Forum www.lynchland.eu Strona Główna www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kim dla Was jest BOB?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Serial ogólnie i odcinki
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
raikoh81
Gość






PostWysłany: Nie 19:28, 26 Lis 2006    Temat postu:

Laura u harolda. Mówi "BOB is real" czyli bob istnieje,oddaje Haroldowi pamietnik i wychodzi mówiac ze nie wie kiedy wróci byc moze nigdy!!!!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Nie 19:37, 26 Lis 2006    Temat postu: -

Wiele innych "przejawów jego obecności" w filmie również o tym świadczy, wystarczy podać choćby scenę "morderstwa" na Josie lub chociażby sceny, kiedy BOB występuje sam, jako demon. Pisałem już o tym.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Wto 17:07, 28 Lis 2006    Temat postu:

"Bob is Bob, eager for fun. He wears a smile. Everybody run!"

I to wystarczy za odpowiedź. Smile
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek
Gość






PostWysłany: Czw 19:28, 30 Lis 2006    Temat postu:

Jak już wspomniałem, ja wcale Freuda nie lubię, co więcej, jego działalność uważam za pseudonaukę. Podobnie nie twierdzę, że Lynch kopiuje w swoim filmie idee Freuda. Porównanie do Id i Superego służyło przede wszyskim wskazaniu na stosunek postaci takich jak Leland do Boba i Mike'a. Ci drudzy, tak jak wyróżnione przez Freuda struktury psychiczne nie są JEDNOSTKAMI - są OBIEKTYWNYMI SIŁAMI działającymi wewnątrz ludzkiego umysłu i mają charakter OGÓLNOLUDZKI. (Dlatego nie można ich złapać ani zabić)

Nie rozumiem na jakiej zasadzie zdanie "Bob is real" ma przeczyć mojej interpretacji. Czy istniejące w nas silne, nieakceptowane przez nas samych popędy nie są realne? Czy jeśli nagle zaczynamy działać w zupełnie niestandardowy i niezrozumiały dla samych siebie sposób, czy wówczas powiedzenie: "To uczyniła za mnie chyba jakaś inna osoba", nie wydaje się naturalne? Na tej zasadzie nadanie tej sile osobowego statusu nie jest niczym niezwykłym. Nazwanie tej siły "demonem" jest zatem w pewnym sensie uprawnione. Nie dziwią również słowa o "rzeczywistej obecności". Na jakiej zasadzie uznajecie, że psychika jest "mniej rzeczywista" niż tzw. "świat materialny"?

Natomiast przeciwstawiam się z całą stanowczością wszelkim mitologicznym interpretacjom, według których Bob to miałby być niczym "diabeł Boruta", błąkający się gdzieś po lesie Ghostwood i atakującym biedne zbłąkane owieczki, by ukraść im duszę. Odwołanie się do mitologii uważam jedynie za sugestywny środek artystyczny. Lynch nie tworzy mitów, lecz odwołuje się do nich po to, by powiedzieć coś o tym, co się dzieje we wnętrzu człowieka. Zabieg uzewnętrzniania, czy też materializowania tego, co się dzieje w ludzkich głowach widoczny jest w całej jego twórczości zaczynając od "Eraserhead" a na genialnym "Mulholland Drive" kończąc. Uważam zatem, że Ci co poprzestają na mitologicznych interpretacjach wiele tracą. Dobrowolnie rezygnują z interesującej wycieczki w rzeczywistość pełną fundamentalnych metafizycznych pytań dotyczących istoty człowieka, tożsamości działającego, możliwości "utraty" lub "odzyskania" siebie samego. Ale jeśli ktoś woli widzieć w tym jedynie bajanie o gusłach, aniołkach i diabełkach, mitologicznych stworach itp. - to cóż, kwestia indywidualnego gustu. Niektórzy wolą schodzić w głębiny, innym wystarczają mielizny.

Odnośnie Josie - to zaprawdę jeden z najwspanialszych wątków w TP. Osoba, która nigdy nie jest sobą. W jej wypadku kategoria "tożsamości osobowej" w ogóle chyba nie znajduje zastosowania. Działa pod wpływem impulsu (najczęściej ze strachu), stara się też być dokładnie taka, jaką ją chcą widzieć inni. Osobiście uważam pomysł z "porwaniem" ją przez Boba za (nie jedyny zresztą w tym filmie) wypadek przy pracy. Ale oczywiście, jeśli ktoś mi przedstawi ciekawą interpretację, gotów jestem powyższe odszczekać.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Pią 1:06, 01 Gru 2006    Temat postu: -

Co rozumiesz pod pojęciem, że to "wypadek przy pracy". Zdradź co masz na myśli?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek
Gość






PostWysłany: Pią 4:10, 01 Gru 2006    Temat postu:

"Wypadek przy pracy" - symbol, scena, która stanowi pewien nie zauważony pierwotnie bądź zlekceważony przez autora dzieła dysonans. Inaczej mówiąc, nie do końca pasuje do reszty.

W tym konkretnym przypadku problem polega na tym, że Lynch nie jest do końca konsekwentny w przedstawianiu Boba. Mówi o nim, że "lubi się bawić", pokazuje go jako człowieka-zwierzę (włosy, ubranie, wyraz twarzy, zachowanie). Z drugiej twierdzi, że Bob żywi się strachem. I to jest oczywiście zupełnie w porządku. Nie ma nic niestosownego w tym, aby taka istota żywiła się strachem.

W tym akurat momencie autor dokonuje dziwnego nieuprawnionego przejścia. Już sam fakt, że Josie się boi, wystarczy, żeby dostała się w ręce Boba. Ale co u licha igraszki Boba, czy też jego zwierzęcość, mogą mieć wspólnego z naszą niezdecydowaną, strachliwą Josie? Wygląda tak, jakby autor zmienił koncepcję w trakcie filmu.

Jedyna ratująca całość interpretacja jest taka, że Bob był odpowiedzialny za te impulsy w Josie, które pchały ją do popełniania kolejnych zbrodni. Ale to nie zostało nigdzie wcześniej pokazane, mimo iż akcja filmu toczyła się już od dawna.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Pią 5:09, 01 Gru 2006    Temat postu: -

Ja w ogóle "nie łapię" tej sceny. Np. to że została "zamknięta" w gałce od szuflady.
Jak dla mnie to w ogóle abstrakcja, że BOB ją zabił - nie posiadając ciała, nie mógł tego zrobić. Myślę, że na krótko przed jej śmiercią przejął kontrolę nad jej ciałem - być może pod jego wpływem zabiła Eckhardta, ale to b. krucha teza.

Bojąc się go, ew. bez zastanowienia dała mu duszę, stąd różnica w wadze ciała denatki oraz samej Josie. Dziwne, że BOB zainteresował się nią dopiero teraz - przecież to "królowa strachu"/"mistrzyni" Laughing .

Tak czy siak jest to jeden z dowodów istnienia BOB-a, jako indywidualnego bytu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Pią 23:24, 01 Gru 2006    Temat postu: -

Wiesz jednym z fundamentów istnienia "BOB-a" jako samodzielnej istoty jest dla mnie autentyczna niewiedza Lelanda na temat swojego postępowania, kiedy BOB jest w nim. Ba, on sam pomagał w śledztwie jego "namierzyć". BOB nim kieruje, a Leland jest marionetką w jego rekach. Z "FWWM" wiemy, że BOB zagroził Laurze, że ją zabije, jeśli ta nie wpuści go do swojego wnętrza. Wiadomo, że coś takiego jak "id" nie może przechodzić z osoby na osobę, bo każdy z nas, to już (jak sam pisałeś) ma w sobie. Poza tym "id" można się oprzeć, jakby się nie dało, to ile zbrodni można by wytłumaczyć w ten sposób: "To nie ja, to moje id - nie mogłem nic zrobić". Każdy by się tak tłumaczył i robił jednocześnie co chciał.

Oczywiście wiem, że można to tłumaczyć tym, że BOB jest to "id", które wyrwało się Lelandowi spod kontroli i teraz robi, to co chce, ale jest to dla mnie wersja naciągana. Poza tym w scenie "napadu Mike'a" krzyczy on co prawda do Lelanda: "Nić zostanie zerwana panie Palmer", ale tak naprawdę słowa te adresuje do BOB-a. Zapach oleju świadczy o tym, że BOB jest w Lelandzie, Mike jako także osoba z "innego miejsca", wie o dokładnej alokacji BOB-a, bo te postacie dokładnie wiedzą, gdzie ich "współbratymcy" się znajdują.

Ponieważ mam mocne argumenty, mój "pogląd" się zawsze obroni. Podobnie jak Twój Smile (przyjazny uśmiech).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pradziwek
Gość






PostWysłany: Sob 0:07, 02 Gru 2006    Temat postu:

Mam akurat dość proste wyjaśnienie tej zagadki. Zastanówmy się, kiedy mamy do czynienia z sytuacją występowania wielu osób w jednym ciele. Nie wystarczy do tego posiadanie przez danego człowieka różnych sprzecznych pragnień. To się przecież zdarza całkowicie normalnym ludziom w standardowych sytuacjach.

O byciu tą a nie inną osobą decyduje dostęp do informacji prywatnych. Ja i Ty nie jesteśmy tą samą osobą właśnie dlatego, że mnie nie są dane Twoje prywatne doświadczenia, pragnienia, czy wspomnienia w sposób bezpośredni i vice versa. Mógłbyś mi opowiedzieć swoje doświadczenia, ale to nie to samo. Ja nie mogę ich mieć.

Tak jak wspominałem uznaję, że Leland jest w takim stanie, że w jego ciele mieszka wiele osób. Jest tam miejsce i dla czułego ojca, i dla Boba, i dla Mike'a a może jeszcze nawet dla paru innych. One nie kontaktują się ze sobą w normalny "wewnętrzny" sposób. Dlatego właśnie możemy struktury świadomości Lelanda traktować jako odrębne osoby. Skąd się wzięło w Lelandzie takie rozwarstwienie? Po prostu trudno pełnić te wszystkie role naraz, dokonywać tak odmiennych czynów pozostając jedną i tą samą osobą. Aby być dobrym ojcem (a ja wierzę, że Leland naprawdę się stara) trzeba zapomnieć o tym, jak się gwałciło swoją córkę. Uważam, że jednym z najważniejszych walorów FWWM było właśnie ukazanie autentyzmu rozwarstwionych postaci w ich poszczególnych rolach.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek
Gość






PostWysłany: Sob 0:16, 02 Gru 2006    Temat postu:

Co do aspektu moralnego całej sprawy. Uważam, że psim obowiązkiem człowieka jest nie zapominać o tym, co robił. Człowiek ma również moralny obowiązek nie zapraszać "złych demonów", nie prowokować sytuacji, w wyniku których może dojść do takiego rozdwojenia. Bo przecież tacy jak Leland nie zawsze byli zwielokrotnieni. Wyodrębnianie się innych osobowości to proces trwający w czasie. Wspomagany jest w dodatku często całkiem świadomymi decyzjami, by o pewne wspomnienia wyrzucić poza obręb świadomości.

Poza tym pamiętajmy, że Lynch przedstawia nam pewne ekstremum. Takie przypadki nie zdarzają się często. Tym nie mniej przyglądanie się takim jednostkom, daje nam możliwość zastanowienia się nad własnym postępowaniem, nad tym, czy my sami czasem nie zapraszamy jakiś "demonów".
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Introverder




Dołączył: 17 Lis 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Skąd: Pine Forests

PostWysłany: Sob 0:51, 02 Gru 2006    Temat postu: -

Cytat:
O byciu tą a nie inną osobą decyduje dostęp do informacji prywatnych. Ja i Ty nie jesteśmy tą samą osobą właśnie dlatego, że mnie nie są dane Twoje prywatne doświadczenia, pragnienia, czy wspomnienia w sposób bezpośredni i vice versa. Mógłbyś mi opowiedzieć swoje doświadczenia, ale to nie to samo. Ja nie mogę ich mieć.


Czyli krótko mówiąc wg Ciebie nasz charakter bierze się głównie z naszych doświadczeń - różne doświadczenia, różne osobowości.

Co do BOB-a, wierzył w niego nawet Cooper. Uzasadnienie (słowa kierowane do szeryfa): "A co łatwiej Ci by było uwierzyć, że to Leland zgwałcił i zamordował swoją córkę?"

O postaci demona świadczy również powiązanie z sowami. Widzę BOB-a, jako demona, który opętuje ludzi, kusi ich, a następnie ich wykorzystuje. BOB atakuje wszystkich, którzy są "słabi" i nie jest to nic nowego. Ale zostawmy kwestie sporne. BOB nie miał prawa opętać agenta Coopera, bo ten nic złego nie zrobił. Wytłumaczeniem jest jedynie koncepcja bazująca na strachu ( mój opis symboliki CZARNEJ CHATKI - wedle słów Hawk'a). Czemu Cooper nie walczył ze swoim złym "Bliźniakiem"(czego się bał)? Na jakiej podstawie BOB zawładnął jego duszą? Przecież musi być udzielona najpierw zgoda - przyszła "ofiara" musi się zgodzić na to (dobrowolnie i bez przymusu). Opieram się zatem na słowach Hawk'a. Co miał niby zrobić, czy jego los w chwili pojawienia się BOB-a był już przesądzony?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 2:37, 02 Gru 2006    Temat postu: Re: -

[quote="Introverder"]
Cytat:
Czyli krótko mówiąc wg Ciebie nasz charakter bierze się głównie z naszych doświadczeń - różne doświadczenia, różne osobowości.


Nic takiego nie twierdzę. Charakter to jedno, doświadczenie drugie. Chciałem powiedzieć tylko tyle, że aby stwierdzić wieloraką osobowość potrzebne jest coś więcej, niż tylko różne wchodzące w konflikt motywacje. O osobach w jednym ciele trzeba myśleć przez analogię do osób w różnych ciałach. Osoby w różnych ciałach mają różne wspomnienia i doświadczenia. Wewnętrzne osoby, muszą mieć przed sobą jakieś tajemnice. Nie może być tak, aby Leland wiedział o wszystkim, co robi Bob. Gdyby tak było powiedzielibyśmy raczej, że Leland jest hipokrytą, albo ma słabą wolę. Tylko rozszczepienie wspomnień i doświadczeń może być tu decydujące, aby stwierdzić, że ciało Lelanda zamieszkuje jakiś "demon", jakaś inna osoba.

Człowiek bywa czasem doskonałym kłamcą, który potrafi oszukać nawet sam siebie. Gdy dopada go "dzika żądza", robi różne niecne rzeczy, gdy pragnienie mija, to o wszystkim zapomina. Rozwarstwienie się osobowości następuje tu właśnie wskutek wypierania wspomnień w nieświadomość. Oczywiście twierdzę cały czas, że Leland to ekstremalny i rzadki przypadek. Ale właśnie takie przypadki najbardziej interesują Lyncha.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Sob 2:44, 02 Gru 2006    Temat postu: Re: -

[quote="Introverder"]
Cytat:
Co do BOB-a, wierzył w niego nawet Cooper. Uzasadnienie (słowa kierowane do szeryfa): "A co łatwiej Ci by było uwierzyć, że to Leland zgwałcił i zamordował swoją córkę?"


Ale pod "Leland" powinieneś Tu podstawić "Leland - kochający ojciec, wzorowy mieszkaniec Twin Peaks itd." Oczywiście, że TEN Leland nie miał motywacji, żeby zabić. On naprawdę cierpiał. Trudno istotnie uwierzyć, aby on zabił.

Dlatego właśnie musimy się posiłkować innymi teoriami. Ty korzystasz z teorii nawiedzenia przez demona, ja zaś, niechętny demonologii, odwołuję się do koncepcji takich jak rozszczepienie osobowości. Nie widzę dlaczego ta wypowiedź miałaby tu cokolwiek rozstrzygać.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek
Gość






PostWysłany: Sob 2:48, 02 Gru 2006    Temat postu:

Znów się nie podpisałem.

Co do reszty zgoda. Mam te same wątpliwości i nie potrafię ich na razie rozstrzygnąć.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 14:48, 07 Wrz 2007    Temat postu:

Bob to ja. Bob to Ty. Bob jest wszędzie. Czasami kiedy myję zęby rano nie mogę się oprzeć i spoglądam w lustro...

Co widzę?

!!!!!!!!!!!!!!!!
Twisted Evil
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Serial ogólnie i odcinki Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 2 z 9

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin