Forum www.lynchland.eu Strona Główna www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

INLAND EMPIRE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> INLAND EMPIRE
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 17:23, 31 Lip 2007    Temat postu:

doggod napisał:
Nie wiem, czy zauwazyłeś, ale ja widze podobieństwa tylko miedzy IE i MD (ty na przykład przy okazji TP do jednego worka wrzucales wiecej filmów niż dwa).


Ale ja nie twierdzę, że nie należy w ogóle szukać podobieństw i wzajemnych odniesień, lecz raczej że powinno się wystrzegać takich porównań jako klucza interpretacyjnego, chyba, że mamy tak jak w wypadku IE do czynienia z dosłownym cytowaniem "Królików". Jeżeli znajdujemy wskazówki w samym filmie, to trzeba się ich trzymać, jeżeli jakiejś wskazówki brak, trzeba zawsze rozważyć, czy dana interpratacja nie jest błędna.

Co do Twin Peaks - nie kryję, że w tym wypadku moja interpretacja jest jak ser szwajcarski. Ale na razie nie widzę innej, na którą mógłbym się zdecydować. Twoja mi nie pasuje głównie z tej racji, że robi z Lyncha moralistę, kogoś, kto ma nam pokazać, która droga jest dobra, a która zła. Tym czasem jest wiele szczegółów, które wskazują, że w Twin Peaks w ogóle nie ma mowy o jakiejś spójnej koncepcji tego, co jest po drugiej stronie, co jest tak naprawdę dobre, a co złe. Zauważ, że wypowiadane są różne nawzajem sprzeczne koncepcje odnośnie tego, "co się kryje w pobliskich lasach", raz "czarna chata" jest tym samym, a innym razem czymś odmiennym niż "przedsionek". Dla mnie jest to jasny przykład, że wszystko to, co dowiadujemy się o tych miejscach jest tylko czyjąś teorią (Hawka, Briggsa, Earla). Mamy jakąś koncepcję "białej chaty". Sugeruje się, że być może major Briggs tam był w trakcie swojego zniknięcia, ale on sam nie jest pewien. Widzę tu wyraźnie analogię do ludzkiego dążenia do szczęścia i rozmaitych wyobrażeń dotyczących tego na czym ma ono polegać. Dostrzegam również, że "czarna chata" jest jakoś powiązana z nieszczęściem, piekłem itd, ale jednak nie z żadnym konkretnym rozumieniem tego stanu bądź miejsca. Wszędzie tutaj pojawia się motyw domu i tego, co Anglosasi nazywają "living room" (charakterystyczny układ mebli). Tłumaczę, że prości mieszkańcy małego miasteczka, najczęściej to tak sobie kojarzą: szczęście=szczęście rodzinne, piekło=piekło w domu. Jeżeli przyjąć takie, w moim przekonaniu bardzo dobrze ugruntowane w filme założenie, że to tylko różne teorie, to również wizyta Coopera w czerwonym pokoju jest jakaś teorią, albo lepiej testem jego teorii, jego sposobu patrzenia na świat. Klęska jaką ponosi dotyczy więc raczej jego konkretnej wizji. (Nie ma tu uniwersalnej lekcji, z której każdy mógłby wyciągnąć jakieś wnioski.) Zauważyłem nawet, że słynny gest Laury nie jest wcale jednoznaczny - raz pokazuje go "dobra Laura" innym razem jej "doppelganger". Kojarzy się to ewidetnie ze środkami, jakie Lynch stosował w późniejszych filmach i które obrazowały różne rozterki bohaterów, niepewność, wahanie się. Ale nigdzie nie twierdziłem, że TP jest o tym samym co LH, czy WaH. Doszukuję się raczej konsekwencji w środkach, a nie w treści.

Gdyby interpretacja całego IE miała zależeć od jakiegoś drobiazgu, podobieństwa pewnej krótkiej sytuacji do tej z MD, gdyby klucz do wszystkiego miałby od tego zależeć, musiałbym przyznać, że Lynch to perwersyjny demiurg, który najpierw trzy godziny katuje widza różnymi sytuacjami i dialogami, uśpić do reszty jego czujność, a potem przemycić rozwiązanie w nieoczekiwanym momencie i to w mało wyrazisty sposób. To byłoby jednak nietypowe, bo z mojego dotychczasowego doświadczenia wynika, że to co jest kluczem do danego dziełka, jest najczęściej wielokrotnie w danym filmie powtarzane, tak że gdy dojdziesz już, o co chodzi, sam zadajesz sobie pytanie, "Jak mogłem wcześniej tego nie zauważyć?" "Prawda była przecież na wyciągnięcie ręki."


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 17:35, 31 Lip 2007    Temat postu:

doggod napisał:
A może wszystkimi tymi kobietami naraz?


Zdecydowanie tak! Nie ma sensu mówić, że Dern jest prawdziwa, albo Gruszka jest prawdziwa. To są różne aspekty tej samej kobiety. One wykonują nieraz podobne czynności (prostytucja), ale jednak z innym nastawieniem. Dla Gruszki jest to coś bardziej zwykłego i naturalnego, dla Dern przejaw osobistej klęski, upokorzenie. Jedna jest przyziemna, a druga marzy.

Nie jest też ważne to gdzie bohaterka jest, ale jak siebie widzi. Te miejsca należy traktować zupełnie symbolicznie. Dom na przedmieściach, odległe miasto w kraju nadbałtyckim, Hollywood - to wszystko miejsca w jej psychice. Określa je przede wszystkim odległość od "marzenia", to czy bohaterka uznaje, że marzenie się spełnia, jest całkiem blisko, czy też może zupełnie niedostępne.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Wto 17:47, 31 Lip 2007    Temat postu:

"ERYERYEYEY

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Nie 9:03, 10 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Wto 17:57, 31 Lip 2007    Temat postu:

"ERTYERY

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Nie 9:03, 10 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Wto 19:27, 31 Lip 2007    Temat postu:

REHYTRRYRTYT

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Nie 9:03, 10 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 20:55, 31 Lip 2007    Temat postu:

doggod napisał:
Problem w tym, ze ty operujesz argumentami w rozmowie ze mną, które czesto posiadają okreslniki typu "banalny", "spekulatywny", "nieistotny", "małowyrazisty". Zauwaz, ze ja takimi epitetami sie nie posługuję pod twoim adresem, chociaż mógłbym, ponieważ twoje argumenty są także "błahe" i "malowyraziste". Czy to, do czegos prowadzi? Prowadź chłopie zwykłą rozmowę, i nie posiłkuj się jakimiś pomniejszajacymi moje argumenty epitetami. Przedstawiaj swoje i bedzie wszystko dobrze, ok?


Kwestia czy coś jest "wyraziste" może być rozumiana dwojako. Po pierwsze, jest to jak słuszne zauważyłeś pewien epitet, przy pomocy którego informujemy kogoś, czy dobrze pewną rzecz widzimy. Po drugie, może być to sugestia, że w rzecz "bardziej wyrazistą" trzeba sie mniej wgłębiać niż w tę mniej wyrazistą, czyli że możemy pozostać przy prostszej, bardziej dosłownej analizie danej sceny.

Ja swoją koncepcję, że bohaterka wraca do rodziny opieram na tych scenach:

1) Gruszka schodzi na dół
2) radośnie wita się z mężem i dzieckiem
3) Widać napisy końcowe i tańczące postacie, zarówno te, które tu widzieliśmy wcześniej, jak i te których w ogóle w filmie nie było. Całość przypomina jakąś rewię, cyrk itp.

A oto ten niezwykle "niejasny" i "dziwaczny" sposób w jaki odczytuję te sceny:

1) Bohaterka "wraca na ziemię", przestaje marzyć.
2) Wraca do swojej rodziny i czuje się z tego powodu szczęśliwa
3) Patrzy na swoje przeżycia z dystansem i ironią.

O wszystkim tym pisałem już wcześniej, chociaż w różnych postach.

Teraz porównajmy to z Twoją interpretacją:

Cytat:
Po tym, jak poniosła smierc na planie filmowym jako NIKKI/SUE, jak w transie wchodzi KINA (w oryginale jest THEATRE), do złudzenia podobnego do tego, gdzie w MD RITA i BETTY ogladają sztukmistrza i gdzie w lozy zasiada tajemnicza kobieta z niebieskimi włosami i mówi o SILENCIO. Tutaj, zamiast nagranej TAŚMY, widzimy projekcje filmu/życia głównej bohaterki. Nikki/SUE porzuca niebieskie przykrycie (w tym filmie prawdopodobnie kolor niebieski symbolizuje MARZENIA) i idzie zabić PHANTOMA. Jak dla mnie, jest to dobitny symbol tego, że po śmierci dopiero można porzucić MARZENIA, od których człowiek nie jest w stanie uciec za życia.


Motyw śmierci pojawia się w tej wypowiedzi bezpośrednio tylko jako zabójstwo Phantoma. Żeby uznać to za dowód samobójstwa i nie być równocześnie na bakier z logiką, musiałbyś założyć, że Phantom jest w tym momencie całkowicie tożsamy z główną bohaterką, nie tylko z jakąś jej częścią czy projekcją, ale że występuje w tej scenie jako ona sama!

Wysuwasz również przypuszczenie, że pewne istnieje podobieństwo sytuacji w określonym pomieszczeniu do sceny z MD, więc można wnioskować, że wypadki potoczą się tak samo, jak w tamtym filmie.

Ciekaw jestem ile osób mogłoby skojarzyć scenę z Phantomem z samobójstwem. Ilu też spośród tych, którzy widzieli MD i którzy nie widzieli, będzie snuło przypuszczenia podobne do Twoich odnośnie wskazanej sceny. A ile osób na pytanie, co się stało w przedostatniej scenie powie: "Żona wróciła do męża". Nie widzę nic niestosownego w tym, że przedstawiłem opinię, że moja interpretacja okazuje się nieco prostsza i bardziej oczywista. Nie tylko dla mnie, bo to się rozumie samo przez się, ale przede wszystkim dla wielu spośród tych widzów, którzy dzielnie dotrwali do końca seansu.

Mam wrażenie, że generalnie mało interesuje Cię to, jak przeciętny widz mógłby interpretować poszczególne sceny na takim najbardziej potocznym, bezpośrednim poziomie. Natomiast ja wychodzę z założenia, że sztuka Lyncha polega przede wszystkim na grze takimi bezpośrednimi odczuciami. Rozszyfrowywanie ukrytego sensu jego filmów polega u mnie przede wszystkim na układaniu z takich bezpośrednich odniesień jakiejś spójnej, w przeciwieństwie do fabuły filmu, całości. Każdy element staram się przyporządkowywać do jednej z kategorii: (1) wyobrażenie bohatera, (2) rzeczywistość, (3) komentarz autora. Na tym polega dla mnie główny proces twórczy przy budowaniu interpretacji i zasadniczy problem dla osób, dla których sztuka Lyncha jest obca, a którzy są przyzwyczajeni do tego, że wszystkie elementy filmu należy wrzucać do kategorii nr. (2). Ponieważ zazwyczaj elementów rzeczywistości jest za mało, domalowuję w tym miejscu to, co najlepiej moim zdaniem współgra z resztą obrazu.

Natomiast zauważyłem, że jest wielu takich, którzy postrzegają Lyncha jako gnostyka, kogoś, kto mówi jakimś tajemniczym językiem. Znaczenia słów tego języka należy poszukiwać w jego innych filmach, a także w tekstach religijnych, książkach psychoanalitycznych, sennikach, słownikach symboli itp. Oczywiście zgodzę się, że czasem trzeba to robić, bez tego trudno dojść, o co może chodzić w takim Twin Peaks. Dostrzegam jednak, że w swoich późniejszych filmach Lynch odszedł raczej od takiego sposobu kodowania treści. Niezwykle mnie cieszy fakt, że w większości wypadków można dojść do ciekawej i spójnej interpretacji stosując prawie wyłącznie tę pierwszą metodę, ta drugiej zaś używać jedynie do rozjaśniania pewnych detali i odkrywania dodatkowych smaczków.

Żeby uniknąć dalszych nieporozumień możesz spokojnie uznać, że epitetów "oczywisty", "jasny", "wyrazisty" itd. używam wobec tych interpretacji, w których zastosowano przede wszystkim pierwszą metodę, natomiast tych "niewyrazisty", "hermetyczny" itp. w stosunku do tych, które korzystają więcej z tej drugiej metody. Nie uznaję, że interpretacja hermetyczna musi być z założenia błędna, aczkolwiek im bardziej oczywista (w wyjaśnionym właśnie sensie), tym bliższa mojemu ideałowi.

Uprzedzając Twoje ewentualne uwagi przyznam, że wiem, iż póki co moja interpretacja Twin Peaks jest bardzo hermetyczna. Bardzo nad tym boleję i dlatego wciąż nie jestem z niej zadowolony. Aczkolwiek odnotowałem pewne postępy: porzuciłem interpretację freudowską pary Bob-Mike na rzecz bardziej "oczywistej" i skądinąd pod wieloma względami zbliżonej do tej pierwszej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 21:52, 31 Lip 2007    Temat postu:

doggod napisał:
Co do DERN miałbym tutaj również odmienny pogląd. PO pierwsze, DERN z upiększajacym makijażem tłumaczy swoje kurewstwo zakochaniem się, natomiast ta DERN bez makijażu, jest już jakby pogodzona ze swoim kurewstwem, i jest nawet w stanie wskazac przyjemne chwile z tym zwiazane. Zarówno GRUSZKA, jak i DERN są zarówno marzące (to w sumie GRUSZKA znajduje się w pałacu, gdzie oglada film), jak i przyziemne (DERN jest wtedy przyziemna, gdy jest bez makijażu).


Różnica jest taka, że Gruszka gdy marzy, to wie, że marzy, a Dern traktuje marzenie jak rzeczywistość. Nawet, gdy jest bez makijażu nie orientuje się chyba do końca w sytuacji.

Cytat:
Człowiek bez marzeń, to człowiek martwy. Stąd też mam kolejne podejzrenie, ze główna boheterka w pewnym momencie umiera.


Przemyciłeś tu drobną ekwiwokację. Ktoś kto gotów będzie uznać pierwsze zdanie, traktuje słowo "martwy" jako metaforę (co warte jest życie bez marzeń!), w drugim "umieranie" ma znaczenie bezpośrednie. Jeśli natomiast traktować pierwsze zdanie bardzo dosłownie, to nie jest to chyba do końca prawda, dlaczego niby tak miałoby być? Poza tym zwróć uwagę, że nie chodzi o jakieś tam drobne marzenia, ale o wielkie marzenie, o "pałac", "Hollywood", nowe życie, wielki "remake", sukces itp. To nie to samo, co marzenie, by spędzić wakacje na Karaibach, zarabiać odrobinę więcej itd. Nikt chyba by nas nie namawiał, abyśmy zabijali w sobie takie drobne pragnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Wto 22:12, 31 Lip 2007    Temat postu:

ERGTERGTREGTR

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Nie 9:04, 10 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Wto 22:23, 31 Lip 2007    Temat postu:

PERYYARYER

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Nie 9:04, 10 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Śro 1:17, 01 Sie 2007    Temat postu:

"ERYE

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Nie 9:04, 10 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 1:44, 01 Sie 2007    Temat postu:

doggod napisał:


"1) Gruszka schodzi na dół "

Błahy i w efekcie łatwo podwazalny argument. Czy kiedy DERN wchodzi na górę, do Mr. K to oznacza, że wtedy zaczyna marzyć, a kiedy schodzi, to jest bardziej "przyziemna"?

Tak, kiedy wchodzi na górę zaczyna fantazjować. W tym wypadku, nie chodzi o marzenie, ale resentyment. Warto zwrócić uwagę na treść jej zwierzeń, co ona "robi" tam z mężczyznami, jakie pretensje ma do nich. Gdy to wszystko mówi, ewidentnie jest pozbawiona "kontaktu z ziemią".

"2) radośnie wita się z mężem i dzieckiem "
doggod napisał:
Czy jest szcześliwa, mozna sie kłócić, bo jednak ostatni grymas na twarzy GRUSZKI mówi o czym innym, niż szcześciu - bardziej zatroskaniu... hmm, moze nawet obawie przed czymś, lub strachu wrecz. Nic nie wskazuje z przebiegu filmu, by akurat ta scena była prawdziwa. Niby na jakiej podstawie?


A czym by miała się troszczyć, gdyby już nie żyła? Wzywam do odrobiny konsekwencji. Jeżeli jest zatroskana, to może jednak rzeczywiście wraca. Oczywiście ja tu widzę łzy szczęścia, co dość łatwo można połączyć z tym, że rodzina się obejmuje.

"3) Widać napisy końcowe i tańczące postacie, zarówno te, które tu widzieliśmy wcześniej, jak i te których w ogóle w filmie nie było. Całość przypomina jakąś rewię, cyrk"

"Patrzy na swoje przeżycia z dystansem i ironią"

doggod napisał:
Niby rewia i cyrk to ci podpowiadają? Jeszcze cos z rewii w tej scenie widze, ale na pewno nie cyrku.


Właściwie należałoby powiedzieć "kabaret". Widzę tu typowo kabaretowe motywy, zbieranina dziwadeł tańczy w rytm radosnej piosenki, pojawiają się elementy rodem z tanich komedii, jakiś drwal piłujący poręcz w pałacu. Wszystko wskazuje na jakieś szyderstwo.

doggod napisał:
Dlaczego w dwóch pierwszych punktach mówisz o GRUSZCE, a teraz podajesz scenę z DERN? Znam odpowiedź, dla ciebie to jedno i to samo, ale to jest w tym momencie mocno naginany, pretensjonalny i w w efekcie nikonsekwentny w logice swojej argument, poniewaz kilka minut wczesniej DERN przeciez zniknęła.


Jeszcze raz: Bohaterka dystansuje się od swoich marzeń. Widzimy więc marzycielkę Dern w towarzystwie małp, dziwadeł, drwala itp. Marzenia przedstawione są jako absurdalne. Mniemam, że chodzi tu o to, że bohaterka teraz tak to widzi. Oczywiście zakładam że może to być również (3) - komentarz autora. Gdzie tu niekonsekwencja "w logice swojej"? I o jaką logikę Ci chodzi, klasyczną dwuwartościową, wielowartościową, modalną, deontyczną, intuicjonistyczną, sylogistykę czy może jeszcze jakąś inną? Skoro błąd, który popełniłem miałby mieć charakter logiczny można go zapewne zrekonstruować jako niepoprawne rozumowanie w języku jednego z tych systemów, prawda? Bo jak dla mnie, to nawet gdybym się tu pomylił, to akurat nie byłby to błąd logiczny.

"Motyw śmierci pojawia się w tej wypowiedzi bezpośrednio tylko jako zabójstwo Phantoma. "



doggod napisał:
1. NIKKI / SUE ponosi śmierć na planie filmowym (podobnie jak GRUSZKA przy realizacji pierwszej wersji filmu - tyle, że w "realu");
2. NIKKI/ SUE wchodzi do kina/teatru, gdzie rzuca niebieskie przykrycie - w domyśle porzuca marzenia;
3. NIKKI/ SUE wchodzi na górę, do pomieszczenia z czerwonymi kotarami (popycha ją ją tajemnicza dłoń w czerwonej koszuli - ta sama lub podobna, która popychałą LAURE PALMER w FWWM tuż przed tym, kiedy zdecydowała się umrzeć) i tam zabija PHANTOMA - obiekt jej wymarzonego wizerunku. W kolejnym poście podałem jeszcze zależności MARZEŃ z CZŁOWIECZEŃSTWEM. W kontekście tych trzech zdarzeń dochodzi do konkluzji: zabicie marzeń=zabicie człowieka.


(1) zostaje zdemistyfikowane przez kamery. A nawet, gdyby to nie była demistyfikacja, a bohaterka by zginęła, jaki miałyby sens następne w kolejności zdarzenia. Rozumiem, że zakładasz tu brak chronologii. Ale skoro tak, to czym tłumaczysz taką właśnie kolejność? Jaka idea kryje się Twoim zdaniem za tym właśnie porządkiem? Co do zależności marzeń i człowieczeństwa - najpierw Twoja argumentacja była obarczona ekwiwokacją, a gdy Ci na to zwróciłem uwagę, przedstawiłeś argument obarczony innym logicznym błędem, mianowicie z tego, że coś należało w danej sytuacji uczynić wywnioskowałeś, że to rzeczywiście uczyniono. Z tego, że życie bez marzeń jest nic nie warte, nie "człowiecze", wywnioskowałeś, że nastąpiło samobójstwo "[]p->p" nie jest regułą obowiązującą w żadnym systemie logiki deontycznej. Później było coś o tym, że bez marzeń nie można żyć, co nie wydaje mi się tezą biologii ani medycyny. Marzenie nie jest raczej symbolem życia, więc "symboliczne" myślenie tu nie pomoże. Reszta argumentów ma charakter hermetyczny. Jak mówiłem, nie dyskredytuje to ich, ale nie czyni ich dla mnie za bardzo przekonywającymi w świetle tego, że akurat moja interpretacja zakończenia nie ma takiego hermetycznego charakteru.

Cytat:
A co do ilości ludzi, którzy mogą sie zgadzac z moją interpretacją, tak naprawdę nie dbam oto, i sądzę ze ty też, jesli chodzi o twoją interpretację. Powołujesz się więc na argumentację prymitywną i zakłamaną w efekcie. 99% populacji ogladającej dany film LYNCHA bedzie go interpretowac na najniższym poziomie interpretacyjnym


99% w ogóle nie dokona żadnej intepretacji filmu na żadnym poziomie, bo ludzie nie są skłonni myśleć abstrakcyjnie. To co nie układa im się w żadną połączoną związkami przyczynowymi całość jest niezrozumiałe. Ludzie nie są przyzwyczajeni do tego, aby odczytywać symbole w takich ilościach. Ale gdybyśmy pokazali im odpowiednie urywki i przycisnęli nieco do muru, aby powiedzieli co widzą, to może coś by im się zaczęło kojarzyć. Nie chodzi o to, aby pytać się prostych ludzi o interpretację filmu Lyncha, ale spróbować wniknąć, jakie skojarzenia mógłby mieć najprędzej z daną sytuacją, przedmiotem prosty człowiek, dokładnie taki, jaki jest bohaterem dzieł Lyncha. Chodzi o to, aby w miarę możliwości podstawiać sobie w miejsce symbolów różne rzeczy i sytuacje z otoczenia takiego człowieka. Poszukać nieco w telenowelach, filmach klasy B, komediach, w szeroko rozumianej popkulturze. A dopiero potem, gdy ta metoda zawiedzie, sięgać do innych dzieł Lyncha, do ksiąg religijnych, podręczników psychologii itp. Wielką zaletą kina Lyncha jest bowiem to, że potrafi tworzyć symbole z rzeczy codziennych, elementów popkutury itd. Poza tym przedstawianie zbyt wyszukanych symboli nie pasuje za bardzo do bohaterów i ich historii.

W praniu wygląda to tak:

a) Mafia kojarzy się wielu z zagrożeniem, spiskiem, i jest częstym elementem obaw różnych paranoików. Sam mam sąsiadkę, prostą kobietę, która twierdzi, że mafia ma klucze do wszystkich mieszkań. To nie jest jakiś odosobniony przypadek, takich ludzi jest naprawdę sporo wokół nas. Skoro znajduję zadawalające znaczenie symbolu wokół siebie, nie będę tutaj podkładał sobie żadnej wyższej metafizyki. Nie będę upatrywał w mafii zła metafizycznego. Ponieważ nikt nie traktuje takich ludzi, jak moja sąsiadka poważnie, to i ja uznam, że ta cała mafia nie jest na poważnie.

b) Jeżeli widzę scenę powrotu do rodziny, która kojarzy się z jakimś melodramatem, to nie będę dopatrywał się dziury w całym, i zastanawiał się czy jakiś sztampowy grymas, to radość czy troska. Próbuję na to spojrzeć oczami człowieka oglądającego melodramaty, telenowele itd.

c) Jeżeli coś przypomina scenę rodem z kabaretu, nie będę się zastanawiał, czy mnie ta scena również śmieszy. Po prostu wiem, że takie rzeczy wielu śmieszą i to mi wystarczy.

Czym innym jest analiza elementów, a czym innym ich składanie. Spory odsetek ludzi znających słowa języka polskiego nie rozumie "Wiadomości". Nie świadczy to o tym, że spiker stosuje tu jakieś skomplikowane i niezrozumiałe wyrazy. Przyjmuję założenie, że poniekąd podobnie jest z kinem Lyncha (zwłaszcza ostatnio), tyle że stopień skompliwowania przekazu jest wyższy, a zatem i odsetek nierozumiejących dużo większy.

Zauważyłem także, że w sytuacjach, w których Lynch posługuje się egzotycznymi elementami symbolami z innych kultur często uprzedza o tym widza - vide: scena z mapą Tybetu. Liczę na to, że jest to raczej reguła.

Czy jest w tej metodzie hipokryzja? Chyba nie. Interesuje mnie w kontekście Lyncha, co ludzie myślą, dokładnie tak samo, jak interesuje to psychologa eksperymentalnego. Teorie tworze sam i tu jest już mi obojętne, co ci zwykli ludzie, którzy byli przedmiotem mojego zainteresowania, myślą o tych teoriach. Podobnie jak psycholog się nie pyta badanych, co myślą o jego wynikach.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez prawdziwek dnia Śro 2:53, 01 Sie 2007, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Śro 2:08, 01 Sie 2007    Temat postu:

doggod napisał:
"3) Widać napisy końcowe i tańczące postacie, zarówno te, które tu widzieliśmy wcześniej, jak i te których w ogóle w filmie nie było. Całość przypomina jakąś rewię, cyrk itp. "
============================================

Czy ta scena nie nasuwa się ci skojarzeń z CZERWONYM POKOJEM?
1. Tańczące postaci=tańczący karzeł;
2. Energicznie tańcząca grupa czarnoskórych kobiet (bez obuwia) / niemrawo tańczaca grupa białych kobiet (z butami)=Czarno - biała podłoga;
3. Muzyka na żywo=muzyka z płyty;
4. Tapczanik, na którym siedzi SUZI/NIKKI=Sofa na której siedzi COOPER;
5. Migajace światła stroboskopu;
6. Kobieta z protezą lewej nogi=Karzeł z krótszą lewą nogą;


Jeśli przyjmiemy, że ma to zwiazek z CZERWONYM POKOJEM, to dlaczego tam jest NIKKI/SUE, a nie LOST GIRL? Pytam o to, nie dlatego, by sprawdzac twoja interpretację, ale dlatego, by zwrocić uwagę, że jednak ma znaczenie w filmie kto jest kim (tym samym wycofuje swoje wczesniejsze ustalenie, ze bez znaczenia jest to, kim jest naparwde główna bohaterka, czy jest to DERN czy GRUSZKA - tak, jak miało to znaczenie w MD, kim była i jak wygladała główna bohaterka oraz zależności między DIANE-RITA-BETTY).


Znakomite skojarzenie! Bez ironii. Oto moja "hermetyczna" interpretacja. Pozostanie w "czarnej chacie" dobrego Dale'a oznacza, że ta jego szlachetna postawa pozostaje w tamtym świecie - świecie myśli i wyobrażeń, natomiast ta zła strona dochodzi do głosu w świecie realnym, kieruje jego rzeczywistymi działaniami. Dostarczyłeś zatem ciekawej wskazówki i należy się zastanowić, czy można tę interpretację jakoś lepiej osadzić w tym, co widzimy w samym TP.

Wracając do IE, nie widzę potrzeby zastanawiania się nad realnością postaci, tak samo jak nie myślę o tym, czy dobry czy zły Dale jest tym prawdziwym. Marzycielka zostaje w świecie skąd pochodzi, osoba twardo stąpająca po ziemi wraca do domu. A zatem proporcje mamy zachowane. Tak jak w zdrowej ludzkiej psychice, jeżeli jakieś marzenie się pojawia to w tysiącu innych myśli i nie wpływa na to, co robimy. W przeciwnym razie grozi nam choroba psychiczna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Śro 8:58, 01 Sie 2007    Temat postu:

ERYERYY

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Nie 9:05, 10 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Śro 10:43, 01 Sie 2007    Temat postu:

WETGFT

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Nie 9:05, 10 Mar 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 14:56, 01 Sie 2007    Temat postu:

doggod napisał:
Problem w tym, że sama GRUSZKA ma problem ze swoją osobą. Raz widzimy ją jako dziwkę, drugim razem jako przykładną zonę z męzem kochającym i dzieckiem. Jednym razem GRUSZKA jest w latach 40., drugim razem w naszym wieku. Wiec kim ona jest? Aktorką z "47", czy zwykła kobieta z zapyziałej dzielnicy robotniczej w Łodzi? A może wszystkimi tymi kobietami naraz?


Chciałam zwrócić uwagę na kilka ważnych scen. Zarówno Lost Girl jak i Nikki/Sue widzimy w takich samych scenach. Obie chodzą ze śrubokrętem w ręku, obie są bite przez mężczyznę i obie znajdują się w towarzystwie tych samych dziewczyn i zadają to same pytanie: "Czy widziałyście mnie już wcześniej?" Lost Girl robi to w latach 20 na ulicy w Łodzi, Nikki/Sue podczas garden party.

Lost Girl dla mnie jest główną bohaterką, a Nikki/Sue to jej mroczna
strona.

doggod napisał:
Skonczyc z marzeniami mozna tylko po śmierci. GRUSZKA błaga boga o zakonczenie marzeń. Kiedy moze to zrobić, skoro w zyciu jest to niemożliwe?
Pamiętasz o co dokładnie się modli Lost Girl? Mówi: "Boże uwolnij mnie od tego piekielnego marzenia". Nie marzeń w ogóle, ale marzenia - jednego, które w moim domyśle jest nieczyste, złe, krzywdzące innych itp. Gdyby tak nie było to czy chciałaby być uwolniona od niego?


Pozdrawiam
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> INLAND EMPIRE Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 4 z 9

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin