Forum www.lynchland.eu Strona Główna www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czerwony pokój
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Serial ogólnie i odcinki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 17:49, 27 Cze 2007    Temat postu: Czerwony pokój

W przerwach na kawę Wink muszę się z Wami podzielić na gorąco pewnym spostrzeżeniem. Zastanawiałam się, czy są jakieś wskazówki, gdzie przebywa Dale w ostatnim odcinku. I myślę, że on jest i w poczekalni (na co wskazują słowa Karła) i w Białej Chacie, i w Czarnej Chacie. Poczekalnia to miejsce, gdzie są fotele, posąg Wenus z Knidos (!), a na stoliku stoi model Saturna (!). Chyba nie muszę pisać, symbolem czego jest Wenus Wink Natomiast Saturn jako bóg był symbolem zasiewów, ale w astrologii Saturn oznacza ograniczenie, STRACH i zahamowanie. Poczekalnia to może być takie miejsce wyboru, przypomnienia, że są dwie drogi. Cooper wychodzi, idzie do następnego pokoju, który jest chyba tym samym, w którym był, a Karzeł krzyczy: zła droga, więc Cooper idzie dalej. Zwróćcie uwagę, że na korytarzu również jest posąg bogini miłości: Wenus z Milo... Cooper spotyka Laurę, a ta zaczyna się wydzierać. Ucieka więc (na korytarzu ciągle jest posąg), wchodzi do następnego pokoju i zaczyna krwawić (pomijam czego to może być przyczyną), wychodzi i... na korytarzu nie ma już posągu... Ja to zinterpretowałam tak, że Cooper jest już w Czarnej Chacie (co dodatkowo zgadzałoby się, czemu pojawia się Annie i Windom, przecież Annie strach otworzył Czarną Chatę, nie Białą). Posąg już sie więcej nie pojawia, za to zaczynają się dziać niezbyt przyjemne sytuacje. Co o tym myślicie?? Wracam do pracy i pozdrawiam wszystkich!! Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 2:02, 28 Cze 2007    Temat postu: Re: Czerwony pokój

garluk napisał:
W przerwach na kawę Wink muszę się z Wami podzielić na gorąco pewnym spostrzeżeniem. Zastanawiałam się, czy są jakieś wskazówki, gdzie przebywa Dale w ostatnim odcinku. I myślę, że on jest i w poczekalni (na co wskazują słowa Karła) i w Białej Chacie, i w Czarnej Chacie.


Chyba coś przeoczyłem w Twoim wywodzie, bo nie wiem wciąż, w którym momencie Cooper miałby być w Białej Chacie...

Pierwsza czerwona komnata to przedsionek.Co do tego nie ma wątpliwości. Późniejsze sceny, krew, Cooper leżący obok Annie, Bob i Windom - to może sugerować Czarną Chatę. Nie widzę natomiast żadnych nawiązań do symboliki Białej Chaty - nie widać tu np. nic przypominającego opowieści majora Briggsa.

Kolejność zdarzeń w trakcie wędrówki po czerwonych komnatach do pewnego momentu jest zbieżna z chronologią zdarzeń przedstawionych w serialu. Poznajemy złego bliźniaka Laury - analogia do śledztwa odkrywającego jej drugie sekretne życie. Cooper jest ranny - jak wówczas, gdy został postrzelony przez Josie. Oczywiście coś tu nie gra - obrazek rannego Coopera leżącego obok Annie, co da się jeszcze wytłumaczyć wspomnieniem historii z Caroline. Ale już na samym końcu wędrówki nic już nie jest zgodne z tym czego moglibyśmy się spodziewać.

To, co się rozgrywa między Cooperem, Windomem, Annie i Bobem, można próbować tłumaczyć na przykład tak, jak próbowałem tego dokonać w innym wątku. Generalnie chodzi o miłość Coopera do Annie, strach przed jej utratą i nie możność spojrzenia prawdzie w oczy. Jaką rolę miałby tu odegrać Leland i Laura to wciąż pozostawałoby do wyjaśnienia.

Co zaś się tyczy Saturna - pierwsze moje skojarzenie było takie, że tu chodzi o fragment układu słonecznego - swego rodzaju sugestię, że będziemy odkrywać mechanikę rzeczywistości. W tej chwili dostrzegam, że znaczeń może być znacznie więcej. Zwłaszcza, że Saturn był utożsamiany z greckim Kronosem - bogiem czasu, złym ojcem, który zjadał własne dzieci... Także warto wspomnieć w tym momencie o saturnaliach [link widoczny dla zalogowanych]. Pojawiają się w związku z tym nowe tropy:
(1) czas, przemijanie (See you in 25 years!)
(2) ojcostwo i relacje ojciec - dzieci,
(3) ofiary z ludzi (morderstwa???) i gliniane figurki, którymi obdarowywani byli ojcowie (patrz: 2) niejako na pamiątkę tych rytuałów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Czw 12:39, 28 Cze 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 2:12, 28 Cze 2007    Temat postu:

Jeszcze coś może a propos planet. Pamiętamy, że wejście do chat otwiera się w momencie koniunkcji Jowisza i Saturna. Tak jak Saturnowi odpowiada Kronos, tak Jowiszowi - Zeus, syn tego pierwszego, a zarazem ten, który pozbawił ojca tronu, by sam na nim zasiąść.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 12:10, 28 Cze 2007    Temat postu:

Prawdziwku, ja nie postrzegam Białej Chaty tak, jak mówił o tym major. To po prostu nie miałoby sensu, gdyby Cooper nagle przeniósł się w jakieś piękne miejsce. Ale odczytałam posąg Wenus na korytarzu jako jej symbol (Białej Chaty). Zastanowiło mnie po prostu, dlaczego, kiedy Cooper zostaje ranny, posąg z korytarza znika i już się więcej nie pojawia. Tym bardziej, że pokój poczekalnia też znika. I dlatego tak pomyślałam, jak napisałam Smile O tym, co napisałeś muszę się zastanowić w wolnej chwili. A co do Saturna jako ojca czasu... Znasz może jakąś książkę, która o tym mówi?
Dodatkowo pomyślałam, że może Jowisz i Saturn to... Earle i Cooper? Choć może to przesada, w sumie w scenariuszu Earle do Annie mówi, że zawsze czuł, że on i Cooper to tacy bliźniacy chat. Ok, lecę do pracy, pozdrawiam i życzę miłego dnia Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Czw 12:38, 28 Cze 2007    Temat postu:

garluk napisał:
A co do Saturna jako ojca czasu... Znasz może jakąś książkę, która o tym mówi?


Mitologia grecka + ogólnodostępna wiedza o tym, że Rzymianie podbijając Grecję przejęli jej mitologię i zaczęli utożsamiać swoich bogów z greckimi. I że przyporządkowanie wygląda tak: Saturn=Kronos, Jowisz=Zeus. To przecież nie jest żadna tajemnica.

Co do Wenus jako symbolu Białej Chaty - sądzę że jest to mocna nadinterpretacja. Wenus symbolizuje bowiem całą sferę erotyczną wraz z jej jasnymi jak i ciemnymi stronami. (Wystarczy lepiej wczytać się w mitologię, by dostrzec, że wielu mitologicznym historiom z udziałem tej bogini daleko do sielanki.) Relacje takie jak Leland-Laura też pod ten symbol podpadają. A przecież Białą Chatę mamy doskonale scharakteryzowaną przez majora Briggsa, kiedy ten opowiada Bobiemu swój sen.

Moja interpretacja symboli wygląda tak - Wenus=sfera erotyczna, czarna chata= wszelkie nieszczęścia i cierpienia do jakich może miłość doprowadzić ze szczególnym uwzględnieniem piekła domowego, aberracji seksualnych itd, biała chata = szczęście jaką może dać wzajemna miłość.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 18:38, 29 Cze 2007    Temat postu:

Z tego co wiem, to nie Kronos/Saturn, ale Chronos był greckim uosobieniem czasu. Prawdą jest, że często Kronos był utożsamiany z Chronosem. Natomiast powiązanie Saturna z czasem można jedynie wydedukować na przykład z patronatu nad zasiewami (w literaturze astrologicznej zaś powiązany był z jesienią - zmierzchem życia i melancholią). Naprawdę nie znalazłam żadnej wzmianki mitologicznej jakoby był on władcą, czy ojcem czasu. Wiesz, jest to dla mnie akurat ważne, bo różne się rzeczy wypisuje na temat mitologicznych archetypów i symboli, i wolę się opierać na jakichś źródłach, inaczej różne znaczenia można podstawić tak, by pasowało. A co do Saturnaliów pominąłeś ważną rzecz: czas i przemijanie wiążą się tu z odwróceniem porządku, ładu świata, przecież był to czas, który w średniowieczu przyjmie nazwę karnawału, gdzie, jak podczas Saturnaliów, król jadał z niewolnikiem, każdy był równy, "mógł się wyszaleć", po czym powrócić na swoje miejsce (dziś dalekim tego echem jest zabawa sylwestrowa. Saturnalia odbywały się 17-19.XII, potem dłużej, a później związano je z uroczystościami Nowego Roku). Był to czas odwrócenia, a co za tym idzie, oczyszczenia (Norma w odcinku 28 - Miss TP mówi do Annie i Shelly, że tam w górze jest ktoś, kto zasłużył sobie na ten tytuł, po czym stwierdza, że będzie to dzień oczyszczenia). Tak, ma to związek z kołem czasowym, o którym mówi Laura: do zobaczenia za 25 lat (notabene ciekawi mnie czemu Laura wypowiada słowa, które są też pewnym pożegnaniem, jakby go miała więcej nie zobaczyć, a przecież jeszcze w paru momentach widzi Coopera próbując go zdekoncentrować itd). Zresztą ostatni odcinek pod pewnymi względami stanowi klamrę kompozycyjną serialu. Pojawiają się identyczne motywy z pilota (spóźniona Heidi). No i oczywiście jest powrót do osoby Laury Palmer. Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Saturn to planeta, którą charakteryzują jej pierścienie... w 16 odcinku Mike mówi do Coopera, że on i BOB tworzyli związek doskonały, złoty krąg. Cooper rozpoznaje aluzję do swojej obrączki, a w FWWM pojawia się następny pierścień z symbolem z Sowiej Jaskini. Dla mnie jest to czytelny symbol mitycznego czasu, właśnie takiego saturnaliowego, gdzie świat i czas zataczają koło, w którym jest i śmierć i życie (śmierć ludzi z TP, ale ciąża Lucy, "odrodzenie" duchowe niektórych mieszkańców, jak Ben Horne, motyw ekologicny i osoba Annie jako takie dziecko z uzdrawiającymi oczyma - chodzi mi o jej sposób patrzenia na świat, którego zazdrości jej Cooper). Zresztą dla mnie losy Coopera to opowieść inicjacyjna, żywcem prawie wzięta z mitycznych wierzeń, ale o tym może kiedy indziej.
Wenus jako symbol Białej Chaty nie jest moim zdaniem nadinterpretacją. Białą Chatę otwiera miłość, Wenus jest symbolem miłości (a sama miłość tak jak Wenus ma w sobie konotacje erotyczne). Ok, major wspomina o Białej Chacie, ale nie sądzę, że miało to miejsce akurat podczas opowiadania swego snu Bobbiemu. Myślę, że ten sen rozgrywał się tylko w podświadomości majora i symbolicznie pokazywał mu pogodzenie się z Bobbym. W symbolice sennej dom jest obrazem nas samych. "DOM: pozytywne zmiany w osobowości śniącego, na swojej drodze rozwoju duchowego poczynisz znaczne postępy, skutkiem czego dotąd ciemnym zakamarkom twej duszy przywrócony zostanie ich pierwotne piękno i blask; odnajdywanie nowych pokoi: zmiany i postęp dokonujące się w życiu wewnętrznym śniącego, nabywanie i zauważanie nowych możliwości własnego rozwoju." ze "Słownika Snów" K. Ostrowskiej. Zauważ, że po tym śnie Bobby wcale nie staje się lepszym człowiekiem, ale wreszcie zaczyna ojca traktować w sposób przyjazny. Dodatkowo, co miałaby znaczyć obecność Bobbiego, że też był w Białej Chacie?? W serialu scenarzyści ciągle sie bawią w takie kulturowe schematy i tutaj opis snu został w całości oparty na senniku. Zresztą Hawk, który opowiada tę legendę mówi tylko, że Biała Chata to miejsce rezydowania duchów rządzących człowiekiem i przyrodą. Tylko tyle. Nie podaje żadnej charakterystyki tego miejsca. Dopiero Windom zaczyna nazywać pewne rzeczy i opowiada naiwny mit, który pewnie ludzie sobie wyobrażają, kiedy myślą o niebie. Natomiast to, że przedsionek i jak sam napisałeś, Czarna Chata niewiele się od siebie różnią, świadczy o tym, jak i ja pojmuję te miejsca. To jest jedno miejsce, ale tym, co je odróżnia jest stan emocjonalny tego, kto tam przebywa. Gdzieś napisałeś, że Lynch często projektuje swoje wizje w symboliczny sposób i tutaj Twoja interpretacja symboli się zgadza, że jest to symboliczne ujęcie pewnych sfer. Ty je postrzegasz w kategoriach psychologicznych, ja w kategoriach inicjacyjnych, archetypowych. W FWWM pojawia się końcówka niby znowu mieszająca znaczenia, choć może z drugiej strony właśnie je porządkująca. W Czerwonym Pokoju siedzi Laura (starsza!, jej makijaż wyraźnie ją postarza) obok stoi Cooper, a nad nimi... anioł... Laura zaczyna śmiać się przez łzy (łzy - oczyszczenie?). Może to właśnie jest Biała Chata?? Jeśli tak, to znowu wygląda jak Czarna Chata i przedsionek, co zgadza się z powyższymi refleksjami.
Ale dalej nie daje mi spokoju zniknięcie posągu Wenus Very Happy Aha, jeszcze jedna uwaga (sory, że tak długo Wink), do posągu Wenus z Milo Gordon Cole porównał Shelly, oczywiście mając na względzie jej piękno. Natomiast perypetie ich znajomości konkluduje stwierdzeniem: "Mówi się, że miłość porusza góry! Sprawia, że ci, którzy się potrzebują stają się najszczęśliwszymi z ludzi! Ale nie słyszałem, żeby przywracała słuch! Shelly, jesteś cudotwórczynią. Boginią przysłaną z nieba." Myślę, że to jednoznaczny trop wiążący Wenus i symbol uzdrawiającej miłości.
Pozdrawiam Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 19:51, 29 Cze 2007    Temat postu:

I jeszcze drobna uwaga. Według Linearnego Przewodnika Po Odcinkach: [link widoczny dla zalogowanych] który pokazuje zbieżność wydarzeń w miasteczku z datami i godzinami (naprawdę fantastyczna robota!!) dzień, w którym się odbyły wybory Miss Twin Peaks i wejście do Czerwonego Pokoju, to sobota. Sobota to oczywiście dzień poświęcony Saturnowi (ale nie w tradycji polskiej, gdzie nazwa wywodzi się od judaistycznego sabatu - dnia odpoczynku), co widoczne jest w angielskiej nazwie: saturday.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 23:55, 29 Cze 2007    Temat postu:

1. Do tej pory byłem święcie przekonany, że imiona Kronos lub Chronos oznaczają tego samego boga, tyle że różnią się sposobem transkrypcji greckiej litery "chi" na łacinkę. Czy masz może jakąś inną wiedzę na ten temat?

2. Kolejna kwestia to miłość w filmach Lyncha. Moja teza brzmi: jeżeli Wenus miałaby być symbolem Białej Chaty, to wówczas wizja miłości przedstawiona w Twin Peaks byłaby zasadniczo różna od tej, jaką znamy z innych filmów Lyncha.

Przypomnijmy: Lynch ukazuje miłość w kontekście takich związków jak ten Jeffreya i Dorothy z "Blue Velvet", Freda i Rene z "Zagubionej Autostrady", Diane i Camili z "Mulholland Dr." Wszystkim tym historiom daleko od sielanki. Lynch z lubością ukazuje nam zakochanych dopuszczająch się perwersji a nawet zbrodni. Nawet Leland z FWWM ukazuje się nam jako człowiek bez opamiętania zakochany we własnej córce.

Pozostaje dla mnie zatem nieodgadnioną tajemnicą, skąd wśród miłośników Lyncha tylu pięknoduchów (nie jesteś bowiem jedyną osobą), którzy chcą widzieć w Twin Peaks apologię miłości. Ja to odbieram zupełnie inaczej. Miłość jest z tego realnego świata - tzn. to że ludzie się zakochują i przeżywają określone stany erotycznej fascynacji, miłosnych uniesień, są zazdrośni, czy też mają złamane serce. Biała Chata i Czarna Chata nie są "z tego świata" - one należą do świata ludzkiej wyobraźni. To są pewne zakorzenione w ludzkich umysłach idee i wyobrażenia dotyczące szczęśliwości i nieszczęścia. Różnym, niekiedy sprzecznym informacjom dotyczące tych miejsc odpowiadają różne koncepcje szczęścia (szczęście rodzinne, jakieś koncepcje natury religijnej i mistycznej). Te różne koncepcje przeplatają się w filmie, tak samo jak w strumieniu świadomości przeplatają się różne idee.

(Oczywiście zamiast "idei" w "strumieniu świadomości" możemy tu sobie podstawić równie dobrze różne "narracje" przeplatające się w "dyskursie" na temat miłości, szczęścia, nieszczęścia itd.)

Jak dla mnie nie jest wcale celem autorów przedstawienie historii z morałem: "Miłość jest wspaniała, lecz strach może wszystko zniweczyć." Tu się pokazuje raczej coś innego: "Miłość niesie ze sobą różne emocje, otwiera zarówno wrota raju jak i piekieł i tylko od naszej postawy będzie zależeć, co nam ona przyniesie".

3. Jeśli chodzi o scenę z Laurą i aniołem, postrzegam ją jako wizję Lelanda, jakiej doznaje przed swoją śmiercią. Jest w tej scenie coś paradoksalnego: zły ojciec, który dawał się ponieść swoim najniższym instynktom nagle doznaje wizji zbawienia swojej córki, która przecież specjalnie święta nie była. Czy to nie dziwne? Być może, ale kiedy rozglądam się wokół siebie i widzę jakiego rodzaju jednostki przyznają się do wiary i oczekują za swój nędzny, pełen haniebnych czynów żywot nagrody w raju, to dostrzegam w tej scenie okrutne ale jakże celne ostrze ironii wymierzone w ludzką hipokryzję.

4. Jeżeli chodzi o Twoją "archetypiczną" i "inicjacyjną" wizję, to naprawdę jestem pod dużym wrażeniem wysiłku intelektualnego i emocjonalnego zaangażowania, jakie wkładasz w swoją interpretację. Ale szczerze mówiąc, choć staram się podążyć wytyczoną przez Ciebie ścieżką, nie mogę oprzeć się wrażeniu, przynajmniej na razie, że ona mnie donikąd nie doprowadzi. Dla przykładu, być może rzeczywiście Saturn ma się kojarzyć z pierścieniem. Ale pozostaje wciąż do wyjaśnienia, czy mamy do czynienia ze zwykłą iteracją symboli, czy jego pojawienie się dostarcza nam nowego klucza do naszej zagadki. Ja nie znajduję na to jak na razie dobrej odpowiedzi. Liczę jednak na to, że przedstawisz niebawem swoją wersję zdarzeń z czerwonego pokoju i rozwiejesz w ten sposób moje wątpliwości.

5. Co do senników - tony makulatury na temat rzekomego znaczenia snów są rozpowszechniane w księgarniach całym świecie. Sądzę więc, że to marne źródło informacji. Załóżmy nawet, że Lynch inspirował się jakimś sennikiem, gdy pracował nad swoim filmem. To nawet wówczas i tak nie ma gwarancji, że treść sennika z którego korzystał autor pokrywa się choćby w najmniejszym stopniu z treścią tego, który akurat nam wpadł w ręce.

Pozdrawiam Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 0:29, 30 Cze 2007    Temat postu:

Na razie Ci odpowiem na to, że niby jestem pięknoduchem, choć nie widzę w tym nic złego, a nawet to wyrażenie mi się podoba Smile Widzisz, zasadnicza różnica między nami jest taka, że Ty postrzegasz Twin Peaks jako kolejny film Lyncha, natomiast ja cały czas pamiętam, że to serial i Marka Frosta, i Scotta Frosta, i innych reżyserów i scenarzystów, którzy włożyli swój wielki wysiłek, by TP było takie, jakie jest. Naczytałam się sporo na ten temat informacji, a także wypowiedzi samego Frosta, który przyznał, że już w pierwszej serii, od 03 odcinka rola Lyncha wyraźnie malała, a w drugim sezonie prawie w ogóle się już na planie nie pojawiał, prócz roli Gordona Cole'a. To Frost koordynował całość scenariuszy i reżyserii. W jednym z wywiadów powiedział, że Lynch podczas kręcenia niektórych odcinków w ogóle wyrzucał scenariusz i kręcił to tak, jak chciał, co tylko wszystkich irytowało. Mogę sobie dlatego wyobrazić, dlaczego Frost nie uczestniczył przy kręceniu FWWM. Dlatego ja traktuję TP jako serial TP. Owszem, widzę w nim ślady wcześniejszych dokonań Lyncha, ale nie przerysowuję ich znaczenie na cały serial, bo moim zdaniem byłoby to przekłamanie.
Co do Kronosa i Chronosa te informacje wzięłam z Encyklopedii religii PWN, ponadto taka też jest notatka na Wikipedii. Zresztą każdy słownik wyrazów obcych uwzględnia to rozróżnienie. Pozdrawiam.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 1:12, 30 Cze 2007    Temat postu:

garluk napisał:
Widzisz, zasadnicza różnica między nami jest taka, że Ty postrzegasz Twin Peaks jako kolejny film Lyncha, natomiast ja cały czas pamiętam, że to serial i Marka Frosta, i Scotta Frosta


Pamiętam o tym. Być może dlatego Twin Peaks znacznie mniej mnie zachwyca niż wspomniane wyżej kinowe produkcje. Ale tak czy siak, rozmawiamy tutaj głównie o ostatnim odcinku, oraz o scenach z FWWM. Obie rzeczy reżyserował Lynch osobiście (przynajmniej tak podają źródła). Nie mamy zatem najmniejszych racji, by przyjmować, że Frost miał jakiś znaczący wpływ na wygląd czerwonego pokoju, czy na umieszczenie w nim modelu Saturna. Jaki jest więc sens powoływania się na niego w tym akurat kontekście?

"Pięknoduch" to nie jest oczywiście żadna obelga. To raczej pewna psychologiczna charakterystyka. Zastanawia mnie tylko, co osoby o pozytywnym nastawieniu do świata i przejawiające (nieco naiwną w moim przekonaniu) wiarę w takie wartości, jak miłość, widzą w perwersyjnej (we wszelkich możliwych znaczeniach tego słowa) twórczości Lyncha. Zgadzam się bowiem ze słowami jakie padły z ust Raczka w dyskusji z Kałużyńskim, że filmy Lyncha powinny tego rodzaju ludzi drażnić i wprawiać w święte oburzenie. A oni tymczasem zachwycają się tym, co powinni odrzucić... Wink

Co do Chronosa i Kronosa - mój błąd. Dzięki za wyjaśnienie! Smile Choć tak na dobrą sprawę, skoro mylenie jednego z drugim jest powszechne, to niewykluczone, że Lynch też się pomylił... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Sob 14:00, 07 Lip 2007    Temat postu: -

Dobra nie chce mi się dalej szukać, więc walę tutaj Prawdziwku co napisałeś "gdzieś, lecz nie wiadomo gdzie":

Prawdziwek napisał:

Cytat:
osoby o pozytywnym nastawieniu do świata i przejawiające (nieco naiwną w moim przekonaniu) wiarę w takie wartości, jak miłość, widzą w perwersyjnej (we wszelkich możliwych znaczeniach tego słowa) twórczości Lyncha.


Nie uważam, że wiara w takie wartości jak miłość jest naiwna (może dla Ciebie). Gorąco protestuję przed takimi stwierdzeniami, bo one obrażają mój system wartości.

Dwa: perwersyjnej (we wszelkich możliwych znaczeniach tego słowa) twórczości Lyncha --> Bo BOB jest, był i będzie w każdym z nas Razz Cool Twisted Evil, możesz zaprzeczać, ale pamiętasz o teorii psychoanalizy? Razz Kto mieczem wojuje od miecza ginie.. Very Happy Laughing Razz Smile Wink .


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 17:35, 11 Lip 2007    Temat postu: Re: -

Introverder napisał:
Nie uważam, że wiara w takie wartości jak miłość jest naiwna (może dla Ciebie). Gorąco protestuję przed takimi stwierdzeniami, bo one obrażają mój system wartości.


1. Twoja wypowiedź jest niestety przykładem częstego błędu mieszania cech atrybutywnych z akcydentalnymi. Nie pisałem nigdzie, że naiwność jest nierozłączną, atrybutywną cechą każdej wiary w miłość. Jeżeli ktoś jednak argumentuje, że Wenus jest symbolem Białej Chaty, bo przecież to bogini miłości, a miłość jest piękna, wzniosła i wspaniała itd, to siłą rzeczy posądzam go o wiarę naiwną. Taka wiara zakłada coś więcej, niż tylko to, że miłość jest wartością, że warto kochać etc. Osoba wierząca naiwnie nie dostrzega, że miłość, choć sama w sobie szlachetna, może w niektórych sytuacjach prowadzić do czegoś złego. (Tak jakby mało było zabójstw czy samobójstw na tle miłosnym.)

Przykład podobnego błędu, jak Ty popełniłeś, pojawił się w oddalonym chyba przez polski sąd oskarżeniu o obrazę uczuć religijnych w wyniku użycia sformułowania "kato-faszyści". Podobnie jak nazwanie kogoś kato-faszystą, nie oznacza, że uznajemy wszystkich katolików za faszystów, tak samo stwierdzenie, że czyjaś wiara w miłość jest naiwna, nie oznacza, że uznajemy wszelką wiarę w miłość za naiwną.

2. Nie podoba mi się szczerze mówiąc ta nowomowa, którą się posługujesz. Co to znaczy "obrazić czyiś system wartości"? Czy system wartości to niby jakaś osoba, żeby się mogła obrażać? W ogóle te wszelkie "obrazy uczuć", "obrazy wartości" itd, to jakiś prawniczo-urzędniczy bełkot, którego powinno się chyba unikać na forum poświęconemu, bądź co bądź, kulturze. Skądinąd, jak się bliżej przyjrzeć tego rodzaju sformułowaniom, nie widać w nich ani odrobiny sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Śro 18:49, 11 Lip 2007    Temat postu:

Jeżeli ktoś jednak argumentuje, że Wenus jest symbolem Białej Chaty, bo przecież to bogini miłości, a miłość jest piękna, wzniosła i wspaniała itd, to siłą rzeczy posądzam go o wiarę naiwną.

--------------------------------------------------------------------------------

Nie zapominajmy, że jednak TEN posąg Wenus jest przede wszystkim symbolem piękna ciała kobiety (90-60-90). Dla mnie zatem ta statua symbolizuje cielesność (gdzieindziej w tym serialu nie bez kozery pojawił sie "świerszczyk" ŚWIAT CIAŁA, gdzie swoje ogłoszenie zamieściła m.in.Laura PALMER). Cielesnosć z kolei uasabia popęd seksualny (LYNCH swiadomie niemalże w każdym swoim filmie czyni konfrontację pomiedzy CIAŁEM i DUSZĄ), cielesność też uosabia u LYNCHA taniec, który jest jezykiem jakby ciała. Jeśli nawet LYNCH myślał o tym posągu jako symboli miłości, to ja juz bym raczej skłaniał się ku miłości erotycznej (seksualnej?)....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Śro 19:12, 11 Lip 2007    Temat postu:

Pierwsza czerwona komnata to przedsionek.Co do tego nie ma wątpliwości. Późniejsze sceny, krew, Cooper leżący obok Annie, Bob i Windom - to może sugerować Czarną Chatę. Nie widzę natomiast żadnych nawiązań do symboliki Białej Chaty - nie widać tu np. nic przypominającego opowieści majora Briggsa.
------------------------------------------------------------------------------------

Jeśli chodzi o symbolikę CZERWONEGO POKOJU, to oczywiście może być wiele interpretacji. Moja jest taka, że LYNCH w serialu raczej "nie wchodził" obrazem ani do BIAŁEJ CHATY, ani do CZARNEJ (takie "wejscie" do CZARNEJ CHATY w mojej ocenie mialo miejsce w "FWWM", gdzie mowa była o stole z formiki). Czym zatem może być CZERWONY POKÓJ? Wiele chyba mówi okreslenie tego pomieszczenia jako POCZEKALNIA (w innym tłumaczeniu była STRÓŻÓWKA). Dodatkowo CZARNO-BIAŁA kolorystyka podłogi i obecność OLBRZYMA. Zastanawiają zatem te przeciwieństwa w tym pokoju. W mojej ocenie jest to zatem miejsce, co w chrześcijaństwie nosi nazwe CZYŚCIEC. To tam chyba dochodzi do konfrontacji DOBREJ i ZŁEJ strony człowieka i dopiero stamtąd dochodzi do przejscia do odpowiedniej CHATY.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pią 1:46, 13 Lip 2007    Temat postu:

doggod napisał:

Nie zapominajmy, że jednak TEN posąg Wenus jest przede wszystkim symbolem piękna ciała kobiety (90-60-90). Dla mnie zatem ta statua symbolizuje cielesność (gdzieindziej w tym serialu nie bez kozery pojawił sie "świerszczyk" ŚWIAT CIAŁA, gdzie swoje ogłoszenie zamieściła m.in.Laura PALMER). Cielesnosć z kolei uasabia popęd seksualny (LYNCH swiadomie niemalże w każdym swoim filmie czyni konfrontację pomiedzy CIAŁEM i DUSZĄ), cielesność też uosabia u LYNCHA taniec, który jest jezykiem jakby ciała. Jeśli nawet LYNCH myślał o tym posągu jako symboli miłości, to ja juz bym raczej skłaniał się ku miłości erotycznej (seksualnej?)....


Wenus jako seksualność, cielesność, erotyka itd. to by pasowało do mojej interpretacji. Taniec karła jako symbol zmysłowości - to brzmi prawdopodobnie. Co do dualizmu ciało-dusza, to po obejrzeniu FWWM dochodzę do wniosku, że Lynch chyba nie do końca wierzy w to, aby tego rodzaju byty, jak ludzkie dusze w ogóle istniały (to nawet podobnie jak i ja), albo przynajmniej nie traktuje tej hipotezy nazbyt poważnie. Stąd te zwielokrotnienia osobowości, symbol maski i symbol ognia (Przypomnijcie sobie co Laura mówi o ogniu.)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Serial ogólnie i odcinki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 1 z 8

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin