Forum www.lynchland.eu Strona Główna www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czerwony pokój
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Serial ogólnie i odcinki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 2:31, 13 Lip 2007    Temat postu:

doggod napisał:
Czym zatem może być CZERWONY POKÓJ? Wiele chyba mówi okreslenie tego pomieszczenia jako POCZEKALNIA (w innym tłumaczeniu była STRÓŻÓWKA).


Także przychylam się do tej właśnie interpretacji. Wizyta w Czarnej czy Białej Chacie następuje po przejściu przez trudności, jakie spotykają człowieka w czerwonym pokoju.

"Stróżówka" to tłumaczenie wygląda beznadziejnie i zupełnie nie pasuje do tego, co widzimy. Za "poczekalnią" przemawiają specyficznie ustawione fotele, poczęstunek kawą, czy wyczuwalna atmosfera wyczekiwania itd...

Mnie osobiście wszelkie "eschatologiczne" interpretacje (niebo, piekło, czyściec itp.) nie do końca odpowiadają. Z tego co mi wiadomo Lynch przyznaje się raczej do buddyzmu niż chrześcijaństwa. Obstaję ponadto przy interpretacji "domowej", gdyż wiele symboli wydaje się nawiązywać właśnie do kwestii domu i życia rodzinnego. Nieliczne meble w "czerwonym pokoju" (fotele, lampy) przywodzą na myśl typowy pokój dzienny, tzw. salon. W samym serialu pojawia się wiele symbolicznych ujęć i scen związanych z domem: sen majora Briggsa, opuszczona farma, na której policjanci odkrywają narkotyki, niedokończony dom Shelly i Leo, mnóstwo charakterystycznych ujęć w domu Palmerów. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że Czarna Chata to symbol dotyczący różnych patologicznych sytuacji z życia domowego, wzajemnych stosunków w rodzinie itp. Biała Chata to ideał szczęśliwego życia.

Warto wspomnieć, że "domową" tematykę Lynch podejmował także w innych swoich filmach, np. w "Zagubionej Autostradzie", "Blue Velvet", a przede wszystkim w "Królikach". Widać w związku z tym pewną ciągłość w twórczości Lyncha, dla którego tego typu erotyczne i rodzinne relacje stanowią najwyraźniej główne źródło inspiracji.

Widzę to wszystko następująco: Efektem zakochania się jest wizyta w "czerwonym pokoju" ("przedsionku", "poczekalni"). Chodzi tu o moment wszelkiego rodzaju miłosnych rozterek, erotycznych pokus, niepewności, zazdrości itp. Istnieją z tej sytuacji dwa możliwe wyjścia: osoba wychodzi wzmocniona i gotowa ułożyć sobie szczęśliwe życie ze swymi bliskimi (trafia do Białej Chaty), albo jego związek staje się iluzją, a jego dom - zwykłą fasadą, przykrywką dla seksualnych perwersji, społecznych patologii (narkotyki) i przemocy (vide: Czarna Chata). Oto Wielka Tajemnica Twin Peaks...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pią 5:44, 13 Lip 2007    Temat postu:

Mnie osobiście wszelkie "eschatologiczne" interpretacje (niebo, piekło, czyściec itp.) nie do końca odpowiadają. Z tego co mi wiadomo Lynch przyznaje się raczej do buddyzmu niż chrześcijaństwa. Obstaję ponadto przy interpretacji "domowej", gdyż wiele symboli wydaje się nawiązywać właśnie do kwestii domu i życia rodzinnego. Nieliczne meble w "czerwonym pokoju" (fotele, lampy) przywodzą na myśl typowy pokój dzienny, tzw. salon. W samym serialu pojawia się wiele symbolicznych ujęć i scen związanych z domem: sen majora Briggsa, opuszczona farma, na której policjanci odkrywają narkotyki, niedokończony dom Shelly i Leo, mnóstwo charakterystycznych ujęć w domu Palmerów. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że Czarna Chata to symbol dotyczący różnych patologicznych sytuacji z życia domowego, wzajemnych stosunków w rodzinie itp. Biała Chata to ideał szczęśliwego życia.
-------------------------------------------------------------------------------------

W zadnym wypadku nie chciałem jednoznacznie identyfikować POCZEKALNI z CZYŚĆCEM - chciałem jedynie określić ten POKÓJ do czego mógłby pasować. Owszem, LYNCH przyznaje się do BUDDYZMU, ale wychowywał sie w katolickiej rodzinie i moim zdaniem w jego twórczości jest wiele, a przynajmniej kilka motywów inspirowanych właśnie tą religią. LYNCHOWI udało się stworzyć własny, odrębny mityczny świat tego, co dotyczy ostatecznych spraw człowieka. I jest to połączenie zarówno elementów buddyzmu, chrześcijaństwa, jak również wierzeń pogańskich oraz magii i okultyzmu, co pozwala uznać go za gnostyka. Ja z kolei w swojej intepretacji skłaniałbym się właśnie do szukania powiązań CZARNEJ BIAŁEJ CHATY oraz POCZEKALNI z "eschatologicznym" tropem.
Co moze wskazywać na kierunek "eschatologiczny" i jakie są motywy chrześciajańskie?

1. Anioł (stróż?) z obrazka religijnego, który w pewnym momencie znika z niego, a to z kolei jest jedną z ważnych inspiracji do podjęcia decyzji o samobójstwie LAURY;
2. Tenże sam anioł (lub podobny) towarzyszy LAURZE po śmierci (ostatnia sekwencja filmu FWWM);
3. Rzadko bo rzadko, ale pojawiający się PIES (obecny niemalży w każdym filmie LYNCHA) - w scenie, która dzieje się przed przejściem dla pieszych - średniowieczny symbol SZATANA (obecny również chociażby w takich filmach EGZORCYSTA czy OSTATNIE KUSZENIE CHRYSTUSA);
4. Wiszące na ścianach trofea zwierząt rogatych - symbol chuci i pożądani - częsty symbol SATANIZMU (bardzo często LYNCH ustawiał tak niektóre "złe" osoby z filmu pod tymi trofeami, by te z kolei znajdowały się tuż nad głową tych postaci;
5. Symbolika ŚCIEŻKI LEWEJ RĘKI - obecna już od ERASERHEAD, w TWIN PEAKS pojawiająca się w zwiazku z obciętą lewą ręką, na której miał wytatuowanego BOBa, czyli SZATANA (lub jednego z demonów z legionu SZATANA), niewładnością tej ręki przez niektórych ludzi z TP, a także przy okazji wyrażania fascynacji WINDOMA EARLA na temat dalekowschodnich kultów śmierci. Co obejmuje i co jest istotą SCIEŻKI LEWEJ REKI myślę, że jest to znane.

Słusznie podajesz "domowy" wątek, niemniej jednak dotyczy on tylko jednego poziomu intepretacji. LYNCH niemalże w każdym filmie stara się na podstawie doswiadczeń jednej, czy kilku osób stworzyć traktat o ogólnej kondycji człowieka współczesnego. Większosć ZŁA rodzi się właśnie w tym symbolicznym domu - symbolicznym, bo dom może oznaczać zarówno życie rodzinne, jak i stan duszy pojedynczego człowieka (vide bohater ZAGUBIONEJ AUTOSTRADY i jego drewniana chata).

Podajesz, że np. CZARNA CHATA kojarzy Ci sie konkretnie z sytuacją rodzinną, a co indiańskim mitem na temat tej chaty wedle którego CZARNA CHATA jest jedynie Cieniem BIAŁEJ? Czyż nie jest to niemalże kosmologiczny wątek? Zrąb niemalże każdego systemu religijnego? Ponadto ciągle przecież mowa tutaj jest o czymś takim jak DOBRO i ZŁO, fundamentalnych wartościach człowieka, które są zgłębiane w każdej religii świata - można powiedzieć, ze każda religia oparta jest własnie na tych wartościach, a sciślej mówiąc - na penetracji i kategoryzacji tych wartości (stąd tytuł TWIN PEAKS). Dlatego też redukując CZARNĄ CHATĘ lub BIAŁĄ (a tym samym POCZEKALNIĘ) jedynie do wydarzeń "domowych", jest chyba niepełnym i mocno zawężonym kierunkiem intepretacji tych miejsc. Sugerujesz, że CZARNA CHATA to symbol wszelkich rodzinnych patologii. Podejrzewam, ze masz na myśli tutaj wydarzenia z domu PALMEROW, ale przecież do tej CZARNEJ CHATY trafiają różni ludzie, których życia "domowego" nie znamy (vide AGENT COOPER, WINDOM EARL, PHILIP GERARD, JOSIE PACKARD czy chłopiec od magii - nazywał się chyba TREMOND czy CHALFONT).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pią 6:00, 13 Lip 2007    Temat postu:

Widzę to wszystko następująco: Efektem zakochania się jest wizyta w "czerwonym pokoju" ("przedsionku", "poczekalni"). Chodzi tu o moment wszelkiego rodzaju miłosnych rozterek, erotycznych pokus, niepewności, zazdrości itp. Istnieją z tej sytuacji dwa możliwe wyjścia: osoba wychodzi wzmocniona i gotowa ułożyć sobie szczęśliwe życie ze swymi bliskimi (trafia do Białej Chaty), albo jego związek staje się iluzją, a jego dom - zwykłą fasadą, przykrywką dla seksualnych perwersji, społecznych patologii (narkotyki) i przemocy (vide: Czarna Chata). Oto Wielka Tajemnica Twin Peaks...
------------------------------------------------------------------------------------

A ja WILEKĄ TAJENICĘ TWIN PEAKS widzę tak:

Aby dostać się do CZARNEJ CHATY (a tym samym BIAŁEJ) można tylko dwojako - albo poprzez śmierć, albo poprzez szczególne ułożenie gwiazd i planet, ale wtedy musi taki ktoś go znaleźć konkretnie na ziemii (w tym przypadku znajduje się ono w lasach TWIN PEAKS). Jest to więc miejsce tak naprawdę uniwersalne. WINDOM EARL rytualnie zabijając ANNIE tam się dostaje, w przypadku AGENTA COOPERA jest to tajemnicą (śmiem twierdzić, ze popełnił lub usiłował popełnić samobójstwo, ale jest to tylko w sferze czystych spekulacji). CZARNA CHATA uosabia to, co np. w chrześciajaństwie kojarzone jest z PIEKŁEM, a BIAŁA CHATA to, co w innych religiach jest RAJEM. POCZEKALNIA jest natomiast miejscem, gdzie odbywa się walka lub konfrontacja obu dusz człowieka (DOBREJ i ZŁEJ) - w przypadku AGENTA COOPERA jest tak, że on oddał swoją dobrą duszę za życie ANNIE (wątek chrześcijański jakby nie było), dlatego mógł wyjść z POCZEKALNI (w realnym świecie udało się uratować go od śmierci).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 12:17, 13 Lip 2007    Temat postu:

Szczerze mówiąc trudno mi wytłumaczyć moją koncepcję osobom, które chcą traktować wszystko, co Lynch im pokaże nazbyt dosłownie. Dla mnie sedno twórczości Lyncha, jak zresztą on sam stwierdził, polega na pokazywaniu "rzeczywistości prawdopodobnych", przefiltrowanych przez ludzkie subiektywne ludzkie doznania i wyobrażenia. Wydarzenia, które stały w rzeczywistości okazują się często nieistotne lub drugorzędne. Dlatego tak na dobrą sprawę należałoby komentując poszczególne sceny odpowiedzieć sobie na pytanie: Czyje to wyobrażenie. W wypadku większości pełnometrażowych filmów Lyncha nie ma zazwyczaj problemu z odpowiedzią (może poza "Dzikością Serca"). W wypadku Twin Peaks udzielenie jednoznacznej odpowiedzi nastręcza pewne trudności.

Ja widzę to tak: w Twin Peaks (w serialu) widzimy świat oczami Coopera. Człowiek ten ma jednak pewną niespotykaną zdolność empatii. Potrafi zobaczyć rzeczywistość oczami innych. Dlatego jego wizja to tak naprawdę zlepek różnych niekiedy sprzecznych poglądów, jest tam coś z religii, mistyki, magii, miejscowych zabobonów, UFO, ale także nie brakuje elementów zdawałoby się racjonalnych, zdroworozsądkowych. Ta postać, przynajmniej do pewnego momentu, przywodzi sytuację młodego (w sensie: niedoświadczonego), inteligentnego i empatycznego człowieka, który w gąszczu różnych sprzecznych informacji, poglądów, wierzeń próbuje znaleźć własną ścieżkę i odpowiedzieć sobie na pytanie: Co się tak na prawdę stało? Wyobrażenia innych, niekiedy zupełnie różne a nawet sprzeczne traktuje jako równorzędne wskazówki. Dlatego mnóstwo tu symboli nawiązujących do różnych religii, wierzeń i zabobonów. I co najważniejsze, to jak owe wierzenia i wyobrażenia są w szczegółach przedstawiane, nie ma aż tak wielkiego znaczenia, jak to się niektórym forumowiczom wydaje. Anioły są, bo chrześcijaństwo jest głęboko zakorzenione w wyobraźni mieszkańców Twin Peaks. Rodzina Palmerów to mimo wszystko chrześcijanie, którzy patrzą na śmierć swojej córki przez pryzmat własnej religii. Pamiętajmy jednak, że są w Twin Peaks tacy, którzy inaczej to postrzegają - np. Hawk, który stwierdza, że jedyną rzeczą jakiej może być pewien, jest to, że Laura leży głęboko w ziemi.

Podstawowym problem z podejściem Coopera polega na tym, że tworzy on w związku z powyższym niesamowicie skomplikowane i zagmatwane teorie mające za zadanie wyjaśnić proste zjawiska: morderstwo, narkotyki, pedofilia itp. Najważniejszą cechą jego podejścia jest: "Co złego, to nie my!". Wynika to z tego, że ludzie, których bohater darzy empatią, wypierają ze świadomości własną winę. Dlatego właśnie "Zło czai się w okolicznych lasach", narkotyki dystrybuują jakieś podejrzane typki zza granicy, gwałcicielem okazuje się nie sam Leland, lecz tajemniczy BOB, który się w niego wcielał. Niektóre hipotezy są zaiste idiotyczne. Przecież to nie Kanadyjczycy zmuszają młodych ludzi do ćpania. (Zresztą, czy Kanada jako naczelny kanał dystrybucji narkotyków nie brzmi cokolwiek dziwnie?) Proponuje ponadto się zastanowić, jakie działanie lepiej przeciwdziała narkomanii - ułożenie sobie normalnych stosunków z dziećmi, czy może powoływanie tajnej straży obywatelskiej?

Ostatni odcinek to wielka demistyfikacja. Wizje Coopera stają się tak absurdalne, że już zupełnie nie sposób im wierzyć. (Podobnie jak nie można wierzyć bohaterowi "Głowy do wycierania"). Widać, że Cooper nie jest żadnym superbohaterem, lecz zwykłym człowiekiem, a sprawy, które bada w swoich śledztwach dotyczą w dużym stopniu jego samego. Zostaje poddany ostatecznemu testowi i "wpada" w momencie, gdy ma spojrzeć w oczy swojemu Doppelgangerowi. To co widzimy w czerwonym pokoju, to jakieś fragmentaryczne wizje, z których to, co istotne, ale skądinąd dla naszego bohatera niewygodne, zostaje całkowicie wyparte bądź odwrócone. (Warto przypomnieć sobie, specyficzny sposób w jaki były nagrywane słowa zamieszkujących to miejsce istot - tekst czytany od końca puszczony w odwrotnej kolejności.) Nie mam osobiście najmniejszych wątpliwości, że za wszystkim, co tu widzimy kryje się, jakaś skądinąd banalna historia z życia osobistego Coopera, która dotyczy w znacznej jego stosunków z Annie i ewentualnie z innymi kobietami. A Windom nie jest nikim z krwi i kości, lecz uosobieniem wszelkich problemów i przeciwności, z jakimi musi się zmagać w swoim życiu Cooper, zwłaszcza zaś tych, w których ujawnia się jego własna zła strona (postać podobna do rzezimieszka z "Dzikości Serca").


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pią 18:30, 13 Lip 2007    Temat postu:

Szczerze mówiąc trudno mi wytłumaczyć moją koncepcję osobom, które chcą traktować wszystko, co Lynch im pokaże nazbyt dosłownie. Dla mnie sedno twórczości Lyncha, jak zresztą on sam stwierdził, polega na pokazywaniu "rzeczywistości prawdopodobnych", przefiltrowanych przez ludzkie subiektywne ludzkie doznania i wyobrażenia
-------------------------------------------------------------------------------------

Nie wiem czy mnie miałeś na myśli, mówiąc o osobach, które dosłownie odbierają filmy LYNCHA, ale chyba w moim przypadku tak nie jest - wiec śmiało, przynajmniej mi mozesz tłumaczyć Smile Nie wiem na czym polega sedno twórczości LYNCHA, bo tak naprawdę z przekroju jego dokonań, to widze co najmniej trzy takie "sedna", ale to, o którym tutaj piszesz towarzyszy mu raczej juz po TWIN PEAKS, a mianowicie jak dla mnie takim punktem zwrotnym była pierwsza nowelka z POKOJU HOTELOWEGO. No, ale to taki nieistotny w sumie tylko wtręt.


W każdym razie z poczatku napisze o tym, z czym się z Tobą zgadzam. A zatem zgadzam się z tym, że ludzie w TWIN PEAKS ponoszą odpowiedzialność za śmierć LAURY (zreszta z tego co pamiętam BOBBY w przypływie smutku i złości taką kwestię wypowiada w czasie pogrzebu LAURY). Trudno sobie wyobrazić, by młoda dziewczyna zaliczajaca burdele i ćpała na potęgę pozostawała z tymi swoimi "tajemnnicami" anonimowa w tak małej społeczności, jaka była w TWIN PEAKS. Musiano plotkować o tym, ale nikt nie chciał interweniować, udając że nic nie wie. Paradoksalnie, chyba najbardziej zależało na tym LELANDOWI, by jego córka nie była taka, jaką zaczynał poznawać (świetna scena wspólnej kolacji u PALMERÓW, gdzie w pewnym momencie LELAND zauważa u LAURY brud pod paznokciami i nakazuje jej natychmiast umyć ręce). Wypieranie ze swojej psychiki niewygodnych (wstydliwych) doswiadczeń niewątpliwie posłużyło potem LYNCHOWI do stworzenia jeszcze ciekawszych filmów, ale tutaj niewątpliwie w podskórny sposób piętnuje hipokryzję ludzi z tego miasteczka.

Zgodzę się również z tym, że COOPER jest zwykłym człowiekiem, który w obliczu skrajnych doświadczeń życiowych moze ulec swoim słabościom. Pesymizm LYNCHA polega właśnie na tym, że człowiek nie jest w stanie uciec od swojej zwierzęcej natury, popędów i namiętności (niemożnosć ucieczki jest własnie wyartykułowana w TWIN PEAKS, ale chyba jeszcze bardziej w LOST HIGHWAY, MULHOLLAND DRIVE i INLAND EMPIRE).

Nie zgodze sie natomiast z następującymi tezami:

Że "Twin Peaks (w serialu) widzimy świat oczami Coopera".

Przeczy temu sposób narracji w filmie. Są przecież takie wątki, w ktorych uczestniczy COOPER, ale nie jest on świadomy pewnych sytuacji (vide np. scena, gdzie LELAND najpierw płacze, a potem szyderczo się śmieje, gdy COOPER przestał z nim rozmawiać. Albo ta scena, gdy LELAND wywozi zamordowaną kuzynkę LAURY w bagażniku i zatrzymuje go COOPER z szeryfem TRUMANEM - oczywiscie oni nei domyślają się tego, ze LELAND ma coś na sumieniu, ale my wiemy). Ponadto, jeśli przyjąć, ze to co widzimy jest projekcją fantasmagorii COOPERA, to jak wytłumaczyć, że inne osoby, niezwiazane z COOPEREM mają bardzo podobne wizje (np. LAURA przecież nigdy nie miała styczności z COOPEREM, a mimo to widziała siebie w takim samym CZERWONYM POKOJU co COOPER w swoim śnie, a potem w wyniku przejścia ma drugą stronę).

Nie zgodze się również z tym, ze "Podstawowym problem z podejściem Coopera polega na tym, że tworzy on w związku z powyższym niesamowicie skomplikowane i zagmatwane teorie mające za zadanie wyjaśnić proste zjawiska: morderstwo, narkotyki, pedofilia itp."

Trzeba zaznaczyć tutaj, ze COOPER przyjechał do TWIN PEAKS tylko po to, by wyjaśnić śmierc LAURY i znaleźć jej mordercę. W filmie nie spotykamy się z pzredstawieniem jego teorii na temat skad sie wzięła pedofilia lub narkotyki w TWIN PEAKS. Zarówno jedno i drugie prowadzi jedynie do rozwiazania tej konkretnej zagadki, a LYNCH snuje jedynie rozważania na temat tego, co mogło spowodować śmierć LAURY i jakie były motywy tego morderstwa. Przyznasz, ze wbrew pozorom wcale ta sytuacja nie była taka prosta, bo przecież w efekcie w swoisty sposób LAURA tak naprawdę chciała już umrzeć, a LELAND tak naprawdę kochał swoją córkę.

Nie zgodzę się również z tym, że "Ostatni odcinek to wielka demistyfikacja. Wizje Coopera stają się tak absurdalne, że już zupełnie nie sposób im wierzyć. (Podobnie jak nie można wierzyć bohaterowi "Głowy do wycierania"). "

Owszem, są to wizje COOPERA, ale to my jesteśmy ich swiadkami, dlaczego więc uznawać je za nieprawdziwe? Moim zdaniem, są jak najbardziej prawdziwe ponieważ sa logicznym rozwinieciem jego wczesniejszych wizji, jak również bardzo zbliżonych wizji innych ludzi (np. LAURY i Phillipa Jeffriesa).

No i musze sie nei zgodzic również z tym, iż "że wszystko, co tu widzimy kryje się, jakaś skądinąd banalna historia z życia osobistego Coopera, która dotyczy w znacznej jego stosunków z Annie i ewentualnie z innymi kobietami. A Windom nie jest nikim z krwi i kości, lecz uosobieniem wszelkich problemów i przeciwności, z jakimi musi się zmagać w swoim życiu Cooper".


Jest bardzo naciągana interpretacja, wręcz fałszywa. Niby dlaczego miała to by byc banalna historia? Gdzie w filmie są sygnały, że cały serial i film tak naprawde służy do przedstawienia jedynie banalnych historii COOPERA? Dlaczego też uznajesz, że WINDOM EARL nie istnieje? Równie dobrze moze przeciez nie istnieć szeryf truman, LAURA, jak i w ogóle całe miasteczko TWIN PEAKS. Wszystko to miało byc chorą fantasmagorią jednego człowieka - agenta FBI? No, myślę że jest to bardzo naciągane, ale oczywiscie masz prawo odczytywać ten film po swojemu....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 0:34, 14 Lip 2007    Temat postu:

doggod napisał:
A ja WILEKĄ TAJENICĘ TWIN PEAKS widzę tak:

Aby dostać się do CZARNEJ CHATY (a tym samym BIAŁEJ) można tylko dwojako - albo poprzez śmierć, albo poprzez szczególne ułożenie gwiazd i planet, ale wtedy musi taki ktoś go znaleźć konkretnie na ziemii (w tym przypadku znajduje się ono w lasach TWIN PEAKS). Jest to więc miejsce tak naprawdę uniwersalne. WINDOM EARL rytualnie zabijając ANNIE tam się dostaje, w przypadku AGENTA COOPERA jest to tajemnicą (śmiem twierdzić, ze popełnił lub usiłował popełnić samobójstwo, ale jest to tylko w sferze czystych spekulacji). CZARNA CHATA uosabia to, co np. w chrześciajaństwie kojarzone jest z PIEKŁEM, a BIAŁA CHATA to, co w innych religiach jest RAJEM. POCZEKALNIA jest natomiast miejscem, gdzie odbywa się walka lub konfrontacja obu dusz człowieka (DOBREJ i ZŁEJ) - w przypadku AGENTA COOPERA jest tak, że on oddał swoją dobrą duszę za życie ANNIE (wątek chrześcijański jakby nie było), dlatego mógł wyjść z POCZEKALNI (w realnym świecie udało się uratować go od śmierci).


Proponuję Tobie, abyś przeczytał sobie swoją interpretację i zastanowił się, na jakie nasuwające się po obejrzeniu ostatniego odcinka pytania, ta interpretacja odpowiada. Podpowiem Ci jedno, dla mnie bardzo ważne:

Co autor chciał nam przekazać pokazując sekwencję zdarzeń:
(i) Cooper oddaje swoją duszę za Annie,
(ii) Bob zabija Earla, mówiąc, że "trzeba być ochotnikiem",
(iii) Doppelganger dopada Coopera,
(iv) Dale budzi się jako swój "zły bliźniak"?

Trzeba przyznać, że taki obrót spraw jest zaskakujący, a wydarzenie (iii) zupełnie niespodziewane. I szczerze mówiąc nie interesują mnie żadne interpretacje, które nie są w stanie tego wyjaśnić. To jest bowiem właśnie największa zagadka czerwonego pokoju. Dlaczego niby Dale miałby być karany za okazaną szlachetność uwięzieniem w Czarnej Chacie?

Ja tu widzę typowo Lynchowski chwyt, znany z "Zagubionej Autostrady" i "Mulholland Dr.". Dale zdaje się tak samo szlachetny i niewinny jak nasza "słodka Betty". A tu nagle ni z gruszki ni z pietruszki budzi się, jako ktoś zupełnie inny. Analogia jest dla mnie oczywista - Cooper nie był wcale aż tak dobry, jak się go nam do tej pory przedstawiało. Wpadł w pułapkę związaną z Wenus - zakochał się w niewłaściwej osobie. Sekwencję zdarzeń z czerwonego pokoju interpretuję tak:

(i) Dale dokonuje czegoś nieetycznego w imię swojej miłości (można to skojarzyć z potocznym powiedzeniem "oddać duszę diabłu", do którego scena ewidentnie nawiązuje)
(ii) Bob - czyli to co wylazło z Dale'a, gdy ten dokonywał (i), uświadamia mu, że Windom nie jest rzeczywisty. Słowa "trzeba być ochotnikiem" rozumiem jako uświadomienie Dale'owi, że on sam na własne życzenie znalazł się w tej sytuacji, nikt go tu nie wabił, ani do niczego nie zmuszał.
(iii) Uświadomienie sobie niewygodnej prawdy o sobie samym symbolizuje pojawienie się Doppelgangera. Ucieczka przed nim, to próba wyparcia ze świadomości tego, co się stało.
(iv) Pobudka jako Doppelganger - tu widzimy Dale'a niszczącego swój własny wizerunek. Do tej pory zawsze opanowany - teraz wykrzywia twarz w okropnym grymasie, wpada w histeryczny śmiech. Wcześniej - schludny i elegancki, teraz - wyciska pastę do zębów do zlewu - czyli jak dla mnie pokazuje swój negatywny stosunek to tego, kim wcześniej był.

Przekonanie co do słuszności tej interpretacji bierze się stąd, że jest to jedyne znane mi życzliwe dla autora wyjaśnienie, a w dodatku zgodne z tym, do czego nas przyzwyczaił w innych swoich dziełach. Gdybym założył jakieś inne, musiałbym ocenić ostatni odcinek jako pretensjonalny gniot.

Z resztą z tego co mi wiadomo Lynch sam stwierdził, że "Twin Peaks" i "Zagubiona Autostrada" są z tego samego świata, czym wzbudził powszechne zdziwienie wśród wielbicieli. Moja interpretacja pozwala łatwo to zdziwienie zniwelować, gdyż dzięki niej analogie widać jak na dłoni.

Lynch obnaża fałszywe wyobrażenia w swoich filmach sprowadzając je do absurdu. Najczęściej absurdalne wyobrażenia symbolizuje mafia, która się uwzięła na bohaterów. W Twin Peaks taką rolę pełni Windom Earle. Skojarzenie wydaje mi się oczywiste. Gdy pojawia się Windom, Cooper zaczyna się gubić, mówi coś o grze w innym wymiarze. To sugeruje jakąś zasadniczą zmianę w podejściu autorów do przedstawianej treści.

Należy pamiętać, że ostatni odcinek to powrót Lyncha na plan po długiej nieobecności. Faktem jest, że końcowe odcinki wydają się dość nudne na tle wcześniejszych, obfitują w wiele niepotrzebnych wątków. Dlatego ostatni odcinek służy temu, żeby zrobić z tym wszystkim porządek. Lynch odstawił tu niezłą woltę sugerując wiele rzeczy, które nie wynikały bezpośrednio z tego, co pozostali panowie sugerowali w poprzednich odcinkach i przedstawiając niespodziewane zakończenia. Dlatego można mieć uzasadnione poczucie niespójności.

doggod napisał:
COOPER przyjechał do TWIN PEAKS tylko po to, by wyjaśnić śmierc LAURY i znaleźć jej mordercę. W filmie nie spotykamy się z pzredstawieniem jego teorii na temat skad sie wzięła pedofilia lub narkotyki w TWIN PEAKS.


Faktem jest zarówno to, że Cooper mimo zakończonego śledztwa pozostaje w Twin Peaks, jak i to, że spoczywa na nim obowiązek obrony dzieciaków przed narkotykami w związku z tym, że został przyjęty przez Trumana do "Bookhouse Boys". O ile mnie pamięć nie myli, to właśnie w czasie wizyty Coopera w bibliotece pada zdanie o "złu, które się czai w okolicznych lasach". A więc jakaś teoria zostaje podana. Co do pedofilii, mamy opowieść Lelanda o Robertsonie.

doggod napisał:
Są przecież takie wątki, w ktorych uczestniczy COOPER, ale nie jest on świadomy pewnych sytuacji (vide np. scena, gdzie LELAND najpierw płacze, a potem szyderczo się śmieje


Słuszna uwaga, ale zły przykład. Akurat szyderczy śmiech Lelanda da się dobrze wytłumaczyć, gdyż mamy do czynienia z zarysowaniem postaci bardzo grubą kreską. A to sugeruje, że jednak scena ma bardziej symboliczny niż rzeczywisty charakter. Mówiąc, że widzimy oczami Coopera nie miałem bynajmniej na myśli, że widzimy to tak, jak on po kolei doświadczał tych zdarzeń, raczej to, że patrzymy na świat przez pryzmat jego aktualnych bądź późniejszych wyobrażeń. Jestem oczywiście gotów zmodyfikować swoją tezę - "Twin Peaks" jest dziełem polifonicznym, w którym ścierają się wizje różnych, przy czym wyobrażenia Coopera odgrywają tu pierwsze skrzypce.

doggod napisał:
Dlaczego też uznajesz, że WINDOM EARL nie istnieje? Równie dobrze moze przeciez nie istnieć szeryf truman, LAURA, jak i w ogóle całe miasteczko TWIN PEAKS.


Wyjaśniłem to wyżej w punkcie (ii) i (iii). Do tej interpretacji skłania mnie ostatnia sekwencja zdarzeń: tajemnicze słowa Boba i natychmiastowe pojawienie się Doppelgangera. Mam również w pamięci podobną postać z kręconej równolegle "Dzikości serca" - nasłany przez mafię rzezimieszek, kusiciel, który sprowadza Sailora na złą drogę. Oczywiście nie chodzi tu o to, że nikogo takiego nie było, ale raczej o to, że jego historia jest na tyle mocno naciągana, że można spokojnie powiedzieć "to był ktoś inny" czy też, "tu chodziło o coś zupełnie innego".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 2:41, 14 Lip 2007    Temat postu:

Proponuję Tobie, abyś przeczytał sobie swoją interpretację i zastanowił się, na jakie nasuwające się po obejrzeniu ostatniego odcinka pytania, ta interpretacja odpowiada. Podpowiem Ci jedno, dla mnie bardzo ważne:

Co autor chciał nam przekazać pokazując sekwencję zdarzeń:
(i) Cooper oddaje swoją duszę za Annie,
(ii) Bob zabija Earla, mówiąc, że "trzeba być ochotnikiem",
(iii) Doppelganger dopada Coopera,
(iv) Dale budzi się jako swój "zły bliźniak"?
-------------------------------------------------------------------------------------

Zanim przedstawię moją wersję wydarzeń, kilka słów wyjaśnienia. Przede wszystkim chciałbym zaznaczyc, ze ja nigdzie nie pisałem, iż COOPER był szlachetny. W TWIN PEAKS nikt nie jest szlachetny - każdy ma coś na sumieniu (nawet taki przybrany ojciec DONNY, gdzie przez cały film był poczciwym lekarzem, jednak na koniec był w stanie w zwierzecym szale zabić BENA HORNA), i odwrotnie, te postaci (w większosci) które moga sie wydawać złe do szpiku kości zawierają w sobie pewne pokłady dobra i miłosci (np. LELAND). LYNCH ani nie idealizuje swoich bohaterów, ani nie skreśla ich definitywnie. Jest przekonany o tym, ze każdy człowiek ma swego BLIŹNIAKA i wynika to raczej z FREUDOWSKIEJ koncepcji dualizmu człowieka, ktory ma swoje EGO i SUPER EGO, że człowiek składa sie jakby z tego, co ukształtowała w nim kultura (symbolizowana u LYNCHA w postaci głowy), i z tego, co wiaze sie z mitycznym EROSEM i THANATOSEM, z tego, z czego człowiek tak naprawdę pochodzi, czyli ze swiata zwierząt. No dobra, ale po kolei....

1. COOPER oddaje swoją duszę za ANNIE z prostej przyczyny - bo ja kochał (pożądał?). Nie doszukiwałbym się tutaj innych ukrytych znaczeń;
2. W tym punkcie mam pewną lukę, bo osobiście aktualnie pamiętam jedynie słowa BOBA, który wyciągając dusze z WINDOMA wspomniał coś, ze on czyli WINDOM nie miał do czegos prawa (z tego co pamietam, WINDOM smiertelnie ranił COOPERA). Nie przypominam sobie nic o ochotniku, ale nie wykluczam takich słów. Za kilka dni bede miał drugi sezon w oryginale na DVD, wtedy dokładnei to sparwdze i wtedy w pełni się odniosę do tego punktu. Póki co, ta scena z WINDOMEM, jak dla mnie wskazuje tylko na to, ze WINDOM EARL w rytualny sposób składając ofiary z ludzi (zupełnie tak, jak robili to jego inspiratorzy z kultów pogańskich, wyznawcy ŚCIEŻKI LEWEJ RĘKI, Bogini KALI, etc.) chciał w ten sposób dostać się do CZARNEJ CHATY i z tamtąd czerpać moc - chciał stać sie nieśmiertelnym bogiem. Widocznie w oczach BOBA taka praktyka jest zgubna i nie stanowiła własciwej drogi. WINDOM EARL przegrał wiec w ogóle swoją duszę, zarówną tę dobra i jak i złą ... "Ochotnikiem" takim mógł zostać wlasnie COOPER, który odważył się sam siebie zabić, by wejść do CZARNEJ CHATY. WINDOM EARL i COOPER reprezentują zatem dwie różne drogi poznania tajemnicy...
3. W tym punkcie moze dojsć do wielu intepretacji - na pewno nie zgodziłbym sie z tym, ze ten BLIŹNIAK pojawia się nagle dopiero wtedy, gdy dobry COOPER sobie cos uzmysławia. A scena ucieczki moze być pojmowana w różny w sumie zbliżony do siebie sposób, ponieważ z jednej strony mogłoby byc tak, ze COOPER chciał przechytrzyć BOBA i wejść do rzeczywistosci jako ten dobry COOPER, zostawiajac mu tę złą stronę swej duszy. Innym tropem moze być to, że COOPER do końća sie wahał z decyzją oddania swojej duszy za ANNIE. Jeszcze innym, oprócz Twego kierunkiem interpretacyjnym, moze być coś takiego, ze człowiek tłumiąc w sobie różne namiętności, tak naprawde nie jest w stanie pozostac tak OŚWIECONYM jak to był chociażby COOPER. Że to OŚWIECENIE tak naparwde zawsze przegra z pierwotną naturą człowieka;
4. DALE budzi sie jako ten ZŁY z kilku powodów. Po pierwsze - oddał swoją duszę BOBOWI za zycie ANNIE. Po drugie, mógł to być efekt obłąkania COOPERA, który będąc w pełni świadomym dokonał przejścia na "drugą stronę", i po trzecie - COOPER stracił wiarę w siłę swego umysłu i w możliwosć skutecznego oporu przeciwko złu (podobnie jak WINDOM EARL).


"Dlaczego niby Dale miałby być karany za okazaną szlachetność uwięzieniem w Czarnej Chacie? "

-----------------------------------------------------------------------------------


Po pierwsze można dyskutować nad tym, czy to była faktycznie kara.
Po drugie, jesli miała to być kara, to dlatego, ze zapragnął poznać za swojego zycia świat duchów, który dla zwykłych śmiertelników nie powinien być znany (a dodatkowo dlatego, ze targnął się na swoje życie).
Po trzecie zakładajac, ze nie była to kara, odczytywałbym tę scenę jako symbol utraty wiary w siłę swego umysłu (OŚWIECENIA), zafascynowanie światem mrocznych namiętności i pogodzenie się ze swoją prawdziwą naturą.


"Przekonanie co do słuszności tej interpretacji bierze się stąd, że jest to jedyne znane mi życzliwe dla autora wyjaśnienie, a w dodatku zgodne z tym, do czego nas przyzwyczaił w innych swoich dziełach. Gdybym założył jakieś inne, musiałbym ocenić ostatni odcinek jako pretensjonalny gniot."
------------------------------------------------------------------------------

Słuszności interpretacji jesty wiele Smile A moja intepretacja wcale nie odbiega od lajt motywów z innych dokonań LYNCHA. Swoją intepretację moim zdaniem nieco zmodyfikowałeś w stosunku do tego wcześniejszego "rodzinno - domowego" tropu i teraz mnie o wiele bardziej przekonuje, bo jest tak naprawdę pełniejsza. W CZARNEJ CHACIE, a tym samym w CZERWONYM POKOJU tak naprawdę mógł sie pojawić każdy, nie tylko ten, kto miał jakieś neprzyjemne zaszłosci rodzinne, ale nawet ten, co miał szcześliwe dzieciństwo, ale z uwagi na pewne sploty wydarzeń postanowił (lub coś go do tego skłoniło) kierować się "odwróconym" systemem wartości...



"Jestem oczywiście gotów zmodyfikować swoją tezę - "Twin Peaks" jest dziełem polifonicznym, w którym ścierają się wizje różnych, przy czym wyobrażenia Coopera odgrywają tu pierwsze skrzypce"


O, teraz jest lepiej Smile



"Dzikości serca" - nasłany przez mafię rzezimieszek, kusiciel, który sprowadza Sailora na złą drogę. Oczywiście nie chodzi tu o to, że nikogo takiego nie było, ale raczej o to, że jego historia jest na tyle mocno naciągana, że można spokojnie powiedzieć "to był ktoś inny" czy też, "tu chodziło o coś zupełnie innego".

-------------------------------------------------------------------------


Co do "DZIKOŚCI SERCA" - skadinąd bardzo dobrego, złozonego i bogatego w symbole filmu. Sprowadzenie SAILORA i LULI na złą drogę doszło juz wczesniej, kiedy "zboczyli z drogi o żołtym kolorze"... Bobby PERU był tylko ostateczną konsekwencją problemów, jakie pojawiły się w relacjach głównych bohaterów. Myślę, że przeceniasz wpływ "dosłownej" mafii na życie niektórych bohaterów. Piszę w cudzysłowie "dosłownej", ponieważ w moim odczuciu MAFIA jest bardzo poważnym symbolem u LYNCHA i bynajmniej nie upatrywałbym w niej absurdalnego czynnika odpowiedzialnego za czyjeś niepowodzenia w życiu...


aha, i jeszcze jedno...



"Co do pedofilii, mamy opowieść Lelanda o Robertsonie. "


W tej opowieści jest tylko tyle, że ten ROBERTSON namawiał LELANDA do "igrania z ogniem", przy okazji rzucając w niego zapalonymi zapałkami.

Dużym nadużyciem jest tutaj porównanie tego z pedofilią. Ja jestem zdania, ze ROBERTSON tak naprawde kusił LELANDA do czynienia zła tak ogólnie, a nie do uprawiania z nim sexu. Skad taka intepretacja? U LYNCHA ogień zawsze symbolizuje mroczne, niemalże demoniczne wydarzenia, ludzi... Jest oczywiście również kojarzony z popędem seksualnym, ale także śmiercią. Generalnie ogień symbolizuje filozoficzne ZŁO (FIRE WALK WITH ME - jest to zgoda na przyjęcie BoBA do swej duszy, czyli negatywnego demona, by nie popadać w zbyt poważny ton i mówić o "szatanach".... Kojarzenie ognia z pedofilią jest tutaj sporą nadinterpretacją...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 15:56, 14 Lip 2007    Temat postu:

doggod napisał:
1. COOPER oddaje swoją duszę za ANNIE z prostej przyczyny - bo ja kochał (pożądał?). Nie doszukiwałbym się tutaj innych ukrytych znaczeń;


Problem w tym, że przyjmując tę prostą interpretację musimy dojść do wniosku, że Cooper zrobił w istocie coś szlachetnego - poświęcił się i to było przyczyną jego klęski i powrotu do rzeczywistości jako ten zły. To właśnie nazwałem "karą za szlachetność". Wówczas mielibyśmy na prawdę spory kłopot, aby znaleźć jakiekolwiek rzeczywiste odniesienie dla tej metafory.

doggod napisał:
Widocznie w oczach BOBA taka praktyka jest zgubna i nie stanowiła własciwej drogi.


Jak dla mnie BOB to przede wszystkim symbol, a symbole "oczu" nie mają (tzn. nie ma sensu mówić, że BOB postrzega działania Windoma w określony sposób).

doggod napisał:
"Ochotnikiem" takim mógł zostać wlasnie COOPER, który odważył się sam siebie zabić,


Zakładając hipotezę, że Dale rzeczywiście popełnia samobójstwo - jaki ma motyw? Przecież jeżeli byłoby rzeczywiście tak, że to jakiś okropny Windom porwał Annie, to takie działanie nie wydaje się zbyt logiczne. Chyba że ten cały okropny Windom, to nie żaden morderca, tylko kochanek... A wszystkie jego rzekome zbrodnie to wymysł Coopera.

Zauważmy, że Earl, w przeciwieństwie do innych postaci, nie pojawia się właściwie w żadnym "życiowym" kontekście. Dowiadujemy się o jego historii z opowieści Coopera. (Któremu w moim przekonaniu nie można pod tym względem do końca ufać.) Windom wygląda tak, jakby nie miał wcale prywatnego życia, poza swoimi obsesjami na temat Czarnej Chaty. Fakt, że ta postać jest aż nazbyt skrajna i jakby nierzeczywista sugeruje, że być może jest w pewnym sensie zmyślona (przynajmniej zmyślone są jego niektóre cechy.)

Motyw samobójstwa jest ciekawy, o ile przyjmiemy, że Windom to tylko wyimaginowany wróg Coopera. W rzeczywistości mogą mu odpowiadać różne osoby bądź sytuacje, które sprawiają Dale'owi problemy: śledztwa, które utkwiły w martwym punkcie, problemy miłosne itp. To tak jak Bobby Peru. Być może Sailor rzeczywiście napotkał jakiegoś przypadkowego drania, który skłonił go do przestępstwa, ale to, że to człowiek "mafii", która się uwzięła na naszych kochanków - to wymysł, taka samoobalająca się spiskowa teoria dziejów. Tak naprawdę Sailor sam jest sobie winny, to on nosi "dzikość w sercu". (Analogicznie jakiś polski reżyser moglłby nakręcić scenę, w której słuchaczka Radia Maryja dzielnie walczy z nasłanymi przez Michnika i spiskującymi przeciwko Polsce żydomasonami.) Mafia to wymysł tych, którzy nie są skłonni przyjąć, że ich życie zależy w znacznej mierze od ich własnej postawy, a o wszystkie swoje obwiniają okoliczności zewnętrzne, innych ludzi, wszędzie węszą spiski i intrygi.

Wracając do Windoma - widzę w nim właśnie "chłopca do bicia" dla Coopera. To taki mafiozo, żydomason, czy też cyklista, na którego zwala się całe zło. Być może wypowiada on przy okazji wątpliwości, które gnębią samego Coopera - symbolizując równocześnie jego "ciemną stronę".

doggod napisał:
Generalnie ogień symbolizuje filozoficzne ZŁO


Jako osoba dobrze zaznajomiona z dyscypliną, jaką jest filozofia, mogę śmiało stwierdzić, że nie ma czegoś takiego jak "filozoficzne zło". Zło dzieli się natomiast na metafizyczne (diabła z rogami i kopytami, który jest źródłem pokus), fizyczne (katastrofy, choroby, nieszczęścia) i moralne (złe uczynki).

Nie utożsamiałbym również ognia ze złem w żadnym z wymienionych sensów. Ogień to przede wszystkim żywioł - potrzebny do życia, ale z drugiej strony straszny i nieposkromiony. "Fire walk with me" to sentencja, która jest deklaracją "pójścia na żywioł", oddania się we władanie swoim pierwotnym instynktom i żądzom, chęć czerpania z nich życiowej siły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 17:25, 14 Lip 2007    Temat postu:

"Problem w tym, że przyjmując tę prostą interpretację musimy dojść do wniosku, że Cooper zrobił w istocie coś szlachetnego - poświęcił się i to było przyczyną jego klęski i powrotu do rzeczywistości jako ten zły. To właśnie nazwałem "karą za szlachetność". Wówczas mielibyśmy na prawdę spory kłopot, aby znaleźć jakiekolwiek rzeczywiste odniesienie dla tej metafory. "
----------------------------------------------------------------------------------

Nie sądzę, by dla BOBa intencje COOPERA stanowiły o tym, czy coś zrobił szlachetnego, czy nie. Z innej perspektywy, być moze to, ze BOB pozwolił dobremu COOPEROWi przezyc w CZARNEJ CHACIE (przeżyć w ogóle w rzeczywistości) jest formą zadośćuczynienia za dobry postępek? takiej szansy nie miał WINDOM EARL, którego w całosci pożera KARZEŁ. Zbyt mało mamy informacji w tym aspekcie filmu, by snuć kategoryzujące wersje wydarzeń. Dla mnie jest to dosyć czytelna sytuacja - COOPER w celu ratowania zycia ANNIE oddał swoją duszę WINDOMOWI, który go zabija. WINDOM nie miał prawa tego zrobić (o czym BOB mówi), ale decyzja COOPERA była już nieodwracalna. BOB pozwolił COOPEROWI odejść do świata żywych, ale jedynie w formie tej zubożonej - pozbawionej duszy, która skrywa w sobie strach i ból.



"Jak dla mnie BOB to przede wszystkim symbol, a symbole "oczu" nie mają (tzn. nie ma sensu mówić, że BOB postrzega działania Windoma w określony sposób)."


nie czepiajmy się. Dla Ciebie wszystko, poza COOPEREM w filmie jest nierzeczywiste. Mimo wszystko BOB konkretnie stwierdza, ze WINDOM nie miał prawa zabierać duszy COOPEROWI, zatem BOB musiał mieć jakeiś kryteria oceny, dlaczego WINDOM zrobił coś, czego mu robić nie było wolno.


"Zakładając hipotezę, że Dale rzeczywiście popełnia samobójstwo - jaki ma motyw?"


Jak juz pisałem wczesniej. Motywem było to, ze tylko dzieki śmierci mógł dostać sie do POCZEKALNI. COOPER doskonale zdawał sobie sprawe z tego, ze WINDOM porywajac ANNIE bedzie chciał uczynić z niej ofiarę. widząc jak umiera, chciał razem z jej duszą przesliznać się do TEGO INNEGO MIEJSCA. Wiec COOPER chciał zrobić to samo, czyli poprzez śmierć (swoją) dostał sie do POCZEKALNI, aby tam móc zostawić siebie ratując życie ANNIE. Czy taka wersja wydarzen nie jest pzrekonujaca?


"Zauważmy, że Earl, w przeciwieństwie do innych postaci, nie pojawia się właściwie w żadnym "życiowym" kontekście. Dowiadujemy się o jego historii z opowieści Coopera. (Któremu w moim przekonaniu nie można pod tym względem do końca ufać.) Windom wygląda tak, jakby nie miał wcale prywatnego życia, poza swoimi obsesjami na temat Czarnej Chaty. Fakt, że ta postać jest aż nazbyt skrajna i jakby nierzeczywista sugeruje, że być może jest w pewnym sensie zmyślona (przynajmniej zmyślone są jego niektóre cechy.) "


A czy o COOPERZE wiemy coś więcej, co poza wydarzeniami z CAROLINE (skadinąd zwiazanej z WINDOMEM) dowiadujemy sie po jakimś czasie? To, że postać WINDOMA EARLA jest zredukowana jedynie do jego fascynacji złem, nie oznacza wcale, ze musi ta postac byc nierealna. większosć postaci z TWIN PEAKS jest pod tym względem potraktowana po macoszemu.


"To tak jak Bobby Peru. Być może Sailor rzeczywiście napotkał jakiegoś przypadkowego drania, który skłonił go do przestępstwa, ale to, że to człowiek "mafii", która się uwzięła na naszych kochanków - to wymysł, taka samoobalająca się spiskowa teoria dziejów. Tak naprawdę Sailor sam jest sobie winny, to on nosi "dzikość w sercu".


Nie zapominaj, ze to nie ta mafia się uwzięła na parę kochanków, tylko matka LULI. Poza tym, nie tylko on nosi tę dzikość w sobie, bo LULA tez, jakby nie było, w pewnym momencie zgodziła się przecież pieprzyć z BOBBY PERU.


"Jako osoba dobrze zaznajomiona z dyscypliną, jaką jest filozofia, mogę śmiało stwierdzić, że nie ma czegoś takiego jak "filozoficzne zło". Zło dzieli się natomiast na metafizyczne (diabła z rogami i kopytami, który jest źródłem pokus), "



Ok, zwracam honor. chodziło mi o to metafizyczne zło.




"Nie utożsamiałbym również ognia ze złem w żadnym z wymienionych sensów. Ogień to przede wszystkim żywioł - potrzebny do życia, ale z drugiej strony straszny i nieposkromiony. "Fire walk with me" to sentencja, która jest deklaracją "pójścia na żywioł", oddania się we władanie swoim pierwotnym instynktom i żądzom, chęć czerpania z nich życiowej siły."



W każdym słowniku symboli znajdziesz to, ze ogień bardzo czesto, oprócz tego, co ty napisałeś, kojarzony jest z piekłem, złem demonizmem... Zarówno w CZŁOWIEKU SŁONIU jak DIUNIE występuje ogień, a tam niewiele było wątków pożądania seksualnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 19:45, 14 Lip 2007    Temat postu:

doggod napisał:
A czy o COOPERZE wiemy coś więcej, co poza wydarzeniami z CAROLINE (skadinąd zwiazanej z WINDOMEM) dowiadujemy sie po jakimś czasie? To, że postać WINDOMA EARLA jest zredukowana jedynie do jego fascynacji złem, nie oznacza wcale, ze musi ta postac byc nierealna. większosć postaci z TWIN PEAKS jest pod tym względem potraktowana po macoszemu.


Niezupełnie. Coopera widzimy w wielu codziennych sytuacjach. Poznajemy jego stosunek do innych, metody działania, wiemy coś o jego słabości do jajecznicy, kawy i ciastek. To jest postać z krwi i kości, choć nieco różniąca się od otoczenia pod pewnymi względami. Ponadto mamy bardzo dobrze scharakteryzowaną postać Hanka (dowiadujemy się o nim właściwie wszystkiego, co istotne), Bobbiego Briggsa. Wiele miejsca zajmują perypetie Audrey i Bena Horne, Josie itd itp. Połowa FWWM poświęcona jest szczegółowej charakterystyce psychologicznej Laury i Lelanda. Windom jest natomiast od samego początku odrealniony, nierozłącznie związany z tą jedną jedyną funkcją jaką ma pełnić - bezwzględnego przeciwnika dla Coopera.

doggod napisał:
Nie zapominaj, ze to nie ta mafia się uwzięła na parę kochanków, tylko matka LULI.


No właśnie! Matka zgłasza się do Santosa - ten uruchamia swoje mafijne powiązania i w rezultacie mafia napuszcza na naszych bohaterów Bobbiego. A więc jednak światem rządzą Żydzi i masoni Smile Przynajmniej tak to zostało pokazane.

doggod napisał:
Ok, zwracam honor. chodziło mi o to metafizyczne zło.


To wydaje mi się o tyle ważne, że zło metafizyczne związane jest najczęściej z jakąś koncepcją o charakterze religijnym a rzadziej filozoficznym. Filozofów z prawdziwego zdarzenia interesowało prędzej zło moralne.

doggod napisał:
W każdym słowniku symboli znajdziesz to, ze ogień bardzo czesto, oprócz tego, co ty napisałeś, kojarzony jest z piekłem, złem demonizmem...


Nie twierdziłem, że Twoja interpretacja symbolu nie ma żadnego oparcia. Moja wydaje mi się jednak równie uprawniona, a co więcej - ciekawsza. Dzięki niej symbol zyskuje pewną autonomię w stosunku do tych innych związanych ze złem. Zauważyłem, że w Twojej interpretacji strasznie dużo symboli odczytujesz jako zło, diabła, szatana itp, przez co obraz jaki się z niej wyłania wygląda strasznie czarno-biało. Ja staram się dodać trochę kolorów...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 20:51, 14 Lip 2007    Temat postu:

Jeszcze jedno. Zauważyłem, że zasadnicza różnica między naszymi podejściami do Lyncha polega na tym, że Ty traktujesz symbole jako środek, którym autor stara się przedstawić własny pogląd na przedstawione zdarzenie, morał itp. Ja natomiast twierdzę, że symbole dotyczą raczej tego, jak świat jest postrzegany przez bohaterów. To oni widzą BOBa zamiast Lelanda, zupełnie tak, jak rodzina alkoholika nie poznaje w pijanym, awanturującym się chamie, własnego ojca i męża, albo raczej tego, kim on miałby "tak na prawdę być". (Sam alkoholik ma zapewne trudności z rozpoznaniem w tym wszystkim siebie, gdy wytrzeźwieje.)

Chociaż swoją intepretację buduję właściwie prawie wyłącznie w oparciu o same filmy, a nie wypowiedzi autora, tym razem w drodze wyjątku zacytuję wypowiedź Lyncha z jednego z opublikowanych w serwisie Lynchland wywiadów:

"Wyobraźmy sobie męża i żonę, siedzących w jednym pokoju. Znają się bardzo dobrze, obserwują się i nagle w jakimś drobnym geście znajdują coś, co ich zastanawia. Ich wyobraźnia zaczyna odtąd pracować i wkrótce to, co odczuwają, przeradza się w rodzaj paranoi. Z małego detalu tworzą sobie wyimaginowany świat."

No właśnie! Tu został podany klucz do tego, jak interpretować ową drugą rzeczywistość Twin Peaks. Nic dodać nic ująć. Autor czerpie pełnymi garściami z symboliki różnych religii i mitologii, ale czyni to przede wszystkim po to, by oddać to, co się dzieje w głowach tamtych ludzi. Nie próbowałbym raczej układać z tego jakiegoś przesłania. Sedna trzeba szukać gdzie indziej. Jeśli chcemy wyciągnąć przesłanie powinniśmy raczej się zastanowić, dlaczego ci ludzie postępują w ten sposób, dlaczego mają określone wyobrażenia, na czym polegają ich życiowe błędy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 21:22, 14 Lip 2007    Temat postu:

No właśnie! Tu został podany klucz do tego, jak interpretować ową drugą rzeczywistość Twin Peaks. Nic dodać nic ująć. Autor czerpie pełnymi garściami z symboliki różnych religii i mitologii, ale czyni to przede wszystkim po to, by oddać to, co się dzieje w głowach tamtych ludzi. Nie próbowałbym raczej układać z tego jakiegoś przesłania. Sedna trzeba szukać gdzie indziej. Jeśli chcemy wyciągnąć przesłanie powinniśmy raczej się zastanowić, dlaczego ci ludzie postępują w ten sposób, dlaczego mają określone wyobrażenia, na czym polegają ich życiowe błędy.
===============================================

Ano właśnie, podobnie jak ty w koncówke tego fragmentu, ja to samo lub coś bardzo zbliżonego stwierdziłem kilka chwil przy okazji innego tematu. Mimo wszystko to reżyser decyduje o symbolice, a nie jego filmowi bohaterowie. To on ich wybiera i dostosowuje do ich specyfiki specjalną symbolikę (ale zauważ, ze jest ona na przestzreni jego całej twórczosci pozostaje ta sama: wrogie człowiekowi duchy zawsze są niedoskonałe fizycznie: KARZEŁ z TWIN PEAKS ma jedną nogę dłuższą, w ogóle jest karłem, OPERATOR z ERASERHEAD jest poparzony, KURDUPEL z LOST HIGHWAY jest karłem z jakimiś problemami zwiazanymi kolorem skóry (podobne ucharakteryzowanie było u niektórych bohaterów BABCI, czyli jednego z pierwszych filmów LYNCHA, BEZDOMNY jest też jakiś poparzony i zeszpecony, pojawiają sie też podobne pomieszczenia (POCZEKALNIE), labirynty pokojów etc.). Wnikanie w psychikę bohaterów LYNCH moim zdaniem traktuje jako wehikuł zrozumienia człowieka w ogóle, nietylko tego, który ma filmowe problemy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
talita




Dołączył: 15 Lip 2007
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz

PostWysłany: Pon 15:20, 16 Lip 2007    Temat postu:

Witam wszystkich Smile po pierwsze chcialam wyrazić uznanie dla osób udzielających się na tym forum (miło czase poczytać coś w czym widać ślady itelektualnego wysiłku Smile ), a po drugie postanowiłam dodac coś od siebie. Nie będzie to może spójna interpretacja ale jedno z możliwych spojrzeń na sprawę Coopera i Windoma Earla. Serial oglądalam już dość dawno temu (teraz go sobie przypominam w bezsenne sobotnie noce, dzięki uprzejmości TVP) ale przyszedł mi do głowy pomysł dotycząpy przeszłości ww. Pojawiały się już na tym forum sugestie o jakiejś ciemnej przeszłości Coopera, która przyczyni się do jego porażki w ostatnim odcinku. Według mnie mogło to wyglądać w ten sposób: Cooper i Earl byli partnerami ale nie byli przykładnymi agentami stojącymi na straży sprawiedliwości, wręcz przeciwnie (coś w stylu "zabijaliśmy razem"), prawdopodobnie obaj uwikłani byli w przestępstwo w któym świadkiem była Caroline i pewnie obaj planowali ją zlikwidować... ale Cooper się zakochał ("usłyszał głos Boga", z resztą miłość zdaje się otwiera drzwi white lodge). Niestety nie udało mu się ocalić życia Caroline sam mało nie został zabity, ale dostał drugą szansę; zwrócił sie w stronę Tybetu, zen itp (zerwał z dotychczasowym życiem, ładnie tu pasuje "zerwanie ze ścieżką lewej ręki" wspomniane przez doggod).
Wyjaśnienie takie dobrze koresponduje z historią opowiadaną przez Mike`a w śnie Coopera. Mike byłby wtedy odpowiednikiem Coopa a BOB Earla na poziomie symbolicznym/metafizycznym czy jakkolwiek się te postacie interprzetuje. WE chciał podporządkować sobie "ciemne siły" (BoBa) ale w finale ton one przejęły kontrolę nad nim (ost. odc.). Natomiast w przypadku Coopa wydarza się coś co sprawia że jego ciemna strona uśpiona gdzieś w podświadomości zostaje przebudzona i przegania "dobrego Coopa" (który jednak poostaje gdzieś w czarnej chacie/ podświadomości). Co spowodowało tą przemianę? wspomnienia wydarzeń z Caroline?, sama decyzja żeby wejść do czarnej chaty? deklaracja oddania duszy? to już pozostanie chyba w sferze domysłów... Smile
Wszystkim którzy dotarli do tego m-ca serdecznie gratuluję wytrwałości Razz nie wiedziałam że tyle tego wyjdzie Embarassed


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pon 19:41, 16 Lip 2007    Temat postu:

Pojawiały się już na tym forum sugestie o jakiejś ciemnej przeszłości Coopera, która przyczyni się do jego porażki w ostatnim odcinku. Według mnie mogło to wyglądać w ten sposób: Cooper i Earl byli partnerami ale nie byli przykładnymi agentami stojącymi na straży sprawiedliwości, wręcz przeciwnie (coś w stylu "zabijaliśmy razem"),
===============================================

mozna taką wersję wydarzeń przyjąć, ale niestety brakuje w filmie jakichkolwiek przesłanek, by tak uważać. Sądzę, że LYNCH umyślnie nie wgłębiał się za bardzo w przeszłość COOPERA i WE - tak na dobrą sprawę niewiele szczegóły z tej przeszłosci mialyby wpływ na odczytanie filmu. LYNCH daje nam informacje, że COOPER pragnie kroczyś ŚCIĄŻKĄ PRAWEJ REKI, a WE - LEWEJ, i to jest najistotniejsze w tym wszystkim. Oczywiscie COOPER w pewnym momencie sie zakochuje i historia nieco się komplikuje (widać to juz po samym jego zachowaniu, ubiorze - wczesniej sztywniak, teraz bardziej uśmiechnięty i wyluzowany). W filmie są bezpośrednie informacje o tym, ze COOPER oddał WE swoją duszę (dobrą stronę duszy) za ANNIE, myślę, ze niewarto spekulować w tym zakresie innych rozwiazań i podtekstów....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 14:35, 19 Lip 2007    Temat postu:

doggod napisał:
niestety brakuje w filmie jakichkolwiek przesłanek, by tak uważać.


Talita podała przesłankę: wyraźna analogia BOB-MIKE - Earle-Cooper. MIKE mówi o dawnym współdziałaniu z BOBEM, Cooper wymienia Earla jako swojego dawnego partnera i nauczyciela. W wypadku MIKE'a i BOBa wiemy, że to co razem robili było złe (przynajmniej z punktu widzenia Mike'a). O współpracy Earla i Coopera wiemy niewiele. Tym nie mniej twórcy filmu mogli przecież liczyć w tym zakresie na domyślność widza. Nie oszukujmy się: każda z przedstawionych interpretacji jest w jakimś stopniu oparta na domysłach. Doggod, którego wkład w dyskusję skądinąd bardzo cenię, zdaje się czasem nie dostrzegać, że dotyczy to również i jego wizji.

doggod napisał:
W filmie są bezpośrednie informacje o tym, ze COOPER oddał WE swoją duszę (dobrą stronę duszy) za ANNIE, myślę, ze niewarto spekulować w tym zakresie innych rozwiazań i podtekstów....


Nie wiem skąd to się bierze, chyba zapewne z tego, że wychowałem się raczej na baśniach niż grach komputerowych, nigdy też nie lubiłem książek ani filmów "fantasy" uważając je za tanią rozrywkę, a preferowałem klasyczną literaturę, ewentualnie jeśli już mowa o fantastyce to science-fiction. Otóż ja nie mogę przejść nad czymś takim do porządku dziennego, albowiem dla mnie tego typu baśniowe historie, jak "oddanie duszy za kogoś" ZAWSZE mają pewne metaforyczne znaczenie, a zatem wymagają interpretacji. Oczywiście, można odbierać baśń na płaszczyźnie dosłownej, tym nie mniej w każdą dobrą baśń można odczytywać na innej, głębszej płaszczyźnie (np. w takiej "Królowej śniegu" możemy odnaleźć echa starego jak świat dylematu: "Być czy mieć".) Zakładam, i nie ma w tym przecież żadnej nadinterpretacji, że jeśli Lynch sięga po środki baśniowe, to konsekwentnie zachęca widzów do próby metaforycznego odczytania jego dzieła.

Nie rozumiem natomiast ludzi, którzy potrafią powiedzieć coś takiego: "Dale oddał duszę za Annie. No i wszystko jasne. Nie potrzebne jest żadne tłumaczenie". Postawa taka zrozumiała jest dla mnie tylko w następujących wypadkach:

(a) Osoba która to mówi ma skłonności do mieszania fikcji z rzeczywistością i w związku z tym "oddawanie duszy" jest w jej mniemaniu naturalnym elementem otaczającego ją świata
(b) Osoba ta jest gorliwym wyznawcą jakiejś egzotycznej religii a takie zjawiska jak "oddawanie komuś duszy" jest elementem jego wierzeń.
(c) Osoba widzi w "Twin Peaks" serial z gatunku "fantasy", a cały przekaz postrzega wyłącznie w kategoriach estetycznych. Wszystko, co jest tam przedstawione, ma być jej zdaniem po prostu "ładne", a żeby to stwierdzić nie potrzeba żadnych interpretacji.

Tak się składa, że brak mi śmiałości, aby posądzić oponentów o to, że reprezentują typ (a), (b) lub (c). Zatem ich sposób myślenia stanowi dla mnie wciąż wielką zagadkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Serial ogólnie i odcinki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 2 z 8

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin