Forum www.lynchland.eu Strona Główna www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

„Diane, wczoraj opetał mnie Bob...” &
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Serial ogólnie i odcinki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DamnFineCoffee
Gość






PostWysłany: Pią 10:51, 21 Wrz 2007    Temat postu: „Diane, wczoraj opetał mnie Bob...” &

„Diane, wczoraj opetał mnie Bob...” – czyli stwórzmy własny ciąg dalszy Twin Peaks.

Czy nie chcieliście się kiedyś dowiedzieć jakie będą dalsze losy bohaterów Twin Peaks? Czy nie byliście zawiedzeni, że dotąd nie powstał trzeci i następny sezon tego kultowego serialu? Czy nie chcieliście wiedzieć co stanie się z Agentem Cooperem, jaki wpływ będzie miał na niego Bob? Albo czy Leo zdoła utrzymać sznurek, czy wystarczy mu sił, a jeśli przeżyje, to co wtedy? Czy Bobby i Shelly będą mogli być razem? Czy Andy i Lucy się wkońcu pobiorą? Czy Ed pozostanie przy Nadine? Jak potoczą się losy osamotnionej matki Laury, nękanej przez swoje złowieszcze wizje? Czy ktoś przeżył wybuch w banku, a Ben cios Doktora Haywarda? Czy Windom Earle dalej będzie grał w swoje zabójcze szachy? Czy Annie będzie cokolwiek pamiętać z odwiedzin w czarnej chacie? I wiele wiele innych pytań pozostawionych bez odpowiedzi.

Niech każdy z zafascynowanych Twin Peaks, dopisze tu własny kawałek, czy to jedno zdanie, czy kilka, tak aby powstała logiczna kontynuacja. Forma dowolna, czy to książkowy opis, czy scenariuszowe dialogi – to już zależy od nas. Niech nikt nie kończy naszego sequel’a, niech każdy następny ma szanse dodać coś od siebie. Spróbujmy utrzymać, w miarę naszych możliwości, specyficzny klimat serialu. Mile widziany jest także jedyny w swoim rodzaju Lynch’owski humor. Nie chodzi o stworzenie dzieła, może nie będzie to znakomite, ale chociaż ukoimy swoją tęsknotę do niepowstałych kolejnych odcinków Twin Peaks, no i zaspokoimy potrzebę świadomości, co mogłoby być dalej. Niech roznieci się burza mózgów, dajmy upust swojej wyobraźni. A więc zaczynamy.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DamnFineCoffee
Gość






PostWysłany: Pią 10:53, 21 Wrz 2007    Temat postu:

Cooper: „Diane wczoraj opętał mnie Bob. Teraz chwilowo jest gdzieś daleko, więc skrawkiem mojej świadomości mogę nagrać dla ciebie te kilka słów. Jestem sam w moim pokoju w Great Northern. Doktor Hayward i Harry już poszli. Mam rany na czole po rozbiciu lustra. Doktor mnie opatrzył. Harry nie mógł się nadziwić co się stało. Diane, pamiętasz na pewno słowa Boba przed śmiercia Leland’a. Czy teraz ja będę jego narzędziem?”...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DamnFineCoffee




Dołączył: 21 Wrz 2007
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Wlkp

PostWysłany: Pią 11:11, 21 Wrz 2007    Temat postu:

Doktor Hayward musiał szybko opuścić Great Northern, po opatrzeniu Coopera, gdyż został pilnie wezwany do szpitala, do rannych przywiezionych z wybuchu. Wśród nich byli szczęśliwie ocaleni Audrey i Pete. Ciała Andrew nie udało się odnalźć. ...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
DamnFineCoffee




Dołączył: 21 Wrz 2007
Posty: 121
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Skąd: Wlkp

PostWysłany: Pią 22:28, 21 Wrz 2007    Temat postu:

Mała korekta aby nie zakłócić kontinuum czasowego:

Doktor Hayward musiał szybko opuścić Great Northern, po opatrzeniu Coopera, gdyż został wezwany do szpitala, do rannych przywiezionych wczoraj z wybuchu. Wśród nich byli szczęśliwie ocaleni Audrey i Pete. Dzisiejsza noc była dla nich decydująca. Ciała Andrew nie udało się odnalźć. ...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konetzke




Dołączył: 08 Kwi 2006
Posty: 176
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Skąd: podPoznań

PostWysłany: Nie 16:44, 09 Mar 2008    Temat postu:

Póki co dygresja: aby oderwać się nieco od codziennego grzebania w sprawach, które być może mają jakieś znaczenie (czytaj: praca), aby złapać nieco relaksu a jednocześnie utrzymać umysł w podwyższonej gotowości postanowiłem odświeżyć sobie to i owo odnośnie serialu. Być może uda mi się coś dopisać, chociaż to trudniejsze niż napisanie swojej wersji. Nie bardzo zgodziłbym się np. z tym, że Pete i Audrey przeżyli wybuch...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Nie 17:58, 09 Mar 2008    Temat postu:

Nie bardzo zgodziłbym się np. z tym, że Pete i Audrey przeżyli wybuch...
==========================================

Też tak uważam. Bynajmniej nie z tego powodu, że byc może bywam często dekadencki, ale z tego, iż widzę w samym filmie pewne watki, które jakby tłumaczą śmierć tych osób. Przede wszystkim giną to postaci, których LYNCH zabarwił bardzo pozytywnie w wyobraźni widza. Pete to przecież poczciwy facio, uosobienie dobroci, rozsądku, wybaczajacy, kochający, zawsze użyczajacy pomocy innym mieszkańcom TP. AUDREY wprawdzie początkowo była złośliwa, przekorna i nieco figlarna (ale przecież za to ją tak kochaliśmy !!!), ale z biegiem czasu stała się bardziej dojrzała i odpowiedzialna. Całkiem możliwe, że zmieniły ją te złe doświadczenia z burdelu, a już na pewno kiełkująca miłość do tego bogatego przystojniaka. AUDREY udzieliła się więc szlachetnym inicjatywom, szczególnie ochronie środowiska. Pamiętamy doskonale te natrętne obrazy wielkich ciężarówek wywożacych wyciete drzewo z pobliskich lasów, jak również tartak, który pełni rolę cywilizacyjnego symbolu usuwającego NATURĘ..,. Ponadto cały film jednak jest utrzymany w pesymistycznym kontekście. Dobro przegrywa, zarówno w postaci rozwscieczonego lekarza (który do tej pory wydawał się oazą spokoju), który zabija Bena HORNA, jak również niespełnionej miłości Teda i Normy, a skończywszy na porażce COOPERA... AUDREY i PETE musieli zginąć, bo DOBRO i MIŁOŚĆ jednak musi w końcu ponieść klęskę w konfrontacji ze ZŁEM, NATURĄ....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
El Pablo




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Nie 19:05, 09 Mar 2008    Temat postu:

Ja sądzę że Pete na pewno zginął w wybuchu chociażby te drżenie ręki może być jakoś wskazówką dla dalszych losów Pete w serialu. Za to myślę że Audrey przeżyła z technicznego punktu widzenia była w dość sporej odległości od miejsca eksplozji, a sejf w którym była bomba mógł stłumić siłę wybuchu. Jeśli miał być 3 sezon to śmierć takiej postaci jak Audrey też jest mało prawdopodobna bo wiadomo że była ona jedną z najbardziej lubianych i charakterystycznych i to mogło by wywołać niezadowolenie wśród fanów serialu, z drugiej jednak strony u Lyncha nigdy nic nie wiadomo.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
feanna




Dołączył: 13 Maj 2008
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 19:25, 14 Maj 2008    Temat postu:

Odnośnie losu Pete'a, to zgadzam się z przedmówcą. Myslę, że zginął razem z Andrew. Wątek Andrew, jego tajemniczej przeszłości, wydaje się być definitywnie zakończony (śmierć Eckharta, śmierć Josie, otwarcie pudełka i wreszcie otwarcie sejfu), więc sądzę, że zakończeniem tej historii jest również śmierć samego Andrew, a przy okazji również i poczciwego Pete'a, który dość pechowo wplątał się w historię, która jego osobiście tak naprawdę nie dotyczyła.
Odnośnie Bena Horne'a natomiast, to sądzę jednak, iż (jakkolwiek rana mogła rzeczywiście sprawiać niepokojące wrażenie) obrażenia, jakich doznał, nie były śmiertelne.
W ostatnich scenach, gdy Cooper budzi się w łóżku, czuwają przy nim szeryf Truman i dr Hayward. Wydaje mi sie, że gdyby ten ostatni tuż przedtem dopuścił się zabójstwa, to raczej przebywałby w celi, a nie przy łóżku chorego. Poza tym w w/w scenie widzimy znów tego samego lekarza, którego znamy z całego serialu - spokojnego, rzeczowego, zajętego pacjentem. Dr Hayward, to spokojny (oczywiście-jak każdy, do czasu...), uczciwy obywatel, troszczący się przede wsyztskim o swoją rodzinę. Sądzę, że tego rodzaju człowieka, okrutne pozbawienie życia innej osoby co najmniej wytrąciłoby z tej wewnętrznej równowagi, jeśli nie zupełnie wpędziło w załamanie nerwowe / obłęd. Gdyby dr Hayward tamtego dnia rzeczywiście zabił Bena Horne'a, to raczej zamiast pochylać się nad łóżkiem Coopera sam tłukłby głową w lustro i szalał z rozpaczy - w momencie, gdy opadłyby emocje i dotarłoby do niego, co zrobił. Obecność i zachowanie dr Haywarda w scenie przebudzenia Coopera wg mnie wskazuje raczej na to, iż incydent z Benem nie miał aż tak tragicznych, nieodwracalnych skutków i nie wywołał w życiu tej postaci drastycznych konsekwencji. Oczywiście, to tylko mój pogląd.
A co sądzicie o dalszych losach samego Coopera?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 19:43, 14 Maj 2008    Temat postu:

co do losów Peta - drżenie ręki może być analogiczne do porażenia ręki Teresy Banks przed jej śmiercią, również drżenie ręki pojawiło się u agenta Coopera.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
St34l3k
Gość






PostWysłany: Pon 7:58, 07 Lip 2008    Temat postu:

Anonymous napisał:
co do losów Peta - drżenie ręki może być analogiczne do porażenia ręki Teresy Banks przed jej śmiercią, również drżenie ręki pojawiło się u agenta Coopera.


Nie wiem czy nikt tego nie pamięta, ale ja drżenie reki zarówno Pete'a jak i Dale'a Cooper'a powiązałem ze scena w lesie, gdzie pokazane jest jak Bob "powraca". Jeśli pamięć mnie nie myli, właśnie prawa ręka Bob'a była jasno oświetlona, wyłaniała się z ciemności, tak jakby chciał nią coś sięgnąć (sugerując ze już jest w rzeczywistym świecie) a reszta jego ciała pozostawała w mroku, dając do zrozumienia ze jeszcze się nie przedostał cały. I osobiście odebrałem to drżenie reki jako zapowiedz powrotu Bob'a szczególnie po obejrzeniu właśnie opisanej przeze mnie sceny w lesie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pon 10:59, 07 Lip 2008    Temat postu:

"Jeśli pamięć mnie nie myli, właśnie prawa ręka Bob'a była jasno oświetlona, wyłaniała się z ciemności, tak jakby chciał nią coś sięgnąć (sugerując ze już jest w rzeczywistym świecie) a reszta jego ciała pozostawała w mroku, dając do zrozumienia ze jeszcze się nie przedostał cały. "
===========================================

Moze to być faktycznie pewien trop. Mam tyko jedną watpliwość. Z tego co pamiętam, pewnym ludziom drżała lewa ręką. BOBa widzimy prawą rękę. nie jest to jakaś niekonsekwencja? Boi jeśli by tak było, to chyba nie należy wtedy szukać analogii między BOBEm a drżeniem rąk.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Sob 19:50, 25 Paź 2008    Temat postu:

doggod napisał:

Cytat:
Moze to być faktycznie pewien trop. Mam tyko jedną watpliwość. Z tego co pamiętam, pewnym ludziom drżała lewa ręką. BOBa widzimy prawą rękę. nie jest to jakaś niekonsekwencja? Boi jeśli by tak było, to chyba nie należy wtedy szukać analogii między BOBEm a drżeniem rąk.


Sądzę, że błędnie łączysz sprawy.. Lewa ręka drży moim zdaniem, bo jest ona symbolem grzechu, zła (patrz Karzeł, ucięta ręka u Mike'a - akurat nie pamiętam którą miał uciętą Laughing Wink Razz ), a więc BOB-a, a to że BOB akurat wyciąga prawą ręką, a nie lewą, nie ma akurat większego znaczenia...

Drżenie ręki na pewno coś znaczy, jeśli mówicie (sam już dokładnie nie pamiętam), że ręka drżała akurat Pete'owi i Cooperowi, to powinno/winno to jest to dla nich jakieś ostrzeżenie.. W przypadku Pete wiemy przecież co się z nim stało. Ale nie uważam, żeby śmierć Pete'a i Audrey były przesądzone, bo rzeczywistość sobie, a fikcja filmowa i chęć pokazania czegoś swoje.. W końcu Bena, też przedstawiono tak, jakby już nie żył, a przecież za chwilkę widzimy - jak ktoś już słusznie zauważył - spokojnego, jak gdyby nic się nie stało, dra Haywarda.

A co może wskazywać o tym, że Audrey przeżyła:

1. W końcu nie wszystkie historie w "TP" kończą się źle (patrz major Briggs i jego rodzina);
2. Audrey tak naprawdę nie była zw. bezpośrednio ze sprawą Laury. Czego możemy się łatwo domyślać, obydwie za sobą nie przepadały Rolling Eyes Razz. Audrey pewnie dlatego, że Laura "kradła" jej chłopaków, a Laura, bo uważała albo w niej realną konkurentkę o względy albo co równie prawdopodobne - uważała ją po prostu za "zepsutą, nadzianą, strojącą wszędzie fochy głupią laskę" Razz, poza tym nie stała bezpośrednio przy sejfie. Sądzę, że pozbawianie akurat jej życia, byłoby co najmniej "niehumanitarne" Very Happy Wink Razz Laughing.
3. A Pete to taki poczciwiak, pewnie się jakoś wykaraskał, w stylu w chwili wybuchu schował się za jeszcze bardziej zaskoczonym Andrew i został przygnieciony jego ciałem, ale nic poważnego mu się nie stało..
4. Też sądzę, że Ben przeżył - chociażby zachowanie dra na to wskazuje.. Możemy się tylko zastanawiać, jaki Ben powrócił Cool .


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Introverder dnia Sob 19:59, 25 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 20:31, 25 Paź 2008    Temat postu:

"Sądzę, że błędnie łączysz sprawy.. Lewa ręka drży moim zdaniem, bo jest ona symbolem grzechu, zła (patrz Karzeł, ucięta ręka u Mike'a - akurat nie pamiętam którą miał uciętą Laughing Wink Razz ), a więc BOB-a"
=============================================

Właśnie oto chodzi, ze ja nie łączyłem ręki BOBA z drżeniem rąk innych osób. Mike odrąbał sobie lewe ramię i nie jest to przypadek. Drżenie rąk (prawych) u niektórych postaci ma profetyczne znaczenie tego filmu, przynajmniej dla mnie. Poza tym KARZEŁ nie jest symbolem grzechu czy zła. Niby dlaczego tak myślisz? Przecież nawet KARZEł ma swego sobowtóra, to o czymś świadczy.



"Drżenie ręki na pewno coś znaczy, jeśli mówicie (sam już dokładnie nie pamiętam), że ręka drżała akurat Pete'owi i Cooperowi, to powinno/winno to jest to dla nich jakieś ostrzeżenie.. "
===========================================

Jakie ostrzeżenie? Kto ostrzega? Przed czym?


"Ale nie uważam, żeby śmierć Pete'a i Audrey były przesądzone, bo rzeczywistość sobie, a fikcja filmowa i chęć pokazania czegoś swoje.. W końcu Bena, też przedstawiono tak, jakby już nie żył, a przecież za chwilkę widzimy - jak ktoś już słusznie zauważył - spokojnego, jak gdyby nic się nie stało, dra Haywarda. "
==========================================

Oczywiście losy niektórych bohaterów z tego filmu nie są do końca przesądzone. To akurat jest sprawą otwartą i podlega indywidualnym interpretacjom. W moim przekonaniu BEN, PETE, AUDREY zginęli. COOPER w pewnym sensie również - pomijając że trafił do POCZEKALNI, czyli miejsca, gdzie ludzie tylko po śmierci lub we śnie trafiają, oddał swoją duszę, co można w pewien sposób łączyć ze śmiercią.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Sob 21:57, 25 Paź 2008    Temat postu: -

dogdog napisał:
Cytat:

Drżenie rąk (prawych) u niektórych postaci ma profetyczne znaczenie tego filmu, przynajmniej dla mnie. Poza tym KARZEŁ nie jest symbolem grzechu czy zła. Niby dlaczego tak myślisz? Przecież nawet KARZEł ma swego sobowtóra, to o czymś świadczy.


No właśnie, kim więc dla Ciebie jest Karzeł?
Bo oczywiście mogę lub Ty możesz napisać, że postacią z "innego miejsca", ale to niewiele wyjaśnia. Wg mnie pomysł Prawdziwka na tą postać jest dobry, a ma to jeszcze dodatkowo swoje nawiązanie w Biblii - ucięcie ręki czyniącej zło/dopuszczającej się grzechu.. Właśnie Mike, kurcze przyszła mi na myśl jeszcze inna koncepcja, bo przecież było powiedziane, że Mike popełnił kiedyś grzech - a konkretniej to - zabijał razem z BOB-em, ale się "nawrócił", dzięki Bogu.. Więc łatwo można wyjaśnić czemu jest bez ręki i że Karzeł właśnie ją symbolizuje.

A z tym sobowtórem, chętnie posłucham dalej, co myślisz w tej sprawie..

doggod napisał:

Cytat:
Jakie ostrzeżenie? Kto ostrzega? Przed czym?


Tego nie jestem pewny, to była ot taka hipoteza, myśl bez jakiegoś większego potwierdzenia.. Bo to że coś oznacza to jest pewne. Ok, na pewno coś zwiastuje, ale równie dobrze nie musi znaczyć nic więcej.. Że coś nastąpi (??) Nie przychodzą mi do głowy jakieś inteligentniejsze pomysły..


Cytat:
Oczywiście losy niektórych bohaterów z tego filmu nie są do końca przesądzone. To akurat jest sprawą otwartą i podlega indywidualnym interpretacjom. W moim przekonaniu BEN, PETE, AUDREY zginęli. COOPER w pewnym sensie również - pomijając że trafił do POCZEKALNI, czyli miejsca, gdzie ludzie tylko po śmierci lub we śnie trafiają, oddał swoją duszę, co można w pewien sposób łączyć ze śmiercią.


Tak naprawdę cały serial daje szerokie pole do popisu - chociażby zaczynając od interpretacji tego kim był dokładnie BOB, po interpretację wydarzeń z Black Lodge..

Ja tak to na logikę wziąłem - BEN, ok, może i zginął, ale na pewno nie miał zginąć , a na pewno nie teraz. Po prostu Lynch musiał szybko pozamykać różne wątki i wyszło jak wyszło.. Naprawdę to wydaje mi się jakoś strasznie naciągane.

AUDREY zaś i PETE w odróżnieniu od wielu osób w serialu, nie mieli tak naprawdę nic na sumieniu (a nawet Dale miał, a przynajmniej wg mnie, bo znów możnaby się "kłócić" i polemizować w tej materii), byli w pewien sposób niewinni, więc z tego chociażby powodu ich śmierć nie była nikomu potrzebna.. W ogóle ta śmierć wydaje mi się bez sensu, podobnie jak uśmiercenie na siłę Bena.

Tak naprawdę sądzę, że umrzeć miał tu jedynie Andrew.. tak nie tylko chcę, ale tak czuję, że by było, jakby serial "poszedł" dalej. Może nie jestem do końca obiektywny, ale muszę być? RazzVery HappyWink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 23:41, 25 Paź 2008    Temat postu:

No właśnie, kim więc dla Ciebie jest Karzeł?
Bo oczywiście mogę lub Ty możesz napisać, że postacią z "innego miejsca", ale to niewiele wyjaśnia. Wg mnie pomysł Prawdziwka na tą postać jest dobry,
=======================================

Pisałem już o tym. Generalnie zgadzam się w tym aspekcie z PRAWDZIWKIEM. KARZEŁ to ucieleśnienie emocjonalnej sfery jaźni człowieka, jego namiętności. Sam KARZEŁ nie jest ani dobry, ani zły, ale też potrafi być zarówno jednym jak i drugim. Wszak uczucia człowieka potrafią prowadzić go w bardzo pozytywne rejony (miłość, przyjaźń, empatia, etc.), ale również to właśnie ta sfera przyczynia się do wszelkiego zła (morderstwa, gwałty, wojna, nienawiść). Stad związek MIKE - BOB.


"a ma to jeszcze dodatkowo swoje nawiązanie w Biblii - ucięcie ręki czyniącej zło/dopuszczającej się grzechu.."
=========================================

Kontekstów kulturowych jest więcej. Zauważ, że obciął sobie lewe ramię. ŚCIEŻKA LEWEJ RĘKI (LEFT HAND PATH) to mające swoje źródła w buddyzmie i hinduizmie, potem u gnostyków, okultystów, a w końcu u komiksowych satanistów intelektualny fundament pochodzenia ZŁA, jako pewnej wartości w życiu człowieka. Wyznawcy ŚCIEŻKI LEWEJ RĘKI (w filmie WINDOM EARL odnosił się do jednego z jej filarów DUGPA) stanowili opozycję do prawych kapłanów buddyjskich. O ile ta większość mnichów buddyjskich eksplorowała umysł, skupiała się na racjonalnych technikach "oświeceniowych", ci z "lewej ścieżki" wierzyli, ze nirwanę osiągną poprzez zgłębianie wyzwalania energii seksualnej, oddawaniu się wszelkim uciechom życia doczesnego, cielesnością.


"Więc łatwo można wyjaśnić czemu jest bez ręki i że Karzeł właśnie ją symbolizuje. "
==========================================

Zbyt duże uproszczenie. Nie wolno tutaj dokonywać podziału moralnego świata na: lewa strona - grzech, prawa - szlachetność, cnota. Bardziej odpowiada to dualizmowi: lewa ręka - ciało, cielesnosć, emocje, namiętność; prawa ręka: rozum, dusza, stoicyzm. GERARD obcinając sobie ramię pragnął stłumić w sobie zło w samym jego zarodku, czyli tam gdzie rodzi się ono w namiętności, popędzie i kulcie ciała.


"Ok, na pewno coś zwiastuje, ale równie dobrze nie musi znaczyć nic więcej"
===========================================

Musi jednak coś znaczyć, bo: pierwszej ofierze LELANDA przed śmiercią trzęsła się dłoń; LELANDOWI przed śmiercią trzęsła się dłoń; PETOWI trzęsła, AUDREY trzęsła , nieznanej babci, która jedną nogą już była na drugim świecie... Można z tego wyciągnąć wnioski. Kto nie chce wyciągać i traktować jako przypadek i niezamierzone wtręty reżyserskie - to juz jego sprawa.


"ale na pewno nie miał zginąć , a na pewno nie teraz. "
========================================

A niby skąd takie przypuszczenie?


"Po prostu Lynch musiał szybko pozamykać różne wątki i wyszło jak wyszło.. Naprawdę to wydaje mi się jakoś strasznie naciągane. "
==============================================

A mi nie wydaje się tak. Wcale nie musiał zamykać niektórych wątków. Przecież LYNCH mógł wątek BENA i jego córki DONNY inaczej, zupełnie optymistycznie zakończyć.


"AUDREY zaś i PETE w odróżnieniu od wielu osób w serialu, nie mieli tak naprawdę nic na sumieniu (a nawet Dale miał, a przynajmniej wg mnie, bo znów możnaby się "kłócić" i polemizować w tej materii), byli w pewien sposób niewinni, "
==============================================

Ani AUDREY ani PETE nie byli całkowicie niewinni. Ale nie jest to istotne tutaj. Reprezentujesz tutaj dosć infantylny punkt widzenia, jakoby tylko ci mieli w filmie umrzeć / zginąć, kto miał coś na sumieniu. Przecież to nonsens. A co miała na sumieniu MADDY, ze zginęła? LYNCH przecież tutaj okazał się bardzo pesymistycznym reżyserem. Zauważ, ze cały film i wszystkie w nim watki kończą się pesymistycznie. Nie ma szans rozwinąć się miłość nie tylko w przypadku COOPERA, ale też i AUDREY, NORMY z ED'EM, PETE'A z CATHERINE, LEO z SHELLY.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Serial ogólnie i odcinki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin