Forum www.lynchland.eu Strona Główna www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Symbolizm w "Miasteczku Twin Peaks" - film oraz se
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Twin Peaks - Ogniu Krocz Ze Mną
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Pią 22:55, 01 Gru 2006    Temat postu: -

Wiesz konetzke, czasem chyba lepiej nie wiedzieć niektórych rzeczy albo nie zdawać sobie z nich sprawy.

Co do ułomności, każdy jest ułomny.

Jeśli ktoś na tym skorzysta lub zachęci go nasza "misja edukacyjna" do zabrania głosu, to tylko mogę przyklasnąć.

O ile PRAWDZIWKA nie jest tak łatwo zrozumieć, wydaje mi się, że posługuję się językiem "wiejskiego głupka" Razz Laughing Wink . Albo jak to mój kolega zwykł mawiać: "Podejdę do tego na chłopski rozum". To czego pragnę (m.in.), to żeby ta ilość mądrości jaką posiadam, pozwoliła mi dokonywać w życiu tylko właściwych wyborów i żeby inni nie cierpieli z mojego powodu.

I tak są to za mądre słowa, na tak proste rzeczy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek
Gość






PostWysłany: Sob 1:39, 02 Gru 2006    Temat postu:

Swoją drogą można byłoby napisać podręcznik: "Jak się zabierać za oglądanie filmów Lyncha?" Oto moje propozycje:

1) Jeżeli nie wiesz, o co chodzi w danej scenie, spróbuj ją wyabstrahować od reszty. Spójrz na nią tak, jakby była ona jedyną sceną w tym filmie. Spróbuj skoncentrować się na przykład na samych słowach z pominięciem tego, kto i do kogo je wypowiada. Albo na tym, co aktualnie widzisz na ekranie, niezależnie od tego, co nastąpiło wcześniej.

2) Bierz pod uwagę nastrój scen. Emocje przekazywane w obrazie są bardzo ważne.

3) Wiele na pozór błahych drobiazgów ukazanych w filmie ma znaczenie symboliczne. Wybór czarnej kawy bez cukru ma na przykład zasadnicze dla charakterystyki Coopera. Ten wybór jest naprawdę bardzo istotny. Jeszcze raz: "czarna i bez cukru".

4) Symbole Lynchowskie są najczęściej prostsze niż się to na początku wydaje. Im prostsze i bardziej "zdroworozsądkowe" wyjaśnienie symbolu, tym lepiej. Niestety trzeba tu uczynić pewne zastrzeżenia: część symboli jest intuicyjna z punktu widzenia Amerykanina. Polak niestety będzie musiał się posiłkować wiedzą zewnętrzną - na początek dobra jest Wikipedia (także ta anglojęzyczna).

5) "Mantry" nie są wcale aż tak ważne. Rozszyfrowanie słów "Fire walk with me", albo "This is the girl" nie zastąpi na pewno całościowej interpretacji filmu.

6) Próbuj budować interpretacje całościowe. Uczep się jakiejś myśli przewodniej, np. czyiś słów, albo jednej konkretnej sceny i buduj w ten sposób interpretacje całości. Potem zaś odrzucaj te interpretacje, które mają więcej "dziur", wybieraj zaś te, które pozwalają wyjaśnić więcej.

7) Pamiętaj o tym, że Lynch chętnie dokonuje zabiegu "materializacji" czyiś wyobrażeń, wspomnień, pragnień, jednym słowem wszystkiego tego, co siedzi w naszych głowach. Spróbuj ustalić, co jest snem, wyobrażeniem, a co jawą. Nie wszystko bowiem u Lyncha jest tym, co się wydaje.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Sob 2:26, 02 Gru 2006    Temat postu: -

Prawdziwek bez urazy, ale czy naprawdę myślisz, ze my (a przynajmniej ja) tego nie wiem. Twierdzisz, że nie potrafię(-fimy) spojrzeć na problem zdroworozsądkowo? Albo odrzucić aspekty mało istotne?

Akurat jeśli idzie o klimat scen u Lyncha, chyba każdy jest w stanie to wyczuć.

Ludzie tu z tego forum to nie jest "ciemna masa".

P.S. Jeśli idzie o film "FWWM" do wielu rzeczy udało mi się dojść samemu, bez niczyjej pomocy.

Gwoli uzupełnienia - wdzięczny Ci jestem za ten Twój "miniprzewodnik po Lynchu", ale czy Ty bierzesz ich za upośledzonych? Powiem wprost - pkty 2., 5. oraz 7. obrażają moją inteligencję.

Żeby była jasność nie traktuję tego jako zarzut, wyrażam tylko swój pogląd. Nie znaczy to że twierdzę, że wiem wszystko. Po prostu denerwuje mnie tłumaczenie czegoś co ja już wiem (podobnie jak inne osoby mające trochę oleju w głowie). Każdy z tym przewodnikiem zrobi co uzna za stosowne.


Wychodzę z założenia, że piszę to co myślę, mówię "kawę na ławę". Nie cierpię owijać w bawełnę. Dla mnie to oznaka "bylejakości". Jak ma się coś do powiedzenia, to się mówi to tak jaka się chce (omijam oczywiście używanie inwektyw czy celowo obrażanie/ośmieszanie kogoś) albo się w ogóle nie mówi. Zresztą jeśli idzie o nasze zachowanie na co dzień, sami możemy w niektórych postaciach obserwowanych na ekranie dopatrzyć się siebie - w jednej sytuacji, jesteśmy Albertami, w innych jesteśmy urokliwi niczym Audrey Horne, kiedy indziej cechuje nas szlachetność godna samego agenta Coopera. Praca nad sobą, pracą nad sobą, pewne rzeczy własnie dlatego są w nas piękne, że są własne. Jeśli w pewnej sytuacji wyrazimy swoje zdegustowanie, gdy ktoś inny by siedział cicho, wynika z naszych cech charakteru. Niektóre z naszych zachowań możemy tolerować, inne które rzeczywiście szkodzą i naruszają zasady pokojowego należy wyeliminować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek
Gość






PostWysłany: Sob 2:51, 02 Gru 2006    Temat postu:

Introveder!
Przecież to wyżej, to nie do Ciebie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Sob 2:59, 02 Gru 2006    Temat postu: -

Smile . Nie przejmuj się Razz .

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek
Gość






PostWysłany: Sob 3:03, 02 Gru 2006    Temat postu:

Mini podręcznik powstał w związku z postem, który się pojawił gdzieś między naszymi przemyśleniami.

Ja po prostu zareagowałem na ten pomysł zapisywania sobie wszystkiego na kartce. Oczywiście, że niczego takiego nie trzeba wcale robić. Najczęściej wystarczy po prostu się skoncentrować i zastosować się do tych naprawdę niezbyt skomplikowanych reguł.

Co do nastroju, to uważam, że sprawa nie jest tak banalna, jak się może wydawać. Niektórzy widzowie jedynie chłoną nastroje, dają się ponieść emocjom. Jeżeli chce się dojść do ciekawej interpretacji potrzebne jest coś więcej. Trzeba umieć kojarzyć sceny o podobnym nastroju, uchwycić związki między nastrojem a przedmiotami bądź wypowiadanymi słowami. To wszystko wcale nie jest tak oczywiste. Analityczne podejście do kwestii nastrojów nie jest tak często spotykane.

A propos pkt. 7 znam parę takich interpretacji "Zagubionej Autostrady", czy "Mulholland Drive", w którym interpretatorzy o tym punkcie najwyraźniej zapomnieli. Wystarczy poczytać wpisy np. na portalu "Filmweb", a można sobie z głowy wszystkie włosy wyrwać.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Sob 3:23, 02 Gru 2006    Temat postu: -

Zmieniając na chwilę temat, bo właśnie się kładę i chcę nieco mózg "odciążyć" - nie zdarzyło Ci się nigdy złapać na tym, że mimowolnie/nieświadomie zachowujesz się jak jak bohater filmu, którego znasz.

Czasem wydaje mi się, że jesteśmy zlepkiem różnych osobowości. Słyszałem też coś na temat "osobowości zbiorowej" przy tej okazji. Bo w jednej chwili jesteśmy Laurą, w innej Donną (płeć tu nie ma znaczenia), kiedy indziej cechuje nas szlachetność godna agenta Coopera. Przechodzimy przez te różne stany, tylko czasem zdając sobie z tego sprawę (jak się nad tym zastanowimy). Można to chyba nazwać taką cichą empatią/telepatią. Jesteśmy każdą z tych postaci (w innej chwili oczywiście).


P.S. A co do zmian osobowości, to według mnie człowiek się cały czas zmienia i tego momentu przemiany nawet nie zauważa. Patrzy na siebie wstecz, jaki był (a więc ma pewien dystans) i nie poznaje siebie. Jakby to była jakaś obca osoba.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Introverder dnia Sob 3:33, 02 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek
Gość






PostWysłany: Sob 3:31, 02 Gru 2006    Temat postu:

Korekta: Oczywiście na Filmweb są też całkiem rozsądne głosy. Nie można generalizować.

Zdradzę może jak wyglądało moje spotkanie z Twin Peaks. (To dla niedowiarków, którzy widzą w interpretacji filmu jakąś niezwykle skomplikowaną czynność).

Pierwsze spotkanie:
Serial MTP widziałem w Telewizji Polskiej (to były iście dobre czasy w telewizji!). Byłem wówczas dzieckiem i rozumiałem niewiele.

Drugie spotkanie:
Gdy chodziłem do liceum Polsat emitował MTP. Widziałem zaledwie kilka odcinków z drugiej serii. Zrozumiałem wtedy, że Twin Peaks to coś o ludziach, ich motywacjach, a nie tam jakiś dziwaczny kryminał.

Trzecie spotkanie:
Studentem już będąc, obejrzałem FWWM. Najpierw niecały na kanale Europa, a potem jeszcze dwa razy. Zafascynował mnie, dostrzegłem wiele interesujących rzeczy, ale nie wszystko zrozumiałem - bo nie miałem na świeżo w pamięci serialu.

Spotkanie czwarte:
Dwa miesiące temu postanowiłem obejrzeć cały serial - codziennie jeden odcinek. Czytałem już w nim jak w otwartej księdze. Nie musiałem do niczego wracać, poza ostatnim odcinkiem drugiej serii.

Nie wiem, na ile wspomnienia z dzieciństwa tu zadziałały, ale wbrew temu co może wynikać z niektórych moich postów, ja wcale nie przywiązuję aż tak wielkiej wagi do tego rodzaju teorii psychologicznych. Po prostu uważam podejście psychologiczne za płodne przy interpretacji filmów Lyncha.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prawdziwek
Gość






PostWysłany: Sob 3:40, 02 Gru 2006    Temat postu: Re: -

Introverder napisał:
Zmieniając na chwilę temat, bo właśnie się kładę i chcę nieco mózg "odciążyć" - nie zdarzyło Ci się nigdy złapać na tym, że mimowolnie/nieświadomie zachowujesz się jak jak bohater filmu, którego znasz.


A owszem, ostatnio jak poszedłem do kina na "Palimpsest", po projekcji pokazałem dwa kciuki i zrobiłem głupią wesołą minę...

Zrobiłem sobie także taki test na to, kogo z bohaterów Twin Peaks najbardziej przypominam. (Trafiłem na coś takiego w necie) Cóż. Wychodzi na to, że jestem aroganckim mieszczuchem, ale za to doskonałym specjalistą od sekcji zwłok...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prawdziwek
Gość






PostWysłany: Sob 3:55, 02 Gru 2006    Temat postu: Re: -

Introverder napisał:
P.S. A co do zmian osobowości, to według mnie człowiek się cały czas zmienia i tego momentu przemiany nawet nie zauważa. Patrzy na siebie wstecz, jaki był (a więc ma pewien dystans) i nie poznaje siebie. Jakby to była jakaś obca osoba.


A owszem... To rzeczywiście ciekawy problem. Niektórzy filozofowie próbują być tu bardzo konsekwentni. Jeżeli ze mną z jakiegoś momentu z przeszłości nie wiążą mnie żadne więzi emocjonalne, nie mam wspomnień, albo te które mam traktuję jako "nieswoje", to na jakiej zasadzie mam twierdzić, że jestem tą samą osobą co wtedy?

Niejaki Parfit, bardzo inspirujący myśliciel anglosaski, stwierdził, że nie ma czegoś takiego jak tożsamość osobowa, jest tylko szereg następujących po sobie jaźni, które wiąże właśnie taka relacja podobieństwa, występująca dzięki więzi między kolejnymi stanami umysłu. Im więcej czasu dzieli dwie jaźnie, tym mniej są one do siebie podobne.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Czw 22:34, 14 Gru 2006    Temat postu: -

Wracając do właściwego tematu:

- warto omówić tutaj jeszcze symbol zestawiania rąk przez Laurę Palmer pod kątem 90 stopni, jak się okazuje i ten gest ma swoją konkretną interpretację(idąc za FAQ-em ze Stopklatki):

Według religii tybetańskiej prawa ręka Laury wzniesiona ku guórze oznacz "nie boję się". Lewa ręka skierowana horyzontalnie to symbol "kontemplacji".

Ponieważ oba symbole wpływają na siebie ("nie boję się" i "kontemplacja") oznaczają prawdopodobnie, że Cooper powinien stanąć bez strachu oraz ze spokojnym i wyciszonym umysłem przed wyzwaniem które go czeka.

Zauważcie, że Mroczna-Strona-Duszy (Doppelganger) Laury przeraźliwym krzykiem stara się zdekoncentrować i zdenerwować Coopera.



Dzięki temu wyjaśnieniu, wreszcie odkrywamy prawdziwe znaczenie słów Laury: "I'll see you in 25 years... Meanwhile" (jeśli coś przekręcam, proszę o poprawkę).

W dniu dzisiejszym pragnę się skupić na słowie - meanwhile (gadam jak Cooper, ale to szczegół Razz Smile ). Wystarczy bowiem teraz je wstawić w interpretację gestu Laury i uzyskujemy potwierdzenie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Czw 22:52, 14 Gru 2006    Temat postu: -

Jeszcze jedna mała dygresja:

"I'll see you in 25 years... Meanwhile"

Że też wcześniej na to nie wpadłem - ten cytat jest jednoczesną "przepowiednią", że Dale na dalsze 25 lat zostanie w Czarnej Chatce/Chatach. Dobra Laura już to wie i zaleca Cooperowi spokój(postacie z "innego miejsca" znają przyszłość, zanim ona nastąpi:

"Through the darkness future past(...)"

Myślę, że tutaj należy upatrywać zachowania Coopera po spotkaniu BOB-a. Wiedząc, że na swoje "pojmanie" nie ma wpływu, próbuje uciec z Czarnej Chatki, ale jak wiadomo jest to niemożliwe. Można tu się odwołać do słów Hawk'a, że jeśli ktoś jest nieodpowiednio przygotowany (coś takiego chyba było), to poniesie klęskę (patrz Zły Bliźniak/Mieszkaniec Przedsionka). Nadinterpretacja? Może, ale (idąc za Prawdziwkiem) bez takowej nie da się wyjaśnić problemu (mówiłem, że jestem zdolnym uczniem Razz ).


Cytat:
W dokładnym przekładzie znaczy to "dwukrotnie przechodzący" (z niemieckiego). Jedna z definicji brzmi: "ktoś kto widział samego siebie". Przeżycie takie uważane było za zły omen, a dokładnie za przepowiednię śmierci. Tradycja doppelganger'a mówi że kiedy spotka on (rozumiem, że chodzi tu o doppelgangera, nie o "właściwe ja" ) osobę której jest cieniem, wzajemnie się one wchłaniają.



Po pierwsze to co się rzuca w oczy od razu to błąd logiczny w serialu - jakim niby cudem dobry Dale został w którejś z Chat, skoro postać doppelgangera jest nierozłączna ze swoim "cieniem" (obie postacie są względem siebie więc "cieniami"). Chyba, że postać doppelgangera traktujemy umownie (wtedy może ona mieć ciało), wówczas "wyłonienie się" doppelgangera należy traktować jako zwycięstwo ciemnej strony osobowości Dale'a, ale nie podoba mi się ta wersja. Tym bardziej, że nie ma dowodu, na to co Coop w Czarnej Chacie zrobił złego.

Z tym zwiastunem śmierci, to ta wersja/legenda jest sprzeczna z ujęciem serialowym, zatem należy ją odrzucić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 3:50, 22 Gru 2006    Temat postu:

Doppelganger - to dość często pojawiająca się w różnych kontekstach postać. Ja np. spotkałem się z nią w kontekście tzw. eksperymentów myślowych z tzw. "bliźniaczą Ziemią", w których wyobrażamy sobie drugi świat podobny do naszego, w którym wszystko jest tak jak w naszym, istnieją nawet odpowiedniki nas samych - doppelgangerzy, ale ta rzeczywistość różni się jakimś jednym szczegółem (np. czerwony jest nazywany zielonym, dobre jest nazywane złym albo woda ma inny skład chemiczny itp.) Takie "eksperymenty" pomagają filozofom abstrahować i odróżniać własności istotne od nieistotnych.

Ale to wyżej to tylko dygresja, która ma jedynie uzmysłowić, że nie ma jednego określonego rozumienia tego pojęcia. Dlatego kwestią unicestwienia bym się raczej nie przejmował - cytowana koncepcja jest chyba wzięta rodem z jakieś powieści fantastyczno-naukowej.

Wiele wskazuje na to, że Doppelganger w TP to kamuflaż Boba (scena przed lustrem). Scena z rozbiciem głową lustra i wyciskaniem pasty uzmysłowić ma nam to, że nie mamy do czynienia ze starym dobrym Dalem. Po prostu tego rodzaju zachowania nie można by mu było przypisać. O dobrym Dale'u można powiedzieć z całą pewnością, że przypisuje ogromną wagę do trzeźwości umysłu i zewnętrznej nieskazitelności (przejawiającej się w nienagannym ubiorze i zachowaniu). Tacy ludzie nie walą w nic głową z byle powodu i nie wyżywają się na przedmiotach służących do higieny osobistej.

Co do kwestii "cienia" - cień jest często symbolem jakiejś sprawy, która się za nami wlecze. A zatem może to być sugestia, że Dale ma za sobą jakieś nieciekawe, niezamknięte przeszłe sprawy, które go dopadają. Ale oczywiście może tu też chodzić o jakąś "drugą naturę", która człowiekowi towarzyszy stale, ale nie zawsze dochodzi do głosu. Skoro cień dopada Dale'a może to znaczyć, że teraz to właśnie ta natura weźmie sprawy w swoje ręce.

25 lat - o co może chodzić? Możemy tu rozważyć kilka pomysłów:

Po pierwsze: 25 lat to jedno pokolenie. To okres, w którym rzeczywistość może diametralnie się zmienić, człowiek może się zestarzeć, zmienić diametralnie swoje poglądy, to czas w którym można ożenić się, wychować dzieci, doczekać się nawet wnuków itd. To by mi bardzo pasowało do mojej "domowej" interpretacji chat przypomnę: szczęście rodzinne kontra piekło domowe.

Sytuacja wygląda tak: Dale zakochuje się, zaczyna snuć poważne plany co do Anie, wpada jednak w pułapki jakie świat zastawia na kochających (Niestety w wypadku Dale'a nie wiadomo na czym konkretnie jego wpadka miałaby polegać.) Zostaje uwięziony w chatach - czyli czeka go piekło domowe związane z jego związkiem z Anie. On sam będzie niejednokrotnie przyczyną zła (twarz Boba w lustrze). Jeżeli jednak zachowa spokój i nie będzie się bał (gesty Laury), to być może uda mu się te 25 lat walki wewnętrznej i piekła domowego przetrwać i zasłużyć na szczęście rodzinne - Białą Chatę.

Po drugie: 25 lat - typowy wyrok za ciężkie przestępstwo (np. zabójstwo). Ta interpretacja szczerze mówiąc znacznie mniej mnie pociąga.

I jeszcze jedna uwaga w związku ze sceną rozwiązania zagadki zabójcy Laury przez Coopera. W moim przekonaniu "magia", którą stosuje Cooper, nie jest jego kolejną egzotyczną metodą poznawczą. Lynch stara się tu raczej zasugerować, że Dale dowiaduje się w tym momencie czegoś, czego skądinąd nie ma prawa na tym etapie wiedzieć. A kiedy otrzymałby wszystkie konieczne przesłanki, aby rozwiązać tą sprawę, gdyby nie "magia"? Za 25 lat - czyli wtedy, gdy Laura w Czarnej Chacie szepcze mu na ucho imię zabójcy. Dale zna tę scenę tylko dlatego, że mu się proroczo przyśniła. Dlaczego akurat za 25 lat Cooper miałby te przesłanki poznać? Bo w międzyczasie sam na własnej skórze pozna zakamarki Czarnej Chaty, zdobędzie w ten sposób niezbędne doświadczenie, by zrozumieć to wszystko, co się zdarzyło w Twin Peaks.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 1:12, 31 Gru 2006    Temat postu:

[quote="prawdziwek"]Mini podręcznik powstał w związku z postem, który się pojawił gdzieś między naszymi przemyśleniami.
quote]

Czy to jakaś aluzja do mnie? ... Oglądam filmy bo z tym jest związana moja praca. Po obejrzeniu tysięcy filmów nie jest mi potrzebna już instukcja obsługi. Wliczając w to filmy Lyncha...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Nie 1:25, 31 Gru 2006    Temat postu: Re: -

Introverder napisał:
Zmieniając na chwilę temat, bo właśnie się kładę i chcę nieco mózg "odciążyć" - nie zdarzyło Ci się nigdy złapać na tym, że mimowolnie/nieświadomie zachowujesz się jak jak bohater filmu, którego znasz.

Czasem wydaje mi się, że jesteśmy zlepkiem różnych osobowości. Słyszałem też coś na temat "osobowości zbiorowej" przy tej okazji. Bo w jednej chwili jesteśmy Laurą, w innej Donną (płeć tu nie ma znaczenia), kiedy indziej cechuje nas szlachetność godna agenta Coopera. Przechodzimy przez te różne stany, tylko czasem zdając sobie z tego sprawę (jak się nad tym zastanowimy). Można to chyba nazwać taką cichą empatią/telepatią. Jesteśmy każdą z tych postaci (w innej chwili oczywiście).



No właśnie od jakiegoś czasu oglądam sobie Twin Peaks. W tym momencie Dale został postrzelony. Jak ocknął się Lucy przedstawiła mu fakty (Jacques R. był postrzelony przez ..ANDY'EGO, potem został uduszny przez Lelanda; Tartak spłonął, Josie i Cathrine zaginęły, Shelly leży w szpitalu zatruta czadem, itd). Do czego zmierzam..Większość bohaterów była w szpitalu - jako pacjenci albo jako odwiedzający. SCeny się zmieniały i miałam dokładnie to samo ważenie. Te wszystkie postaci, zaczęły wyglądać jak oderwane cząstki od jakiejś większej całości- np osoba, osobowość jak wspomniałeś; bądź jedna całość (osobowość) będącą w różnych stuacjach tego samgo typu, jednak trochę różniących się reakcją lub sama sytuacja...
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Twin Peaks - Ogniu Krocz Ze Mną Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 3 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin