Forum www.lynchland.eu Strona Główna www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kilka refleksji niekoniecznie odnośnie wątku głównego...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Serial ogólnie i odcinki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 17:22, 02 Maj 2009    Temat postu: Kilka refleksji niekoniecznie odnośnie wątku głównego...

Witam. W końcu udało mi się zalogować... od kilku dni czytam Wasze forum i do wielu ciekawych wniosków dochodzę. Skłania też to do pracy mój mózg.

Dużo się tu mówi o Bobie, o Cooperze i Lelandzie. Natomiast mało jest wątków poświęconych rzeczom i osobom mniej istotnym... Maddy, Donna, tajemnicza modliszka krzywdzona przez męża, która uwiodła Jamesa, Norma...
jako że nie wiem, gdzie/czy są te wątki, spróbuję kilka luźnych myśli i wątpliwości zapisać w tym jednym miejscu.

* Nie wiem, czy zagadnienie to nie było już gdzieś poruszane, przepraszam zatem z góry za naiwne pytania, ale ciekawi mnie, dlaczego w jednym z ostatnich odcinków kamera bardzo dużo uwagi poświęca pierścieniowi noszonemu przez Earla. Wygląda on jak zrobiony ze zlota supeł, misterny węzeł. Co to oznacza i z czym mam to łączyć?...

* Drugie z moich skojarzeń, to rzecz przypuszczalnie jak najbardziej banalna. Otóż, Ben Horne po swoim wybudzeniu z obłędu, po wygraniu wojny secesyjnej etc - postanawia być niesamowicie dobry. Z jednej strony jest to oczywiście wyrachowane, bo przecie mówi do kogoś - że jak tylko uda mu się zastopować inwestycje które chce wprowadzić w życie Cathrine i o ile uda mu się odzyskać to co stracił - bez skrupułów będzie wprowadzał w życie nieco mniej ekologiczne hasła.
Jednak w pewnym momencie, gdy ktoś (? nie pamiętam) wyprowadza go koszmarnie z równowagi, mruczy do siebie pod nosem coś w rodzaju "bycie dobrym jest czasem tak trudne, wrrrr" - wg moich daleko idących dywagacji, myślę, że Ben, ten cwaniak, szuja i biznesmen działający na granicy prawa - byłby świetnym kąskiem dla BOB'a. Gdyby go w porę nie siekło, gdyby nie nadeszło opamiętanie... może to instynkt, może dobre duchy? Skoro mówiono tutaj, że BOB (a właściwie - Karzeł) jest personifikacją naszych niskich pobudek, którym możemy lecz nie musimy ulec. A gdy ulegniemy Karłowi, BOB jest blisko...

* Kolejna rzecz. Moim zdaniem, nieco żenująca. To znamię, które pojawiło się u majora Briggsa. I to, które miała Pieńkowa Dama. Generalnie, czyste Archiwum X - Obcy, wypalone piętna.... bleh.

* No i jeszcze jedno. Shelly i Bobby. W wątkach, które przeczytałam do tej pory, nikt o tym nie wspomniał. Oczywiście, to 18 letnie dzieciaki. Ale czy nie narzuciło się Wam skojarzenie zachowania Bobby'ego w kilku momentach z zachowaniem "drogiego Leo"? jeśli Leo nie wroci z lasu a B&S będą razem - za kilka lat (odpukać) sytuacja się powtórzy. "Rób co Ci mówię, teraz Bobby tu rządzi". "Ja idę zalatwiać ważne interesy, a Ty siedź i pilnuj Leo". generalnie Shelly jawi mi się jako głupiutka dziewczyna, która budzi w mężczyznach coś z wrednego, brutalnego samca. Jest dobra w łóżku, ale tak poza tym... dobra i do bicia i pomiatania.
Oczywiście, jest to wątek poboczny i nic kompletnie nie wnoszący do sprawy - ale taka mała refleksja.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 4:48, 03 Maj 2009    Temat postu: Re: Kilka refleksji niekoniecznie odnośnie wątku głównego...

sit napisał:
myślę, że Ben, ten cwaniak, szuja i biznesmen działający na granicy prawa - byłby świetnym kąskiem dla BOB'a. Gdyby go w porę nie siekło, gdyby nie nadeszło opamiętanie... może to instynkt, może dobre duchy? Skoro mówiono tutaj, że BOB (a właściwie - Karzeł) jest personifikacją naszych niskich pobudek, którym możemy lecz nie musimy ulec. A gdy ulegniemy Karłowi, BOB jest blisko...


Sądzę jednak, że karzeł nie jest personifikacją wszelkich niskich pobudek, lecz tych, które ujawniają się w kontekście erotycznym. Dlatego nie wiązałbym Bena z Karłem i BOBem, ponieważ Ben to wyrachowana bestia, a nie zaś człowiek ulegający namiętnościom, jak Leland. To inny typ człowieka i do niego obcowanie z istotami "stamtąd" niezbyt pasuje.

sit napisał:
"Ja idę zalatwiać ważne interesy, a Ty siedź i pilnuj Leo". generalnie Shelly jawi mi się jako głupiutka dziewczyna, która budzi w mężczyznach coś z wrednego, brutalnego samca.


Pytanie, ile w tym jest winy Shelly? Czy jej błąd polega na określonym zachowaniu, które prowokuje takie reakcje, czy może na zadawaniu się z niewłaściwymi mężczyznami?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 8:48, 03 Maj 2009    Temat postu: Re: Kilka refleksji niekoniecznie odnośnie wątku głównego...

prawdziwek napisał:
Pytanie, ile w tym jest winy Shelly? Czy jej błąd polega na określonym zachowaniu, które prowokuje takie reakcje, czy może na zadawaniu się z niewłaściwymi mężczyznami?


Ouuuu... tu by można było zacząć dywagacje iście psychologiczne odnośnie toksycznych związków, czy można kogoś winić za głupotę itd ^^ ale chyba nie o to chodzi. Zresztą, Bobby od początku gdy pojawił się, mnie irytował i wzbudzał agresję swoim zachowaniem. poza kilkoma scenami, gdy pokazuje, że jednak ma coś w duszy wrażliwego i dobrego... W sumie trudno mi go sklasyfikować. Z jednej strony jawi mi się on jako w sumie dobry, tylko pogubiony i zepsuty dzieciak, a z drugiej... tępy, wyrachowany i pozbawiony skrupułów szpaner.

Nieważne. dzis w trakcie robienia śniadania kolejna rzecz mi się przypomniała. W Czarnej Chacie Cooper ujrzał m.in. Maddy. Zaskoczyło mnie to. Zwłaszcza że potem i ona miala bielmo na oczach.
Skąd się ona tam wzięła? opętana przez Boba nie była. Była jego ofiarą, zgoda. Ale wtedy mielibyśmy tam też np. Renault. Czy chodzi o to, co Maddy wielokrotnie powtarzała - że czuje duchową więź z Laurą, że wydaje jej się, jakby ją dobrze znała, że były sobie bliskie, niczym siostry, niczym jedna dusza w dwóch cialach (parafrazuję).... No dobra. Czyli jakby Maddy jako "dobry bliźniak" Laury? ale wtedy skąd to przerażające bielmo?...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 20:42, 03 Maj 2009    Temat postu: Re: Kilka refleksji niekoniecznie odnośnie wątku głównego...

sit napisał:
W sumie trudno mi go sklasyfikować. Z jednej strony jawi mi się on jako w sumie dobry, tylko pogubiony i zepsuty dzieciak, a z drugiej... tępy, wyrachowany i pozbawiony skrupułów szpaner.


I oto chyba chodzi, żeby nie narzucać jednoznacznej interpretacji postaci. Zauważmy, że nasze standardowe klasyfikacje typu: "dobry, zepsuty dzieciak", czy "pozbawiony skrupułów szpaner" stosujemy zazwyczaj nie znając do końca osób, o których to mówimy, lub wtedy, gdy praktyczne względy każą nam sobie wyrobić o niej zdanie, by w określony sposób zachować się w stosunku do niej. Trudno powiedzieć, czy tego typu sądy mogą w ogóle pretendować do obiektywności. Często zmienia się tego typu oceny pod wpływem chwili. Zatem Bobby to bardzo dobrze skonstruowana postać, pokazująca widzowi, jak niewiele warte są schematy, którymi się posługuje.

sit napisał:
Skąd się ona tam wzięła? opętana przez Boba nie była. Była jego ofiarą, zgoda. Ale wtedy mielibyśmy tam też np. Renault.


Jak dla mnie wszystkie zdarzenia w Przedsionku (uważam bowiem, że żadnej z Chat w serialu nie widzimy), odnoszą się do wyobrażeń i myśli Coopera. Dlatego zasadniczo oddalam tego typu rozumowania. Nie chodzi o to, co łączy postacie obiektywnie, ale co może je połączyć w umyśle Dale'a. Prawdopodobnie chodzi tu o jakieś wytłumaczenie, dlaczego została zamordowana. Sugeruje się tu, że była przez swojego mordercę tak samo dwoiście postrzegana, jak Laura.

A ogóle, jeśli przyjąć moją interpretację, sceny te, to, mówiąc nieco filozoficznie, momenty w strumieniu świadomości bohatera, prowadzące do ukonstytuowania się myśli, że każda kobieta jest taka sama: ma dobre i złe oblicze. Typowa myśl zawiedzionego kochanka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Nie 20:55, 03 Maj 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Pon 1:22, 04 Maj 2009    Temat postu: -

Odnośnie Bobby'ego widzę jeszcze jedną tzw. (a może tylko pozorną) nazwijmy to na potrzeby chwili "sprzeczność" (?)

Otóż, tyle mówi, że zrobi to Jamesowi, tamto.. a skończyło się na tym, że podrzucił mu narkotyki. Także z tych jego zapowiedzi wynikała bardziej chęć pokazania, jaki to jest "kozak" ( dla kumpli), niż z rzeczywistej chęci fizycznego skrzywdzenia Jamesa.. Dla mnie Bobby to taki trochę nieopierzony szczeniak, który może musi się wyszaleć (owszem zabił tego gościa, ale tamten chciał go "sprzątnąć", więc sądzę, że 9 na 10 osób zrobiłoby podobnie samemu nie chcąc zarwać kulki Very HappyRazz - o ile oczywiście mieliby ze sobą pistolet, a takie rzeczy jak "pokrętny" handel z osobnikami ala Renault wiadomo jak może się skończyć..), żeby potem zrozumieć pewne rzeczy i uporządkować swoją postawę, jak wielu młodych ludzi mu podobnych.. Może będzie taki jak Leo wobec Shelly, a może ta wreszcie pod wpływem postaci ala Gordon zrozumie/-miała swoją wartość (a może jej nie doceniamy i nie jest wcale taka "głupiutka" jak sądzą niektórzy etc. etc. ..), także postawy ala Bobby czy Leo nie będą miały dla niej racji bytu po prostu, tak myślę.. Bo wg mnie każde zachowanie nie występuje rozłącznie w stosunku do otoczenia - Bobby widzi, że z Shelly nie pójdzie mu tak łatwo i zaczyna myśleć, że jednak mu zależy, że może coś powinien zmienić etc. etc. ..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Introverder dnia Pon 1:27, 04 Maj 2009, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 1:47, 04 Maj 2009    Temat postu:

Właśnie pomyślałem sobie, że porównywanie Bobbiego do Leo na podstawie tej sceny to nadinterpretacja. Historia z Leo jest odmienna niż z Bobbym.

Leo podrywa Shelly na furę. Szybki ślub, a potem okazuje się, że Leo nie chciał żony, lecz służącą. Leo nie dba o małżeństwo, czego symbolem jest niedokończony dom. Tymczasem ta scena z Bobbym pokazuje, że Bobby poczuł się dorosły i chce zadbać o swoją przyszłość i Shelly. Dlatego właśnie ustala zasady: kto się będzie czym zajmował i jako mężczyzna podejmuje jego zdaniem bardziej poważne zadanie. Bobby jednak nie chce uczynić z Shelly służącej, czy też popychadła. Po prostu, nie ma doświadczenia w poważnych związkach i tak mu jakoś wyszło.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Pon 2:29, 04 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
El Pablo




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 11:43, 04 Maj 2009    Temat postu:

sit napisał:
Cytat:
Zresztą, Bobby od początku gdy pojawił się, mnie irytował i wzbudzał agresję swoim zachowaniem. poza kilkoma scenami, gdy pokazuje, że jednak ma coś w duszy wrażliwego i dobrego... W sumie trudno mi go sklasyfikować. Z jednej strony jawi mi się on jako w sumie dobry, tylko pogubiony i zepsuty dzieciak, a z drugiej... tępy, wyrachowany i pozbawiony skrupułów szpaner.

Bobby to zepsucie w sporej częsci zawdzięcza Laurze która sprowadziła go na złą drogę, od początku ich znajomości. Co dobitnie pokazuje scena u dr. Jackobiego i jego sesja terapeutyczna z Bobbym i jego rodzicami.

Cytat:
* Kolejna rzecz. Moim zdaniem, nieco żenująca. To znamię, które pojawiło się u majora Briggsa. I to, które miała Pieńkowa Dama. Generalnie, czyste Archiwum X - Obcy, wypalone piętna.... bleh.

Dlaczego żenująca? zresztą to twórcy z Archiwum X wzorowali sie na TP a nie na odwrót. Znamię pokazuje związek między Briggsem, Pieńkową damą i Chatami, żeby to zobrazować posłużono się właśnie takim motywem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pon 18:15, 04 Maj 2009    Temat postu:

Naprawdę Archowum X się na Twin Peaks wzorowało? Smile Nie wiedzialam.
A dlaczego żenująca?... Bo kojarząca się zbyt tendencyjnie i stereotypowo z najazdami UFO. Może odebralam to w ten sposób dlatego, że niemal w tym samym czasie oglądałam wlasnie odcinki z I sezonu Archiwum. I tam właśnie ludzie, którzy zetknęli się z ufoidami, meli w dolnej części pleców taki jakby ślad... Poza tym, w pierwszym momencie znamię majora wydawało mi się kształtu "radioaktywnego", taki wiatraczek. po prostu uznałam to za przegięcie, ten motyw ze znamionami. No ale de gustibus Wink

Ponawiam też przy okazji pytanie o pierścień Earla... ma ktoś jakieś teorie/wiedzę by mnie oświecić?
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
El Pablo




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 20:03, 04 Maj 2009    Temat postu:

Twin Peaks kręcony był jakoś między 1988/1990. Pierwszy sezon Z Archiwum X wszedł do tv w 1994, własnie na bazie zainteresowania ludzmi zjawiskami paranormalnymi które pojawiły się w TP. Jest w serialu Chrisa Cartera pare takich smaczków odwołujących się do dzieła Frosta i Lyncha.
Co do pierścienia Earla to niestety serial przemaglowałem ostatnio ze 2 lata temu i juz sporo pozapominałem. A nie mam narazie czasu na ponowny seans.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gosc
Gość






PostWysłany: Wto 16:34, 05 Maj 2009    Temat postu:

El Pablo napisał:

Bobby to zepsucie w sporej częsci zawdzięcza Laurze która sprowadziła go na złą drogę, od początku ich znajomości. Co dobitnie pokazuje scena u dr. Jackobiego i jego sesja terapeutyczna z Bobbym i jego rodzicami.

Tu żeś pojechał mocno po bandzie. Dostawał co chciał i co umiał wziąść. Zwyczajnie był niedojrzały jeszcze na zwiazek z dziewczyną w swoim wieku. Mógł poszukać wśród starszych i bardziej doświadczonych Wink Ta scena to taka próba nabijania sie Lyncha z psychoanalizy prędziej.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
El Pablo




Dołączył: 11 Lis 2007
Posty: 126
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Śro 15:14, 06 Maj 2009    Temat postu:

A kim ty jesteś zeby wiedzieć z czego to się Lynch naśmiewa? Jakieś dowody czy własne widzimisię?
Wystarczy poczytać Pamiętnik i obejrzeć TP:FWWM zeby zobaczyć ze Laura miała na młodego Bobbego spory wpływ i to bynajmniej nie zawsze pozytywny, seks, dragi, alkohol...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 16:28, 06 Maj 2009    Temat postu:

jezeli chodzi o Shelly, mysle ze jej problemem byla po prostu zbyt mala pewnosc siebie, i podoporzadkowywanie sie 'autorytetom' wskutek braku sowjego zdania Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pjhmoon




Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Śro 22:13, 06 Maj 2009    Temat postu:

Zgadzam sie z Tobą, Audrey. Gdyby Shelly była bardziej swiadoma swoich mocnych stron może nawet nie zostałaby w miasteczku i uciekła tak jak później James. Szkoda ze nie znamy rodziców Shelly. Jednak w tym tkwi urok tego miasteczka ze wszyscy tam maja problemy ze sobą choc je skrywaja gdy My patrzymy na nich pierwszy raz. Dzieki temu ktos taki jak rezyser moze je odsłaniać stopniowo ale konsekwetnie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 16:29, 07 Maj 2009    Temat postu:

Właśnie... nie wiem, ile razy zastanawiałam się, dlaczego Shelly nie uciekła ze swojego domu, gdy Leo ją lał, a potem jechał w trasę? nawet gdy miała poczucie zagrożenia, że gdy wróci i zastanie ją z Bobbym, zabije ich oboje?... oczywiście, nie miałaby gdzie pójść... no ale może choćby Norma czy kto inny by ją przenocował? dlaczego, gdy Leo ją lał, nie przeciwstawiała się?wprawdzie potem zdobyła się na to by strzelić. ale generalnie była sparaliżowana strachem. okropne bylo na to patrzeć.

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 23:43, 08 Maj 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pjhmoon




Dołączył: 07 Sie 2008
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy

PostWysłany: Czw 23:14, 07 Maj 2009    Temat postu:

"Wystarczy poczytać Pamiętnik i obejrzeć TP:FWWM zeby zobaczyć ze Laura "
Żeby być uczciwym warto jednak pamiętać, że pamiętnik pisany był przez Jennifer. Na marginesie to mało tam sie dowiadujemy o postaci Shelley.

Tak na szybko wynotowując (to naprawde niewiele):

No tak, zapomniałam o jego żonie, Shelley. Całkiem ładna. Pracuje z Normą jako kelnerka w R & R
...

Shelley wróciła z pogrzebu ciotki i nici z jej spadku, na który on liczył. Może będzie musiała pojechać z powrotem mniej więcej za tydzień, bo ciotka zostawiła masę rzeczy.
...

Kiedy jesteśmy na haju u Lea, zwłaszcza ostatnio, Bobby zwraca bardziej uwagę na Shelley niż na Lea czy na mnie.
...

Nie wątpię przez moment, że Leo ma fatalny temperament, ale to, co mnie zaniepokoiło, to była koncentracja jego gniewu w tak krótkim czasie. Mam osobiście nadzieję, że Bobby i Shelley są zaangażowani... Nie lubię zupełnie idei bycia samą, ale mogłoby wydarzyć się coś gorszego i myślę, że Bobby i Shelley stanowią dobrą parę. Czyżby Leo Johnson i Laura Palmer byli ulepieni z tej samej gliny...? Obojętne, chodzi mi o to, że śpię z Leo częściej niż z Bobbym i wiem, że to samo dotyczy Bobby'ego i Shelley.


Z tego wynikałoby że Laura otwierała raczej furtkę przed zwiazkiem tych dwoje wyczuwając sytuacje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Serial ogólnie i odcinki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin