Forum www.lynchland.eu Strona Główna www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Symbolizm w "Miasteczku Twin Peaks" - film oraz se
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14, 15, 16  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Twin Peaks - Ogniu Krocz Ze Mną
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 22:14, 12 Maj 2007    Temat postu:

Introverder napisał:
Co do Twoich "scenariuszy zdarzeń" - a propos pierwszego mam pytanie: Jak mogą znaleźć ich ciała, skoro obydwoje wychodzą z tych "rękoczynów" bez szwanku? Może masz na myśli, że po prostu sprzeczając się w hotelu - bo może Dale udał się tak naprawdę do hotelu Great Northern - zachowywali się tak głośno, że zwrócili swoją awanturą uwagę innych lokatorów(?) Dale zranił ją - nie zdążył zabić, sam zaś już w pełni przeistoczył się w to, przed czym starał się uciec.. Bo jak już ustaliliśmy - a przynajmniej ja na razie - Chaty to miejsca symboliczne, a nie realne miejsca, gdzieś tam w środku lasu.


No nie chodziło mi przecież o martwe ciała - raczej o to, że znaleziono ich w określonym stanie. Szczerze mówiąc w pierwszym scenariuszu chodziło mi raczej o pewną bardzo prostą rzecz. Cooper dostrzega, że Annie się podoba i że może ją w związku z tym łatwo stracić. Dlatego nakłania ją do pozostania metodami Leo Johnsona. Wink No i trochę się chłop zagalopował. Wink A kiedy się opamiętał nie mógł spojrzeć prawdzie w oczy, że jest zdolny do podobnych rzeczy, więc zaczął uciekać.

Oczywiście scenariusz nr 1 ma parę wad - po pierwsze, jak wyjaśnić, że Truman i Andy czekają na Coopera? Czyżby jakaś męska solidarność "tutejszych"? Po drugie - chyba to nieco za prymitywn rozwiązanie jak na Lyncha.

Tak w ogóle nie przywiązuję tutaj specjalnie wagi do wybrania konkretnego scenariusza realnych zdarzeń, bo po prostu w tym filmie nie ma na to odpowiedzi. Gotów jestem uznać każdy, który będzie wychodził od kilku podstawowych przesłanek:

1. Windom Earle jest postacią bardziej symboliczną niż realną. Tu dopuszczam kilka możliwości:
a) nikogo takiego nie było w Twin Peaks, to wyłącznie projekcja wyobraźni Coopera
b) jeśli nawet ktoś taki był, to ów osobnik nie posiadał wcale tych demonicznych cech - owa złośliwość i zawziętość to cechy przypisane mu przez Coopera.
c) Windom Earl to uosobienie wszelkich przeciwności jakie spotykają Coopera - trudności w życiu zawodowym jak i prywatnym. Jeśli chodzi o życie zawodowe - śledztwa w sprawie kolejnych przestępstw go przerastają (nie potrafi już tak łatwo rozgryźć przestępców), jeśli chodzi o życie prywatne - kłopoty miłosne i prawdopodobnie jakiś konkurent o względy Annie.

2. Rzeczywistym powodem zdarzeń w chatach jest kryzys związku Dale - Annie. Uznaję, że Annie jest jednak postacią poniekąd realną, przychylając się do Twojej sugestii Introverder, że oglądamy ją oczami Coopera, który nakłada sobie na tę dziewczynę obraz Caroline. (Świadczą o tym momenty dezorientacji co do tożsamości Annie/Caroline w chacie.)

3. Motyw porwania w trakcie wyborów miss jest mocno naciągany. W rzeczywistości musiało to nieco inaczej wyglądać. Nie bez powodu to właśnie po tym zdarzeniu niektórzy bohaterowie przypominają sobie, kim tak właściwie są (sytuacja Mike-Nadine-Ed-Norma). To jest symboliczny moment, w którym kończą się bajki i złudzenia i czas stawić czoła prawdzie!!! Dotyczy to również Coopera - on też może sobie coś uświadomić na temat jego i Annie.

4. Pamiętajmy, że w czarnej chacie wszystko jest na odwrót! I chyba nie chodzi tylko o to, że jest odwrotnie niż w białej chacie. To jest raczej jakaś wskazówka. Co musi być jeszcze na odwrót? Otóż nie może być tak, że Cooper wykazuje się szlachetnością by w "nagrodę" zostać zastąpionym przez doppelgangera. (To jest ewidentnie bez sensu - dokładnie, jak mafia w osobliwy sposób pouczająca "niecierpliwego kierowcę" o przepisach drogowych w LH) A zatem to co na prawdę w tym momencie robi nie może być szlachetne - musi być niejako odwróceniem tego, co widzimy na ekranie. Oddanie duszy Windomowi musi się wiązać z decyzją by uczynić coś wątpliwego moralnie.

5. BOB "działa" wyłącznie jako człowiek. Tzn. jeżeli BOB kogoś zabija to znaczy, że ktoś realny zabija. Kto mógł zabić w tym wypadku? Chyba tylko Cooper. Oczywiście scena zabójstwa Windoma może mieć charakter wyłącznie symboliczny. Może chodzić tu o to, że Dale próbując pozbyć się swoich obecnych kłopotów, które są symbolizowane przez Windoma, zaczyna działać jak bestia - BOB.

6. Cokolwiek się stało musi pozostawać w związku z miłością, zazdrością i strachem. Zatem przyjmuję, że motywem działań Coopera, jakiekolwiek by one się nie okazały, była nie do końca chyba spełniona miłość, zazdrość o Annie i strach przed jej utratą.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 22:34, 12 Maj 2007    Temat postu: Re: -

Introverder napisał:
Bym zapomniał, moim zdaniem o ile od biedy można jeszcze założyć, że bycie ze sobą Annie oraz Cooperowi nie jest pisane - ale nie dlatego, że mają różne cele. Chyba, że mi je podasz i odpowiednio opiszesz... Bo wg mnie wynika to po prostu z tego o czym już pisałem - z ciężaru/bagażu doświadczeń życiowych obojga z nich.


Zgodzisz się, że Cooper chce sobie osiąść w Twin Peaks, założyć tu rodzinę etc? W moim przekonaniu wiele scen w filmie, o których wspominałem w poprzednich postach, o tym właśnie świadczy. Kim jest zatem w jego oczach Annie? Idealną kandydatką na żonę!

Jaką deklarację słyszymy z ust Annie? Że chciałaby nadrobić to, co straciła z życia przebywając w klasztorze. A co niby miała stracić? Chyba nie życie jako kura domowa gotująca obiadki dla Dale'a, nieprawdaż? Raczej chodzi o życie towarzyskie, romanse, może również podróże po świecie itp.

I co - czy to mało jak na konflikt interesów? Problem w tym, że Annie jako osoba życiowo niedoświadczona w momencie, gdy poznaje Dale'a nie wie jeszcze, czego chce, bo po prostu jeszcze nie skosztowała życia. Ale wybory na miss TP dostarczają jej takiej okazji. Dlatego właśnie Olbrzym za wczasu ostrzega Coopera, by nie namawiał jej do uczestnictwa w tej imprezie.

Introverder napisał:
Z kolei minusem Twojej teorii "Cooper-Earle" jest to, że spłaszcza to obraz całości, stawiając na pierwszym miejscu Coopera i jego rozterki, a czy tak naprawdę one są najważniejsze, a wszystko inne wobec tego to jedynie tło/"przygrywka" do tego co dzieje się w umyśle Coopera Question (przygląda się bacznie).


Ja postawiłem tę hipotezę wyłącznie na próbę, bo uważam, że konfrontacja z nią dobrze pobudza szare komórki. Teraz się bardziej przychylam do zdania, że Earle to dla Coopera symbol przeciwności jakie napotyka na swojej drodze.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Sob 23:53, 12 Maj 2007    Temat postu: -

Prawdziwek napisał:

Cytat:
3. Motyw porwania w trakcie wyborów miss jest mocno naciągany. W rzeczywistości musiało to nieco inaczej wyglądać. Nie bez powodu to właśnie po tym zdarzeniu niektórzy bohaterowie przypominają sobie, kim tak właściwie są (sytuacja Mike-Nadine-Ed-Norma). To jest symboliczny moment, w którym kończą się bajki i złudzenia i czas stawić czoła prawdzie!!! Dotyczy to również Coopera - on też może sobie coś uświadomić na temat jego i Annie.


W związku z tym mam pytanie - czy w takim razie "machanie rękami" i gestykulacja Olbrzyma, kiedy Cooper proponuje Annie wziąć udział w wyborach Miss jest PRZESTROGĄ dla Dale'a przed wiązaniem się Question Wg mnie całe wybory są jakieś oderwane od rzeczywistości- sekretarka tańczy i wywija "fikołki". Prawdziwy ojciec Donny przychodzi powiedzieć jej prawdę - wszystko sypie się jak domek z kart i to w wielu rodzinach., w tym samym czasie, więc niejako rozumiem i widzę Twoje spojrzenie na tą kwestię, ale to tylko utwierdza mnie w tym, że inne zdarzenia są jedynie przygrywką do tego co dzieje się w głowie Coopera i jego stanów psychicznych, a w związku z tym projekcji jego chorego umysłu (mam już dość powodów, żeby tak twierdzić).


Kto przetrwał? Major Briggs i ogólnie jego rodzina - im wspólnie (jeśli dobrze pamiętam) ujawniła się jakaś forma Białej Chatki. Może dlatego, że jako nieliczni stąpali "twardo po ziemi" i nie byli zaangażowani w żadne "machlojki"/przekręty czy też nie prowadzili drugiego życia - na tle reszty stanowili po prostu przykładne i autentycznie szczęśliwe/zgodne małzeństwo/rodzinę (koniec końców major godzi się z synem, ten rozumie, że Shelly jest tym diamentem w jego oku, którego powinien skrzętnie pilnować by jej nie stracić, a Shelly jest prostą dziewczyną, pragnącą uporządkowanego życia jak rodzice Bobby'ego). Widzę to też tak major Briggs został poddany próbom wierności zasad, które wyznawał i on w odróżnieniu od Coopera "zdał" swój życiowy sprawdzian/egzamin, jako osoba o stałych/niezmiennych poglądach..


Cytat:
5. BOB "działa" wyłącznie jako człowiek. Tzn. jeżeli BOB kogoś zabija to znaczy, że ktoś realny zabija. Kto mógł zabić w tym wypadku? Chyba tylko Cooper. Oczywiście scena zabójstwa Windoma może mieć charakter wyłącznie symboliczny. Może chodzić tu o to, że Dale próbując pozbyć się swoich obecnych kłopotów, które są symbolizowane przez Windoma, zaczyna działać jak bestia - BOB.
- Cooper-morderca.

Żałuję, że Lynch tak to uprościł. Pokpił sobie dla mnie ten ostatni odcinek, nie wyjaśniając wielu istotnych kwestii, może dlatego chciał to niejako "naprawić" robiąc film.

A pamiętasz tą kwestię, gdy zaginiony agent - Phillip Jeffries (w jego postać wcielił się David Bowie) pojawia się i od razu zwraca baczną uwagę na Coopera i mówi najpierw: "Well.. I'm not going talk about Judy. In fact we are not going talk about Judy at all. We are gonna keep her out of it" (mówiąc to wyraźnie daje do zrozumienia, że adresuje te słowa do Coopera, jak gdyby chciał powiedzieć coś co Dale'a obciąży, a Cooper w tym czasie zdaje się udawać, że nie wie o co chodzi, ale jest panicznie przestraszony i prosi Gordona, żeby "coś zrobił"). O co tu chodzi Question

Przebudowania wymaga również interpretacja pierścienia z "FWWM". Czego symbolem w końcu jest ten pierścień Question

Ale wracając do serialu:

EUREKA - Mam nową myśl:

- pozwól, że teraz ja postawię własną tezę: A co jeśli nigdy nie było żadnej Annie Question A jest ona jedynie symbolem/zwiastunem szaleństwa Coopa(?) Razz Laughing Cool Twisted Evil Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Nie 0:04, 13 Maj 2007    Temat postu: -

Prawdziwek napisał:

Cytat:
Zgodzisz się, że Cooper chce sobie osiąść w Twin Peaks, założyć tu rodzinę etc? W moim przekonaniu wiele scen w filmie, o których wspominałem w poprzednich postach, o tym właśnie świadczy. Kim jest zatem w jego oczach Annie? Idealną kandydatką na żonę!

Jaką deklarację słyszymy z ust Annie? Że chciałaby nadrobić to, co straciła z życia przebywając w klasztorze. A co niby miała stracić? Chyba nie życie jako kura domowa gotująca obiadki dla Dale'a, nieprawdaż? Raczej chodzi o życie towarzyskie, romanse, może również podróże po świecie itp.

I co - czy to mało jak na konflikt interesów? Problem w tym, że Annie jako osoba życiowo niedoświadczona w momencie, gdy poznaje Dale'a nie wie jeszcze, czego chce, bo po prostu jeszcze nie skosztowała życia. Ale wybory na miss TP dostarczają jej takiej okazji. Dlatego właśnie Olbrzym za wczasu ostrzega Coopera, by nie namawiał jej do uczestnictwa w tej imprezie.



Nadinterpretacje... Widzę, że coraz dalej sięgasz coraz bardziej odległe jest to od tego, w jaki sposób pewne rzeczy zostały przedstawione na ekraine. W ogóle wersja z tym kochankiem i wstawienie w miejsce Windoma - Coopera jest b. wątpliwa. Po prostu ciężko mi uwierzyć, że Dale byłby w stanie w taki sposób obchodzić się z Annie jak Windom-Coop w scenie w lesie.

Podoba mi się jej przewrotność (Twojej "teorii Coop-Earle"), ale po dłuższym czasie zdaje się pełnić funkcję tzw. "ciekawostki". Przecież Annie nie dała ani razu odczuć Dale'owi, że "nie chce" jego. A co do wyborów miss - startuje w nich za namową Coopera. Trudno posądzać go z kolei przy tej okazji o perfidne użycie jej, żeby wytłumaczyć sobie ostateczne uwolnienie się od niej i sprawienie, że ta już do niego nie wróci (zaznawszy jak to już powiedziałeś odrobinę "wielkiego świata"). Nie trzyma się to kupy.

Dla mnie Annie - o ile istniała, bo przeczy temu np. jej "idealny" charakter, podobieństwo do "cooperowskich" wzorców czy czas pojawienia się (wraz z "powrotem" Windoma Earle'a). Jej przeciwieństwem jest naturalnie Earle, który uosabia wszystko co najgorsze, a wobec tego również nie jest wiarygodną postacią, jeśli idzie o faktyczne jej istnienie.

Wracając do Annie = Coopera Annie wydaje się męskim odbiciem Coopera, okres przebywania w zakonie można przyrównać do okresu, w którym Cooper "dochodził do siebie" po utracie Caroline (niezależnie od tego czy ją zabił, czy nie).

Nie wiem czy sam Lynch ma jedną, własną wersję interpretacyjną swego dzieła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 2:14, 13 Maj 2007    Temat postu:

Wybacz Introverder, ale jakoś nie za bardzo rozumiem Twojego ostatniego postu.

Wklejasz fragment, w którym wygłaszam pewne spostrzeżenia dotyczące relacji Cooper - Annie na podstawie konkretnych scen i konkretnych słów, które padają w dialogach w filmie. (Czy mam jeszcze podać numery odcinków i minuty, w których padają?) I piszesz akurat pod nim, że to są nadinterpretacje, po czym zaczynasz mówić o dawno zarzuconej przeze mnie teorii Cooper=Earle. A zatem pytam: do czego tak właściwie mam odnieść Twój zarzut?

Jeszcze raz mówię: Windom symbolizuje dla mnie w obecnej interpretacji wszelkie możliwe problemy Coopera. Można podstawiać zamiast niego różne domysły na temat tego, co w danym momencie stanowi dla Dale'a przeciwność. W ostateczności Windom przybiera formę tego, który ma zagrozić jego miłości. Sceny porwania traktuję jako nierealne - również przepychanka słowna między Annie a Earlem to tylko wymysł Coopera, który stara się usprawiedliwić Annie (przypomnij sobie dla analogii jak Fred/Pete usprawiedliwia postępowanie Rene/Alice w LH - scena ze striptizem wykonanym pod lufą pistoletu). Taka myśl jest zresztą zgodna z ogólnym wyobrażeniem Coopera o tym, że Annie została porwana. O tym, że sprawy się mają nieco inaczej Cooper uświadamia sobie (i to chyba wciąż nie do końca) w czasie wizyty w chatach.

Ja dostrzegam natomiast zasadniczą słabość Twojej koncepcji "Annie jako wyobrażenie Coopera" - BRAK MOTYWU. Nie bardzo wiadomo co niby miałoby spowodować, że Cooper roi sobie różne rzeczy akurat w tym właśnie momencie. Nie wiadomo co niby miałoby go popchnąć do złożenia wizyty w chatach. Jeżeli pragniesz stworzyć interpretację psychologiczną, to wyjaśnienie zachowania w kategoriach motywów musi pełnić w nim centralną rolę. Jakieś realne zdarzenie musi stanowić bodziec wywołujący odpowiednią reakcję - a jeśli nie jest to realnie istniejąca kobieta, to ja się pytam co?

Ja nie potrafię jasno określić, co się stało w "realnym" świecie. (Nie wiem też, czy sam autor byłby w stanie to powiedzieć.) Ale dla interpretacji psychologicznej to nie ma aż tak wielkiego znaczenia - liczy się to, że mogę podać prawdopodobne motywy Coopera i odpowiedzieć na niektóre pytania dotyczące tego, dlaczego pewne wydarzenia (których realnych odpowiedników nie jestem w stanie jednoznacznie określić) Dale przedstawia sobie właśnie w taki a nie inny sposób. Dopuszczam nawet możliwość, że Annie w ogóle nie odchodzi od Coopera, ale ten po prostu widzi jakieś urojone zagrożenia dla swojej miłości. Nie jest to aż tak istotne - bo treść filmu akurat w tym momencie dotyczy tego, co się dzieje w jego głowie, a nie tego, co się dzieje w świecie zewnętrznym.

Co konkretnie widzimy na ekranie? To, że Cooper boi się utraty Annie, że nakłada mu się na Annie obraz Caroline, że deklaruje, iż odda za nią duszę swojemu najgorszemu (wyimaginowanemu zapewne) wrogowi. Widzimy także, że ów wróg tej duszy nie otrzymuje, zostaje usunięty przez BOBa, który to właśnie zamiast Windoma zdaje się kraść Dale'owi duszę. Mnie to idealnie pasuje do portretu psychologicznego osoby szaleńczo zakochanej. Sama miłość wydaje się czymś dobrym, dlatego właśnie widz skłonny jest wierzyć w szlachetność intencji Dale'a, gdy zmierza do chat, a nawet w momencie, gdy deklaruje, że odda za Annie duszę. Ale to co się dzieje później - scena z doppelgangerem i z lustrem wprowadzają dysonans. Mamy poczucie, że coś tu nie gra, że tak być nie mogło. To skłania mnie do reinterpretacji zdarzeń: stan zakochania ma przecież również i negatywne strony - może w ekstremalnych sytuacjach wywołać zazdrość, strach, agresję itp. Zatem domniemuję, że Cooper musiał okazać przynajmniej jedną z tych cech, a prawdopodobnie wszystkie na raz.

Jaki był realny przebieg zdarzeń? Oczywiście lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć, ale, jak już wspomniałem, dla psychologicznej interpretacji najważniejsze są motywy, uczucia, czy też popędy, które kierują bohaterem. A te zostały określone i to uważam za największy sukces mojej interpretacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 2:41, 13 Maj 2007    Temat postu:

Postać Windoma Earla nasuwa mi nieodparte skojarzenie z matką Luli z "Dzikości serca". (Te filmy powstawały przecież w tym samym czasie!!!) Ona też jest zbyt potworna na to, aby jej wszelkie działania i zachowania traktować jako realne. Zdaje się też źródłem wszystkich nieszczęść bohaterów, ale jak się temu bliżej przyjrzeć - to wszystko nie trzyma się kupy. Korzystanie z usług mafii, jakiś perfidny i wymyślny zarazem spisek mający na celu wsadzenie Sailora znów do więzienia - to przecież jakaś farsa! W jednej z ostatnich scen widzimy natomiast zamiast demonicznej czarownicy zrozpaczoną alkoholiczkę.

Mam wrażenie, że pod koniec serial Twin Peaks zmierza w podobnym kierunku. Fabuła przestaje mieć sens na jakiejkolwiek płaszczyźnie (także i symbolicznej) i dlatego należy domniemywać, że przedstawia czyjeś fałszywe wyobrażenia. Z resztą autorzy sami jakby lojalnie sugerują, że teraz gra będzie się toczyć w nieco innych wymiarach niż do tej pory!

Postrzegam więc serial Twin Peaks w sposób ewolucyjny. Pierwsze odcinki i pilot zdają się być kontynuacją pewnych myśli z "Blue Velvet" - które dotyczą najogólniej rzecz mówiąc różnych aspektów życia w małych miasteczkach. Cooper jako "obcy" odkrywa przed nami różne tajemnice. W środku serial zaczyna żyć jakby własnym życiem, by pod koniec skupić się na postaci Coopera i zbliżyć się w środkach właśnie do "Dzikości serca".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Nie 3:15, 13 Maj 2007    Temat postu: -

Prawdziwek napisał:

Cytat:
Wybacz Introverder, ale jakoś nie za bardzo rozumiem Twojego ostatniego postu.

Wklejasz fragment, w którym wygłaszam pewne spostrzeżenia dotyczące relacji Cooper - Annie na podstawie konkretnych scen i konkretnych słów, które padają w dialogach w filmie. (Czy mam jeszcze podać numery odcinków i minuty, w których padają?) I piszesz akurat pod nim, że to są nadinterpretacje, po czym zaczynasz mówić o dawno zarzuconej przeze mnie teorii Cooper=Earle. A zatem pytam: do czego tak właściwie mam odnieść Twój zarzut?

Jeszcze raz mówię: Windom symbolizuje dla mnie w obecnej interpretacji wszelkie możliwe problemy Coopera.


Po prostu inaczej postrzegam relację Cooper-Annie (przesadziłem pisząc "nadinterpretacje", bo nie mam na celu podważać Twoich teorii czy już tym bardziej Cię ośmieszać - równie dobrze wszystko to o czym mówimy, a co tyczy się ostatniego odcinka można nazwać jedną wielką nadinterpretacją). Wyjaśniłem dlaczego tak myślę. Obydwoje są samotni - w pewnym sensie oczywiście (szczególnie Annie), przeżyli traumę i postrzegają świat na swój własny, "specyficzny" sposób. Zostali zranieni i nie widzę powodu ani realnego konkurenta/kandydata, który miałby uwieść Annie.

[Wtrącenie:Ja to widzę tak - różne koncepcje (a raczej ich fragmenty) pozwalają wytłumaczyć pewne sceny w filmie, ale jakby tą samą "matrycą" nie można wyjaśnić innych scen. Nie pamiętam już dokładnych kwestii - wybacz nie mam takiej pamięci, ale Annie jest nawet bardziej otwarta względem Coopera niż on sam, który się waha. Nie przypominam sobie (już to pisałem) żadnej sceny, w której Cooper zwierza się Annie o Caroline i Windomie Earle'u.]

Z drugiej zaś strony tłumaczenie Windom = Cooper wydaje się dobre, jeśli rozpatruje się wydarzenia rozgrywające się w obu Chatach oraz tłumaczy fakt uprowadzenia - jako metafory do wydarzeń rozgrywających się w rzeczywistości, a które zostały nam widzom pokazane w formie symboli. Z tym, że Windom jest tutaj potencjalnym zagrożeniem, czyli rywalem Coopera, który uwodzi Annie, a przynajmniej tak to widzi Cooper i stąd rodzi się awantura. Więc jeśli słowo "przeszkoda" traktujesz jak słowo "konkurent" dla Annie, to zgoda.


Cytat:
Jaką deklarację słyszymy z ust Annie? Że chciałaby nadrobić to, co straciła z życia przebywając w klasztorze. A co niby miała stracić? Chyba nie życie jako kura domowa gotująca obiadki dla Dale'a, nieprawdaż? Raczej chodzi o życie towarzyskie, romanse, może również podróże po świecie itp.


A teraz wyjaśniam czemu użyłem słowa "nadinterpretacja", bo jesteś tak cholernie pewny wszystkiego co piszesz, że zdajesz się wiedzieć wszystko, co dana postać miała na myśli mówiąc coś... Tak się składa, że pamiętam te słowa. Dla mnie NADINTERPRETACJĄ jest twierdzenie, że Annie nie chciałaby być z Cooperem, zostac w Twin Peaks i wieść spokojne i szczęśliwe życie razem. Tak naprawdę to Coop jest tu przeszkodą - to on się waha, to on zdaje się nie być gotowy do nowego związku. Z drugiej zaś strony przeczy temu nowa interpretacja wydarzeń z obu Chat - to że Annie staje się "ubezwłasnowolniona" jest dla mnie symbolem jej uwiedzenia.

Po prostu denerwuje mnie, że tak bardzo jesteś pewny co do swoich racji. Ja przyznaję się szczerze, że "kluczę" i ciągle szukam odpowiedzi na wiele pytań. Nie przyjmuję nic na wiarę i nie muszę się zgadzać z Tobą - tym bardziej, że mam swoje hipotezy, które potrafię odpowiednio uargumentować.

Co do przykładów, które podałeś. Jeśli się da, postaram się obejrzeć(jeszcze raz) wspomniane dzieła, żeby zrozumieć Twój punkt widzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Nie 3:35, 13 Maj 2007    Temat postu: -

Prawdziwek napisał:

Cytat:
Jeszcze raz mówię: Windom symbolizuje dla mnie w obecnej interpretacji wszelkie możliwe problemy Coopera. Można podstawiać zamiast niego różne domysły na temat tego, co w danym momencie stanowi dla Dale'a przeciwność. W ostateczności Windom przybiera formę tego, który ma zagrozić jego miłości. Sceny porwania traktuję jako nierealne - również przepychanka słowna między Annie a Earlem to tylko wymysł Coopera, który stara się usprawiedliwić Annie (przypomnij sobie dla analogii jak Fred/Pete usprawiedliwia postępowanie Rene/Alice w LH - scena ze striptizem wykonanym pod lufą pistoletu). Taka myśl jest zresztą zgodna z ogólnym wyobrażeniem Coopera o tym, że Annie została porwana. O tym, że sprawy się mają nieco inaczej Cooper uświadamia sobie (i to chyba wciąż nie do końca) w czasie wizyty w chatach.


Tylko kto miałby być tym kochankiem Annie. Skoro nie został on przedstawiony jest on wg mnie "urojony" przez Dale'a albo sam fakt, kto to jest, nie jest istotny i został wobec tego pominięty. To pierwsze potwierdza to, że Annie przecież nie należała do tych "puszczalskich", co z pierwszym lepszym pójdzie, bo jej obieca "złote góry", chyba że logika myślenia kobiet jest jeszcze bardziej pokrętna niż myślę Razz Rolling Eyes . W każdym razie jeśli ucieczka Annie jest urojona, to również wybory miss takież same są. No bo cała ta ich otoczka i oprawa wskazuje na pewną umowność tych wydarzeń, których nie należy odbierać dosłownie tak jak to widać na ekranie. I pytanie podstawowe: Gdzie masz dowód na zdradę Annie Question (pytanie to wynika z poczynionych wcześniej przeze mnie uwag)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Nie 4:12, 13 Maj 2007    Temat postu: -

Prawdziwek napisał:

Cytat:
Ja dostrzegam natomiast zasadniczą słabość Twojej koncepcji "Annie jako wyobrażenie Coopera" - BRAK MOTYWU. Nie bardzo wiadomo co niby miałoby spowodować, że Cooper roi sobie różne rzeczy akurat w tym właśnie momencie. Nie wiadomo co niby miałoby go popchnąć do złożenia wizyty w chatach. Jeżeli pragniesz stworzyć interpretację psychologiczną, to wyjaśnienie zachowania w kategoriach motywów musi pełnić w nim centralną rolę. Jakieś realne zdarzenie musi stanowić bodziec wywołujący odpowiednią reakcję - a jeśli nie jest to realnie istniejąca kobieta, to ja się pytam co?


Po pierwsze to jest jedynie luźno rzucony pomysł, rozpatruję to w kategorii motywu, który wynika z faktu determinizmu naszych doświadczeń życiowych na nasze dalsze losy, przynajmniej odwołując się do tej znanej koncepcji/oklepanej bądź co bądź. I tak: po prostu Cooper przyjeżdżając do Twin Peaks i "zapuszczając w nim korzenie" pragnął uciec/ zostawić za sobą swoją przeszłość, ale w wyniku prowadzonego śledztwa następuje u niego bolesne przypomnienie traumy, jaką przeżył, kiedy Caroline zdradziła go dla Earle'a. Stąd ta maska, ten list od Earle'a, czy osobiste rzeczy, które przysłał mu rzekomo Windom - są to nawracające wspomnienia, które tak usilnie starał się wyprzeć ze swojej świadomości - osób Earle'a (który faktycznie mógł nigdy nie istnieć) oraz Caroline. Może Earle pojawił się w świadomości Coopera dopiero, kiedy Dale dokonał aktu zabójstwa kochanka Caroline, która była tego świadkiem i również poniosła śmierć na miejscu (tłumaczy to wyjaśniające wiele odwrócenie ról, Coop przeistacza się z męża, w kochanka jego żony, który został zabity, dzięki czemu udaje mu się zatuszować sprawę i to on jest tym, któremu udaje się "udać" chorobę psychicznę a nastepnie taką przerobioną wersję-bajeczkę sprzedać niczego nie podejrzewającemu Cooperowi). Wydaje się, że Dale był jedyną osobą, która słyszała słowa BOB-a/Lelanda mówiącego o "słabości do noży" Twisted Evil Cool Laughing . Dokończę ew. kiedy indziej, za późno jest, żeby pozbierać myśli do kupy (...)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie 15:42, 13 Maj 2007    Temat postu:

Wiesz co Introverder - interpretacje, których dokonujemy w tej chwili z założenia wykraczają poza to, co można zobaczyć w filmie. Obie są swego rodzaju "teoriami błędu" tzn. traktujemy pewne elementy fabuły jako czyjeś w dużym stopniu fałszywe wyobrażenia na temat tego, co się dzieje dookoła. A zatem zarzut nadinterpretacji jest w tym miejscu trochę dziwny - jeśli godzimy się na "teorię błędu" to siłą rzeczy musimy coś dopowiedzieć. Ja naprawdę bardzo się staram, aby znaleźć pewne odniesienia dla tych dopowiedzeń w samym filmie.

W moim przekonaniu pytanie o dowód na zdradę Annie jest chybione. Dlatego, że z fabuły, która przypomnijmy wedle obu naszych interpretacji jest projekcją wyobrażeń Coopera, wynika, że Dale nie bardzo dopuszcza do siebie nawet taką myśl. Nie widzimy zdrady Annie, bo i sam Cooper tego nie widzi. On wydaje się przynajmniej do pewnego momentu szczerze przekonany o porwaniu i nam widzom też się taką bajeczkę wmawia. Mówiąc krótko: Jeżeli to wszystko, co widzimy, jest tylko wyobrażeniem, to trudno szukać tu twardych dowodów na cokolwiek.

Moja preferencja dla mojej własnej interpretacji bierze się poniekąd z mojego bardziej ogólnego poglądu na filmografię Lyncha. Otóż w zdecydowanej większości filmów widać wyraźnie, że lawina zdarzeń zapoczątkowana jest przez jakieś uczucie do konkretnej osoby (miłość, pożądanie, zazdrość itp.). Wygląda na to, że Lyncha uparcie drąży te tematy w prawie wszystkich swoich dziełach. Stąd przez analogię wnioskuję, że w TP jest zapewne podobnie.

Widzę również drugi motyw pojawiający się, co prawda tylko w kilku filmach - kreowanie fałszywego wizerunku osoby, do której dana jednostka żywi owe uczucia, popędy etc. (vide: LH i MD). Przyjmuję zatem obecnie następujący punkt widzenia: Annie odpowiada jakaś postać w rzeczywistości, dokładnie na tej samej zasadzie jak Rene czy Camila są rzeczywistymi osobami. To znaczy one wszystkie istnieją, ale tak naprawdę wiemy o nich na tyle mało, że nie sposób na tej podstawie dokonać charakterystyki tych postaci. Wiemy tylko to, jak te osoby postrzega w danym momencie bohater/bohaterka i możemy się domyślać, że wyobrażenia te są w dużej mierze przesadzone.

Proponuję do tego wszystkiego podejść życiowo - z reguły nasze wyobrażenia nawet te niewłaściwe dotyczą jakiś realnych obiektów i są fałszywe tylko po części. Dlatego widzę to tak: fakt - Annie istnieje, ale już nieprawda, że jest dokładnym odbiciem Dale'a. (Tu mamy do czynienia z powszecnie znanym mechanizmem projekcji własnych pragnień na drugą osobę). Fakt, że Dale traci Annie, ale już porwanie jest urojone. (Tu widzimy również typowe zjawisko - zwalanie własnych niepowodzeń na jakieś czynniki obiektywne) Scena oporu Annie przed Windomem to próba jej usprawiedliwienia. (Cooper nie jest w stanie pojąć tego, aby taka osoba jak Annie mogła chcieć odejść, a zatem wyobraża sobie, że została do tego zmuszona - to też jest mechanizm powszechnie znany.) Nałożenie się tych wszystkich mechanizmów na raz powoduje wytworzenie się takiego "Lynchowskiego" świata wewnętrznego - obfitującego w niespójności a momentami wręcz groteskowego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Nie 22:33, 13 Maj 2007    Temat postu: -

Po pierwsze: osobiście - jesteś b. mądrą osobą Prawdziwku i teraz dostrzegam, że ta mądrość nie jest na pokaz. Przyznam, że początkowo zastanawiałem się (oczywiście nie powątpiewając w Twoje zdolności intelektualne) na ile wiesz - "szpanujesz".

Teraz kiedy czytam Cię od dawna mogę powiedzieć, że lubię Cię, a przynajmniej za to, że piszesz co myślisz, ale nie ma w tym elementu przechwalania się. Wybacz, ale na samym początku, kiedy się pojawiłeś nie byłem tego pewny. Ale myślę, że to zrozumiałe - w końcu mówi się, że nieraz i życia nie starczy, żeby kogoś poznać. W ogóle życie kreuje różne dziwne sytuacje i mogę to odnieść do syt. damsko-męskich: przykładowo mąż zostawia żonę po 25 latach małżeństwa "tak po prostu", nawet bez pozostawienia żadnej informacji, umywa ręce, a niby nic na to nie wskazywało. Wg mnie jest to dowód, że ludzie niekiedy żyjąc nawet na co dzień ze sobą, w ogóle się nie znają i nie mają pojęcia o tym, co "siedzi" w głowie drugiej osoby. I to nie jest urojony przykład, wystarczy, że powiem, że jest to osoba, z którą miałem styczność... Oczywiście druga strona może powiedzieć odwrotnie (jej zdania nie znam, ale fakt pozostaje faktem), a 25 lat zapodałem przykładowo - nie ma to tak naprawdę znaczenia, ma podkreślać jedynie, że to b. dłuugo..

Jesteś dla mnie swego rodzaju drogowskazem (siłą rzeczy) po świecie Lyncha i za to Ci jestem wdzięczny.

A teraz już "na temat" (nie lubię długo "słodzić" Razz - wyrównuję to sobie sporymi ilościami gorzkiej czekolady, aby zachować równowagę Wink ):

widzę, że sprawa "trzymania pod kluczem" Leo przez Windoma Earle'a nie należy traktować w ogóle na zasadzie czegoś, co w ogóle miało miejsce. To samo w tym momencie można powiedzieć o wielu innych rzeczach - seria morderstw dokonana przez Windoma Earle'a w takim razie czyją jest sprawką Question Jeśli Windoma Earle'a nie ma, to przez kogo Question Przecież Cooper im tego nie zrobił.. Jakiś inny szaleniec Question Przyznam, że widzę tu SAME niejasności. Albo z kim Cooper grał w "specjalną" odmianę szachów Question Bo to trzeba jakoś wyjaśnić, żeby wszystko miało ręce i nogi. Chyba, że założymy, iż od początku główny "nacisk" w znaczeniu na fabułę mają stany Coopera, a reszta jest "przygrywką" - czymś co mogło, ale nie musiało się zdarzyć..

Teraz coś innego:

- jeśli Cooper podkreśla, że jego mentorem od kiedy pamięta był Windom Earle, znaczy to, że Windom Earle istniał, z tym, że potem Cooper wszystko zwalił "na niego". Caroline mogła być rzeczywiście świadkiem, którego mieli ochraniać, a że Cooper i Earle się zakochali w niej równocześnie, a ta wybrała Windoma - ten (Dale) ją zabił. A od wtedy po prostu tak jak już mówiłeś Earle istniał jedynie jako "goniące Coopera" wyrzuty sumienia. Oczywiście jest to kolejna modyfikacja/wariacja dotychczasowych teorii (na dodatek nie tłumacząca aspektu, skąd się wzięła obrączka na reku Coopera), ale podaję ją jako coś nowego.. Pozwól jednak, że ten aspekt na razie pozostawię, bo głowa mi już "pęka" od "maglowania" tego wątku.. Albo Cooper ożeniony był z kimś innym jeszcze - to wyjaśnia ten pierścionek (np. z niejaką Judy Razz Razz ), a potem po prostu dostał zadanie koronnego świadka, którym była Caroline - a że jego partnerem był Windom obaj je dostali. Cooper zwariował - a raczej upozorował szaleństwo, żeby jakoś "wygrzebać się" z wielkiej traumy i życiowego rozczarowania, ale nie wyleczył się w pełni (albo nie chciał się w pełni wyleczyć), więc "powołał"/"odrodził" na nowo osobę Windoma Earle'a, której fikcyjne istnienie poznał w scenie odbierania mu duszy/życia (jedność czasu z rzeczywistością - zabójstwo kochanka) przez BOB-a, czyli przez "Złego Dale'a"/doppelgangera, którego pojawienie się miało symbolizować, że BOB i Zły Cooper to jedna i ta sama osoba.

Pozwól teraz, że na podstawie tego, co wiadomo na podstawie wydarzeń z Chat, odtworzę scenę, która rozegrała się między Annie a Cooperem, w jednym z pokoi hotelowych (i nie był to bynajmniej pokój Coopera). Annie wygrywa wybory miss i jedzie ze swoim kochankiem do "Great Northern" w wiadomym celu. Cooper stoi jak "osowiały" i nie wie przez b. długi czas, co się dzieje. W końcu szybko rusza "w pościg" za nią, śledząc ją i jej kochanka. Widzi (zza rogu obserwując jeden z korytarzy hotelowych) jak Annie i jej kochanek wchodzą do jednego z pokoi. Czeka pewną chwilę - równolegle na ekranie widzimy scenę, która to opisuje - Cooper pijący kawę. Tutaj skorzystam z Twojej interpretacji Prawdziwku: próbuje zachować spokój, ale mu się nie udaje. Po chwili nie wie, co ma myśleć. Ten Karzełek zacierający ręce i odprowiający swoje "kuglarskie" sztuczki jest niczym innym a "wewnętrznym głosem Coopera", który się z niego nabija. Przez długi czas Cooper zachowuje spokój, ale wszystkie sceny jakie następują potem sprawiają, że Cooper traci spokój i przed oczami widzi najważniejsze postaci ze swojego życia - Caroline (nie bez powodu z przymglonymi oczami i wg mnie nie chodzi tu o przynależność do tej czy do tamtej "Chatki"), którą postrzega jako Annie... Jest to niewątpliwie moment, w którym chce uspokoić myśli, ale nie udaje mu się oszukać prawdę, która stopniowo do niego dochodzi. Nie pamiętam już dokładnie kolejności, w jakiej to się dzieje, ale założę się, że potem następują sceny z Cooperem, który krwawi. Tą jego ranę postrzegam bardziej jako "zranione serce". W końcu wchodzi do pokoju i widzi tam Annie oraz kochanka "gruchających jak 2 gołąbki" - odpowiada temu scena, w której Cooper widzi twarz kochanka (wyimaginowanego lub nie) i padają słynne słowa: "I will", które mają znaczyć tyle, że "dla miłości" zabije jego, a potem ją (może scena, w której Annie i Cooper leżą razem w kałuży krwi i z plamami krwi na sobie jest jakby potwierdzeniem tego, iż historia znowu sie powtórzyła, zupełnie tak jakby umysł Coopera mówił mu co ma robić, a on nie miał na to zupełnie wpływu), mógł więc zabić niejako "nieświadomie"/'w afekcie", ale przeczy temu wyrachowanie Coopera zaraz po przebudzeniu się - dobrze wiedział, co chciał zrobić - a tłumaczy ten fakt słynna "ucieczka" "Dobrego Coopera" przed "Złym".

Prawdziwek napisał:

Cytat:
Ja dostrzegam natomiast zasadniczą słabość Twojej koncepcji "Annie jako wyobrażenie Coopera" - BRAK MOTYWU.


Widzę teraz to tak - o czym zresztą piszesz w dalszej części swojej korespondencji - "ta" Annie nie istniała, bo jak sam żeś napisał wygląda ona jak "odbicie Coopera" - słynne "idealizowanie" kogoś na kim nam bardzo zależy. W pewnym sensie żal mi Coopera - przez "kłopoty z kobietami" całe jego życie legło w gruzach. Zastanawiam się z drugiej strony czy wcześniej, czy później nie doszłoby do takiej tragedii, kiedy to zabił Caroline (oczywiście mówię o interpretacji Dale=Windom). Może takie rzeczy siedzą w człowieku i tylko "czekają na odpowiedni moment", żeby "się uwolnić".


Prawdziwek napisał:

Cytat:
Mam wrażenie, że pod koniec serial Twin Peaks zmierza w podobnym kierunku. Fabuła przestaje mieć sens na jakiejkolwiek płaszczyźnie (także i symbolicznej) i dlatego należy domniemywać, że przedstawia czyjeś fałszywe wyobrażenia. Z resztą autorzy sami jakby lojalnie sugerują, że teraz gra będzie się toczyć w nieco innych wymiarach niż do tej pory!


Wiesz co ja Ci powiem - trochę "szkoda", że tak się właśnie stało/dzieje. Wg mnie film od samego początku drugiej serii zmierza w stronę ABSURDU czy nierealności wydarzeń, a wobec tego jego-serialu zrozumienie staje się o wiele trudniejsze - tym bardziej, że sam koniec jest przedstawiony jedynie pod kątem stanów wewnętrznych agenta Coopera, co obdziera film z "podwójnego dna". Wkurza mnie to, bo wygląda na to, że Lynch się bawi z nami widzami i nawet nie do końca stara się wszystko wyjaśnić. Zrobi coś i mówi: "Główcie się nad tym". Wiesz, teoretycznie we wszystkim można znaleźć logikę, ale ostatni odcinek i w ogóle "wątek Windoma Earle'a" to ostre przegięcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Nie 22:46, 13 Maj 2007    Temat postu: -

Aha, teraz jeden krótki/"przerywnikowy" post:

słowa BOB-a/Lelanda:

"Mam słabość do noży, zupełnie jak Ty w Pittsburghu, co nie Coop" (coś takiego wypowiada L. do Coopera) - dowód na to, że to jednak "Cooper=Windom Earle" i że to Dale był "sprawcą" tego najścia, zaś teorii o "nich" z zewnątrz (sprzedawanie bajeczki o najściu "tajemniczych sprawców", w którą uwierzyli i policjanci, i (co można się było spodziewać) lokalni stróże prawa z TP)) jest niczym innym jak wersją zdarzeń Dale'a - tak naprawdę to on wtargnął i upozorował to wszystko, zwalając winę na Windoma. Co myślisz o tym? Tłumaczenie, że był mniej czujny, bo był zakochany brzmi co najmniej naiwnie (ale jak wiedział, że mówi to osobom "niezbyt bystrym" - przykład - szeryf Truman, to Ci mu "uwierzą na słowo").

Pozwól, że w tym miejscu zatrzymam się dłużej, bo pragnę sięgnąć po "pierwotny scenariusz" i szczególnie mam tu na myśli "odpatrzenie" na nowo sceny między Caroline a Cooperem w Chacie oraz scenę przesłuchiwania "Earle'a" przez policjanta. Mam nadzieję, że one potwierdzą mój tok rozumowania.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Nie 23:00, 13 Maj 2007    Temat postu: -

Pamiętasz Prawdziwku, jak dokonywałem "odtworzenia" tego co tak naprawdę działo się w czasie, kiedy Cooper znajdował się w Chatach Question Twisted Evil Otóż znalazłem coś w pierwotnym scenariuszu, co Cię zaciekawi, a co praktycznie pokrywa się z moją wizją - "równoległych/"prawdziwych" wydarzeń Cool Very Happy. Przysięgam, że tego nie czytałem wcześniej, ale zdaje się, że ta scena miała się pojawić w odcinku, ale Lynch z jakiegoś względu z niej zrezygnował - uznał, ją za mało ważną albo... zdradzającą za wiele z elementów fabuły i tego co działo się w obu Chatach - to jest scena, którą jakby dodał do całości "obdarłaby końcówkę" z aury tajemniczości i niedopowiedzenia. Tylko spójrz Exclamation Exclamation Rolling Eyes Laughing Smile Razz :

Cytat:
21. W tej scenie trafiamy do Hotelu Great Northern, ale to nie jest ten sam hotel, bo cała tonacja utrzymana jest w bieli i czerni, a w powietrzu utrzymuje się złowieszcza atmosfera. Zza zakrętu pojawia się Dale Cooper i idzie w naszym kierunku - ostrożnie, pilnie rozglądając się. Nagle wiadomo co przyciągnęło jego uwagę - bliźniak jego samego, tak samo ubrany, nie różniący się żadnym szczegółem, oprócz jednego... Jego oczy są czarne jak heban i choć błyszczą, nie ma w nich życia, a twarz nie przybiera żadnego wyrazu. Nagle po obu stronach korytarza otwierają się mu drzwi. Z lewych (końca korytarza) dociera do niego kiwająca ręka Windoma Earle'a zapraszczająca do środka, z prawej zaś, przez prawe drzwi widzi Annie. Woła ją, ale drzwi zamykają mu się przed nosem. Tej sceny w "serialu" w ogóle nie ma. B. intrygujące i tajemnicze ujęcie, choć niewiele wyjaśnia.



I co kolega na to Question Exclamation Twisted Evil - jest to streszczenie dokonane przeze mnie jakiś czas temu na podstawie scenariusza - sięgnąłem tutaj, żeby nie szukać po scenariuszu, skoro tutaj (tam gdzie dokonałem "syntezy" i analizy zmian względem tego co widać na ekranie) to jest "w pigułce", a że wiem, że nie ominąłem niczego, więc spokojnie można czerpać Razz .

Właściwie to nie tego szukałem, ale zdaje się, że Lynch myślał to samo co ja tworząc te konkretne sceny Razz . To się nazywa nos Very Happy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Qbin2001
Moderator



Dołączył: 20 Cze 2005
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Skąd: Trzebinia

PostWysłany: Nie 23:08, 13 Maj 2007    Temat postu:

BOB/Leland mówi:

"Mam słabość do noży. Zupełnie jak to, co ci się przydarzyło| w Pittsburghu! Pamiętasz, Cooper?"

Nawiązuje tym do wydarzeń opisanych w Autobiografii Coopera:
Windom zaatakował nożem. Stąd wiedział w późniejszym odcinku jak zginął pierwszy "pionek".


Trochę ta twoja teoria się sypie - przynajmniej w tym punkcie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Nie 23:25, 13 Maj 2007    Temat postu: -

Tylko zastanawiam się czy można bezpośrednio odnosić historii opisanych w biografii Coopera do wydarzeń z filmu, mówiąc krótko czy można je uznawać za w pełni kombatybilne, a jeśli nawet to traktowanie jednego i drugiego osobno chyba też jest możliwe.

Ponieważ nie czytałem biografii, znam tylko wydarzenia zawarte w filmie oraz serialu - i trzeba to powiedzieć jasno, że nawet film i serial się nieco różnią..

Oczywiście jeśli biografia Coopera została napisana przed serialem i jeśli na nich oparte są wydarzenia z filmu, to pewnie masz rację, ale jeśli już po (jako czyjeś tłumaczenie, a więc siłą rzeczy własna interpretacja) to równie dobrze ja mogę zaprezentować własną - zgodną z duchem,wydarzeniami z serialu.

Wydaje mi się, że można rozpatrywać SERIAL, "PAMIĘTNIK LAURY PALMER" również jako oddzielne całości. I że wszystko inne, a łączące się w jakiś sposób z serialem jest w jakiejś mierze INTERPRETACJĄ do serialu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Twin Peaks - Ogniu Krocz Ze Mną Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 14, 15, 16  Następny
Strona 5 z 16

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin