześnie brutalnie zaspokaja swoje popędy.
- Jeffrey to taki sam idealista jak Cooper, który poznaje mroczne tajemnice miasteczka do tego sam nie jest nieskazitelny i posiada w sobie ukryte pokłady pierwotnych instynktów.
Jesli chodzi o to co Jeffrey "zostawił" w Dorothy to też sądzę ze to dobroć.
Musze przyznać że zaskoczyło mnie zakończenie wręcz idealne i nie w lynchowskim stylu.


Kilka uwag:

ELEKTRYCZNOŚĆ pojawiła sie juz w ERASERHEAd i pojawiłą się również w nastepnych filmach;
ZABURZENIA SEKSUALNE czy tez nie w pełni zrealizowana SEKSUALNOSĆ pojawiła się tez w ERASERHEAd i ELEPHANT MAN
OGIEŃ był już ERASERHEAD
FRANK jak dla mnie ma swojego odpowiednika w Hrabiu HARKONENIE Diuny

Co do zakońćzenia. Nie jestem tego tak pewien, czy było to szcześliwe zakońćzenie. Zwróć uwagę na ostatni grymas twarzy Dorothy - z pogodnej twarzy tworzy się bardzo smutna i niepokojąca. Zakończenie wieloznaczne, podobnie jak w FIRE WALK WITH ME. Ty patrzysz na jakis zwiazek emocjonalny, który miedzy nimi zaszedł, ale popatrz, jak wygladał ich sex - pełen sadomasochistycznych elementów. Może to właśnie Jeffrey pozostawił Dorothy, satysfakcję w odczuwania bólu?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
El Pablo




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 19:39, 23 Lis 2009    Temat postu:

Prawdziwek napisał:
Cytat:
Jeffrey nie jest też typem idealisty. Przynajmniej nie widzę niczego w filmie, co by mogło o tym świadczyć. Cooper - jak najbardziej, bo to wynika z jego deklaracji, że walczy po stronie dobra. Jeff to dzieciak, którego, jak sam deklaruje, fascynują tajemnice. Grzebie więc w bagnie, a jak go bagno zaczyna wciągać, znajduje jakieś pseudo-rozwiązanie tajemnicy, by skończyć z tym wszystkim i mieć święty spokój.

Ja go odczuwam jako prostego chłopaka który jedyne o czym marzy to poznanie spokojnej kobiety z którą miałby kilkoro dzieci i żyłby sobie w domku na uboczu, czy to nie jest idealizm? Odkrywa ucho na polonie jako przykładny obywatel zanosi je na policję, fakt daje się wplątać w kryminalne wydarzenia, odkrywa mroczną stronę miasteczka ale jednocześnie stara się pomóc Dorothy i policji. Przecież rownie dobrze mogł to wszystko olać i zapomnieć o całej sprawie, myślę ze jednak sumienie i pewne idealy w nim zaszczepione nie pozwoliłoby mu na to.

Doggod napisał:
Cytat:


Kilka uwag:

ELEKTRYCZNOŚĆ pojawiła sie juz w ERASERHEAd i pojawiłą się również w nastepnych filmach;
ZABURZENIA SEKSUALNE czy tez nie w pełni zrealizowana SEKSUALNOSĆ pojawiła się tez w ERASERHEAd i ELEPHANT MAN
OGIEŃ był już ERASERHEAD
FRANK jak dla mnie ma swojego odpowiednika w Hrabiu HARKONENIE Diuny

Tak masz rację ja tylko odnosiłem sie do tych dwóch tytułów BV i TP, prawdę powiedziawszy nie przypominam sobie za bardzo motywu ognia w Głowie do wycierania ale być moze umknęło to mojej uwadze.
Cytat:
Ty patrzysz na jakis zwiazek emocjonalny, który miedzy nimi zaszedł, ale popatrz, jak wygladał ich sex - pełen sadomasochistycznych elementów. Może to właśnie Jeffrey pozostawił Dorothy, satysfakcję w odczuwania bólu?

Tylko ze ten seks wynikal tylko z nagabywań Dorothy, to ona odczuwała satysfakcję z dostawania po twarzy. Gdyby było inaczej to nie zmuszala by do tego dopiero co poznanego młodego wystraszonego chłopaka. Tylko przyjęłaby seks w formie jaki proponował Jeffrey czyli normalny beż żadnych udziwnień.
Cytat:
Co do zakońćzenia. Nie jestem tego tak pewien, czy było to szcześliwe zakońćzenie. Zwróć uwagę na ostatni grymas twarzy Dorothy - z pogodnej twarzy tworzy się bardzo smutna i niepokojąca.

Mnie o sielankowym zakończeniu przekonał drozd(?), wystarczy sobie przypomnieć sen o którym opowiadała Sandy w którym to ptaki przynosiły miłość i spokój.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pon 19:59, 23 Lis 2009    Temat postu:

Tylko ze ten seks wynikal tylko z nagabywań Dorothy, to ona odczuwała satysfakcję z dostawania po twarzy. Gdyby było inaczej to nie zmuszala by do tego dopiero co poznanego młodego wystraszonego chłopaka. Tylko przyjęłaby seks w formie jaki proponował Jeffrey czyli normalny beż żadnych udziwnień.
=====================================

Oczywiscie. Jest to sprawa dyskusyjna. tak naprawde nie wiemy tego, jakie doznania towarzyszyły DOROTHY w czasie spotkań z FRANKIEM. W mojej ocenie nie czerpała z nich seksualnej satysfakcji. Z prostego powodu - w relacjach S/M z FRANKIEM on wystepowała w roli matki, która z racji swego statusu społecznego, miała dominujacą rolę nad FRANKIEM, który wystepował tutaj w roli jej syna. Zatem relacja zupełnie inna, niz ta, która charakteryzowała jej relacje z JEFFREY'em. Relacje seksualne DOROTHY z FRANKIEM, i byc moze z jej męzem, nie stwarzały dla niej satysfakcjonujących doznań seksualnych, jednak to FRANK ośmielił ją do egzekwowania swoich pragnień, które dopiero mogła zrealizować z JEFFREY'EM i to JEFFREY spowodował jej spełnienie w sexie.


"Mnie o sielankowym zakończeniu przekonał drozd(?), wystarczy sobie przypomnieć sen o którym opowiadała Sandy w którym to ptaki przynosiły miłość i spokój."
==========================================

To była pliszka chyba, ale nie jest to w tym momencie istotne. Owszem, taki proroczy sen miała SANDY, ale to był jedynie JEJ sen, nie DOROTHY. Owsem, widzimy w ostatniej scenie tego ptaka z robalem w dziobie, ale mimo wszystko zachowanie DOROTHY, jej ostatni grymas strachu i zaniepokojenia burzy nieco te sielankę. Przypomina mi sie tutaj przesłuchanie majora BRIGGSA przez WINDOMA EARLA, w którym, na pytanie tego drugiego , "czego się najbardziej obawiasz?", BRIGGS odrzekł, ze MIŁOŚĆ moze nie być zbyt wystarczajaca. My wiemy, ze w domyśle BRIGGS myslał o skutecznym przeciwstawieniu się złu. LYNCH chyba tutaj, w BLUE VELVET takze pozostawił wolne pole do interpretacji. JA dostrzegam mimo wszystko pesymistyczne zakonczenei w tym filmie, ale oczywiscie optymistyczny wariant ma takze racje bytu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 21:56, 23 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Ja go odczuwam jako prostego chłopaka który jedyne o czym marzy to poznanie spokojnej kobiety z którą miałby kilkoro dzieci i żyłby sobie w domku na uboczu, czy to nie jest idealizm?


Nie, to nie jest idealizm, nawet w tym najbardziej potocznym znaczeniu. Idealista, to ktoś, kto żyje ideami, ich realizacja i wcielanie w życie stanowi o sensie jego istnienia. Ty piszesz natomiast o typie marzyciela. A nawet to nie jest dla mnie jasne, bo czy posiadanie tego typu marzeń jest czymś na tyle niezwykłym, w sumie takie rzeczy akurat się czasem zdarzają.

Po drugie, Jeff chyba początkowo niczego takiego nie szuka. "Lubię tajemnice. Ty jesteś tajemnicą." Pamiętacie te słowa? To bynajmniej nie do Dorothy było. A ponadto, jakimi artefaktami się otacza? Jakim samochodem jeździ? Jeff szuka wrażeń - dopiero, gdy te wrażenia okazują się inne niż oczekiwał, marzy o świętym spokoju i pozwala swojej dziewczynie, kreować rzeczywistość wokół niego, na jej modłę. Wiele natomiast wskazuje na to, że dom, kochająca kobieta, mili sąsiedzi itd. to było marzenie Coopera.
Myślę, że przez fakt, iż obydwie postacie grane są przez tego samego aktora, projektujesz domniemane marzenia Coopera na Jeffa. Jeff jest osobą inteligentną, wrażliwą, ciekawą świata, z pasją i z kręgosłupem moralnym - to jestem w stanie wywnioskować z filmu. Ale nie widzę w nim ani idealisty ani marzyciela.

Cytat:
Co do zakońćzenia. Nie jestem tego tak pewien, czy było to szcześliwe zakońćzenie. Zwróć uwagę na ostatni grymas twarzy Dorothy - z pogodnej twarzy tworzy się bardzo smutna i niepokojąca.


Ja myślę, że to było takie niby szczęśliwe zakończenie, ale o sytuacji Dorothy świadczy ono mniej więcej tyle samo, co machający strażak o sytuacji miejscowej straży pożarnej. To jest tylko szczęśliwy obrazek wpisujący się w wizję Sandy, Jeffreya, matki, ciotki i reszty towarzystwa, które wierzy w pliszki. Co się tam dalej dzieje - tego nikt nie wie, a co ważniejsze - nikogo to już nie obchodzi. Być może dwuznaczność tego grymasu może nam sugerować, byśmy nadto nie ufali tej szczęśliwej wizji, jako odpowiadającej w 100% rzeczywistości.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Pon 22:51, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 22:55, 23 Lis 2009    Temat postu:

doggod napisał:
Oczywiscie. Jest to sprawa dyskusyjna. tak naprawde nie wiemy tego, jakie doznania towarzyszyły DOROTHY w czasie spotkań z FRANKIEM. W mojej ocenie nie czerpała z nich seksualnej satysfakcji. Z prostego powodu - w relacjach S/M z FRANKIEM on wystepowała w roli matki, która z racji swego statusu społecznego, miała dominujacą rolę nad FRANKIEM, który wystepował tutaj w roli jej syna. Zatem relacja zupełnie inna, niz ta, która charakteryzowała jej relacje z JEFFREY'em. Relacje seksualne DOROTHY z FRANKIEM, i byc moze z jej męzem, nie stwarzały dla niej satysfakcjonujących doznań seksualnych, jednak to FRANK ośmielił ją do egzekwowania swoich pragnień, które dopiero mogła zrealizować z JEFFREY'EM i to JEFFREY spowodował jej spełnienie w sexie.


No właśnie. Warto zwrócić uwagę na to, że relacja Franka z Dorothy nie jest taka prosta. To, że zmuszał ją do seksu, nie znaczy, że był stroną dominującą. Nie znaczy też, że to właśnie zmuszanie stanowiło dla Dorothy największy problem. Wręcz przeciwnie - może raczej to, że zmuszał ją nieudolny facet, który aby dowieść swojej męskości musiał sięgać po ów symboliczny aparat tlenowy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Pon 23:10, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 23:07, 23 Lis 2009    Temat postu:

Poza tym, a co myślicie o takiej interpretacji:

Frank i mąż Dorothy to jedna i ta sama osoba. To całe porwanie, to taka bujda. Raczej metafora , że wzgląd na dziecko trzyma żonę przy mężu. Mężu, który kiedyś był może fajnym człowiekiem (ten porwany), a teraz jest nieudolnym, sfrustrowanym alkoholikiem, rozrabiaką (Frank). W seksie do niczego, nadrabia - brutalnymi zachowaniami wobec żony, zastraszaniem jej itd.

Natomiast to co widzimy i jest elementem fabuły, to obraz namalowany przez wyobraźnię młodego chłopaka, który widzi pewne rzeczy po raz pierwszy i je nie do końca rozumie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Pon 23:14, 23 Lis 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
El Pablo




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Wto 14:29, 24 Lis 2009    Temat postu:

Doggod napisał:
Cytat:
Oczywiscie. Jest to sprawa dyskusyjna. tak naprawde nie wiemy tego, jakie doznania towarzyszyły DOROTHY w czasie spotkań z FRANKIEM. W mojej ocenie nie czerpała z nich seksualnej satysfakcji. Z prostego powodu - w relacjach S/M z FRANKIEM on wystepowała w roli matki, która z racji swego statusu społecznego, miała dominujacą rolę nad FRANKIEM, który wystepował tutaj w roli jej syna. Zatem relacja zupełnie inna, niz ta, która charakteryzowała jej relacje z JEFFREY'em. Relacje seksualne DOROTHY z FRANKIEM, i byc moze z jej męzem, nie stwarzały dla niej satysfakcjonujących doznań seksualnych, jednak to FRANK ośmielił ją do egzekwowania swoich pragnień, które dopiero mogła zrealizować z JEFFREY'EM i to JEFFREY spowodował jej spełnienie w sexie.

Zgoda.
Co do zakończenia to zwróćcie uwagę na pierwsze ujecia w filmie te z płotkiem i kwiatami oraz ze strażakiem i te ostatnie które sa takie same tylko w odwrotnej kolejnosci. Jak dla mnie oznacza to ze historia zatoczyła koło i wróciła do punktu wyjścia, została spieta swoistą klamrą. A to oznacza że sielanka powróciła a grzeszki mieszkańców nadal pozostają w ukryciu. Co do miny Dorothy to mozna ja różnie interpretować jako wyraz zatroskania, smutka, zamyślenia a moze i ulgi, kazdy widzi co innego.
Cytat:
Nie, to nie jest idealizm, nawet w tym najbardziej potocznym znaczeniu. Idealista, to ktoś, kto żyje ideami, ich realizacja i wcielanie w życie stanowi o sensie jego istnienia. Ty piszesz natomiast o typie marzyciela. A nawet to nie jest dla mnie jasne, bo czy posiadanie tego typu marzeń jest czymś na tyle niezwykłym, w sumie takie rzeczy akurat się czasem zdarzają.

Ale przecież idealizm mozna rozpatrywac na róznych płaszczyznach chociażby naiwnosci w stosunku do świata i ludzi ktory cechuje Jeffreya, moze też objawiac sie w romantyzmie który głowny bohater na pewno posiada. A czy marzyciel nie jest cichym idealistą? jak dla mnie tak, a marzenia moga być rózne od tych najbardziej skomplikowanych i wybujałych po najbardziej proste. W moim odczuciu Jeffrey jako osoba młoda nieskażona w sumie złem otaczającego go świata (do momentu romansu z Dorothy) moze zostać przypisana jako cichy idealista. A to ze szuka różych wrażeń to przecież prawo młodych ludzi.
Cytat:
Poza tym, a co myślicie o takiej interpretacji:

Frank i mąż Dorothy to jedna i ta sama osoba. To całe porwanie, to taka bujda. Raczej metafora , że wzgląd na dziecko trzyma żonę przy mężu. Mężu, który kiedyś był może fajnym człowiekiem (ten porwany), a teraz jest nieudolnym, sfrustrowanym alkoholikiem, rozrabiaką (Frank). W seksie do niczego, nadrabia - brutalnymi zachowaniami wobec żony, zastraszaniem jej itd.

Dosć ciekawe rozwiązanie o którym nawet nie pomyślałem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 18:54, 24 Lis 2009    Temat postu:

Cytat:
Ale przecież idealizm mozna rozpatrywac na róznych płaszczyznach chociażby naiwnosci w stosunku do świata i ludzi ktory cechuje Jeffreya, moze też objawiac sie w romantyzmie który głowny bohater na pewno posiada. A czy marzyciel nie jest cichym idealistą? jak dla mnie tak, a marzenia moga być rózne od tych najbardziej skomplikowanych i wybujałych po najbardziej proste. W moim odczuciu Jeffrey jako osoba młoda nieskażona w sumie złem otaczającego go świata (do momentu romansu z Dorothy) moze zostać przypisana jako cichy idealista. A to ze szuka różych wrażeń to przecież prawo młodych ludzi.


Ja staram się jednak odróżniać takie postawy jak idealistę, marzyciela, człowieka o niezniszczonym kręgosłupie moralnym albo "pięknoducha", czyli kogoś, kogo Ty charakteryzujesz w tym momencie. Może to takie "zboczenie zawodowe", ale mam niezależne powody, by upierać się przy swoim. Po pierwsze są to postawy różne i poniekąd niezależnie przyjmowane. Po drugie, nazywanie jedną nazwą różnych rzeczy prowadzi do ekwiwokacji. Polega to na tym, że dana osoba najpierw stwierdza, że Jeff jest "idealistą" w sensie "pięknoduchem", a potem interpretuje jego zachowanie w jakiejś innej scenie przez pryzmat przekonania, że jest idealistą w tym przeze mnie podanym sensie. Ja widzę w Twoich wypowiedziach ekwiwokacje, gdy uzasadniasz, że Jeff to idealista, przytaczając przykłady na jego pięknoduchostwo, nienaruszony kręgosłup moralny, czy marzycielstwo. A przecież, to wszystko są różne cechy i wcale nie trzeba ich posiadać jednocześnie.

Poza tym termin "idealista" jest brzmi bardzo nobilitująco. W sensie, że jesteśmy zazwyczaj przekonani, że prawdziwi idealiści to ludzie wyjątkowi na tle konformistycznej i pragmatycznie nastawionej reszty społeczeństwa. A ja jakoś u Jeffa tej specjalnej wyjątkowości nie widzę. Prędzej u Sandy, choć ją też raczej określiłbym mianem "marzycielki".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Twoja ocena filmu:
rewelacja !
35%
 35%  [ 6 ]
bardzo dobry
35%
 35%  [ 6 ]
dobry
29%
 29%  [ 5 ]
może być
0%
 0%  [ 0 ]
kiepski
0%
 0%  [ 0 ]
Wszystkich Głosów : 17

Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 19:14, 24 Lis 2009    Temat postu:

Wracając do interpretacji Frank=mąż Dorothy. Będę tu pewnie podejrzewany o jakieś obsesje na punkcie tematu tożsamości osobowej, bo skądinąd dopatrywałem się tożsamości Earle=Cooper. Tym nie mniej to pierwsze przypuszczenie wysnuwam zupełnie z innych względów niż to drugie.

Mniej interesuje mnie sam Frank, lecz raczej istota relacji Frank-Dorothy, która przypomina właśnie relację w tzw. rodzinach patologicznych. Relację między nieudolnym, starzejącym się mężem, a żoną w pełni rozkwitu. Do tego nie są potrzebne żadne porwania, czy związki z mafią, aby taka relacja się wytworzyła.

Po drugie, doskonale wyjaśnia to, oczywiście na płaszczyźnie symbolicznej, związki Franka z policjantami. Po prostu, dopóki nie wydarzy się coś szokującego i nadto widocznego, by to zignorować, jak biegnąca w środku nocy naga kobieta, dopóty nikt się nie interesuje sytuacją wewnątrz rodziny, a nawet utrzymywane są normalne międzysąsiedzkie kontakty towarzyskie.

Po trzecie, historie porwań i mafii itd. mają pewną znakomitą cechę - pozwalają uznać, że to, co dzieje się w sąsiedztwie, jest wynikiem jakiegoś dziwnego zbiegu okoliczności, niestworzonych sił, wyjątkowych zdarzeń. Takie przekonanie pozwala łatwiej wrócić do normalności ludziom, którzy się z czymś tak niepokojącym zetknęli. Na zasadzie: To straszne, co się stało w naszym sąsiedztwie, ale to przecież mafia była... Takie właśnie oswajanie traumatycznych zdarzeń przez dobudowywanie niesamowitych historii w tle.

Warto zwrócić uwagę jakich piosenek słucha Frank, na ich teksty: "Blue Velvet", "In dreams". One opowiadają o relacji między kobietą a mężczyzną, w której ta pierwsza jest poza zasięgiem tego drugiego. Mężczyzna płaczący po stracie kobiety i mający marzenie, że kiedyś będą razem... Motywem działań Franka jest poczucie, że stracił Dorothy, albo że nigdy tak na prawdę nie posiądzie Dorothy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Blue Velvet Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin