Forum www.lynchland.eu Strona Główna www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

CO OZNACZA BŁĘKITNA RÓŻA????
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Twin Peaks - Ogniu Krocz Ze Mną
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 2:18, 09 Gru 2006    Temat postu:

Być może rzeczywiście z tym Mikiem nieco przesadziłem. Zabarwienie erotyczne - jest jak najbardziej jest wyczuwalne.

Swoją drogą, czy nie przypomina to nieco sposobu, w jaki Leo traktował Shelly?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Sob 2:46, 09 Gru 2006    Temat postu: -

Cytat:
Nie wiem czemu, ale scena przy tym stole z rękoma, zawsze miała dla mnie erotyczne zabarwienie... Oczywiście w sposób mroczny, niezrozumiały, perwersyjny wręcz ..Pasujący zdecydowanie do Boba... Nikt nie miał takiego uczucia? tam przecież jest zazdrość w czystej postaci (ten wisiorek) Zranione serce Boba ???


Bez przeSADYZMÓW Cool Razz , "to nie ma uczuć". Wiesz AstrayGirl dla mnie to jest po prostu zazdrość kochanka, który swoją "oblubienicę" traktuję jak swoją własność. Gatka na kształt: "O, a co tam masz nowego? Masz nowego przydupasa, przyznaj się. Z iloma facetami jeszcze spałaś? Wiem, że tak jest, nic nie mów. Oberwiesz mała!!"

Ja od razu mówiłem, że to BOB. Nie do końca pasowało mi co prawda, do ogólnego sposobu działania BOB-a, ale przecież mycie rąk, jak już pisałem, było pretekstem jedynie do zagadania o "wisiorek" - w oczach BOB-a, jednoznaczny symbol zdrady.

Zawsze również wydawało mi się, że słowa Laury do Jamesa z końcówki filmu (ostatnie spotkanie): "On Cię zabije/ może zabić" (coś takiego) tyczyły się na stówę BOB-a, a nie Bobby'ego. Wynika to również z czego innego - wiemy skądinąd, że Bobby zabił w samoobronie (albo on albo zastępca szeryfa "Łosia"), czego zresztą b. żałował (żałował go, mimo że ten przecież mógł go zabić). Nie wierzę, że byłby w stanie zabić Jamesa z zimną krwią. To szpaner - więcej gada, a mniej robi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 13:48, 11 Gru 2006    Temat postu:

A ja zaczynam widzieć całą sytuację Lelanda nieco inaczej. Uwaga AstrayGirl o erotyzmie wydaje mi się całkowicie na miejscu.

Otóż poprzednio przyjmowałem za pewnik, że mamy wyraźną opozycję Leland ojciec - Bob. Teraz widzę sprawę inaczej. To wszystko jest jeszcze bardziej perwersyjne, niż się może na początku wydawać

Leland dobiera się do własnej córki - jako Bob, ale z drugiej strony, on jest w Laurze do szaleństwa zakochany. Nie sądzę, aby to taki stan można było posądzić Boba - zwłaszcza że jego twarz pojawia się w konkretnych momentach. Te wszystkie huśtawki, sceny zazdrości itd. dają się doskonale wytłumaczyć właśnie dzięki temu.

Ale co najważniejsze, da się też wytłumaczyć, dlaczego Leland jeździł do Teresy. Przecież Bob ma wszystko czego chce w domu Lelanda. Po co mu jeszcze Teresa?

"Jesteś tak podobna do mojej Laury". Te słowa Lelanda w momencie, gdy patrzy na zdjęcie Teresy wszystko wyjaśniają. Leland widzi, że w jego relacji do Laury jest coś niewłaściwego. Znajduje sobie obiekt zastępczy - po to, by jego Bob mógł wyładowywać na Teresie swoje żądze. Niestety, rosnące wymagania Boba (koleżanki), powodują, że sytuacja się robi zawikłana. Teresa zaczyna się orientować w relacji Leland - Laura, szantażuje go. Leland zaczyna się bać. Strach powoduje, że pełną kontrolę nad nim przejmują "demony", co prowadzi do zabójstwa.

Pamiętamy scenę, w której Leland ze łzami w oczach zabija Laurę. To nie muszą być łzy ojca, to mogą być łzy osoby zakochanej. (Zauważmy, że rozpacz Lelanda po śmierci córki ukazana w TP wydaje się mimo całej tragedii przesadzona. Ale jeżeli on myśli o Laurze jako ukochanej, to już mniej.)

Co może oznaczać scena nałożenia pierścienia? Teresa ma pierścień i szantażuje Lelanda. Leland się boi - zabija. Być może Laura sugeruje coś podobnego - nie będę już "grzeczną dziewczynką", która zaraz o wszystkim zapomni, albo zachowa to wszystko tylko dla siebie. Leland znów musi zabić ze strachu. Tym razem jednak zabija kogoś, kogo do szaleństwa kocha. Na tym polega cały dramat.

Na koniec uwaga ogólna. Wiemy, że drzwi do chat otwierają miłość i strach. Z tego co zauważyłem, przyjęło się interpretować, że miłość dotyczy Białej a strach Czarnej Chaty. Otóż nic bardziej błędnego. Miłość otwiera drzwi do obu. Z jednej strony wiąże się z nią bowiem perspektywa szczęścia (Biała Chata), z drugiej zaś niesie niebezpieczeństwa związane z trudnością poskromienia dzikich namiętności jakie potrafi zrodzić (Bob i reszta). Tym bardziej utwierdza mnie to w przekonaniu o słuszności mojej interpretacji "niebieskiej róży". Tu chodzi właśnie o jakieś smutki, troski, tragedie związane z miłością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Pon 20:43, 11 Gru 2006    Temat postu: -

Mam tyle wątpliwości, że chciałem nie pisać w tym momencie nic. Widzę, że jeszcze będę musiał co najmniej raz obejrzeć film, ażeby dojść do całościowej koncepcji tej postaci.

Mam jednak jedną myśl, rzuconą na podstawie (wybranej części) tego co napisałeś.

Leland = ofiara .

Szkoda, że w filmie tego całego szantażu nie widać (został wycięty w montażu), ale istnieje spora szansa, że pojawi się on jeszcze w tym roku w zapowiadanym tegorocznym wydaniu "pełnego" "FWWM". Szkoda, że Lynch nie był konsekwentny i można spokojnie wydzielić Lelanda serialowego i tego znanego z filmu. Również postać Mike'a różni się diametralnie. Najlepiej by było, jakby "sequel" powstał jeszcze przed "nakręceniem" odcinków serialu.

Bo tak naprawdę nie da się powiedzieć, który Leland jest prawdziwszy... W serialu właściwie zawsze wiadomo z jakim Lelandem mamy do czynienia. Co więcej Maddie traktuje owszem "czuło", ale jednak normalnie ( mimo, że postrzega ją jak Laurę). W filmie nie ma jakby wykorzystanej koncepcji "doppelgangera" , to jest mój wniosek, aczkolwiek wiem, że wcześniej doszedłeś do podobnego (co jest rzadkością nasze poglądy w sposób naturalny się zbiegły Razz ). Wracając do Maddie - kiedy jest taka jedna charakterystyczna scena:
- Maddie siedzi na kanapie, płacze i utyskuje (odtwarzam z pamięci, więc pewne "duperele" mogą być inne), że każdy ją traktuje jak Laurę i że ona nie może już tego znieść. Leland niezwykle czuło ją tuli i pociesza. Jeśli Leland miałby być pedofilem, inaczej okazywałby raczej swoje "uczucia" względem niej. Bo z tego co wiem, pedofilia jest stanem "permanentnym", który prześladuje osoby chore. Nie można być w jednej chwili normalnym, a za chwilę wykazywać symptomy tej choroby. Mówię na podstawie tego co mi się wydaje. Jest normalnym, troskliwym i serdecznym wujkiem.
A teraz kontrast: zjawia się BOB i Leland jako "doppelganger"/BOB rozpoczyna swój "taniec". Co się stanie, jeśli ktoś uzna, że miłość do Laury w wykonaniu Lelanda była "za silna". Nie da się tak powiedzieć ani postawić znaku "większe" w którąś stronę (między miłością rodzicielska, a tą na linii "para zakochanych").


Podchodzę do tego, jakby od drugiej strony, bo innym sposobem nie wypracowałbym własnych wniosków. Od biedy za pedofila można uznać BOB-a. Jakim prawem mówisz, że miłość Lelanda do Laury była "zbyt silna"? Tak naprawdę nie wiesz, co czuje ojciec po stracie córki (ja też nie). Biorę poprawkę na to, że Leland normalny jednak nie był.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Pon 20:56, 11 Gru 2006    Temat postu: -

Moja niechęć wynika z tego, że sprawa nie należy do gatunku tych "lekkich" czy "normalnych".

Jak ktoś jest chory psychicznie, to czy analiza jego zachowania coś da w ogóle? I czy można tak naprawdę ocenić "bezpiecznie" motywy działań takiej osoby. Bo cały czas patrzy na to osoba, która nie "siedzi w skórze" tego człowieka. Może jej się wydawać, że ją rozgryzła, a potem co? Widziałeś "Identity"? Wg mnie film jest przestrogą przed zakładaniem czegoś na pewno w tego typu sprawach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 21:19, 11 Gru 2006    Temat postu: Re: -

Introverder napisał:
Jakim prawem mówisz, że miłość Lelanda do Laury była "zbyt silna"? Tak naprawdę nie wiesz, co czuje ojciec po stracie córki (ja też nie).


Nie twierdzę, że miłość była za silna. Twierdzę, że jej objawy były dość dziwne. Oczywiście to wszystko jest wytłumaczalne wyłącznie w oparciu o miłość ojcowską. Ale w rzeczywistości raczej rzadko mamy do czynienia z taką reakcją u OJCA, prędzej już u MATKI.

Wynika to z tego prostego powodu, że ojcowie inwestują zawsze mniej czasu i serca w relację z dziećmi. Oni mają pracę, ważne sprawy, interesy itd. Ale już dużo częściej zdarza się, że wariują mężczyźni zakochani. (Taka statystyczna prawidłowość.)

Pamiętajmy, że w Laurze podkochiwała się prawie cała męska część Twin Peaks (Nawet Ben Horne!). W tej osobie musiałbyć jakiś niepojęty magnetyzm. Jej ojciec też nie był na to obojętny.

Leland nie wydaje mi się tak do końca ofiarą. Pamiętamy ze skryptu ostatniego odcinka serialu, że trzeba w pewnym sensie "być ochotnikiem", by trafić do Czarnej Chaty. I to by mogło znaleźć jakieś potwierdzenie na gruncie tej interpretacji. Leland nie jest święty - kocha się we własnej córce, folguje swojej popędliwej naturze. Otwiera się tym samym na wpływy Czarnej Chaty - staje się "ochotnikiem". Drzwi do Chaty otwiera miłość, ale w perwersyjnej i wynaturzonej formie (Zwróćcie uwagę na pomnik Wenus - bogini miłości w "przedsionku"). Strach zaś jest tym, dzięki czemu postacie z Czarnej Chaty przejmują pełną kontrolę nad delikwentem - czyni już nie tylko to, na co sam daje wewnętrzne przyzwolenie, ale daje się zupełnie ponieść żądzom. Stan zakochania Lelanda we własnej córce można jeszcze wytłumaczyć bez odwoływania się do Boba, jego huśtawki emocjonalne, sceny zazdrości itd. Ale tego, że ją gwałci i zabija - już nie. Dlatego twarz Boba widzimy jedynie w tych momentach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Pon 23:48, 11 Gru 2006    Temat postu: -

Cytat:
Leland nie wydaje mi się tak do końca ofiarą. Pamiętamy ze skryptu ostatniego odcinka serialu, że trzeba w pewnym sensie "być ochotnikiem", by trafić do Czarnej Chaty. I to by mogło znaleźć jakieś potwierdzenie na gruncie tej interpretacji. Leland nie jest święty - kocha się we własnej córce, folguje swojej popędliwej naturze. Otwiera się tym samym na wpływy Czarnej Chaty - staje się "ochotnikiem". Drzwi do Chaty otwiera miłość, ale w perwersyjnej i wynaturzonej formie (Zwróćcie uwagę na pomnik Wenus - bogini miłości w "przedsionku"). Strach zaś jest tym, dzięki czemu postacie z Czarnej Chaty przejmują pełną kontrolę nad delikwentem - czyni już nie tylko to, na co sam daje wewnętrzne przyzwolenie, ale daje się zupełnie ponieść żądzom. Stan zakochania Lelanda we własnej córce można jeszcze wytłumaczyć bez odwoływania się do Boba, jego huśtawki emocjonalne, sceny zazdrości itd. Ale tego, że ją gwałci i zabija - już nie. Dlatego twarz Boba widzimy jedynie w tych momentach.


Oczywiście nie traktuję Lelanda jedynie z perspektywy ofiary, koniec serialu szczególnie pokazuje, że tamtego Lelanda już nie ma. Jest za to "doppelganger"/BOB, Leland wraca znowu (ostatni raz był "obecny", kiedy pocieszał Maddie - ta scena jest dla mnie podstawą wyraźnego rozdźwięku serialowego między Lelandem, a BOB-em) dopiero w scenie "pojednania". Dla mnie - mój własny - wniosek jest taki, Leland jest słaby i coraz bardziej bezwolny, właściwie zabójstwo swojej córki były przysłowiowym "gwoździem do trumny" dla tej postaci. SZOK jaki wywołało to co on zrobił będąc pod wpływem BOB-a i dochodząca pomału prawda właśnie sprawiła, że oddał się BOB-owi totalnie. Ten przejął nad nim kontrolę, karmiąc się jego strachem (słowa Mike'a, nawiązanie do słynnej GARMONBOZII, a jednoczesnie potwierdzenie mojej koncepcji BOB i jego związku z Lelandem). Czemu strachem, bo strach paraliżuje, jego wyzwolenie pozwala "napastnikowi"/pasożytowi (patrz BOB) przejąć kontrolę nad "ofiarą" i karmić się nią.

"Ochotnikiem" jest od chwili, kiedy wpuścił w siebie BOB-a, czyli od wczesnego dzieciństwa ("Chcesz poigrać z ogniem chłoptasiu?" - sam Leland świetnie pamięta ten moment, bo zaważył on na jego dalszym życiu). Innym pytaniem jest, czy wejście BOB-a jest równoznaczne z definitywną porażką "delikwenta". Z serialu i filmu wynika, że tak.

Jeszcze jeden własny wniosek: Skoro jestem w stanie przedstawiać swoje koncepcje(w odpowiedzi, niejako opozycji do Twoich), znaczy:

1. Mam swoją wizję.
2. Umiem ją racjonalnie i logicznie uzasadnić.

Skoro pkt 1 i 2. jest spełniony, to wykorzystując teraz logikę matematyczną: "To zdanie jest prawdziwe". Moja wydaje mi się ciekawsza.


Cytat:
Drzwi do Chaty otwiera miłość, ale w perwersyjnej i wynaturzonej formie (Zwróćcie uwagę na pomnik Wenus - bogini miłości w "przedsionku"). Strach zaś jest tym, dzięki czemu postacie z Czarnej Chaty przejmują pełną kontrolę nad delikwentem - czyni już nie tylko to, na co sam daje wewnętrzne przyzwolenie, ale daje się zupełnie ponieść żądzom. Stan zakochania Lelanda we własnej córce można jeszcze wytłumaczyć bez odwoływania się do Boba, jego huśtawki emocjonalne, sceny zazdrości itd. Ale tego, że ją gwałci i zabija - już nie. Dlatego twarz Boba widzimy jedynie w tych momentach.


Jako, że moja wizja jest inna nie zgadzam się z tą interpretacją. O ile koncepcja roli strachu wydaje się być do pewnego stopnia zbliżona z moją, to połączenie miłości + strach jest moim zdaniem "nieuprawnioną" nadinterpretacją. Wynika to z charakteru obu Chat i wersji przedstawionej w serialu. Ja to widzę tak: kiedy jesteś już w środku możesz przechodzić między Chatami, bo są one ze sobą połączone.

*Ciekawostka: Głos Earle'a i "postaci", która wypowiada się za pomocą Sary brzmią podobnie. To potwierdza zapodaną w FAQ-u hipotezę, że to nie Karzeł, lecz Windom Earle. Za chwilę w kolejnym ujęciu "pada" kwestia (na korytarzu między Chatami): "I'm waiting for you" i na "stówę" jest to ten sam głos, co chwilę wcześniej słyszymy z ust Sarah'y Palmer!! Słów tych nie wypowiada Karzeł najprawdopodobniej również dlatego - po 3.(1. Logiczniejsza jest próba kontaktu Earle'a z majorem Briggsem (Earle wciąż jest zły, że major mu się wywinął. "Wkurza" Windoma ponadto też moim zdaniem autentyczna prawość majora) niż Karła z majorem Briggsem - nie widzę powiązań; po 2. Dowód akustyczny wydaje się niepodważalny, to nie jest głos Karła.) - Karzeł jest zajęty "rozmową" z Dale'm, żeby jeszcze w tym czasie przemawiać ustami Sarah).


**Ciekawostka: Co do tej kawy, drobna korekta, tak naprawdę obserwujemy jej 4 stany (nie mam na myśli ilości fizycznej, bo na zawsze równa się 3, ale kolejne "zmiany"): ciekły, stały (pocieranie rąk Karła, rozpoczął on swoje sztuczki), znowu ciekły i dopiero zagęszczony. Poza tym wszystko się zgadza, w momencie, kiedy kawa Coopera przybiera "ostateczną formę" Karzeł krzyczy: "Wow, BOB,wow". Wreszcie rozumiem te słowa. To co się dzieje z kawą na końcu, to nie wpływ Karła (on był odpowiedzialny za "usztywnienie" cieczy a następnie powtórne upłynnienie), ale BOB-a. Jak wiadomo bliska obecność BOB-a wywołuje ten efekt (obecność oleju lub jego zapachu). Do Twojej wersji wprowadziłem rozróżnienie, kto jest odpowiedzialny za co.


***Ciekawostka: skoro posągi w "przedsionku" (za przedsionek jak rozumiem masz na myśli przedpokój, tj. korytarz między Chatami) to statuetki bogini miłości Wenus, to czyje są posągi wewnątrz Czerwonych Pokoi? Raczej na pewno nie jest to bogini Wenus, bo ta wygląda inaczej.


****Ciekawostka: Cooper przestrasza się wrzeszczącej Laury dopiero w momencie, kiedy "miga" mu twarz Earle'a na obliczu Laury (jakby w negatywie i wyraźnie się Windom uśmiecha do Coopa).

Tak naprawdę jedynie analiza każdego elementu tej układanki, w tym szczególnie scen w Chacie może dać odpowiedź na wszystkie pytania!!!

Właściwie nie da się jasno rozgraniczyć obu Chat tylko za pomocą stron (że po tej to jest Czarna, a po tej Biała, zabrakło Lynchowi konsekwencji).


Dalej idąc torem tej "ciekawostki", po wybiegnięciu z sali z wrzeszczacą Laurą, w kolejnym pokoju odkrywa, że krwawi. Ma to na pewno związek z wydarzeniami z Pittsburgha i raną, jaką wtedy odniósł. Trzymając się analogii stron powinien jest teraz w Białej Chatce. W międzyczasie znika posąg Wenus, zauważył ktoś Question Razz Smile - wchodząc do Białej Chatki jest on jeszcze widoczny.

Idąc dalej, jest w Białej Chatce, nic się nie dzieje, oprócz tego, że naturalnie pojawia się ta rana, a wracając z powrotem do pokoju, w którym uprzednio dostrzegł Laurę widzi krwawą ścieżkę/plamy na swojej poprzedniej drodze.

Dalej znajduje się znowu jakby w Czarnej Chatce - i tak jak mi się wydawało, widzi tam siebie i Annie(jako Caroline) leżących we krwi i z ranami brzucha (odzwierciedla to sytuację zaraz po zamachu Earle'a na ich życie). Wg mnie te sceny są niczym innym jak próbą szantażu Windoma na Dale'u. Dla mnie to jest jasne i przeplata się przez szereg scen. Earle w tym momencie decyduje o tym, co dzieje się w obu Chatach. Mają pokazać Cooperowi co stanie się z Annie, kiedy ten mu się nie podporządkuje. Strój "należy" prawdopodobnie do Caroline (celowy "wybieg" Earle'a), żeby Cooper pomylił ją z Caroline.


Dalszą część wydarzeń tam już omawiałem, zaś co do reszty postu, to Twój pogląd, trudno żebym się do tej części odnosił, skoro widzę to zupełnie inaczej.

Jestem pewien teraz, że analiza tego, w której Chatce jesteśmy na podstawie stron, nie zdaje egzaminu. Szkoda, by była pewna przejrzystość, a tak robi sie bałagan. Co więcej w wyniku tego Czarna zlewa się z Białą, a nie powinno tak być.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 0:47, 12 Gru 2006    Temat postu: Re: -

Introverder napisał:

1. Mam swoją wizję.
2. Umiem ją racjonalnie i logicznie uzasadnić.

Skoro pkt 1 i 2. jest spełniony, to wykorzystując teraz logikę matematyczną: "To zdanie jest prawdziwe".


Znam się akurat nieco na logice matematycznej i nie bardzo kojarzę o jakiego rodzaju wnioskowanie ma tu chodzić. Istnieją dobrze uzasadnione fałsze i źle uzasadnione prawdy. Jedyne, co możesz wnioskować, to tyle, że twoja wizja jest racjonalnie i logicznie uzasadniona. O prawdziwości bądź fałszywości wnosimy na podstawie zasady najlepszego uzasadnienia, która z nie jest zasadą logiczną lecz metodologiczną. I w żaden sposób nie gwarantuje, że na 100% mamy rację (a zasady logiki matematycznej to właśnie gwarantują). Jeżeli jednak postępujemy zgodnie z tą metodą, możemy twierdzić, że uczyniliśmy wszystko co w naszej mocy, aby do prawdy dotrzeć.

Cytat:
Jako, że moja wizja jest inna nie zgadzam się z tą interpretacją. O ile koncepcja roli strachu wydaje się być do pewnego stopnia zbliżona z moją, to połączenie miłości + strach jest moim zdaniem "nieuprawnioną" nadinterpretacją. Wynika to z charakteru obu Chat i wersji przedstawionej w serialu. Ja to widzę tak: kiedy jesteś już w środku możesz przechodzić między Chatami, bo są one ze sobą połączone.


Są połączone, bo obie mają związek z miłością, w jej wspaniałym bądź patologicznym wydaniu. Ponieważ podstawą jest właśnie to jedno uczucie w różnych formach, łatwo przechodzić między chatami. Wszystkie sprawy ludzi z Twin Peaks są, powiedzmy sobie, erotycznie nieobojętne. Cooper trafia do Chat dlatego, że się zakochał etc. Nie widzę w swojej koncepcji żadnej wyraźnej nadinterpretacji. Po prostu kojarzę fakty i symbole - wspomniany wszechobecny erotyczny kontekst - słowa Hawka i innych - posąg Wenus (powszechnie znany motyw: rzeźba kobiety bez rąk - przypominająca słynną Wenus z Milo). Natomiast Ty mam wrażenie opierasz swoje interpretacje na myśleniu życzeniowym. Coś w stylu: "Miłość musi być zawsze piękna i wzniosła, i zawsze zwycięży". Nie sądzę jednak w żadnym wypadku, aby Lynch to zdanie kiedykolwiek musiał podzielać. Co więcej, widzę, że w prawie każdym ze swoich filmów je ewidentnie kwestionuje. Nie wspominając już w ogóle o tym, że życiowe doświadczenie pokazuje raczej coś innego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Wto 0:50, 12 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Wto 0:50, 12 Gru 2006    Temat postu: -

Jeszcze prosty wniosek:

skoro Hawk mówi o tym, że Czarna Chatka jest drogą do doskonałości. Tyle że jest pewien szkopuł - Zły Bliźniak, a Dale o nim wie. Wiemy również, że jest to nasz "cień". Czemu z nim nie walczył, tylko uciekał jak tchórz? Czy aż takim szokiem było zobaczyć siebie, jako kogoś innego, że ta wizja "kogoś innego" w jego ciele, go tak sparaliżowała. To jest mój pomysł w tej sprawie. Nikt tego jeszcze nie napisał, a mi się wydaje to najprostsze wyjaśnienie, a jednocześnie "boleśnie" prawdziwe.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 1:00, 12 Gru 2006    Temat postu:

Chatka jako droga do doskonałości? Ja potrafię to łatwo wytłumaczyć. Każdy kochający musi przejść jakieś swoje piekło. Stoczyć batalię z własną popędliwością, z własną wolą zwierzęcą (BOB), ze wszystkim tym, co skłania go do złego (Karzeł). Od tego, jak się sprawdzi w trudnych sytuacjach (czy wykaże się strach, czy odwagą), zależy jego przyszłe szczęście.

Ale to wymaga interpretacji istot z Czarnej Chaty jako "aktorów walki wewnętrznej".

Spostrzeżenie dotyczące reakcji Coopera na Doppelgangera wydaje mi się zupełnie trafne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Wto 1:12, 12 Gru 2006    Temat postu: -

Cytat:
Znam się akurat nieco na logice matematycznej i nie bardzo kojarzę o jakiego rodzaju wnioskowanie ma tu chodzić. Istnieją dobrze uzasadnione fałsze i źle uzasadnione prawdy. Jedyne, co możesz wnioskować, to tyle, że twoja wizja jest racjonalnie i logicznie uzasadniona. O prawdziwości bądź fałszywości wnosimy na podstawie zasady najlepszego uzasadnienia, która z nie jest zasadą logiczną lecz metodologiczną. I w żaden sposób nie gwarantuje, że na 100% mamy rację (a zasady logiki matematycznej to właśnie gwarantują). Jeżeli jednak postępujemy zgodnie z tą metodą, możemy twierdzić, że uczyniliśmy wszystko co w naszej mocy, aby do prawdy dotrzeć.


Ale chyba dysponując prawdziwymi "danymi" można z powodzeniem, na ich podstawie wyprowadzić tezę, a jeśli wynika z dobrych założeń i wnioskowanie jest poprawne, to i wynik ostateczny się zgadza.

Cytat:
O prawdziwości bądź fałszywości wnosimy na podstawie zasady najlepszego uzasadnienia, która z nie jest zasadą logiczną lecz metodologiczną. I w żaden sposób nie gwarantuje, że na 100% mamy rację (a zasady logiki matematycznej to właśnie gwarantują). Jeżeli jednak postępujemy zgodnie z tą metodą, możemy twierdzić, że uczyniliśmy wszystko co w naszej mocy, aby do prawdy dotrzeć.


Wiesz to jest takie "mambo-dżambo", które akurat dla mnie jest "mową-trawą".

Cytat:
Natomiast Ty mam wrażenie opierasz swoje interpretacje na myśleniu życzeniowym. Coś w stylu: "Miłość musi być zawsze piękna i wzniosła, i zawsze zwycięży".


Wcale tak nie twierdzę, chcesz mi wciskać nie moje słowa. Zależy jaką miłość, mamy na myśli. Jeśli nie jest piękna i wzniosła, to to już nie jest miłość. Poza tym, by zaistniała dwie strony muszą czuć dokładnie to samo (kiedy mieliśmy dwie gł. bohaterki "MD" to tylko jedna strona można powiedzieć, że była oddana i zakochana tak prawdziwie, to co widać w "Lost Highway" też nie nazwałbym w żadnym razie miłością obustronną- jeśli w ogóle). Seks? Sam w sobie nie stanowi miłości.

Teraz:

Cytat:
Nie sądzę jednak w żadnym wypadku, aby Lynch to zdanie kiedykolwiek musiał podzielać. Co więcej, widzę, że w prawie każdym ze swoich filmów je ewidentnie kwestionuje.


Jest równie wiele przykładów pokazujące coś zupełnie odwrotnego:

jak choćby: Dale Cooper i Annie Blackburn, nie powiesz mi chyba, że nie zasadza się to na wizji miłości idealnej?
- major Briggs i jego żona, szczerze w sobie zakochani,
- Ed i Norma,
- Donna i James.

W jednej tylko pozycji Lyncha widzę co najmniej parę przykładów na prawdziwą miłość. I nie musi być wcale wzniosła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Wto 1:48, 12 Gru 2006    Temat postu: -

Cytat:
Spostrzeżenie dotyczące reakcji Coopera na Doppelgangera wydaje mi się zupełnie trafne.


I tak to całe zachowanie Coopera po "widzeniu" BOB-a się kupy nie trzyma. Nie rozumiem jego i jest dla mnie oczywistą niedoróbką. Sam przecież wie o sobie wszystko. Poza tym szczególnie przy Annie wychodzi cała prostota, serdeczność i dobroć Dale'a. Wiedział, że ta chwila nastapi (spotkania z doppelgangerem), czemu go nagle sparaliżował strach. Jego porażka jest dla mnie dziwną sprawą. To prowadzi do początkowego wniosku, że niczym sobie nie zasłużył, ażeby musieć teraz cierpieć uwięziony w Białej Chatce. Przecież kochał Annie. Cała ta wizyta w Chatach jest "niedorobiona" - szczególnie postać Windoma Earle'a tam. Ew. czuje, że popełnił błąd oferując duszę Earle'owi (dla Annie), może mu nie zależało na życiu? Jak dla mnie to nie jest logiczne.

Patrząc na to z jeszcze innej strony: Tam na niego gdzieś na zewnątrz czekała Annie. A może zwątpił, że uda się mu ją stamtąd wyprowadzić? B. chętnie chciałbym zobaczyć jak major Briggs oparł się "złu".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Wto 2:05, 12 Gru 2006    Temat postu: -

Mam jeszcze taki pomysł: Annie była przyczyną jego porażki, a na pewno jej postać jest tu kluczowa (plus osoba Caroline). Jeśli nie pogodził się z jej śmiercią to duchy z Czarnej Chatki znalazły jego słabość, czuły punkt. I tak wg mnie nie zrobił nic złego.

To co Cooper sobie zarzuca, nie było tak do końca od niego zależne (sprawa z Caroline i Pittsburgh). Stwierdził, że popełnił błąd zakochując się w nie tej kobiecie, co uśpiło jego czujność. Został zaskoczony, czy powinien być w ogóle z tego rozliczany(?)Kwestia sporna. Co więcej, swoje "winy" odpokutował.

Co do łączenia Judy z Cooperem, jest to czysty domysł.

Jeśli major Briggs ma twardy kręgosłup moralny, to Coop posiada go również. Zakochał się - ludzka rzecz. Czy człowiek ma do końca na to wpływ?

Zreszta Caroline była jego pierwszą (i do czasu Annie jedyną) kobietą. Z opisu wiemy, że była delikatną osobą, podobną do Annie.

Wizja podążającego za Cooperem jego "ciemnej strony" (uosabianej przez Windoma Earle'a) wydaje się groteskowa. Właściwie jest jasne, dlaczego Earle chciał się mścić na Cooperze, że ten zakochał się w jego żonie, a ona w nim. Ale z tego co pamiętam Windom zamordował kogoś, a Caroline to widziała, bo ją porwał razem z nim (faszerując narkotykami, coś takiego). Dopiero potem obaj zostali przydzieleni do bycia jej "ochroną".

Wysuwam teraz taką hipotezę: Windom celowo (jako osoba obłąkana) doprowadził do sytuacji, że Cooper zakochał się w jego żonie. Sam to sprokurował (znając jeszcze gusta/upodobania Dale'a i jego samego "na wylot"), by potem czerpać podwójną, jakąś dziką i nieludzką satysfakcję z upieczenia 2 pieczeni na jednym ogniu. On (Earle) gra wedle reguł własnej gry, które sam ustala i w trakcie zmienia. Życie ludzkie nie przedstawia dla niego żadnej wartości. Jego bawi po prostu cierpienie innych, bo sam wewnętrznie stęka z bólu Razz . Nie ma tak naprawdę własnego prywatnego życia, więc robi co w jego mocy, żeby inni nie byli szczęśliwi.

Skoro już były wysuwane wersje Windom=Cooper, to tą moją/powyższą można b. łatwo uzasadnić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Wto 2:51, 12 Gru 2006    Temat postu: -

Cytat:
Chatka jako droga do doskonałości?


Pora na moją wersję. Ludzie z Czarnej Chatki doskonale znają życiorys Dale'a. Może po prostu nie był przygotowany/gotowy do udania się tam. Myślę, że Hawk wiele wiedząc na temat krążących na ten temat mitów, wsparłby Coopera wieloma celnymi uwagami. Żeby zmierzyć się z czymś, trzeba wiedzieć, z czym ma się do czynienia. Być może przerwany wywód Indianina względem Coopera na posterunku (w biurze szeryfa) sprawił, że ten pierwszy nie powiedział mu czegoś ważnego. Jest to w pewnej mierze odpowiedź na to co sam poddałem do dyskusji parę postów wcześniej..

P.S. Jak myślicie - czemu Dale nie posłuchał Olbrzyma i nie namówił Annie, żeby nie brała udziału w konkursie Miss Twin Peaks. Wg mnie po prostu nie zrozumiał przesłania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 3:00, 12 Gru 2006    Temat postu:

1) Po pierwsze: Ja używam słowa "miłość" jako ogólne określenie sfery erotycznej, czyli wszystkiego tego, co może symbolizować Wenus (zakochiwanie się, bycie ze sobą, sex, zazdrość i wszystkie inne rzeczy z tym związane). Ja nie potrzebuję ustalać co to jest "prawdziwa miłość". W ogóle tego rodzaju zbitki mi się nie podobają - "prawdziwa miłość", "prawdziwa wolność" itp. Ktoś, kto tych określeń używa, uprawia moim zdaniem tanią propagandę.

I tak też interpretuję słowa, że miłość i strach otwierają drzwi do Chat.

Natomiast Ty, takie odnoszę wrażenie z Twoich postów, masz własną koncepcję tej "prawdziwej miłości" i w tym duchu chcesz interpretować te słowa. (Do tej właśnie koncepcji odnoszę się mówiąc o myśleniu życzeniowym. Nie znam jej, domyślam się jedynie jakiego ona może być rodzaju.) I dlatego Tobie nie pasuje moja interpretacja i w ogóle mam wrażenie, że w tym punkcie trudno się nam dogadać. Jednak mam nadzieję, że gdy zastąpię słowo "miłość" - ogólnym sformułowaniem "sfera erotyczna", to nie powinno być dalej nieporozumień. Uważam więc, że problem Chat jest związany z tak właśnie bardzo szeroko rozumianą sferą erotyczną, co symbolizuje owa nieszczęsna rzeźba Wenus w Chacie.

2) Co do Lyncha - on ma być może koncepcję prawdziwej miłości, ale wyraźnie nie jest moralizatorem. Nie daje recept na szczęście. Nawet ta najbardziej szczera miłość związana jest prawie zawsze z jakimiś problemami:

Ed i Norma - uwikłanie w relacje z innymi partnerami
Donna i James (swoją drogą najgorszy wątek melodramatyczny w całym TP) - jakieś wewnętrzne problemy Jamesa, opory natury moralnej itd.
Dale i Annie - no właśnie w tym sęk, że nie wiemy, o co chodzi, a z drugiej strony sugeruje się, że jakieś problemy tu występują przynajmniej po stronie Coopera. Niestety, jak już wielokrotnie powtarzałem, trudno znaleźć przełożenie scen z Czarnej Chaty ze scenami, które widzimy w serialu wcześniej. Jedyne co się nasuwa to to, że obydwoje mają "bagaż".

Ale co jest tutaj najważniejsze: Lynch pokazuje tutaj różne związki, ich problemy, a ocenę pozostawia widzowi. Dlatego odwoływanie się do koncepcji "prawdziwych miłości" przy analizie treści filmu uważam za nieuprawnione. Oczywiście możemy wyrażać tu pewne sądy tego rodzaju, ale jako WŁASNE ZDANIE i nie sugerować, że to jest ZDANIE LYNCHA.

3) Jeszcze raz mówię, że koncepcja Windom=Cooper służyła wyłącznie zilustrowaniu tego, jak karkołomne musiałyby być interpretacje wydarzeń w Czarnej Chacie na podstawie ostatniego odcinka. Tu się bowiem zakłada jakieś bardzo silne związki między tymi postaciami - jakieś fatum.

4) O Windomie nie wiemy właściwie nic poza tym, że jest niezwykle sprytny i inteligentny, a zarazem niesamowicie perfidny. Nie wiemy jednak nic o jego innych motywacjach, o tym, czy był taki od zawsze, czy stał się taki wskutek jakiś konkretnych wydarzeń. Przyznam, że nie lubię tego typu postaci, tzn. takich które są zbyt jednoznaczne. Na tej samej zasadzie nie podobała mi się matka Luli z "Dzikości Serca" - osoba, o której nie można było powiedzieć nic pozytywnego, nie można także znaleźć sensownego wytłumaczenia jej czynów. Uważam, że z oglądania ścierania się bohatera pozytywnego z tak perfidną jednostką, tak na prawdę nic dla widza nie wynika. Chyba, że jest to jakiś motyw wypróbowywania tego bohatera.

Wracając do Coopera, jeśli Windom go wypróbowuje, to nie do końca wiadomo do czego ta próba zmierza i dlaczego Cooper musi ponieść aż tak daleko idące konsekwencje.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Twin Peaks - Ogniu Krocz Ze Mną Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin