Forum www.lynchland.eu Strona Główna www.lynchland.eu
Forum serwisu lynchland.eu
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ciekawostki, które zauważyliście oglądając "TP"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Twin Peaks - Ogniu Krocz Ze Mną
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pią 19:58, 19 Lis 2010    Temat postu:

[quote="Anonymous"]
doggod napisał:
Nie lepiej pogodzić się z faktem, że Miateczko Twin Peaks nie ma na celu edukować? ten obraz jest absurdalny właśnie dlatego, że miał taki być, co wcale nie umniejsza jego wartości. Wręcz przeciwnie, czasami to logika umniejsza wartość sztuki.


A kto tu mówił o edukacji? No i skąd ten mentorski i wszechwiedzący ton u ciebie: " ten obraz jest absurdalny właśnie dlatego, że miał taki być"? Czyżbyś wiedział coś więcej, niż inny zjadacz chleba? Rozumiem, ze uzurpujesz sobie takie prawo po 45 minutowej rozmowie z LYNCHEM? Czyżbym się mylił?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Pią 20:21, 19 Lis 2010    Temat postu:

[quote="doggod"]
Anonymous napisał:
doggod napisał:
Nie lepiej pogodzić się z faktem, że Miateczko Twin Peaks nie ma na celu edukować? ten obraz jest absurdalny właśnie dlatego, że miał taki być, co wcale nie umniejsza jego wartości. Wręcz przeciwnie, czasami to logika umniejsza wartość sztuki.


A kto tu mówił o edukacji? No i skąd ten mentorski i wszechwiedzący ton u ciebie: " ten obraz jest absurdalny właśnie dlatego, że miał taki być"? Czyżbyś wiedział coś więcej, niż inny zjadacz chleba? Rozumiem, ze uzurpujesz sobie takie prawo po 45 minutowej rozmowie z LYNCHEM? Czyżbym się mylił?


Nie mylisz się, różni nas to, że ja rozmawiałem z twórcą tego obrazu na dokładnie ten sam temat. Mam za to przepraszać? DOKŁADNIE właśnie dlatego daję sobie prawo do wypowiedzi, a na jakiej podstawie ty się tak pewnie czujesz w swoich fantazjach? Odgrywasz cały czas w swoich postach eksperta, który na każdego patrzy z góry. Więc kim ty, kur...a, w ogóle jesteś? Zanim wytkniesz komuś mentorski ton przeczytaj swoje posty w tym wątku, kmiocie. Jeżeli uważasz, że wiesz więcej o tym obrazie od Pana Lyncha to masz pajacu problem z głową. Dosyć mam rozmowy z tobą, tylko tracę czas i niepotrzebnie się denerwuję. Jesteś zakompleksionym człowieczkiem, żyjącym w własnym świecie. Ta rozmowa nie ma żadnego sensu.

Tak masz we wszystkim rację! Twoja interpretacja jest jedyna w swoim rodzaju i wyjątkowa!!! Gratuluję, jesteś geniuszem. Trzymaj się.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pią 21:21, 19 Lis 2010    Temat postu:

[quote="Anonymous"]
doggod napisał:
Tak masz we wszystkim rację! Twoja interpretacja jest jedyna w swoim rodzaju i wyjątkowa!!! Gratuluję, jesteś geniuszem. Trzymaj się.


Wreszcie odnalazłes swoje miejsce w szyku. Nie dziwię się, ze sa takie ubolewania nad kondycją polskiego kina, skoro łódzka filmówka produkuje taki establiszment intelektualny. Życzę powodzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 16:43, 20 Lis 2010    Temat postu:

Umówmy się, że aby z rozmowy z twórcą coś wyciągnąć sensownego, trzeba wiedzieć, o co pytać. I nie ma gwarancji, że w czasie całkiem nawet długiej rozmowy cokolwiek się ciekawego dowiemy, bo nawet jak my będziemy pytać, twórca nie musi chcieć szczerze rozmawiać, czy w ogóle dzielić się swoją wizją. Niby dlaczego miałby to robić? Przecież on już swoją wizję uwiecznił na taśmie filmowej. Argumenty przedstawione tu przez arcyszanownego Gościa, świadczyłyby raczej o tym, że miesza totalnie różne płaszczyzny analizy.

To, że Lynch tworzy spontanicznie, że zmienia często zdanie i zamiary, to jest rzecz powszechnie znana. I żaden argument za tezą, że dzieło nie ma głębszego sensu. Czym innym jest bowiem kontekst tworzenia, a czym innym odbioru gotowego dzieła. Tak samo, jeżeli genialnemu naukowcowi przyśni się dajmy na to jakiś nowy wzór fizyczny, przełomowy dla nauki, nie znaczy, że nie będzie on miał wartości naukowej (bo przecież się przyśnił, więc był efektem procesu chaotycznego).

Pracować na planie można w różny sposób, ale ktoś podejmuje decyzje o zakończeniu zdjęć, ktoś wybiera te sceny i montuje je w większą całość. A następnie ktoś podejmuje decyzję, że dzieło w tym a nie innym kształcie trafia na ekran. Na każdym z tych etapów jest miejsce na wizję artystyczną. Interpretacja dzieła nie zakłada bynajmniej, że ono od momentu powstania pierwszego kadru było skrupulatnie zaplanowane. Widzę, że Gość jest kolejnym dyskutantem nie dostrzegającym tej prostej, aczkolwiek subtelnej różnicy.

Nawet gdyby założyć, że twórca postępuje wyłącznie intuicyjnie i chaotycznie, to i tak nie znaczy, że dzieło to powstało w próżni. Lynch ewidentnie bawi się symbolami i nawiązaniami do innych filmów i już przez to, nawet przyjmując karkołomną tezę, że robi to chaotycznie, jego dzieła zyskują odniesienie do określonego kontekstu kulturowego.

Wydaje mi się, że to wszystko, co powiedziałem wyżej to straszne banały. Jednak ze smutkiem stwierdzam, że dziś o sztuce najchętniej rozprawiają ludzie pozbawieni elementarnej wrażliwości, którzy dyskutują tak, jakby te banalne prawdy nie obowiązywały. I w dodatku w swojej bezczelności czepiają się interpretacji tych, którzy w przeciwieństwie do nich poświęcili odrobinę czasu na namysł nad dziełem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 17:46, 20 Lis 2010    Temat postu:

prawdziwek napisał:
Pracować na planie można w różny sposób, ale ktoś podejmuje decyzje o zakończeniu zdjęć, ktoś wybiera te sceny i montuje je w większą całość. A następnie ktoś podejmuje decyzję, że dzieło w tym a nie innym kształcie trafia na ekran. Na każdym z tych etapów jest miejsce na wizję artystyczną. Interpretacja dzieła nie zakłada bynajmniej, że ono od momentu powstania pierwszego kadru było skrupulatnie zaplanowane. Widzę, że Gość jest kolejnym dyskutantem nie dostrzegającym tej prostej, aczkolwiek subtelnej różnicy.


Praktycznie pod całą wypowiedzią mógłbym się podpisać, ale wybrałem akurat ten fragment, ponieważ jest on kluczowy do pojmowania sztuki w ogóle, nie tylko tej filmowej. Sądzę, że ten GOŚĆ, jak i wielu mu podobnych zupełnie nie rozumie czym jest sztuka, nie zna jej teorii komunikacji oraz statusu kulturowego. Tutaj właściwie załamują się wszelkie płaszczyzny porozumienia i pojawiają się oskarżenia o narzucaniu swoich interpretacji (nadinterpretacji) etc. Jeśli ktoś postrzega sztukę jako produkt konsumpcyjny, często o zracjonalizowanym pochodzeniu i przekonaniu, że twórca posiada jedynie jednowymiarowy (świadomy) czynnik kreujący alternatywną rzeczywistość, pozbawiając go jednocześnie nieświadomych (podświadomych) determinantów procesu tworzenia, to w sumie nie można oczekiwać niczego więcej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 21:09, 20 Lis 2010    Temat postu:

doggod napisał:
Sądzę, że ten GOŚĆ, jak i wielu mu podobnych zupełnie nie rozumie czym jest sztuka, nie zna jej teorii komunikacji oraz statusu kulturowego.


Wydaje mi się, że aby pojąć różnicę procesem twórczym, a semantyką gotowego dzieła, nie potrzeba żadnych zaawansowanych narzędzi teoretycznych. To jest rzecz bardzo prosta, tylko najwyraźniej nie do przeskoczenia dla niektórych. Tu nie trzeba wiedzieć, jak to się nazywa, by rozumieć na czym to polega. Warto zwrócić uwagę, że argumenty Gościa są w ogóle wewnętrznie niespójne i obfitują w nowomowę charakterystyczną dla osób kiepsko edukowanych.

Po pierwsze, konsekwentny relatywista powinien odczepić się od naszych interpretacji, a nie pouczać nas, co mamy mówić. Ponieważ z punktu widzenia relatywizmu każda interpretacja jest tak samo dobra, więc nasze nie są ani gorsze ani lepsze od innych. W ogóle nie wiem, jak relatywista może posługiwać się na serio pojęciem: "nadinterpretacja".

Po drugie, razi typowe dla osób z brakami w wykształceniu operowanie pojęciem "logika". Nie raz czytam, że filmy Lyncha są nielogiczne i zawsze mam wrażenie, że wypowiadający te słowa nie wiedzą, o czym mówią. Filmy Lyncha nie są bardziej nielogiczne niż filmy np. Coppoli, bo zwyczajnie wypowiedź wizualna, w przeciwieństwie do słownej, nie podlega z zasady żadnym zasadom logiki, tylko jeśli już to różnego rodzaju zasadom kompozycji, ekspresji etc. Może być zgodna bądź nie z naszą "zwykłą" percepcją rzeczywistości, ale kategorie "logiczny"-"nielogiczny" nie mają tu żadnego zastosowania. Chyba, że mówimy o dialogach, ale one akurat w filmach Lyncha są, poza nielicznymi wyjątkami podobne do naszej mowy codziennej. Logika natomiast jak najbardziej obowiązuje interpretatora, który dokonuje słownego opisu tego, co widzi na ekranie. Logika obowiązuje też dyskutanta, który powinien wiedzieć, że krytykując cudze interpretacje z pozycji relatywistycznych, pozostaje z nią mocno na bakier.

A już mowa o religijnym kulcie logiki w kontekście interpretacji dzieła świadczy o szczególnym zamiłowaniu do jakże wzniosłych, ale nie mniej bełkotliwych sformułowań. Jak dla mnie posługiwanie się takimi sloganami jest klasycznym dowodem bycia półinteligentem - czyli kimś, kto rości sobie prawa do wypowiadania twierdzeń naukowych lub filozoficznych bez odpowiedniej wiedzy i umysłowych kwalifikacji. I w tym właśnie upatrywałbym źródła tych pseudo-relatywistycznych argumentów i oskarżeń. Jest to manifestacja postawy ludzi, dla których stworzenie nawet szczątkowej interpretacji dzieła jest zadaniem przekraczającym ich możliwości intelektualne, ale żądają dla siebie równego traktowania z tymi, którzy dowiedli w dyskusji, że umiejętności takie nie są im obce. To jest skutek faktu, że edukacja stała się zbyt masowa i objęła siłą rzeczy wiele miernych umysłów, które w ten sposób walczą o swoją pozycję w świecie kultury, nauki, czy filozofii. I niestety obawiam się, że zaczynają powoli w tym świecie dominować.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 21:52, 20 Lis 2010    Temat postu:

prawdziwek napisał:
Wydaje mi się, że aby pojąć różnicę procesem twórczym, a semantyką gotowego dzieła, nie potrzeba żadnych zaawansowanych narzędzi teoretycznych. To jest rzecz bardzo prosta, tylko najwyraźniej nie do przeskoczenia dla niektórych. Tu nie trzeba wiedzieć, jak to się nazywa, by rozumieć na czym to polega. Warto zwrócić uwagę, że argumenty Gościa są w ogóle wewnętrznie niespójne i obfitują w nowomowę charakterystyczną dla osób kiepsko edukowanych.


Myślę, ze do tego dochodzi jeszcze sprawa przeświadczenia, jakoby ktoś, np. ja lub Ty, narzucał tutaj innym swoje interpretacje. GOŚĆ jest już kolejną osobą, która tego typu zarzuty czyni tutaj na forum. Ja nie przypominam sobie, by ktoś (w tym ja) obwieszczał, kto ma prawo do wygłaszania swoich interpretacji i czyje interpretacje mają racje bytu. Owszem, toczyły się tutaj różne spory, jedni się zgadzali ze swoimi wnioskami, drudzy nie. Czy wtedy, gdy np. ja kwestionowałem czyjąś interpretację, jednocześnie odmawiałem komuś prawa do jej posiadania? Nie przypominam sobie takich sytuacji... Owszem, może ktoś wspomnieć, ze retoryka i forma wypowiedzi może także wskazywać na tego typu przekonania, ale będzie to tylko i wyłącznie kwestia pozorów, nieuzasadnionych niechęci czy też wypaczonego spojrzenia na sprawy istoty toczonej dyskusji i jej praw. Oczywiście każda dyskusja powinna być toczona w przyjaznej atmosferze, z poszanowaniem czyjejś godności, bez zbędnych złośliwości, insynuacji etc. Jednak takich sytuacji było tutaj mało, a te które miały miejsce, to akurat dotyczyły nas obu, nikogo więcej, z tego, co pamiętam. Co w efekcie i tak to nie przeszkodziło po jakimś czasie w tym, by utrzymać należny szacunek do siebie i prowadzić wspólne rozmowy. Czasami się zastanawiam, jak prowadzić tutaj rozmowy, by druga osoba nie czuła się dyskwalifikowana, by miała poczucie, ze jej poglądy są ważne i potrzebne. Być może jest taki sposób, na pewno jest, ale prowadzenie dyskusji w takim czytelnym tonie na anonimowym forum, pisemnie, jest trudne do osiągnięcia...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
prawdziwek




Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 584
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Sob 22:52, 20 Lis 2010    Temat postu:

Dyskusja na jakikolwiek temat jest traktowana przez wielu ludzi wyłącznie jako forma towarzyskiej rozrywki. Wielu osobom obce są prawa dyskusji merytorycznej (bo niby skąd mają je znać?), a słowa, które padają na forum oceniają w kategoriach stosowności ich wygłoszenia w niezobowiązującej pogawędce. Ja przyznaję się do tego, że nie przestrzegam zasad kurtuazji charakterystycznej dla towarzyskich pogawędek. Ale poważna dyskusja o sztuce, filozofii, nauce itp. rządzi się prawami dyskusji akademickiej, a nie kurtuazyjnej.

Poza tym, gdy ludzie mówią o "prawie do posiadania poglądów", najczęściej mają na myśli o to, aby ich się traktowało ich zdanie jako tak samo ciekawe i wartościowe i dobrze uzasadnione, jak własne. Przecież na forum nie ma żadnej cenzury - każdy może wygłaszać, co mu się podoba, jak i oceniać posty innych. I ja z prawa do do oceny, korzystam bardzo chętnie, co się wielu nie podoba. Bo to, co zgodnie z regułami merytorycznej dysputy jest ostrym zaznaczeniem swojego stanowiska, zgodnie z regułami towarzyskiej pogawędki, jest "wywyższaniem się".

Do tego dochodzi małostkowość. Ja tego nie rozumiem, bo gdy widzę kogoś bardziej sprawnego w dyskusji, lepiej merytorycznie przygotowanego niż ja, to bardzo mnie to cieszy, gdy mogę z taką osobą pogawędzić. Natomiast wiele osób odczuwa w podobnej sytuacji resentyment: "Jak on śmie się tak wywyższać?" I to właśnie powoduje, że nie jest mi specjalnie żal, jeżeli ktoś taki nie chce ze mną rozmawiać. Bo jaka korzyść z rozmowy ze słabo przygotowaną do dyskusji małostkową, zakompleksioną osóbką, która niewiele ma interesującego do powiedzenia? Żadna.

A jak widać na załączonym obrazku, ludzie, których najbardziej interesuje meritum, a nie gry towarzyskie, potrafią dyskutować na poziomie ze wzajemnym szacunkiem, mimo dawnych zaszłości i utarczek. Gdyż mają świadomość, że będzie to zapewne z korzyścią dla obu stron.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MONA26
Gość






PostWysłany: Śro 5:36, 01 Gru 2010    Temat postu:

Trafiłam tu przypadkiem po obejrzeniu FWWM. Chciałam się odnieść do ostatniej wymiany zdań między Panami Gość i doggod. Ewidentnie ton wypowiedzi Pana doggod jest autorytatywny i bardzo nie sympatyczny. W ogóle zauważyłam tu małe kółeczko wzajemnej adoracji Panów doggod i prawdziwek. Nie chciałabym z wami Panowie na co dzień żyć w jednym mieszkaniu. Macie Panowie paskudne charaktery. Zmykam z tego forum bo zaraz zostanę obrażona za pomocą słów, których nie zrozumiem. A stanie się tak ponieważ, ja widzę sporo racji w argumentach gościa, a Panowie doggod i prawdziwek są niewychowanymi "burakami", w eleganckich garniturkach. Nikogo Panowie nie oszukacie Smile Możecie nawzajem wzmagać w sobie przekonanie o waszej wybitnej inteligĘcji, ale to nie zmieni faktu, że jesteście po prostu chamami, którzy dowartościowują się za pomocą tego forum. Nie mówię na podstawie tylko tej dyskusji. Żal mi Panów...
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Śro 18:51, 01 Gru 2010    Temat postu:

MONA26 napisał:
Trafiłam tu przypadkiem po obejrzeniu FWWM. Chciałam się odnieść do ostatniej wymiany zdań między Panami Gość i doggod. Ewidentnie ton wypowiedzi Pana doggod jest autorytatywny i bardzo nie sympatyczny. W ogóle zauważyłam tu małe kółeczko wzajemnej adoracji Panów doggod i prawdziwek. Nie chciałabym z wami Panowie na co dzień żyć w jednym mieszkaniu. Macie Panowie paskudne charaktery. Zmykam z tego forum bo zaraz zostanę obrażona za pomocą słów, których nie zrozumiem. A stanie się tak ponieważ, ja widzę sporo racji w argumentach gościa, a Panowie doggod i prawdziwek są niewychowanymi "burakami", w eleganckich garniturkach. Nikogo Panowie nie oszukacie Smile Możecie nawzajem wzmagać w sobie przekonanie o waszej wybitnej inteligĘcji, ale to nie zmieni faktu, że jesteście po prostu chamami, którzy dowartościowują się za pomocą tego forum. Nie mówię na podstawie tylko tej dyskusji. Żal mi Panów...


To bardzo dziwne, co piszesz o kółku wzajemnej adoracji w kontekscie tego, jak toczyły się między nami (między mną i Prawdziwkiem) rozmowy. Co do "buraków", dowartościowania, oszukiwania się i żalu, no cóż, każdy ma prawo do swojego zdania Smile Dokładnie, jak w przypadku dzielenia sie swoimi wnioskami z intepreatcji tego filmu. Szkoda, ze zamiast merytorycznej rozmowy na temat tego filmu lub ogólnie dorobku LYNCHA, chciało ci sie szanowna waćpanno angażować w jakies wylewanie żółci.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Czw 6:42, 02 Gru 2010    Temat postu:

doggod napisał:
prawdziwek napisał:
Pracować na planie można w różny sposób, ale ktoś podejmuje decyzje o zakończeniu zdjęć, ktoś wybiera te sceny i montuje je w większą całość. A następnie ktoś podejmuje decyzję, że dzieło w tym a nie innym kształcie trafia na ekran. Na każdym z tych etapów jest miejsce na wizję artystyczną. Interpretacja dzieła nie zakłada bynajmniej, że ono od momentu powstania pierwszego kadru było skrupulatnie zaplanowane. Widzę, że Gość jest kolejnym dyskutantem nie dostrzegającym tej prostej, aczkolwiek subtelnej różnicy.


Praktycznie pod całą wypowiedzią mógłbym się podpisać, ale wybrałem akurat ten fragment, ponieważ jest on kluczowy do pojmowania sztuki w ogóle, nie tylko tej filmowej. Sądzę, że ten GOŚĆ, jak i wielu mu podobnych zupełnie nie rozumie czym jest sztuka, nie zna jej teorii komunikacji oraz statusu kulturowego. Tutaj właściwie załamują się wszelkie płaszczyzny porozumienia i pojawiają się oskarżenia o narzucaniu swoich interpretacji (nadinterpretacji) etc. Jeśli ktoś postrzega sztukę jako produkt konsumpcyjny, często o zracjonalizowanym pochodzeniu i przekonaniu, że twórca posiada jedynie jednowymiarowy (świadomy) czynnik kreujący alternatywną rzeczywistość, pozbawiając go jednocześnie nieświadomych (podświadomych) determinantów procesu tworzenia, to w sumie nie można oczekiwać niczego więcej.


Wróciłam tu z ciekawości i z lekkim poczuciem winy. Wkurzyła mnie ta dyskusja. Przepraszam, nikogo nie chciałam obrazić, jakoś tak wyszło. Przeczytałam posty jeszcze razi trafiłam na ten.
Mam pytanie do ciebie. Co rozumiesz przez "teorię komunikacji sztuki" oraz "status kulturowy [sztuki]"??? Poza tym:


doggod napisał:
Jeśli ktoś postrzega sztukę jako produkt konsumpcyjny, często o zracjonalizowanym pochodzeniu i przekonaniu, że twórca posiada jedynie jednowymiarowy (świadomy) czynnik kreujący alternatywną rzeczywistość, pozbawiając go jednocześnie nieświadomych (podświadomych) determinantów procesu tworzenia, to w sumie nie można oczekiwać niczego więcej.


To jest dla mnie kompletny bełkot... Co miałeś na myśli?

Sztuka to ostatnio bardzo modne słowo. Często powtarzane przy wypchanych koniach i pogiętych figurach. Mimo to, zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma definicji sztuki gdyż ciągle jest, w kulturze, redefioniowana. Napisałeś, że tamten koleś nie rozumie czym jest sztuka. Skoro ty to wiesz to ci gratuluję, ponieważ ja nie mam pojęcia Smile Myślę, że jesteś pierwszą osobą na świecie, która może nas w tej kwestii oświecić. Napisz proszę czym jest sztuka, mam nadzieję, że będzie to na tyle odkrywcze, że się nie ośmieszysz powtarzając banały.

Na spokojnie przeczytaj tego posta i odpowiedz na zadane przeze mnie pytania. Jestem gotowa do dalszej dyskusji.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Czw 11:54, 02 Gru 2010    Temat postu:

Anonymous napisał:
Skoro ty to wiesz to ci gratuluję, ponieważ ja nie mam pojęcia Smile Myślę, że jesteś pierwszą osobą na świecie, która może nas w tej kwestii oświecić.


Wystarczy na wikipedii poszukac hasło SZTUKA lub poczytac w zwyczajnej encyklopedii. Jest krótko i treściwie. Domyślam się jednak, w czym masz watpliwości. Czyżbyś miałą problem z definicją SZTUKI UŻYTKOWEJ? albo DZIEŁA SZTUKI? Masz rację, pojęcie sztuki nie jest precyzyjne, tak jak większość pojęć funkcjonujących w obrębie nauk humanistycznych. To, czym jest SZTUKA, to łatwo określić i zdefiniować, problem pojawia się w momencie wartościowania. Czy SZTUKĄ można określić dokonania muzyczne z kręgu DISCO POLO, jesli tak, to jak należy ją konfrontować np. z dokonaniami MOZARTA? Nie jestem pewien, czego dotyczą twoje wątpliwości, więc nie będę ciągnął teraz tego watku. Jesli bowiem oczekujesz, że będę tutaj udawadniał wyższość np. MOZARTA nad PAPA DANCE i argumentował, ze pierwszy tworzył SZTUKĘ, a ci drudzy nie tworzyli jej, to chyba się mylisz w uchwyceniu problemu. No, ale niesprecyzowalas, o co ci chodzi, wiec czekam na konkretny problem.


Anonymous napisał:
Wróciłam tu z ciekawości i z lekkim poczuciem winy. Wkurzyła mnie ta dyskusja. Przepraszam, nikogo nie chciałam obrazić, jakoś tak wyszło. Przeczytałam posty jeszcze razi trafiłam na ten.
Mam pytanie do ciebie. Co rozumiesz przez "teorię komunikacji sztuki" oraz "status kulturowy [sztuki]"???


TEORIA KOMUNIKACJI W SZTUCE to jest elementarna dziedzina, która determinuje wlasciwy odbiór i kontakt ze sztuką. Okreslają ją STRUKTURALIZM, SEMIOTYKA i SEMANTYKA. Nieco inne zjawiska determinują proces komunikacji w MUZYCE, inne w FILMIE, jeszcze inne w MALARSTWIE etc. Kazda, z 10 muz rzadzi sie swoimi prawami, które wynikają ze specyfiki medium sztuki. Chyba nie zakwestionujesz faktu, ze SZTUKA jest jednaz form KOMUNIKACJI między ludźmi. Posiada nadawcę, adresata, kanał komunikacyjny i swój język - czyli to wszystko, co charakteryzuje jakiekolwiek inne formy komunikacji, nawet te proste i powszechnie używane przez ludzi. SZTUKA jest jednak najwyższą i najbardziej skomplikowaną formą komunikacji, ale jednocześnie najbardziej tajemniczą i fascynującą. TEORIA KOMUNIKACJI W SZTUCE pozwala zatem zbadać narzedzia i metody analityczne tego rodzaju procesu komunikacji. Zarówno w skali ogólnej (całość zjawiska kulturowego, jakim jest SZTUKA), jak i w kontekście (bardziej szczegółowo) poszczególnych rodzajów/dziedzin SZTUKI.

STATUS KULTUROWY SZTUKI jest odmienny dla tzw. sztuki zwiazanej z POP KULTURĄ, a inny występuję w przypadku tzw. SZTUKI NIEZALEŻNEJ charakteryzującej czesto tzw. ANTYKULTURĘ, SUBKULTURĘ, generalnie odmienne od POP KULTURY formy artystycznej aktywności ludzi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez doggod dnia Czw 12:41, 02 Gru 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Czw 12:18, 02 Gru 2010    Temat postu:

Anonymous napisał:
Wróciłam tu z ciekawości i z lekkim poczuciem winy. Wkurzyła mnie ta dyskusja. Przepraszam, nikogo nie chciałam obrazić, jakoś tak wyszło.


Myśle, ze sama sie obraziłaś.

Anonymous napisał:
doggod napisał:
Jeśli ktoś postrzega sztukę jako produkt konsumpcyjny, często o zracjonalizowanym pochodzeniu i przekonaniu, że twórca posiada jedynie jednowymiarowy (świadomy) czynnik kreujący alternatywną rzeczywistość, pozbawiając go jednocześnie nieświadomych (podświadomych) determinantów procesu tworzenia, to w sumie nie można oczekiwać niczego więcej.

To jest dla mnie kompletny bełkot... Co miałeś na myśli?


To, co miałem na myśli, to napisałem powyżej. Czego konkretnie nie rozumiesz?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MONA26
Gość






PostWysłany: Czw 18:30, 02 Gru 2010    Temat postu:

"Jeśli ktoś postrzega sztukę jako produkt konsumpcyjny, często o zracjonalizowanym pochodzeniu i przekonaniu, że twórca posiada jedynie jednowymiarowy (świadomy) czynnik kreujący alternatywną rzeczywistość, pozbawiając go jednocześnie nieświadomych (podświadomych) determinantów procesu tworzenia, to w sumie nie można oczekiwać niczego więcej." - do tego odniosłam się w trzech pierwszych punktach poniżej. Reszta punktów dotyczy twojego ostatniego posta.



1. "Jeśli ktoś postrzega sztukę jako produkt konsumpcyjny..."
Konsumpcja to zażywanie w celu zaspokojenia ludzkich potrzeb. KAŻDA forma sztuki ma charakter konsumpcyjny.

2. Racjonalizacja pochodzenia jest naturalną potrzebą.

3. Wszystko co robimy, nawet struganie patyka na ognisko, jest efektem działania świadomości i podświadomości, więc to co powiedziałeś to straszny banał.

4. Zdefiniuj wobec tego czym jest sztuka skoro, to takie łatwe.

5. Nagle okazuje się, że sztuka jest skomplikowanym tworem? Sama definicja w wikipedii to kilka stron. To dlaczego sugerowałeś tamtemu gościowi, że nie wie czym jest sztuka, skoro sam masz problem z definicją? Trochę to było zagranie nie fair, zwłaszcza, że tamten kolo może mieć ze sztuką więcej wspólnego niż ty czy ja.

6. Nie prosiłam o waloryzację sztuki. To unik z Twojej strony. Co mnie obchodzi porównanie Mozarta do dico polo? Wiem, że dzisiaj ludzie widzą sztukę we wszystkim, nawet w kolesiu zwisającym na lianie, z bananem w dupie, nad krokodylami, jednak umówmy się disco polo nie ma ze sztuką nic wspólnego.

7. Co do komunikacji w sztuce, to zrozumiałam już o co ci chodziło. Uważam jednak, że się mylisz. Proces czy forma tej komunikacji wcale nie jest skomplikowana, po prostu nie ma granic i może mieć dowolną formę.

8. O sztuce można mówić w kontekście danej kultury, zwłaszcza w czasach gdy sztuka była wyrazem form magicznych. Sztuka kiedyś pełniła rolę bardzo precyzyjnego przekaźnika woli szamana, miała charakter czysto użytkowy. Jednak dzisiaj trudno mówić o statusie kulturowym wypchanego konia. Sztuka stała się powszechna i trafia do powszechnego grona odbiorców. Każdy dzisiaj może tworzyć sztukę, więc pokusiła bym się raczej o twierdzenie, że skoro wartość sztuki determinuje odbiorca to kontekst kulturowy jest kompletnie rozrzedzony.


Dzisiaj sztuką jest już wszystko. Jak widać dla ciebie sztuką jest karzeł wpieprzający kukurydze, ok. Niestety masz prawo do takiej opinii. Na moje szczęście są ludzie, którzy zajmują się zawodowo wyceną wartości sztuki w kontekście kulturowym i są trochę bardziej konserwatywni. Nie ważne czy to szumy zamiast muzyki, czy reality show, rozkładające się zwłoki , czy po prostu seria niezrozumiałych obrazów, zawsze ktoś doszuka się w tym sztuki. Bo skoro tego nie rozumie, to musi to być sztuka Smile Wasze prawo. Jednak jeżeli tamten gość mówi prawdę i rozmawiał z Lynchem na temat jego procesu twórczego, to doszukiwanie się w tym filmie czegoś więcej jest po prostu ekscentryzmem intelektualnym. Zwłaszcza wasza próba racjonalizacji tego filmu wypada śmiesznie. Jeżeli zrobię zdjęcie naświetlając je 30 razy w zmiennych warunkach i potem usłyszę opinię jakoby twórca tego zdjęcia chciał przekazać odbiorcy, że wszystko jest marnością poza uległością, to pęknę ze śmiechu. Nie napinajmy się tak koledzy, niektóre rzeczy służą rozrywce a nie sztuce. Traktujcie życie i samych siebie mniej poważnie bo zwariujecie. Dla mnie ten film jest rozrywką i ze sztuką nie ma nic wspólnego. Poza tym doszukiwanie się w nim jakiegokolwiek głębszego, racjonalnego przekazu uważam za chybiony pomysł. Wystarczy przeczytać wasze analizy by dojść do wniosku, że przekaz uporządkowany, jest równie absurdalny, jak przed analizą. Możecie uważać ten film za wielki przejaw sztuki, nikt wam nie broni. Jednak nie wmawiajcie innym, ze to wy macie rację i nie traktujcie z góry ludzi ,którzy na sztukę patrzą w bardziej konserwatywny sposób. Dla was ten film ma sens a dla kogoś innego nie i tyle.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
doggod




Dołączył: 04 Lip 2007
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Czw 18:41, 02 Gru 2010    Temat postu:

"Traktujcie życie i samych siebie mniej poważnie bo zwariujecie. Dla mnie ten film jest rozrywką i ze sztuką nie ma nic wspólnego. "
=================================================

Skoro tak, to OK. Dalsza rozmowa jest zbędna.



"Poza tym doszukiwanie się w nim jakiegokolwiek głębszego, racjonalnego przekazu uważam za chybiony pomysł. "
=======================================

Masz prawo tak sadzić. Czy ktoś powiedział, zenie masz prawa?



"Wystarczy przeczytać wasze analizy by dojść do wniosku, że przekaz uporządkowany, jest równie absurdalny, jak przed analizą. "

Co jest konkretnie absuradalne?



Możecie uważać ten film za wielki przejaw sztuki, nikt wam nie broni. Jednak nie wmawiajcie innym, ze to wy macie rację i nie traktujcie z góry ludzi ,którzy na sztukę patrzą w bardziej konserwatywny sposób. Dla was ten film ma sens a dla kogoś innego nie i tyle.
==============================

Prosze podac cytat któregoś z nas, ze wmawiamy komuś, że mamy rację i traktujemy kogoś z góry. Konkretne cytaty... W przeciwnym razie taka rozmowa niema sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.lynchland.eu Strona Główna -> Twin Peaks - Ogniu Krocz Ze Mną Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Następny
Strona 8 z 10

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin